Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:29917.00 km (w terenie 1653.00 km; 5.53%)
Czas w ruchu:1600:53
Średnia prędkość:18.38 km/h
Maksymalna prędkość:62.90 km/h
Liczba aktywności:1150
Średnio na aktywność:26.01 km i 1h 26m
Więcej statystyk

DPOD - gdzie nie skręcisz to wieje

Piątek, 18 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Słońce, skoro świt wali po oknach i drze się niczym budzik - pora wstawać.
Ogarniam się od 7:00 i półgodziny później startuję na Morawę. Dziś praca w terenie i rozkładanie stoisk w Częstochowie i Jaworznie.
Myślałem, że uda się jeszcze zawitać na targi turystyczne, które od dziś się zaczęły w w katowickim Centrum Kongresowym. Jednak w Jaworznie poszło nieco dłużej i stwierdziłem, że wykorzystam dalszą część dnia na nieco dłuższe kręcenie.

Jadąc do Jaworzna rozkładać stoisko zabrałem rower ze sobą na pakę. Uporawszy się z rozłożeniem spoglądam na zegarek - 16:00. Yhmm na targi do Kato nie ma co jechać. To zamiast azymut Katowice wybieram Imielin i kręcę w kierunku Jelenia. Następnie przez Dziećkowice, śmigam na Kosztowy. Wiatr daje się we znaki i zjeżdżam na pitstop w rejonie Restauracji Trzech Cesarzy w Mysłowicach zaaplikować sobie nieco cukrów w postaci dwóch pączków, Marsa i Izotona.. 

Posilony, przez Brzęczkowice docieram co centrum Mysłowic, skąd zjazd koło giełdy do Macierzy.

Niby wieje, ale mam niedosyt i by się dobić odbjam na Pogoń i kręcę do Będzina pod zamek, gdzie dokonuję ostatniego nawrotu i śmigam przez Dąbrowę do Zagórza. Ja nie wiem jak by tej trasy nie ułożył to cały czas wiatr dawał się we znaki psując radość z jazdy.

DPD - rozkręcamy kolejny tysiąc

Środa, 16 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszym późnym powrocie do domu, szybko trzeba było spać, bo o 4:30 trzeba było już się ogarniać. Śniadanie i o 5:00 startuję  na Morawę.
Nocny zimny wiatr zbił temperaturę i rano w koleinach woda dobrze ścięta. Spoglądam na komputer pokładowy, a on -1,5 stopnia wskazuje. Na zakrętach jadę dość zapobiegawczo, a na prostej dobra przyczepność. Ruch znikomy na drodze. Nad horyzontem dzień się powoli budzi.
Przebierka w cywil ciuch i kolejny dzień na rozjazdach.

Powrót na bazę w godzinach wieczornych. Znów zamiana na bike wdzianko i nawijka na kwadrat. Odziwo nawet napęd dobrze się sprawował. Jedynie muszę pilnować, co by z wybranych przełożeń tylko korzystać. 
Jutro może znajdę trochę czasu i wymienię zużyty już napęd.

DPD - Houston mamy tysiaka i zakup organów do Merdiana

Wtorek, 15 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Kręcił, kręcił i ukręcił przedsezonowego tysiaka. Dziś dniówka na popołudnie, więc korzystając z okazji z rana, w sumie to już bliżej południa zakupuję w zagórskim rowerowym organy do napędu Meridiana. Na wymianę mało czasu więc tylko się na zakupie skończyło.
Po testach poprzedniego zestawu kaseta shimano i łańcuch SRAM, decyduję się na identyczną kombinację. W końcu 8500 ukręcone na tym teamie i dopiero teraz zaczyna pokazywać swoje wysłużenie.
Zakupione tajle to:
- kaseta SHIMANO CS-HG31,
- łańcuch SRAM  PC 850, tu lekka modyfikacja o nieco twardszy od poprzednika
- i do tego klocki hamulcowe PROMAX

Aura do końca nie idealna do jazdy, ale też nie jest na tyle zła,bym sobie odpuścił. Wybija 13:30 dosiadam Meridiana i w drogę.
Jazda też idzie nawet, nawet. Nawet łańcuch dziś współpracuje.
Przebierka w cywilki i ruszam w trasę.
Powrót na bazę już po zmroku. Po zimowej porannej aurze już śladu nie ma. Zbieram manele i kręcę identyczną drogą do domu. Minus to zimny wmordewind. 
Szybkie spanie i jutro od nowa.

DPD - czas na serwis napędu

Poniedziałek, 14 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Poniedziałek, dzień targowy, pora wstawać i do pracy się zbierać. Skończyło się zastępstwo na salonach i dzisiejszy kierunek jazdy to Morawa.

Od rana budzi mnie "wiosenne" słoneczko. Co za tym idzie może być na dworze nieco chłodniej. Śniadanko, wybija 8:30 pora się zbierać.

Początek jazdy zaczął się nawet bez ekscesów. Praktycznie do ślimaka szło całkiem całkiem. Dopiero od świateł przy estakadzie czuję, że łańcuch coś mi dziwnie pracuje. Docieram pod dworzec i nagle nie mogę przekręcić korbą. Zjazd awaryjny, spoglądam co się dzieje, a tu fragment zaciął się na korbie, a inna część łańcucha zblokowała się w wózku tylnej przerzutki. Powoli, by nie zerwać łańcucha po 10 minutach udaje mi się usterkę usunąć i mogłem dalej jazdę kontynuować. Spokojnie ruszam spod dworca i kolejny bulwers. Mijam zatoczkę przystankową, spoglądam przez lewe ramie - dostrzegam osobówkę na lewym pasie i w tym samym momencie zaczyna się wpychać na prawym pasie osobowy ambulans. Co jak co, ale żeby służba zdrowia nie wiedziała jaki zachować odstęp od rowerzysty. Zdecydowanie za blisko mnie wyprzedza i zmuszają mnie do zjazdu bliżej krawężnika. 

Całe szczęście doświadczenie robi swoje i udaje mi się wyjść bez szwanku.
Dalsza jazda już bez przygód.

Po pracy spokojnym tempem wracam do domu przez Pogoń i Środulę. Na przejeździe przy Chemicznej rekord stania. 10 minut i 5 ciapągów. Dojeżdżając do szlabanu leci towarowy, potem IC, zaraz za nim Pierdolino. Już myślę ruszamy, a tu szlaban nadal w dole. Na deser KŚ i jeszcze sama lokomotywa spalinowa pędząca po skład. 

Powoli, trzeba się zabrać, za doprowadzenie Meridiana do pełnej sprawności.

DPD

Piątek, 11 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Poranek taki nijaki, jak i chęć do wstawania. Dobrze, że dopiero na 10:00 i można nieco nagiąć czas gnicia w wyrku.
Upgrade popasowy zrobiony, to i na zakupy nie muszę dodawać czasu. Sprawia to, że wyjazd na Roździeń następuje dopiero 9:30. Spokojnym tempem, lecz na bieżąco kontrolując czas śmigam na salon. Drogi wilgotne, ale woda spod kół nie wylatuje to jedzie się dość komfortowo. Mała modyfikacja trasy. Unikam przejazdu koło dworca i na wysokości Parku Sieleckiego odbijam na Żeromskiego, następnie przecinam Roweckiego, skręcam w Mireckiego i przez Stadionem lekkoatletycznym skręcam w Moniuszki wyskakując przy wiadukcie nad DK 86. Zjazd z wiaduktu i kawałek tnę "ekspresówką" pod galerię.

Na koniec dniówki dostaję info, że po weekendzie koniec zastępowania na salonie i wracam na magazyn. Wybija 19:00, przebiera i pora ruszać w stronę domu.

Wieczór się jednak wydłużył, nim trafiłem do domu zawitałem do Krzyśka, by ustalić ostanie szczegóły co do wyglądu koszulek. Od słowa do słowa, jeszcze do tego puściliśmy sobie mecz Arki z Zagłębiem i nim się zorientowałem godzina policyjna wybiła.

Herbatka dopita, zawijam kiecę i śmigam na kwadrat.

Dzień przerwy i na nowo DPD

Czwartek, 10 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po dniu przerwy spowodowanej rekreacyjnym wyjazdem do Poznania budzę się z nutką niedospania. Opornie się zbieram w sobie, rzut okiem na ICM co on tam przepowiada - zielonego nie widzę to odziewam się w bike wdzianko. Solidna porcja śniadania i 9:20 po sprawdzeniu, gdzie to dziś wedle grafiku dniówka wypada ruszam do pracy.

Po porannym szczycie nawet pustawo na drogach. Zawijam nieco szybszym tempem, by zahaczyć o Biedronkę na Piastowie. Upgrade popasowe zrobione i strzała na Nowy Roździeń.

Z rana narazie 11 km, pod wieczór pełna kilometrażówka.

Po pracy bez większych zawijasów śmigam na kwadrat. Pogoda lekko się popsuła, chłodniej niż rano i do tego lekko mży. Oby jutro z rana pogoda była bo nie chce mi się jechać busem. 

DPD

Wtorek, 8 marca 2016 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Dziś dniówka na Rawie. Podobnie jak u Maria, leniuch wziął górę, z tym, że wcale nie chciało mi się jechać do pracy.

Chciał nie chciał trzeba było się ubrać i 9:20 startuję. Do końca się zastanawiałem czym bo niby deszcze zapowiadali, ale skoro nie pada to biorę jednoślad.

Powietrze wilgotne i nawet się spoko kręci, trochę mnie drażni tykanie suportu. Na centrum trochę sobie z tempem pofolgowałem i na końcówce za Borkami musiałem nieco znów podgonić. Szybki upgrade w kropkowanej i zjazd do Rawy.

Wychodząc z pracy z nieba deszczyk niczym wiosenny zraszacz do trawników. Zaginam sobie przez Dąbrówkę, potem Piaski i kręcę w kierunku Pogoni, Środula, pitstop  dorwać jakiegoś wiechecia i coś na słodko, niech się na wieczór uraduje to moje słonko.

Kilometrów przybywa już 9-set na blacie, jeszcze stówkę zrobić i przedsezonowy tysiąc będzie wykonany.

DPD

Niedziela, 6 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Nie ma nic gorszego, jak weekend w pracy, a za oknem pogoda sprzyjająca do jazdy.

Kolejna dniówka na Roździeniu. Budzę się o 6:00 i niedzielę zaczynam od iścia do kościoła, potem śniadanie i rozpoczynam szykowanie się do pracy. Druga połówka również w pracy więc zazdrości nie ma, że tylko mi przyszło pracować. 

Wyjazd z domu 9:30. Jedzie się nieco gorzej niż wczoraj, a to za sprawą podmuchów wiatru. Na salon docieram dwie minuty przed 10:00. Dziś tylko do 17:00. Wybija godzina i zbieram się w drogę powrotną. Nim udałem się na drugą stronę Brynicy podgoniłem na Rawę dotrzymać towarzystwa Martynce, która kończyła dwie godziny po mnie.

Odprowadzam na busa, a ja kręcę do domku przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę.

DPD

Sobota, 5 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Ładny dzionek na jazdę, a tu dziś tylko skromnie przelotowo Dom - Praca - Dom i to po dniu przerwy. Przez weekend się w Roździeniu stacjonuje.
Jazda praktycznie bez jakiś przygód. Rano jedynie musiałem mocniej pociś by zdążyć przed otwarciem Galerii. Wieczorem po powrocie, kapka oleju na napęd bo suszy.

DPD - rano zima, wieczorem wiosna :D

Środa, 2 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Jak pierwszego w tą papraninę skusiłem się na jazdę rowerem, dziś gdy tylko puch zalegał na wszystkim innym jak drogi, a żadnych odpadów się nie spodziewałem sugerując się ICM, również wybór padł na jednoślad.

Wyjazd z domu nieco wcześniej z myślą zahaczenia o Morawę. Jezdnie trochę mokrawe, ale nie na tyle żebym się umarasił strasznie. Idąc po rower do garażu słyszę w oddali sygnały Staszaków, Policji, które gdzieś tutaj krążyły po Zagórzu. Wylatuję na światła przy Makro i już wiem, gdzie te pojazdy goniły. Tuż za światłami w kierunku na Sosnowiec - dzwon 3 samochodów. Zwężka z 3 do 1 pasa. Powoli przeciskam się z samochodami stojącymi w korku i po ominięciu miejsca kolizji rozkręcam się i już spokojnym rytmem kręcę dalej.
Na bazie oczekiwanie na kontener z towarem. Załatwiam kilka sprawunków i na 20 minut przed otwarciem salonu ruszam na Rawę. Szybki upgrade w Biedrze i zwrot do Rawy. 

W pracy czas nawet szybko zlatuje i nim się orientuje zrobiło się ciemno wybiła 20:00 i pora do domu wracać. Dzwonię do Krzyśka czy jest w domu, bo bym podrzucił mu próbnik koszulki. Jest więc tam też się udaje.
Półgodzinki na pogaduchy odnoście szczegółów zamówienia strojów klubowych. Przyszła godzina tym razem Krzychu szykuje się na nockę. Odprowadzam go na przystanek, on do busa, a ja kusem za autobusem zmierzam na Zagórze. Po śniegu śladu już nie ma termicznie nawet też tragedii nie ma.