Opis w wolnej chwili,
EDIT:
Trochę wolnego w sobotnie popołudnie więc pora nadrobić wpisy.
Dzień zaczął się od rowerka no bo jakby inaczej :D.
Wolne na budowie sobie zrobiłem z racji konsultacji z Urzędem Miasta odnoście kolejnego szlaku rowerowego jaki chcemy stworzyć w Sosnowcu. Miałem sam jechać na spotkanie w plenerze z Pawłem z UM i Arturem z CIMu z którym koordynujemy cały projekt, ale z możliwości połączenia propozycji Sandy wspólnego pokręcenia na kole zabieram ją razem ze sobą i na 10:30 jedziemy przez las zagórski na Kazimierz, gdzie byłem umówiony na spotkanie przy okazji powiadamiam Pana_P o zajściu i w trójkę zbieramy się w okolicy Parku Zielona. Po obradach z Pawłem krążymy po okolicach Parku oprowadzając Sandrę, która jeszcze nie miała okazji tu zawitać. Zbliża się pora obiadowa, a i do tego trzeba się przyszykować na wypad popołudniowy do Romana.
Marcin odprowadza nas kawałek pod las i dalej już w dwójkę jedziemy z Sandrą projektowanym odcinkiem szlaku z Zagórza do Kazimierza, a w przyszłości do Sławkowa.
Po obiedzie trochę posiadówy w domku i o 16:30 zmierzam na Dęblińską skąd ruszamy na Masę do Bytomia. Czekamy jeszcze na ewentualnych spóźnialskich ale nikt więcej się nie pokwapił no to w 8 ruszyliśmy w trasę. Na Bogucicach Kocur nas opuszcza jadąc w swojej sprawie ale, żeby się statystyki wyrównały pod Silesią zgarniamy Ryszarda, z nim to już dawno się nie krążyło. Czasu coraz mniej do startu masy więc na wszelki wypadek uprzedzam Romka o naszym przyjeździe i ewentualnie na gości zza Brynicy chwilę poczeka. Układ świateł i małe natężenie ruchu sprawia, że jednak udaje nam się dotrzeć parę minut przed startem.
Na Bytomskim rynku z racji sprzyjającej aury wyjątkowo duża frekwencja biorąc pod uwagę ich imprezę. Liczarki naliczyli się +/_ ok 230 uczestników.
Wybija 18:00 Romek przez szczekaczkę wita przybyłych parę ogłoszeń i ruszamy na 15 km pętlę po mieście.
Po 1,5h docieramy z powrotem na rynek, znów podziękowania sweet focie przy bicyklu ogłoszenia drobne odnoście zbliżających się imprez i tłum cyklistów w mgnieniu oka zanika między uliczkami. Trochę pogaduch z Romkiem już na spokojnie zaproszenie na naszą masę i ruszamy na kreple. Hmmm jakoś tak dziwnie, że masa skończyła się jeszcze za widoku, ale cóż jak to mówią wiosna dzień dłuższy. Darek z Andrzejem i jeszcze jednym z naszej paczki polecieli wcześniej, a my w pięciu (trzech Marcinów, w tym jeden mający takie same dane jak Ja, Marek i Rysiek) degustujemy się kaloriami. Wieczór już bliski pora wracać. Opuszczamy Bytom i DK 79 zmierzamy na Katowice pod Tauzena, gdzie odłącza Rysiek, a my dalej do Sosnowca. Za Brynicą jakby chłodniej, mimo to decydujemy się na złoty napój i zakotwiczamy na Stawiki. Niczym grzeczni chłopcy po Kufelku i do domku.
No prawie dwóch z nas tak zrobiło, a ja z Patykiem jeszcze zakręcamy do znajomych na Akademiki robiąc trochę obawy wśród braci studenckiej podjeżdżając w kamizelkach. Godzina się późna już zrobiła, jutro do roboty więc żegnamy towarzyszy i tniemy dalej. Na Mecu już każdy w swoją stronę, Patyk na Wagową, a ja z górki i do domku.
Ekipa sosnowiecka - 46 BMK