Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1023.00 km (w terenie 114.00 km; 11.14%)
Czas w ruchu:50:08
Średnia prędkość:20.41 km/h
Maksymalna prędkość:58.10 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:46.50 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Ciepły letni deszcz

Niedziela, 29 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dwudniowy maraton i wolna niedziela sprawiają, że jest możliwość odesania.

Zegar biologiczny już ma swoje godziny snu i ustawiam się do pionu coś przed 11:00. Jak już wstałem no to na sumę do Kościoła potem obiad u rodziców i dalsze kimanie. Już zdecydowanie lepiej niż rano nadrabiam wpisa i po 17:00 wprost na nadchodzący deszcz ruszam na Rawę spisać grafik na przyszły miesiąc. Przy niedzieli to droga praktycznie trasą, najpierw 94 potem 86 aż do celu.

Pogoda na ICM się nie omyliła i wychodząc z salonu ładuję się na totalne oberwanie chmury. Opad konwekcyjny całe szczęście krótko trwały i po godzinie opuszczam zadaszenie i na Sosnowiec.

Deszcz jednak nie odpuścił i w efekcie zostałem przemoczony. Przerwa w Oddziale i potem prosto nq mieroszewskich zostawić bika.

Urodzin prezesa dzień drugi - Wycieczka do Śląskiego Ogrodu Botanicznego

Sobota, 28 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Ćwiatrka już zaczęta w piątek przez co na sobotnią urodzinową ustawkę proces wstawania był ciężki i dopiero wybywam z domu na 5 minut przed startem. Okazuje się, że nieliczni  pewnych przyczyn musieli odpuścić, a inni typu Limit i Pan_P też startują z poślizgiem. Tego drugiego udaje mi się dogonić przy Skarbówce. Docieramy pod fontannę jeszcze na granicy kwadransu studenckiego. Maciek, Adrian, Stasiek, Domino i dwójka znajomych Maćka. Czekamy jeszcze chwilę po czym ruszamy na Muchowiec. Docierając na Stawiki oddzwania Limit, że dopiero dotarł na Dęblińską i nas nie ma, czekamy na niego i już w  komplecie ruszamy dalej. 

Mamy opuźnienie więc najkrótszą drogą przez Szopki i Nikisz docieramy na D3S, pod wypożyczalnię rowerów, skąd wystartujemy na wycieczkę organizowaną przez Marcina . Jeszcze chwila od startu. Wpisujemy się na listę i reanimujemy rower Maćka który zdążył złapać kapcia i do tego w drodze z Dęblińskiej zaliczył na szczęście nieroźny upadek.

Uporawszy się z problemem w końcu ruszamy mniej mi znaną trasą do Mikołowa, a konkretniej do Ogrodu Botanicznego na Sroczej Górze.

Nie za szybkim ale płynnym tempie prowadzeni przez Marcina przemierzamy kilometry. Czasem udaje się lekko trasę zamotać przez co zrobiła się ciekawsza i kolejny punkt "udanej" wycieczki był zaliczony. Wreszcie docieramy na Sroczą Górę. Po półgodzinnej przerwie ruszamy w drogę powrotną bez mała podobną którą przyjechalismy. Na półmetku drogi powrotnej czekam na Limita jak nakarmi swego Garmina, a grupa nam ucieka. Wrzucamy duże blaty ale pogoń się nie udała bo teraz my się motamy i robimy pętlę wracając niemalże do punktu wyjścia skąd zaczeliśmy pościg. Nie pozostało nic innego jak wziąć telefon i się zgadać na jakiś wspólny punkt którym został Ochojec. Namiar na Garmina i za kreską zmierzamy do umówionego miejsca. Okazuje się, że udaje nam być pierwszymi bo Maciek znów złapał panę i pauzowali. Przerwa na ICE-a i w dwójkę jedziemy na Dolinkę Ślepiotki na rekonstrukcję walk zczasów wojennycch. Niebawem dołączają do nas uczestnicy eskapady. 

Po inscenizacji żegnamy się z prowadzącym i w naszym TEAMie ruszamy w drogę powrotną. Ledwo ruszamy, a tu Maciek informuje, że złapał panę po raz trzeci. Jakieś fatum. Po kolejnej operacji już bez problemów przedostajemy się na Stawiki.
Pożegnania z jednymi, po czym jadę z Adim na Zagórze, a pozostali kierunek działka u Waldego. 

Pobieram z mieszkania małe co nieco i dołączamy do ekipy. Jak na złość Kocur wykrakał i dopadł nas deszcz. Ale na tyle było ciepło, że momentanie potem ciuchy wyschły.

Stówka ukręcona można dalej biesiadować, a biesiadowało się długo.  Gospodarz jednak jutro do pracy na rano więc trzeba było zakończyć jamprezę i zmienić lakal. Kto musiał to wracał, a Ja z Adim i Rysiem ruszamy na Hubertusa podęsić trochę pod chmurką.
Jednak warunki były niesprzyjające. Wejście na teren płatne 15 zeta i na koncert Cleo trzeba było za długo czekać. Poza tym jednak zmęczenie dniem daje się we znaki. Opuszczamy mysłowicki zbiornik po czym niedaleko Giełdy żegnamy się z Ryskiem, który pognał na K-ce, a my z Adim zwrot na S-c. Przy Sielcu i my się rozdzielamy i samotnie zmierzam na kwaterę, zachaczając o stok na Sroduli oglądając ostatnie minuty spotkania Kolumbi z Urugwajem. 2-0. Bike na kwaterę i lulu.

DP - urodzinowa zielona fala

Piątek, 27 czerwca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria praca
25 lat wolności - heh w sumie wolność od czego za czymś się zawsze goni, zawsze do przodu, czasem z dłuższą pauzą ale brnie się by cel osiągnąć. Tak też upłynęła ta ćwiartka życia jaka następna hmm pewnie rowerowa, bo to nasza mała wolność wsiadasz i przed siebie zwiedzać, poznawać, odkrywać nowe miejsca nowych ludzi. Swoiste odprężenie od codziennego zgiełku.

Co do rowerowego dnia dzisiejszego czyli szara rzeczywistość pobudka o 6:00 i na spokojnie szykowanie się do pracy.
Wyjazd 7:30 czyli wstrzelenie się idealnie w okno startowe. Wiaterek na plecy znaczy będzie się leciało. Już na Makro udaje się pierwsze światła na zielonej fali przelecieć, potem zwężka przy ślimaku i korek do świateł ciągnący się od basenu na Sielcu. Ale korek to nie problem i sprawnie przeciskam slalomem do świateł. Już pod samą estakadą na lewym Policja szyba na dół i komentarz "panie rowerzysta jak to się jeździ" - a ja z bananem na mordzie i ironią " nie po to się rowerem pomyka by w korku stać" po czym ruszam dalej.
Światła przy Dęblińskiej również na zielonym, a przy Sobieskiego awaryjne to jak zielone i z lekkim do hamowaniem  opuszczam skrzyżowanie. Po czym wertepkowy odcinek Sobieskiego i już na Morawie.

Dniówka tak chilloutowa, że w efekcie na koniec dniówki jeszcze wpada dostawa to bike na pakę i powrót do domu w aucie.

DPD

Środa, 25 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dzień bez większych aspiracji rowerowych.
Dojazd do pracy niemalże standardowo z wyjątkiem rejonu Stawików, gdzie dziś objazdem przez Borki.
Powrót bardzo slowly jakby ze mnie powietrze zeszło przez Hubertusa, kawałek szlakiem pogranicza i potem na Dańdówkę skąd już w linii prostej na kwaterę.

DP Kałuże dwie D

Wtorek, 24 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś do pracy nieco później i wyjazd na bazę o 7:10. Niby +10 na starcie ale wydawało się cieplej. 
Trasa bezproblemowa praktycznie przejechanana zielonej fali. Dniówka na dostawach i kończę dopiero o 19:00. Jakoś kręcić się niechce i korzystając z okazji rower na pakę i busem pod dom,

Naładowawszy kalorie o 21:00 nocne manawry czyli pętla po Dąbrowie. Objazd do połowy trójki po czym zwrot na Antoniów i asfaltowo objazd P4 po czym powrót na P3 i dokończenie okrążenia na bieżni.

Znajomków nie ma to zawijam na kwaterunek.

DPD - czyli norma

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dość że poniedziałek na nowym grafiku to jeszcze wydłużona dniówka.

Pobudka o 5:00 poranny rozruch, prysznic, śniadanie i godzina ucieka. Bike w mieszkaniu to odpadł spacer do garażu i od razu z wyjścia z klatki fru na koła.

Wyjazd 6:30 stosunkowo ciepło z lekkim wiaterkiem ruch na drodze powoli się rozkręca przez co spokojnie można było brnąć do przodu. Światła na pół współpracowały dwa na zielonej fali na dwóch jednak przymusowy pitstop. Na Morawie o czasie.

Z bazy wyjazd po 16:00 by nie tą samą trasą ciągnąć zawijasy przez Hubertusa idą zmiany na Mysłowickim zbiorniku. Potem Naftowa przebitka na drugą stronę torów i na przestrzał przez śródmieście do parku na Sielcu, a tam starzy dobrzy znajomi czyli wystartował rowerowy patrol Policji. Podbijam do Grześka chwil parę rozmawiamy dowiaduję się, że oddział rowerowej Policji w Sosnowcu liczy już 15 osób - hmm od jutra zacznę poszukiwania gdzie innych można spotkać. Służba nie drużba chłopaki jadą dalej na rewir pilnować porządku w miejscach rekreacji i wypoczynku, a ja kierunek domek wrzucić jakiś obiad. Z Sielca na Plejadę, zakosami przez Środulę i przez parking Auchana przedostaję się na Józefów i dojazd na Zagórze.

Miał być jeszcze objazd pod wieczór ale jakoś po objazdku dorwała mnie popołudniowa drzemka która przeciągła się do 21:00 i nici z jazdy dalszej. Jutro na bazę znów wcześniej bo zaczynają się dostawy. Może dzień się wcześniej skończy i uda się ukręcić kilometrów i przekroczyć miesięczny dystans 1000 km.

By nikomu nic się nie stało - obstawa biegu

Niedziela, 22 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Inne
Już druga edycja biegu trzeźwości w Mysłowicach, którego to nasz klub służy jako zaplecze techniczne w postaci obstawiaczy trasy.

Z domu wybywam chwilę przed 15:00 i rura pod fontannę. Aerodynamika nie chce współracować wiatr stważał taki opór jakbym spadochron zasobą ciągnął. Na miejsce się kulam  jako ostatni ale w granicach kwadransu akademickiego.

Ekipa w kompecie, na chwilę podjazd do Macieja i stamtąd lecimy do Mysłowic na Bończyk na miejsce startu, gdzie dołączają klubowicze z Mysłowic. Dociera również organizatorka Asia, z którą robimy objazd trasy z wytyczeniem miejsc, gdzie kto ma stać i jakie dostaje zadania. Powrót pod bramę startową skąd tuż przed 17:00 ruszamy na posterunki. 

Ponad 200 aktywnych 90% biegaczy i 10% kijkarzy. W biegu startuje również klubowy Rysiek z rodziną.

Po zakończeniu zwijamy taśmy i na metę po ciepłą strawę w postaci kiełbaski. Posileni ruszamy na objazd MYSłOWICpo czym powrót  na Sosnowiec i toaścik za rocznego wnuczka Maćka. Toast przeciąga się do 23:00 zwijamy zabawki i zjazd do dom bo jutro zaś robota :D.

DPD

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszym ciepłym dniu znów jakieś ochłodzenie, ale mimo to decyduję się na połowiczny zestaw ciuchów dojazdu do pracy krótki spodzien plus bluza.

Wyjazd o czasie 7:35 i trasa standard do Centrum wykręcone w przyzwoitej średniej 25,5 km/h potem jednak trzeba było zjechać na objazd i terenem objazd stawu Morawa i do bazy. Dniówka zleciała szybko i w efekcie kończę dopiero po 17:00, a wyjazd dopiero przed 18:00 bo się akurat rozpadało i wolałem przeczekać jak drogi wyschną.

Powrót lekkimi zakosami by nie dublować drogi i prosto na kwaterunek.

DPD

Środa, 18 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszym tripie szybko trzeba było zregenerować siły.
Pobudka 6:00 łeb jak na dobrym kacu doprowadzam się do porządku i o 7:00 z buta po bika i do roboty. 
Trasa standard odziwo jechało się w miarę dobrze i czas dojazdu w granicach normy. 
Grafik lekko zmieniony i dniówka na bazie przez co po 16:00 jestem już wolny.
Z bazy ruszam w kierunku banku po drodze odwiedzając Macieja zobaczyć jak nasz senior się czuje. Z banku do PTTK-u zerknąć w papiery. Ogarniwszy ruszam na spotkanie z Fraglesem, po czym nawijka na dom. 
Przebijając się szczytem przez park na Środuli wpadam jeszcze na Janusza, chwila na rozmowę i do domu cosik jezcze wrzucić na ruszt. Jutro  chyba pauza od bika.

Trip do granicy czyli dwusetka po raz drugi

Wtorek, 17 czerwca 2014 · Komentarze(3)
Kategoria wycieczki
Czyba pierwszy w tym roku dzień w 100% spędzony na rowerze i do tego nowa dystansowo życiówka. Pierwsza dwusetka, a za razem życiówka miała miejsce podczas zeszłorocznego maratonu Arcelor Mittal. 

Wszystie zmienne wpływające na to czy się pomysł wyjazdu na przeciw klubowiczom wyszły na plus. Pierwsze dzień - wtorek to jakdla mnie sobota więc wolne, pogoda zamówiona meridian sprawny na nowych laćkach i prawie bezwietrzny dzień.

Pobudka o 5:00, sześć godzin snu ale wystarczyło. Prysznic na przebudzenie, delikatne śniadanie i szykowanko do drogi. 
Start parę minut po 6:00 zestaw na długo bo jak na razie tylko +11. Z godziny na godzinę stopniowo jednak celciusz szedł w górę.

Do centrum DG na średnich młykach by się rozgrzać. Praktycznie na zielonej fali docieram do P3 duży blat, rmf w uszach i poszedł. Z bieżni na Piekło, Antoniów, Trzebiesławice i prosta na Siewierz. 

7:00 pitstop przy Zamku 5minut przerwy i lecim wojewódzką do Myszkowa. Zwrot na Postęp, gdzie melduję się o 8:00. Jedzie się świetnie - średnia 24,5 km/h. Postęp zdobyty to z postępem podpinam się za Case-em i tak trzymając się za nim ląduję w Poraju.

Niestety koparka w końcu odbija w boczną drogę i się skończyła bezoporowa jazda. 

Czas dobry korzystając z przystanku robię dłuższą przerwę na uzupełnienie kalorii, łączenie z Maćkiem, czy już wstali i jaki mają pomysł na trasę powrotą abym wiedział jaki azymut przybrać. Ciepło te zaczyna się robić to i przy okazji przebierka na krótki ciuch, spoglądam na mapę jakoby tu jechać - ustalone to w drogę.

Dochodzi 9:00 opuszczam Poraj i za mapą kierunek na Choroń, gdzie wpadam na czarny szlak omijac Biskupice. Szlak gdzieś odbija, a ja na Olsztyn. Znów łączność z klubowiczami - za moją podpowiedzią kierują się z noclegu w Kleszczowie do Radomska, na to ja przybieram kurs na nie zwiedzony jeszcze przeze mnie Mstów. Pod klasztorem coś w granicach 10:00. Kolejna dłuższa półgodzinna przerwa na zwiedzanie i wszamanie po czym ruszam na KONIN :D, skąd docieram do krajowej 91. 

Kontakt z Maćkiem, co by daleej ruszyli z Radomska 91-ką do Kłomnic, tam się powinieniem ich przejąć. 11:00 wybija, Kłomnice przeleciałem nie ma ich to ruszam dalej w kierunku Radomska. Jadę, ich nie widać wreszcie dosłownie nie planując tego zjeżdżamy się na granicy Województwa Śląskiego i Łódzkiego. Pierwsze 100 km wykręcone ze średnią 23,5 z czego 98%asfaltem.

Szampan zdążył po drodze wyparować to zostało mi tylko pogratulować trasy Limitowi, Maćkowi i Pawłowi, a wczoraj Krzyśkowi. Foto  przy tablicy graniczej przejmuję chłopaków i prowadzę spokojniejszymi drogami w kierunku domu.

Opuszamy krajówkę i kierujemy się na Garnek, tempo nie słabnie cały czas 25 do 30km/h. Z Garnka na Świętą Annę, pitstop na pieczątkowe potwierdzenie uzupełnienie płynów i wskakujemy na Wojewódzką 793 ruch mimo tygodnia znikomy to się pewnie jedzie. I tak po kolei Przyrów, Janów, Złoty Potok tutaj znów krótka przerwa, odcinek pagórkowaty rejonu ruin zamku Ostrężnik i zjazd do Żarek na obiadowanie. Posileni ruszamy przez Myszków do Siewierza, gdzie dołączamy do Limita, który jakoś się tak rozbujał, że tam się stołował.

Już w komplecie ruszamy dalej krążąc ku P4. Po drodze zgarniamy Marka z dwoma swoimi pociechami jadącgo w naszym kierunku i parkujemy na Ratanicach pojąc się radlerkami.

Dzień zbliża się ku końcowi na blacie już 196 km czyli nieplanowa dwusetka będzie zrealizowana. Na Mariankach żegamy się zLimitem, a ja ruszam odprowadzić resztę załogi. Wałami docieramy do Będzina, skąd dalej wzdłuż Przemszy na Sosnowiec. Z Maćkiem cześć pod samą klatką. Chwila jeszcze oddechu i z Pawłem brniemy na Naftową. My z kolei żeganamy się na wylocie do Mysłowic, Paweł w prawo na giełdę,a ja zwrot i kierunek na dom. No prawie bo jeszcze ląduję na Warneńczyka u drugiego Ja na bronku. Zmęczenie jednak wychodzi i już bez zainania najkrótkszą drogą odstawić bika i lulu bo jutro do roboty.

PRZEJĘCIE CHŁOPAKÓW NA GRANICY


NO TO RUSZAMY DO DOMU


AFRO ALA BIKERS