Babia Góra po raz kolejny i po raz kolejny z fajnymi widokami. Tegoroczna edycja trasy prowadzonej przez Swietłanę biegła od południa, gdzie od polany Stańcowej wskoczyliśmy na zielony szlak i za nim korzystając z widoków na Orawę wspinaliśmy się na Diablaka. Na zejściu do schroniska trochę zrosiło i trochę zraszania było na niebieskim do Krowiarek. Ale taki deszczyk to nie deszczyk. Prognozy były kiepskie, a tu całkiem ładnie Królowa Beskidów nas ugościła.

Do południowa rundka do Śródmieścia ogarnąć kilka spraw w oddziale, na powrocie drobny shopping.

Według wykresów miało padać, więc awaryjnie Zenita uruchomiłem do jazdy. Na szczęście nie padało, jak na kwadrat wracałem i udało się na sucho dzień zakończyć.

Only Klasyk. Mogło by być więcej ale jak zobaczyłem panę po wyjściu z pracy to mi się ode chciało objazdów. Obyło się bez wymiany dopompowanie koła i jakoś do domu się dotoczyłem. Coś czuję, że rano jednak wymiana będzie dokonana. 

Środowa Biga runda pracowa.

Dojazd do pracy w warstwie deszczowej. Ciepły letni deszcz, ale jakoś z zapasową warstwą odzieży jechać mi się nie chciało. Wieczorem już nie padało i już ponownie na sucho się przyjechało.

Na sucho udał się przedpołudniowy przelot do śródmieścia. ICM wróżył, że na powrocie może się nie udać. Na szczęście tylko kilka niegroźnych kropelek napotkałem na trasie.

Poniedziałek zaczęty od rundy zaopatrzeniowej. Następnie klasyk pracowy. Na powrocie zagięcie do rodziców z życzeniami dla mamy.

Większość niedzieli na leniuchowaniu spędzona. Dopiero koło 17:00 dosiadam Biga i ruszam na rekonesans trasy na 6 sierpnia. W sumie mam go kawałkami zrobiony, ale i tak może coś wpadnie nowego. I tak z kwadratu pod Halę Sportową na Zagórzu. Stamtąd przez Las Zagórski do Kazimierza. Następnie przez Wagową na Ostrowy i dalej za drogą Szałasowizna i melduję się w Strzemieszycach.
Tam trzymając się szlaku kruszcowego docieram na Strzemieszyce Małe skąd drogą techniczną śmigam do tunelu, którym przedostaje się na Chwaliboskie. Trzymając się Przemszy pod terminal szerokotorowy i zmieniając wariant trasy zamiast przez las bo dużo błota i piachu kręcę przez Dębową Górę i Niwę na Burki. Zawijas na Piernikarkę i dalej podążając lasem docieram do Maczek. Dalej za rzeką podążam na Jęzor i tak docieram pod Halę Sportową na Niwce. Dystansowo ok 60 km wyjdzie. 
Jeszcze mam trochę siły i chęci do jazdy to na dobranoc zawijas przez Wygodę do szlaku pogranicza i za oczyszczalnią odbijam na Stawy Hubertus. Przelot przez Morawę i za drogą do dzielnicy Borki. Stawami docieram na Sobieskiego i już przez śródmieście zawijam na kwadrat. 

Sobotnie aktywne przedpołudnie z wizytą w Squash Point. Zenit w roli przewoźnika.