Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:1068.00 km (w terenie 142.00 km; 13.30%)
Czas w ruchu:52:27
Średnia prędkość:20.36 km/h
Maksymalna prędkość:56.50 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:44.50 km i 2h 11m
Więcej statystyk

Godzinka dla zdrowia

Środa, 31 sierpnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja, Szwed
Spodobał mi się tytuł Piotrka i tak też dzisiejszy post zatytułuje.
Na zakończenie miesiąca wieczorkiem runka po Pogorii i powrót na kwadrat. Na wysokości aqua parku dopada mnie Damian i razem docieramy na Zagórze. Generalnie nie za ciepławy dzionek. Ludzisków dzisiaj wyjątkowo sporo na Pogorii.

Wpis ubogi to okraszę go kolejnym Szwedem co spotkałem do południa na Kato, na jednym z lokalnych targowisk.

DPOD

Wtorek, 30 sierpnia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Dniówka na Szopienicach. Wczorajszy deszcz nieco wychłodził powietrze i mimo godziny 9:00 na starcie dość rześko, ale jadę całkowicie na krótko. Przejazd bez jakiś ciekawszych zdarzeń mających wpływ na to by we wpisie je zamieszczać.

Po pracy kręcę na Rawę z obiadkiem do ślubnej. Posilony na półgodziny przez zamknięciem salonu kręcę zakosem na Zagórze. Trasa tak wyliczona, aby zgarnąć żonkę z przystanku. A trasa prowadziła przez Borki, Stawiki, Piastów, Grabowa, Gospodarcza, Staropogońska ze zjazdem na ścieżkę rowerową prowadzącą do Będzina. Mijam elektrociepłownię i odbijam koło Wisienki pod tory PKP i kręcę wzdłuż nich pod dworzec Będzin Miasto. Skręt w ul. Brata Alberta i kręcę nią aż do Mydlic. Przejazd koło Sztygarki i na wysokości Holiday Inn zjazd do Zagórza. Powrót już w kurtałce. Chłód dawał się we znaki.

DPD - zaś na sucho

Poniedziałek, 29 sierpnia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Miał być koniec z salonami, ale jeszcze potrzebują mojej osoby więc dziś po kilku dniach na magazynie kręcę z rana na Roździeń. Weekend bez roweru, ale mimo to nogi nie za specjalnie goniły. Po południu przeszła ulewa. 
Jakoś znów mi się udaje i jak przyszła 19:00 na polu pochmurno i ponuro ale nie pada. 
Po dotarciu na kwadrat spojrzałem w górę, a tu jak nie lunęło. Eh dobrze, że już pod domem.

DPOD/ przekroczone 6 k

Piątek, 26 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszej czasówce jakoś mi nogi nie chciały za specjalnie współpracować. Dojazd do pracy płynny ale nieśpieszny.
Gdy już dniówka się skończyła nadal jakoś mam wrażenie, że baterie na wyczerpaniu. Mimo to decyduję się na zagięcie. Mało kreatywnie. Z Morawy docieram na Milowice, tam wpadam na czerwony rowerowy i jadę nim aż do TTC. Przeskok na zielony i nim do Parku w Kazimierzu. Na koniec niebieski przez Lasek Zagórski i zjazd na kwadrat ładować akumulatory.

DPD + pana

Czwartek, 25 sierpnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria praca, serwis
Dziś praca jak się okazało w terenie.
Nim się wybrałem na magazyn dostaję telefon cobym podkręcił szybciej  bo jadę w trasę z fotelami. Jak podkręć to podkręć. Wiatru nie odczuwałem i w efekcie udaje mi się zrobić nowy rekord dojazdu na Morawę w czasie 18:32 min. Może to za sprawą jednego palanta, który zdecydowanie za blisko postanowił mnie na 3 wyprzedzić. Udałem się za łajzą w pościg sp...ić go jak psa i prawie mi się udało go dopaść na Ślimaku. Chyba odbił na Pogoń bo zniknął mi z pola widzenia, a nie możliwe że na czerwonym przeleciał. 
Cały dzień zleciał na jeździe pod niemiecką granicą i w okolicach Krakowa.

Po wszystkim kręcę z powrotem na kwaterę. Małżonka pizzę zamówiła to nie zaginam za bardzo i śmigam przez Stawy Hubertus, Naftową, przez kładę na Kościelną. Potem na rondo Gierka i wlatuję na ścieżkę wzdłuż 1 maja. Ukręciłem może z 300 metrów i naglę czuję coś miękko na zadku. No ładnie pizza w drodze, a tu pana. Oględziny opony i jest winowajca. Wrażenie mam, że jakaś sierota wysypała niespodzianki na ścieżkę, bo w szoku byłem, że taki wkręt zadbany. Szybki serwis wymiany ogumienia i kręcę dalej przez Kombajnistów do Parku na Środuli i przez Małe Zagórze do Mecu i zjazd na kwaterę.

Chęć ciepłej pizzy sprawia, że zapominam się samowyszydzić.


Jest ci i on 

DPD

Środa, 24 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszych wojażach nogi dziś pracują nieco opieszale. Ruch na drodze też spory. Kręcę na Morawę i zostaję tam go 16:00.
Kończąc pracę decyduję się na mały objazd korzystając ze sprzyjającej aury. Nogi nadal nie chcą kręcić i jazda idzie dość opieszale. Lecz z każdym kilometrem było trochę lepiej. 
Objazd przez Pogoń do Będzina w poszukiwaniu toru pumptracka. Objeździłem pół Syberki, ale nie wpadł mi w oczy. Dalej wałem Przemszy na Zieloną, skąd na P3 i przez Łęknice kręcę na Gołonóg sfocić mural - żaglówkę. Efekt poniżej. Foto zrobione i już cała naprzód w kierunku domostwa.
 

Tam gdzie już byłem i coś nowego

Wtorek, 23 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Generalnie dzień podzielony na pętlę mniejszą i większą. 38 i 120 km. Ale o tym jutro. Tak to się kończy jak zajeżdżasz na firmę, a tu ci mówią dziś wolne. Dwa razy nie trzeba było powtarzać.
Wieża zdobyta idę spać.

Takie dni to ja lubię. Wczoraj dzień niemrawy i chęć do jazdy znikoma. Dziś z kolei miał być dzień roboczy, a jak na złość słońce od rana. Zbieram się z domu chwilę po 9:00 i kręcę na Morawę, zobaczyć jaki to przydział zajęć będę miał na ostanie dni miesiąca. Na miejscu niespodzianka. Dowiaduję się, że pracy na magazynie nie ma na tyle i mam dopiero jutro się stawić. W takim razie w tył zwrot i już mnie nie ma. Kręcę sobie mimochodem na centrum KATO. Po drodze wpadam na Artura - szwagra Pawła, zamieniamy kilka słów i kręcę sobie dalej. Nawrót na Rynku i śmigam na kawkę do żony na Rawę. Wypiwszy zabieram jedną przesyłkę i śmigam na pocztę, w drodze jeszcze zjazd do NEONETU podbić gwarancję i na kwadrat.

W domku coś na ząb, smarowanie łańcucha, zmiana plecaka i w drogę. W nogach już niecałe 40 km. Za cel obieram sobie ruiny zamku w Rabsztynie. Jest już po 13:00 więc trzeba gonić. Kręcę przez Las Zagórski na Kazimierz, następnie Ostrowy i koło Euroterminalu i schroniska młodzieżowego Niwa docieram na Rynek w SŁAWKOWIE. Ssanie małe mi się załącza. Podbijam sobie kajet w punkcie Informacji  i aplikuję sobie dwa kreple i 0,5 niegazowanej. Pora śmigać dalej. Jadąc dawno nie odwiedzanym odcinkiem szlaku dąbrowskiego przemieszczam się do Okradzionowa, a następnie Błędów. Trochę terenem, trochę asfaltem osiągam CHECHŁO. A tu niespodzianka, ktoś się nie bał i z...ał Wielbłąda. Foto na dowód zbrodni i odbijam na niebieski rowerowy, który wyprowadza mnie na punkt widokowy Dąbrówka. Zdjęcie z widokiem na PUSTYNIĘ BŁĘDOWSKĄ i kontynuuję jazdę niebieskim do KLUCZY. Tam się wtaczam na Czubatkę i czynię foto pustyni z innej perspektywy. Wrzucam na ząb rogaliki, które zakupiłem na rynku w Sławkowie i udaję się do JAROSZOWCA. Docieram pod basen i odbijam na jeszcze nie eksplorowany przeze mnie czerwony rowerowy, miejscami dość piaszczysty, który doprowadza mnie pod samiuśki zamek w RABSZTYNIE. Z innej strony do niego dojechałem i prawie go nie zauważyłem.  Do zamknięcia jeszcze niecała godzina, więc korzystam z okazji i postanawiam zwiedzić i zobaczyć jakie postępy czynią z rekonstrukcją. Jak narazie udostępniony jest częściowo dzieciniec wieża oraz wystawa w pomieszczeniu nad bramą główną. Dowiaduję się, że obecnie trwają prace mające na celu udostępnienie lochów zwiedzającym. Teleekspres przeleciał, zjeżdżam do karczmy u podnóża zamku  i posilam się plackiem z gulaszem z dodatkiem Lagera Brzeskiego.
Czas usieka, nim się oglądam już po 18:00. W  nogach setka, a tu jeszcze do domu dotrzeć trzeba. Pora się zbierać. Rozkręcam się powoli i śmigam do OLKUSZA. Udaje mi się złapać jeszcze jedną pieczęć, tuż przed zamknięciem informacji. Myślę jak tu jechać. Na Bukowno - monotonia, trasą - zbyt nerwowo, Trzebinia wojewódzką - spory ruch. Ten ostatni azymut najbardziej przypasował, lecz wybrałem wariant terenowy. Wpadam na pieszy zielony i jadę do Żurady. Po przejechaniu wsi zaczął się leśny odcinek prowadzący do PŁOK. Na zwiedzanie sanktuarium czasu nie i kręcę już asfaltem do MYŚLACHOWIC. Tam wpadam już na wojewódzką 791 i śmigam do TRZEBINI. Teraz już gonitwa do domu. Chłodno i ciemno się zrobiło. Podążając za krajową 79 po kolei przelatuję przez CHRZANÓW I JAWORZNO, aż docieram do Niwki, gdzie opuszczam tą trasę i już lokalną drogą do Zagórza i zjazd po 22:00 na kwadrat.

Takie spontany to ja lubię.  Znane mi miejsca docierałem nieznanymi jak dotąd drogami.

Szlak Sławków - Okradzionów. Kiedyś był tu tłuczeń i szuter. Dziś regularny asfalt


Gdzie jest Wielbłąd 


Tak to wyglądało


a tak wygląda na dzień dzisiejszy

DPD

Niedziela, 21 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Uff zaś na sucho uszedł mi powrót do domu.
Generalnie chyba ostatnia dniówka zastępcza na salonach w okresie urlopowym. Wybywam z domu późno bo 9:20. Mimo to jakoś sprawnie nogi zapodają, że starcza czasu na zakup popasowy i dotarcie na Roździeń przed godz otwarcia. ICM znów się dobrze spisał i idealnie wytypował, kiedy popołudniowa ulewa się skończy.

W rodzinne strony - Gorzkowice i okolice

Sobota, 20 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Z cyklu spontaniczne wypadziki za miasto. Sobota wolna, żona w pracy to i ja się z domku ulatniam.

Familia chciała cobym jechał z nimi autem, ale stwierdziłem, że nie będę się z nimi gniótł i pojadę rowerem. :D
Dystans spory bo docelowo 150 km to większość drogi pokonuję ciapongiem. Na 3 stacje przed Gorzkowicami wychodzę z pociągu i docelowo już jadę jednośladem. Na miejscu mam nadal jeszcze półgodzinną przewagę za nim reszta ekipy autem się dojedzie, to korzystam z okazji i wpadam do babci na szybką poranną kawę. Potem lekkim zakolem przez wioski docieram na swoją jeszcze nie zagospodarowaną działkę w Cieszanowicach. Kilka godzinek w pełnym słońcu zlatuje na porządkowaniu terenu. Po wszystkim jeszcze zaglądam do chrześnicy i wieczorkiem powrót do Gorzkowic na powrotny ciapong do domu. Dystans może i nie za bogaty, ale gdyby mi się tryb szwędacz nie załączył i nie pomyliłbym drogi, to było by gdzieś z 10 km mniej.

Pół pętelka: Kamieńsk - Barczkowice - Gorzkowice - Gościnna - Wilkoszewice - Mierzyn - gdzieś ?? - Mierzyn - Cieszanowice - Szczepanowice - Gorzkowice.

DPOD

Piątek, 19 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Kolejna dniówka na Roździeniu. Wyjazd nieco później, ale i tak w oknie startowym i spokojnie zdążyłem ze wszystkim.
Po pracy postanowiłem nieco zagiąć powrót i poleciałem sobie na Czeladź. Następnie Grodziec, Łagisza, P3. Na molo kilka minut pogawędki z Dominem i Heńkiem, po czym zjazd do centrum DG i docelowo na Zagórze.