Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:1134.00 km (w terenie 127.00 km; 11.20%)
Czas w ruchu:59:21
Średnia prędkość:19.11 km/h
Maksymalna prędkość:58.20 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:45.36 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Wertepowo - przełajowo z Limitem

Piątek, 29 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Dzień zaczął się dość opornie. Jakoś od rana jak ledwo wstałem łeb napiernicza jak by mi ktoś obuchem przywalił. Z biegiem dnia jednak trochę mi się poprawiło. Do tego zaaplikowałem sobie dawkę popołudniowego rowerowania. 

Nie miałem za bardzo pomysłu gdzie się udać. Z pomocą przyszedł Limit. Jak wybiła 15:00 dzwonię czy już się z fabryki wydostał i ma czas na szwendanie. Długo się nie namyślał i odpowiedź była pozytywna. Kwadrans po tym spotykamy się u mnie pod kwadratem.

Wspólnie kręcimy do DG, gdzie w jednym ze sklepów Adam zakupuje uchwyt do monitora. Potem zaczęło się eksplorowanie okolicy. Przebijamy się zawijasami na Ksawerę, skąd zjazd pod zamek w Będzinie. Następnie kawałek wjazd drogą do Grodźca i odbijamy na teren, którym docieramy do Wojkowic. Kawałek znów asfaltem i wbijamy się na teren wzdłuż Brynicy, aby dotrzeć do drugiego końca Wojkowic. Wpadamy chwilę na klinkier prowadzący do Rogoźnika, ale wyjątkowo na tej drodze ruch i po raz kolejny odbijamy w teren. Tu akurat nowość w moim wykonaniu. Jak się okazało Limit przeciągnął tędy chłopaków w ramach jednej z Ustawek Cyklozowych. Po dłuższej chwili docieramy do Parku w Rogoźniku. Aby nudno nie było, kontynuujemy terenowe szwendanie i Adam pokazuje mi kolejną dla mnie nowość, którą przeciągnął chłopaków z Cyklozy. Nad głowami pełne słoneczko, a tu już 18:00. Wracamy już na dobre na asfalt w rejonie Góry Siewierskiej. Zjeżdżamy już do Psar. Odstawiam Limita na kwadrat. By nie ostygnąć, za długo nie rozprawiamy. Żegnam się i sunę dalej Graniczą do Wojkowic. Przelatuję drogą obok cmentarza i wyskakuję po drugiej stronie Brynicy na Przełajce. Przelot na drugi jej koniec, przeskakuję DK 94 i wpadam do Parku Bażantarnia. Oglądam za widoku dinusie, które chciały mi rower zabrać 1 kwietnia po zmroku. Z Centrum Siemianowic odbijam na Dąbrówkę i zakręcam na małą czarną do Rawy. Przesiaduję ostatnią godzinę z moim słoneczkiem. Wybija 20:00, Martyna łapie się na podwózkę samochodem, a ja z wiatrem kręcę na krechę do Zagórza. 
Z pomocą wiatru udaje mi się sprawdzony dystans pobić czasowo i po 32 minutach melduję się na kwadracie. 

DPD

Czwartek, 28 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Kolejny objazdowy dzień w pracy. Zbieram się dziś z domu 9:10. Jedzie się dość parszywie, ale płynnie. Parszywie z racji mroźnego wmordewindu, który pomimo słonecznej aury dawał się strasznie we znaki. Przez co przejazd na bazę powyżej pół godziny.

Dniówka minęła na przejeździe do Sącza i montażowi wanny Spa.

Powrót miał być najkrótszą drogą, ale jakoś temperatura nie dawała mi się we znaki i wybrałem wariant przez Pogoń, Będzin, Mydlice i przy Holiday Inn zjazd na Zagórze.

PD

Środa, 27 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Wracając z dwudniowej trasy zastanawiałem się, czy przy powrocie deszcz ustanie i na sucho wrócę.
Akurat tak trasa wypadała, że na bazie ląduję ok. 21:00. Po drodze jeszcze mżyło, ale jak już przyszło mi się przesiąść na rower opady ustały.

Powrót do domu najkrótszą drogą, czyli identycznie jak dojazd do.

DP

Wtorek, 26 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Za oknem jeszcze więcej Słońca, ale strasznie mylnego. Weryfikuję temperaturę idąc do piekarni. Przyodziewam pełne rękawiczki, komin i polar i 7:10 ruszam na bazę. Na miejscu szybka przebierka, rower na magazyn, a ja do iveco i jazda na dwudniową trasę.

DPD PTTK D

Poniedziałek, 25 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po 3 dniach aktywnie spędzonych na rowerze, nie wliczam tu niedzieli, która minęła na totalnym chilloucie zbieram się na 7:00 do pracy.

Trochę się przeliczyłem z ubiorem, bo gdy wyskoczyłem o 6:40 z domu od razu poczułem momentalny spadek temperatury. Wracać na górę po nieco cieplejszy odzień nie chce mi się wdrapywać to od razu wrzucam duży blat, by podnieść sobie ciśnienie. Jak już temperatura ciała wskoczyła na odpowiedni poziom to nieco odpuściłem tempo. Na bazę docieram o czasie, a licznik zeznał, że w powietrzu ok. 2 stopnie Celsjusza
Po pracy nawijka do domu po sakwę i dodatkowe przyodzienie w postaci kołnierza oraz pełnych rękawiczek. Odpoczniwszy trochę po 17:00 kręcę do Będzina, gdzie umówiłem się z wracającym z pracy Krzyśkiem. Zjeżdżamy się na Małachowskiego. Wspólnie śmigamy na Legionów, gdzie u Krzycha zasiadam na ciepłą herbatkę. Przy okazji odbieram fakturę za nasze klubowe wdzianka. Żegnam się z Krzyśkiem i śmigam do Oddziału uporządkować papiery po dwóch dużych imprezach. Zebranie dziś odwołałem, bo jakoś nie było za dużo spraw do przegadania, przez co mogłem w spokoju sobie popracować.

Wracając na kwadrat jeszcze zakręcam do Parku Harcerskiego zobaczyć na własne oczy big konewkę, a prezentuje się ona tak. 


Rajd Kraków - Trzebinia 2016, dzień 2.

Sobota, 23 kwietnia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria wycieczki
Chcieli Prezesa załatwić, poranek jak i pół nocy ciężko wspominam, jeszcze nad ranem ten kac morderca. Im człowiek starszy tym głupszy. Ale cóż life is brutal, trzeba było doprowadzić się do ładu składu, choć nie było to łatwe. Wskrzeszony po magicznej tabletce od Domina i prysznicu wracam na piedestał. Nawet grupa zdyscyplinowana, punkt 9:30 zbiorowe grupowe foto, Darek daje komendę do odjazdu i ruszamy nad Zalew w Kryspinowie, gdzie w tym roku rozpoczyna się 13 edycja Rodzinnego Rajdu Kraków - Trzebinia. Na miejscu jesteśmy dwie godziny przed startem. Po krótkim zamieszaniu dezorganizacyjnym udaje nam się odnaleźć namioty organizatora, udajmy się zapisać i pobrać pakiety startowe. Do startu sporo czasu jeszcze, więc udajemy się na popas do pobliskiego lokalu gastronomicznego. W międzyczasie docierają do naszej dochodzącej do siebie paczki Dominik, Ela z Jarkiem oraz Henryk.
Na kwadrans przed 12:00 udajemy się na linię startu - startu na którym debiut mają nasze klubowe wierzchnie odzienia. Jak zwykle rajd cieszy się dużym powodzeniem i na start zjechało się ponad 2 tysiące cyklistów. Są lokalni, ale jest też spora grupa znajomków z Teamu Jaworzno, Olkusza, Katowic, Chrzanowa. Wybija południe i rusza, powoli rusza ten zbity peleton.  Dzięki jednolitym strojom łatwo nam się odnajdować w tłumie i trzymać się większą grupą aż do mety. Nawet jak na podjazdach gdzieś się poszatkowaliśmy, to za chwilę, gdzieś na trasie czoło czekało na resztę składu. Tak też pokonując 40 km trasę przez Kryspinów, Cholerzyn, Mników (w tym urokliwą Dolinkę Mnikowską), Czułów, Baczyn, Frywałd, Rudno oraz Puszczę Dulowską w towarzystwie ekipy z Jaworzna i Olkusza docieramy wspólnie na metę zlokalizowaną na terenie Pałacu w Młoszowej. Po rozdaniu nagród około 16:30 już poszatkowaną ekipą kręcimy w kierunku Sosnowca. Jeszcze do Trzebini udaje się jakoś razem trzymać, ale zbliżając się do autostrady widzę, że Martyna zaczyna mi zostawać z tyłu po czym informuje o bólu kolana, który strasznie ograniczył jej wydolność do jazdy. Ekipa śmiga dalej, a my w dwójkę spokojnie kręcimy nieco wolniejszym tempem do Chrzanowa. Krótka przerwa regeneracyjna i powoli przedostajemy się do Jaworzna, gdzie na granicy miasta wpadamy na Kota, Grzesia i Marka. W piątkę trzymając się krajowej 79 docieramy pod Fasion House. Współtowarzysze jadą dalej, a ja z Martyną odbijam na parking, gdzie czekał na nas już Adam. Julkę i Martynę odstawiam do auta i samotnie śmigam jednośladem do domku. W tą stronę trochę deszczykiem postraszyło, ale udało się na sucho dotrzeć.
Wypad jak najbardziej można zaliczyć do udanych.

KLUBOWO - JEDNOKOLOROWO. TA ZBIORÓWKA TO CHYBA U KAŻDEGO KLUBOWICZA SIĘ ZNALAZŁA.


OKO PREZESA WSZYSTKO DOJRZY "MALINOWE HOTELE" NASZEGO SKARBNIKA, A MY W FORCIE SYPIAMY:d
   

ZAJADAMY - COŚ SIĘ TA GROCHÓWKA NIE SPRAWDZIŁA, BYŁO MAŁO PALIWA NA POWRÓT.



Rajd Kraków - Trzebinia 2016, dzień 1

Piątek, 22 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Ciężko było z ustawieniem grafiku, co bym się mógł po raz kolejny uczestniczyć z moimi klubowiczami w integracyjnej imprezie połączonej z rajdem Kraków-Trzebinia jako symbolicznego rozpoczęcia rowerowego sezonu turystycznego. 
Co jak co, w porównaniu z rokiem ubiegłym jakoś łatwiej z tym poszło, piątek już miałem wolny i to bez wypisywania urlopu. Jedynie nie za różowo zapowiadała się aura na weekendowe rowerowe wojaże, ale jak się okazało nie było tak źle i w końcu klątwa opadów deszczu w trakcie do Krakowa się nie sprawdziła. Było chłodnawo, a kropli deszczu to z lupą szukać.

Podzieliwszy się w mniejszych grupkach od rana do wieczora 22-osobowa załoga docierała do zamiejscowego klubowego szańca - fortu 39.
Pierwsza ekipa pod przewodnictwem Darka wystartowała z Mysłowic. 
Depcząc im po szprychach, ja z moją załogą w osobach przybocznej i zawsze mnie wspierającej Prezesowej, Kocurkiem i Maćkiem wystartowaliśmy chwilę przed południem. Limit z Patykiem, kręcili gdzieś w obwodzie, a na koniec ruszyli ci co ich do 15:00 przytrzymała praca.

Nieco zakosami, przez Maczki, Sosinę, Geosferę, Centrum Jaworza, Byczynę prowadzę moją grupę do Rynku w Chrzanowie. Zasiadamy na popas. Łączność z grupą z Mysłowic i śmigamy dalej. Prowadzenie do Puszczy Dulowskiej przejmuje Maciek. Wpadamy na zielony szlak rowerowy, którym to docieramy pod Zalew Chechło, skąd już wpadamy do Puszczy. Przyjemna szeroka szutrowa droga leśna doprowadza nas pod Kopuły Alweria Studio - dawnej siedziby RMF-u. Objeżdżamy Zamek Tęczyn w Rudnie i trzymając się czerwonego szlaku przemierzając Tęczyński Park Krajobrazowy docieramy do Frywałdu. Sugerując się podpowiedzią Maćka spojrzawszy na mapę kierujemy równoległymi drogami wzdłuż A4 do Morawicy, zaliczając dość intensywny podjazd do Brzoskwinki i dla równowagi zjazd z Chrosnej prosto do Morawicy. Następnie udaliśmy się do Cholerzyna, gdzie nastąpiła kolejna łączność z grupą Darka i korzystając z okazji w Lorka dokonujemy zakupów na dzisiejszą wieczorną integracyję. Z zaopatrzeniem już prosto przez Kryspinów do Olszanicy - do puntu docelowego. Jak się spodziewałem, ekipa Darka jeszcze zwiedzała okolicę, a my dotarliśmy pierwsi. Rozlokowujemy się i czekamy na resztę. Z upływem godzin meldują się pozostali klubowicze. Przydziały obowiązków, odprawa na dzień jutrzejszy i grillowanie do późnej nocy. Oj się działo.

NA ZIELONYM SZLAKU


ALE TEN NASZ DOMINO SKRYTY - MYŚLAŁ, ŻE SIĘ NIE WYDA, ŻE BIZNES PROWADZI.




DPD - dopinanie szczegółów piątkowego wyjazdu

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś nieco później do pracy, ale mimo to wstaję dość wcześnie. Chwilę przed 7:00 dociera Limit do mnie na kwaterę odebrać koszulki klubowe. Krótka wymiana zdań i Limit drałuje w kierunku Zajezdni, a ja rozpoczynam szykowanie do pracy.

Startuję gdzieś koło 8:45. Przelot przez miasto nawet bezproblemowy. Zatrzymuję się na chwilę w Oddziale, zostawiając koszulki dla Staszka, Eli oraz Grześka po czym docieram na Morawę. 

Po pracy znów do Oddziału przygotować formalności na weekendowy wypad do Krakowa. Uporawszy się ze wszystkim śpiesznie kręcę przez Dańdówkę, Browar, Porąbkę, Kazimierz, Strzemieszyce do Kosmy na Łosień. Do Kosmodomu jednak nie docieram, bo akurat Kosmacze musieli jeszcze pojechać na shopping i żeby moja gonitwa nie poszła na marne, Monia samochodem wyjechała mi na przeciw. Wpadamy na siebie na DW 790. Wymiana barterowa, Monia mnie diengi i klocki hamulcowe dla Pawła, a ja jej znaczek i potwierdzenie zapłaty składki klubowej. Zamieniamy kilka jeszcze zdań i każdy w swoją stronę Monia z Tomkiem na zakupy, a ja ustawiam azymut Zagórze i kręcę na kwadrat. 
Powrót przez Tworzeń, Laski, Osiedle Kasprzaka, następnie odbijam w kierunku WORDU i dalej 11 Listopada docieram pod Auchan (dawny Real) przy DK 94. Stamtąd zjazd na Starocmentarną wylatując przy hali EXPO, skąd zwrot na osiedle. Jutro wolne, więc na spokojnie można za dnia ruszyć do Krakowa. 

DPD - koszulki klubowe dotarły

Środa, 20 kwietnia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Dziś wyruszam wcześniej niż zwykle. Budzę się to za oknem jeszcze półmrok 4:50. W ramach rozbudzenia z buta do piekarni po świeże bułeczki na trasę.

Po lekkim śniadaniu 5:45 ruszam z domu. Słońce powoli wynurza się znad horyzontu tworząc bajeczne kolory na niebie. Jak na złość azymut mam inny i ciężko oglądać wschód za plecami. Na drodze praktycznie pustawo. Jakieś zaplątane pojedyncze samochody. 
Na bazie przebierka i w drogę. Obszar dostaw ciekawy krajobrazowo - Mszana Dolna, Limanowa, Nowy Sącz.

Powrót na bazę ok. 17:00. Zmiana odzienia i kręcę do Krzyśka odebrać koszuli swoją i połowicy. Akurat jestem jednym z ostatnich co mogli dotrzeć. Na klatce mijam się z Pawłem, Arturem i Michałem. W międzyczasie dotarli również Ela z Jarkiem, Grzesiek i drugi Paweł. Z Krzyśkiem ustalamy jeszcze szczegóły wyjazdu do Krakowa. Głównie ustalanie kto z kim i o której dotrze w piątek na fort.

Dogadawszy szczegóły zbieram jeszcze ze sobą koszulki dla Limita oraz Waldka i wracam przez Wawel i Kukułek na Zagórze.

DPZD

Wtorek, 19 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Spać, wstać i znów do pracy. Eh. O dziwo nawet mi się dobrze dziś wstało. 
W kościach czuję, że nie zbyt ciepło na dworze. Z resztą jak tylko na balkon się wydostałem od razu zdecydowałem o zarzuceniu na siebie jeszcze jednej warstwy.

Startuję w oknie startowym 7:40. Od razu podkręcam tempo, by się zagrzać. Samochodziarzy dziś sporo na drodze, mimo to jakoś na siebie dziś nie nerwujemy.

Na bazę docieram na punkt 8:00. 

W przerwie śniadaniowej, wykorzystuję chwilę i kręcę do PTTK zapłacić składkę za Kosmę i zaraz po tym wracam na bazę.

Po pracy trzymając się DK 86 i potem 94 docieram do Auchan'a robiąc drobny zakup akcesoriów do roweru (zestaw imbusików, klucz do ściągania korby, dętkę oraz bonus dla Martynki - nowy licznik. Następnie przez Józefów kręcę na kwadrat. Przebierka, wrzucam coś na ruszt i kierunek basen na Żeromie - zażyć nieco innej aktywności z której dość dawno korzystałem.