Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1106.00 km (w terenie 257.00 km; 23.24%)
Czas w ruchu:56:27
Średnia prędkość:19.59 km/h
Maksymalna prędkość:70.50 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:48.09 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Na i z uczelni plus pechowy objazd z Ghostami

Środa, 30 maja 2012 · Komentarze(7)
Kategoria praca, rekreacja
Na początek dnia na Bankową standardową trasą. W większości bez przygód oprócz tego, że znów na styk zdążyłem na przejazd na Chemicznej, tuż przez zamykaniem szlabanów i na Pogoni muszę sobie do GPS wgrać nową dziurę na trasie do Chorzowa. Rekord nie pobity cały czas chłodny wmordewind.
(AVS 23,8 km/h, v-max 44,1 km/h dst 22 km, t 0,55 min)

Powrót z uczelni przez Batory, Załęże, Zawodzie. Na Szopkach przy kościele odbijam w prawo w kierunku Mysłowic. Bulewers kierowców stojących w korkach na Bończyka w Mysłowicach gdy ich slalomem mijałem bezcenny. Następnie Modrzejów, Niwka, Dańdówka i 11 Listopada na Zagórze. W drodze z uczelni pierwszy raz zahaczyłem o zieloną terapię i jadąc terenem wzdłuż 79 wpadłem jedną nogą w pokrzywy. Jak narazie nic nie zapowiadało się na to, że rower będę musiał oddelegować na rehabilitację.
AVS 23.6 i poprawa v-max do 51,9 (dane od wyjazdu z domu to tego momentu 51 km)

Cel na dalszy plan dnia dalsze załatwianie noclegów na wakacyjny trip i objazdówka z Limitem ok 15:30.

Plan zrealizowany w 60% - trasa przejechana, załatwianie noclegów zeszło na boczny plan. Co do trasy szykujemy ją na 16 czerwca na Dni Będzina.

Po obiadku drzemka i tel. od Limita, że już jest na dole. Ogarniam się trochę i ruszamy do tajnej siedziby Duchów. Jak to bywa ja z Limitem nie lubię jeździć dwa razy tymi samymi drogami więc wybraliśmy wariant pośredni, (odpadła trasa bezpośrednio na Popiełuszki i w stronę Makro), na krzyżówce wjazd w osiedle, gdzie Doms mieszka i terenem przez krzaki próbujemy się gdzieś sensownie przedostać, w końcu trafiamy na jedną ścieżkę po zachwaszczonej polanie jakoś dajemy radę jechać, a tu nagle mały pojazd szybka redukcja, a u góry znów parszywe pokrzywy. Tym razem dały mi w kość. Gdy się już przedostaliśmy przez te zdradzieckie ziele, docieramy pod miejsce wykopalisk archeologicznych przy zagórskim Kościele i do drogi, gdzie już bezproblemowo docieramy do Hadzisa.
Trochę pogaduch tel. od Kariny, że jest gotowa i ruszamy.

W składzie nadliczbowym, moja skromna osoba, Limit, jeden z moich Aniołków (Karina), Hadzis i Paweł z Ghostów ruszyliśmy po 16 spod dyskobola na objazd trasy celem naniesienia jej na mapę i zrobienia trochę fotek by się ludzie orientowali gdzie będą jechać.



Objazd pod Las Grodziecki minął bezproblemowo, aż tu na zonk, gdy już zbieraliśmy się w drogę powrotną najpierw psikus Karinie poluzowała się kiera, a zaraz mi poszła rama przy sztycy(by to ciul zawody i rajdy na najbliższe dwa tygodnie poszły się j..ć). No cóż zrobić w ten sposób znalazłem się w gronie nieszczęśliwców co z przyczyn technicznych muszą pauzować. Tak rower chodzi więc od Dorotki do W.. kręcąc na stojąco zatankować i z resztą ekipy Ghostów dołączyli się Pinio, Jola, Włodek i Marek - brat Nieckiego, ruszyliśmy na Pogę III wzdłuż Przemszy. Mój Aniołek z przyczyn jej znanych pożegnała się z nami i odbiła na Czeladź. Po drodze zaraz za Targowiskiem w przeciwka kręci Nekor, którego siłą przekonywania zabraliśmy ze sobą. Sprinterska rundka wokoło zbiornika, PitStop na plaży, zimny złoty napój i grupa się rozłącza Ja zawijam na DG i do domu, a reszta chłopaków w drogę powrotną do Będzina.

Gdyby nie ten incydent to dzień zaliczył bym do udanych. Kolejna setka jednego dnia (już siódma) przekroczę 10 to atakuje 200 jednego dnia, a puki co przerwa jak mi rower z sanatorium wróci.
Plan na kolejne dni
Jutro czyszczenie roweru i w Piątek rower na hospitalizację do serwisu niech wymienią trefną ramę. Plus tego, sesja więc się trochę wezmę za naukę. Przymusowy urlop. :( buu

Na biku

Wtorek, 29 maja 2012 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
do siostry bliźniaczki i z powrotem. Tempem bardzo rekreacyjnym, gdyż, ponieważ wtórowałem mamie kroku.

Z duchami na Zamek - wycieczka z Ghostami do Siewierza

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria wycieczki
Dzień rowerowo udany. Opis wrażeń na który wszyscy czekają jutro migrenę mam i nie lubię w takich warunkach pracować z resztą co się wlecze nie uciecze.
No może trochę statystyki zboczenie ekonomiczne
6 setka z sezonie zarazem nowy rekord dystansu jednego dnia. Progresywnie pracuje nad dwusetką.
Wersja edit:
Pobudka o 7:00 i szykowanie do dzisiejszego wypadu. Z Zagórza miało nas trochę jechać ale w ostateczności pojechałem tylko Ja i Dydek. Nawet punktualnie wystartowaliśmy pod będziński Zamek. Na miejscu była już dość liczna grupa uczestników. Łącznie wszystkich na oko 35 osób. Czekanie na spóźnialskich zbiorowe foto i Hadzis dał sygnał i ruszamy. Tym razem Ghosty dowodzą, a Cykloza zabezpiecza. Trasa wiodła początkowo wałami wzdłuż Przemszy na Zieloną. Następnie asfaltem na P4 i moim ulubionym szuterkiem pod stawy rybne pod Siewierzem i na Zamek. Dłuższa chwila relaksu zwiedzanie Zamku i szukanie dogodnego miejsca na ognicho. Po negocjacjach związanych z brakiem paleniska następnym punktem były Przeczyce. Zanim ruszyliśmy nadprogramowa niespodzianka kustosz zamku pokazał nam jak działa drugi w Polsce most zwodzony. Po pokazie najpierw na rynek po zapasy i przecinając DK86 jedziemy do Boguchwałowic pod małą tamę zalewu i rozbijamy obóz. Kosztujemy specjałów przez siebie upieczonych i zbieramy się w drogę powrotną. Docieramy na Zieloną pod fontannę gdzie formalne zakończyliśmy wspólną jazdę. Pod parasolami kosztujemy złoty napój i podsumowujemy dzisiejszy dzień. Plan dalszy był z Limitem objechać pilotażowo trasę z dokumentację foto dla Ghostów. Dołącza się do nas Rysiek, jako alternatywę nie obecności swoich znajomych do których miał jechać. Kręcimy się tu i tam robiąc za modeli dla Limita i docieramy do Lasku Grodzieckiego. Plan zrealizowany i co dalej pada pomysł pokazać Ryśkowi jak wygląda widok z Dorotki i tam się udajemy. Trochę oddechu i zwariowany zjazd terenowy w dół. Dostaję telefon z zaproszeniem co byśmy wpadli do W. Patrzę na licznik mało jeszcze (chciałem do 100 dociągnąć) i zmierzamy do siedziby Ghostów dość dużym objazdem. Na Rozkówkę i do Czeladzi pod Strusie prowadzi Limit, dalej wycieczkę prowadzę Ja kręcąc po Czeladzi docieramy pod M1 znów przecinamy 86 i skręcamy na Małobądź. Przez osiedle domków docieramy do W. Jeszcze było jasno. Przy degustacji nektaru bogów czas leci i się robi ciemnawo. Zbieramy się i znów dziurami i bocznymi drogami odprowadzamy Ryśka. Na Bańgowie ja wracam już 94 na DG, a Adam z Ryśkiem jeszcze w kierunku zjazdu na Siemce, gdzie się też rozdzielają. Powrót spokojnie przy pustych drogach, nawet udało mi się załapać na pokaz sztucznych ogni z okazji dni DG. Szybko spać i rano na szkolenie o kierowaniu ruchem do Będzina.

Dzień pełen wrażeń i pozytywnych emocji zwłaszcza podczas powrotu z W. Dzięki wszystkim za wspólną jazdę.

Na zakończenie krótka fotorelacja
Ja, Hadzis i moje Aniołki Prezesa.


Tych trzech myszkieterów co ostanie soki z Biedronki wyciskali


integracja przy ognisku


oraz pełna galeria zdjęć Nekora

Wieczorową porą...

Piątek, 25 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
... dopiero wybrałem się na Koło. Z racji wolnego dnia zabrałem się za załatwienie spraw, a potem szukanie ofert noclegów na wakacyjny wyjazd z jak na razie z mizernym skutkiem i dzień zleciał.
Już myślę dzień zmarnowany bo na biku nie byłem, ale przypomniało mi się, że tata jeszcze na nockę do roboty jedzie więc się z nim zebrałem potowarzyszyć w drogę na Milowice.

Trasa nocnego tripa przebiegała następująco.
Dom, Popiełuszki, Małe Zagórze, 3 Maja, Żeromskiego, Orla, Roweckiego. Zostawiam tatę pod Timkenem i powrót oczywiście inaczej.
Na początku ścieżką rowerową nad DK 86 od Roweckiego do Piłsudskiego i cały czas tą ulicą w stronę Centrum, dalej Sienkiewicza, 1 Maja, Andersa, 11 Listopada i Mieroszewskich do domu.

Przekładając na dzielnice: Zagórze, Środula, Sielec, Pogoń, Stary Sosnowiec, Śródmieście, Dębowa Góra, Dańdówka, Zagórze.

Jutro wypad z Ghostami do Siewierza, mam nadzieje, że pogoda po naszej stronie.

Szlakiem architektury blaszanej...

Czwartek, 24 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
...czyli szukanie po marketach na L jakiegoś artykułu z promocji.
Długi dzień w szkole to i się odbiło na małym dzisiejszym kilometrażem biorąc pod uwagę km kompanów z BS.

Po 19:00 zawijam na Pogoń do Pawła mieliśmy się pokręcić tu i tam po mieście ale w planach miał dorwać Lidla w którym znajdzie artykuł którego brakło w jego pobliskim markecie wiec krążyliśmy od jednego do drugiego z myślą, że jeszcze w tamtych tego nie wykupili. Najpierw przez Os. Dziekana na Czeladź ale nie było potem parę innych i na koniec uderzamy na Będzin ale tam też nie było już wiec kupił substytut. Zamiarowałem dokręcić do 50 dziś ale jak już byłem w okolicach W. to nie ładnie by było jak bym się tam nie pokazał i wzdłuż Przemszy docieramy na miejsce, gdzie zlatuje ponad 1,5 h na różnych tematach i dzisiejsze kręcenie dystansu poszło się rypać. Jak już zaczynało się ściemniać Paweł zbił do siebie, a Ja nie nasycony dzisiejszą jazdą zastanawiałem się gdzie jeszcze pojeździć. Skończyło się na tym, że najpierw odprowadziłem chłopaków i Martę na Małobądź, gdzie się pożegnaliśmy, a Ja dalej na Syberkę na podjazdach trochę się spocić. Z Syberki zjazdem pod Zamek i dalej na Dąbrowę. W oddali widzę bikera więc na podjeździe skracam dystans do niego i po paru min wisiałem mu na kole chwila oddechu i wyprzedzam, a tu szok Kolega Biker zaczął mi wtórować i to on na podjeździe pod Warpie wisiał mi na Kole i trzymał moje tempo. W to mi graj jeden drugiego podpuszczał na zmiany i tempo do samej DG mieliśmy konkretne. Miałem go zagadać po drodze i zaprosić w nasze szeregi ale tak się dobrze kręciło z presją przeciwnika, że żal było mi tego przerywać.
Na DG przy Kościele na Centrum się rozdzieliliśmy i z pogawędki nici więc już samotnie od ronda pod Nemo i na Zagórze do domu.

PTTK and Góra Siewierska

Wtorek, 22 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Rano na Uczelnie zaliczyć prawo pracy z pozytywnym rezultatem. Pasowało by jeszcze zabrać się i skończyć tą chorą pracę licencjacką ale się jakoś zapędzić do tego nie mogę, a czasu coraz mniej.
Popołudnie najpierw bikem do PTTKu. Przypominając Limitowi, że dziś Oddział otwarty więc jadę i czekam na niego na Dęblińskiej uzupełniając trochę biurokracji.
Gdy już dotarł chwila oddechu dla niego, przy oglądaniu zdjęć jakich na niedzielnej objazdówce narobił. Po czym jedziemy się gdzieś przejechać.
Zarzekał się, że najkrótszą drogą do domu ale z nami bikerami z Cyklozą to tak jest, że się ta najkrótsza trochę wydłużyła. Początkowo na Stawiki i dalej na Park Tysiąclecia, następnie terenami do Czeladzi. Krążymy po niej co rusz to inną offroadówką próbując ominąć działki tak, że docieramy do drogi na Grodziec i tam asfaltem zmierzamy. Przed Klinkierem znów zawijamy terenem przez pola do Wojkowic, gdzie w jednym ze sklepów zakupujemy napoje chłodzące i ica dla ochłody.

Jadąc w stronę Rogoźnika wrzucając hasło czy nie zakręcimy na Górę Siewierską skąd Lotniarze startują. Limit ugodowy chłopak więc przybraliśmy odpowiedni kurs i przeciągnął mnie po większych pagórkach najpierw podjazd do fajnego punktu z panoramą Rogoźnika, następnie zjazd zakolami do Rogoźnika gdzie początkowo asfaltem, a potem nawet stromym podjazdem na szczyt Góry Siewierskiej, ale jeszcze nie było to wiec znów zjazd i podjazd do punktu docelowego. Ale widoki następnym razem wpadnę tu z lornetką.
Z powrotem kierujemy się na Psary trochę asfaltem więcej terenem między łąkami i domami wylatując przy drodze prowadzącej na Sarnów ale, że tamtędy zazwyczaj wracam od Adama więc przecinamy ją i jakoś takoś prowadzony przez Limita docieramy do Gródkowa, gdzie się żegnamy on do siebie, a ja już asfaltem na Łagiszę i drogą co Kosma pokazała jak wracaliśmy z jakiegoś wspólnego tripa na Zieloną, gdzie przecinam Park i zmierzam na Molo przy P3. Wykosztowuję się znów w tym "tanim" sklepie na wodę ale człowiek spragniony nie było wyjścia.
Znów w linii prostej nie kręcąc za dużo między uliczkami na Łęknice przecinam tory i na Manhattan, gdzie już ul. Królowej Jadwigi na Zagórze.

Dzień rowerowo udany kolejne nowe tereny poznane. Miałem wrażenie, że Adam chciał się "odwdzięczyć" za tą trasą, którą ja ostatnio na spontana rzeźbiłem ale mi się tam podobało.
Dzieki Adam za wspólną jazdę i oprowadzenie po tych wszystkich wertepach.

Po Lasku Zagórskim

Poniedziałek, 21 maja 2012 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
Do południa czas spędziłem na podrywaniu dziewczyn i wspieraniu siostry na ustnej maturze. Mision Complite i Polski ustny zaliczony.
Jak wróciłem to mnie taka migrena złapała, że wszystkiego mi się odechciało.
Około 15:00 Limit próbował się do mnie dodzwonić podejrzewam, iż chciał mnie na bika wyciągnąć. Próba oddzwonienia do niego się nie powiodła więc się zabrałem za czytanie kodeksu pracy super lektura polecam.
O 19:00 stwierdzam, że dość tego prawniczego czytania idę umysł dotlenić, a że las blisko więc tam ponad godzinę buszowałem odkrywając co rusz nowe ścieżki którymi jeszcze nie jeździłem. Po 10 km terenowego hasania między drzewami przeniosłem się na drugą stronę Gierkówki do Parku Leśna wróć Parku im. J. Kuronia. Tam trochę po asfaltowych alejkach pod minizoo wokół stawów i znów w Las.
Powrót szczytem przez Zalane na Zagórze. Nagle telefon zbieraj kasę i na Bliską szoferowi zapłacić za transport. No to rura podpinka za autobusem i za parę minut byłem na Bliskiej. Pytanie ekspedientki przy zapłacie mnie totalnie rozbroiło "Gdzie Pan tyle gazu zatankował" a ja na to riposta "Do kół sobie wtłoczyłem". Szoferowi wytyczne gdzie ma jechać i powrót do domu.

Jaroszowiec Olkuski z małą dokrętką

Niedziela, 20 maja 2012 · Komentarze(2)
Po regeneracji sił dzisiaj wypad do Jaroszowca Olkuskiego na Diecezjalną Pielgrzymkę Rodzin do Sanktuarium NMP Wspomożycielki Wiernych.
W składzie Ja, Tata i Pan Rysiek - cyklozowy klubowicz wystartowaliśmy ok. 9:00 na spotkanie z Rodzinami z naszego stowarzyszenie KSRW. Poranne rześkie powietrze sprawiło, że na miejscu byliśmy wcześniej niż planowałem. Z Zagórza na Strzemieszyce, dalej DK 94 do Bukowna nowy asfalt szerokie pobocze i małe natężenie ruchu sprawiło, że bez problemu przejechaliśmy ten odcinek. Na wysokości Bukowna kierujemy się na Hutki, następnie na Klucze i do Jaroszowca.
Ten odcinek w całości asfaltem no prawie z wyjątkiem ok 1,5 km rozkopanej drogi w Strzemieszycach.
Dane statystyczne do tego momentu:
dst 37 km
V max 57 km/h za razem max dzisiejszego dnia
czas 1:45 łącznie z odpoczynkiem
średnia 25 km/h

Po Mszy i spotkaniu z naszymi rodzinami powrót szlakiem do Kluczy dalej znów na asfalty po drodze mijamy sztafetę papieską (chyba tak mieli ci biegacze na koszulkach opisane) i skręcamy na Chechło gdzie standardowo jak co wizytę w tamtych rejonach przerwa na ice cream w jednym ze sklepów.
Po przerwie znów rozkręcamy maszyny i na Błędów. Średnim tempem nowy asfalt położony w łazach błędowskich nie pozwalał za szybko się rozbujać. Przed Okradzionowem na wysokości Wiaduktu zbijamy w teren starczy tej "wygody" i udajemy się jednym z dąbrowskich szlaków na Tucznawę. Znów kawałek asfaltem do Sikorki i powrót na teren skręcamy na Bukową Górę. Następnie Trzebiesławice, Podwarpie i na P4. Boczny wiatr i chmara ludzi trochę przeszkadzała na bikostradzie ale jakoś slalomem przejechaliśmy zbiornik.
Postój na Zielonej spowodowany spotkaniem z Wilim i Dydkiem.
Następnie przecinamy tory przy dworcu PKP w DG przez Park Hallera i do domu.

Do setki brakło 6 km więc postanowiłem po napełnieniu mojego śmietnika zrobić dokrętkę. Na Będzin, obok Dekathlona nawrót pod dworcem Będzin Miasto, chwila przerwy w W. i dalej na Pogoń, Wawel, Kombajnisów, Zaruskiego na Zagórze.

Podsumowując dzień dzisiejszy w Liczbach:
łącznie 111 km, co daje 3 wynik jak chodzi o dystanse w tym sezonie,
to już 5 setka jednodniowa, no i wybiło w końcu 2000 km w tym sezonie.

Foto brak bo nikt nie pomyślał o aparacie.

Family Cup Radzionków - czyli drugie ściganie w sezonie

Sobota, 19 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria zawody
Opis dnia jak wrócę z dzisiejszego tripa

Wersja edit:
No to po kolei dystans nie zadowalający ale energii spalone tyle jak na zwykłej 100 km wycieczce.

7:15 rowerkiem do Gostów pod W... Tam rumaka ładuje na dach czekamy na resztę i kolumnadą samochodów wyjazd do Radzionkowa na Księżą Górę gdzie odbywała się kolejna wojewódzka kwalifikacja do finałów Family Cup. Trzy osobówki i Ghostobus dotarli jako jedni z pierwszych. Rejestracja w biurze zawodów i wyciąganie całego ekwipunku na dzisiejsze ściganie - 15 rowerów, duży namiot, ławki i stół. Także stoisko mieliśmy konkretne. Po całych formalnościach pora objechać trasę. Niby 2 km pętla, ale fajnie poprowadzona trasa na szczycie Góry. Na swoją kolej musiałem się trochę naczekać, gdyż był to główny wyścig na sam koniec wspólnie z seniorami. W międzyczasie startowali nasi reprezentanci z innych kategorii. Brawa dla Marty stanęła na pudełku. Pozostałym z ekipy jednak się to nie udało. Leny był blisko ale na ostatnim kółku mocy brakło. Było parę wywrotek z udziałem Pinia i Hadzisa ale nie groźnych i kontynuowali ściganie.
Mnie też pudło uciekło, chodź po 2 pętlach miałem jeszcze szanse na pierwszą 6 ale z okrążenia na okrążenie baterie się zużywały i nic z tego ambitnego planu nie wyszło. Jak dobrze skojarzyłem Aniuta-koleżanka Tomka z Jaworzna wywalczyła najwyższe miejsce na pudle w swojej kategorii.

Po ściganiu koronacja zwycięzców i losowanie nagród wśród uczestników. He nawet mi się załapało Rabacik w sklepie rowerowym RB Rowerek. Adaś upolował Koszulkę polo z logo Kross Racing Team. Krótkie rozmowy z organizatorami i pakujemy się w drogę powrotną. Spod W. wracam znów bikem do domu. Wziąć szybki prysznic przesiadka na Busa i powrót do Ghostów na grilla którego nie udało się zorganizować na Księżej Górze.

Mało kręcenia ale intensywnego. Jak na debiut w tym roku nie licząc spontanicznego styczniowego startu w Rudzie to nie było tak źle. Dzięki chłopaki za fajnie spędzony dzień oraz doping na trasie.

Na koniec trochę statystyki.
Dojazd poranny do W... dst 5km, v max 56,6 km/h w czasie 0:12,
próbne okrężenia 4 km, v max 42,9 km/h, 0:13.
Wyścig 11 km, v 45,5 km/h, 0:35.
reszta nie rejestrowana tzn. dojazd z W.

Trochę foto z dzisiejszego dnia:

wyczekiwanie przed startem


walka na podjazdach


moje małe zwycięstwo


oczekiwanie na losowanie


oraz zasłużony odpoczynek po wszystkim

cyklozowo - objazdowo

Piątek, 18 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Po zarwanej nocy i dwóch dniach odstawki bika chęć była na 100 km.
Chciałem początkowo bikiem jechać na trening volleyballa do Chorzowa, ale jakoś weny nie było i plany uległy modyfikacji. Stwierdziłem, że jadę siostrę wspomóc na maturze. Po 2 godz oczekiwaniu w końcu weszła na salę. Powrót do domu.
Przygotowanie materiałów i o 16:00 na zebranie klubowe do PTTK-u wspólnie z Adamem i tatą.

Frekwencja znów nie zadowalająca ale główni zainteresowani i głodni wycieczek się stawili. Tematyka różna, głównie odnośnie organizacji wyprawy nad morze, korekta terminów wycieczek, podsumowanie wcześniejszych oraz miłe słowa od naszego członka klubu nt. pochwały naszego klubu na qworum Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej odnośnie organizacji większych imprez. Młody klub z młodą kadrą a już o nas głośno za Brynicą :D. Nie obyło się również od moich podziękowań klubowi GHOSTBIKERS, dzięki którym udaje się tak fajnie przeprowadzić eventy. Dlatego też wspólnie z Prezesem Oddziału postanowiliśmy ich jakoś uhonorować.


Wręczam statuetkę Adasiowi - Prezesowi Duchów.

Po zebraniu pora przyszła na objazdówkę. Więc najpierw ja poprowadziłem przez Stawiki, nieuczęszczaną niby ścieżką w Parku 1000-lecia do Milowic, następnie w stronę Czeladzi.
Za Brynicą skręciliśmy w drogę prowadzącą pod bramy Katowickiego składowiska odpadów. Myślałem, że wyjedziemy w innym miejscu, ale to nie było to więc znów chłopy w las, teren very funny chyba nic tu nie jeździło oprócz kładowców. Trochę krążymy, ale koniec końców docieramy do czeladzkiego Stonehenge. Dalej Limit prowadził, znów jakieś tereny wjazdy, zjazdy i docieramy do Wojowic, potem boczną drogę, na Psary, gdzie odprowadzamy Limita. Od Adasia powrót na Sarnów, Preczów do Marianek. Tam przez domki do Parku na Zielonej, Korzeniec Centrum, Park Hallera i na Zagórze do domu.

W dzień przyjemnie się jechało ale te wiatry upierdliwe były.
Jutro brać rowerowa się rozjeżdża: Limit z ekipą do Pszczyny, koledzy z ZMK do Krakowa, jeden samozwaniec do Częstochowy stwierdził, że na ślub koleżanki na Biku pojedzie taką niespodziankę jej zrobić, a Ja z Duchami do Radzionkowa na
family cup