Wpisy archiwalne w kategorii

zawody

Dystans całkowity:102.00 km (w terenie 44.00 km; 43.14%)
Czas w ruchu:05:14
Średnia prędkość:19.49 km/h
Maksymalna prędkość:56.60 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:34.00 km i 1h 44m
Więcej statystyk

V Dębowy Maraton Rolkowo-Rowerowy

Niedziela, 13 września 2015 · Komentarze(2)
Kategoria zawody
Po dłuższej przerwie od zawodów, spróbowałem swoich sił na V Dębowym Maratonie.
W sumie to dla mnie 3 edycja tej imprezy w której wziąłem udział.

Do końca nie wiedziałem jednak czy uda mi się w nim wziąć udział. Akurat tak mi się grafik ułożył, że niedziela w domu, przez co nastało zielone światło do udziału.

Z domu zbieram się ok. 11:00 i sunę do DG pod molo się rzutem na taśmę zapisać. Numer startowy przyznany, pakiet odebrany, teraz tylko czekanie na rozpoczęcie.

Impreza cieszy się sporym zainteresowaniem. Mało tego imprezie sprzyjała aura. Na starcie stanęło niespełna 300 zawodników z czego 202 osoby to cykliści obu płci.

Wybija 13:00 się zaczęło do przejechania trasa sprinterska na dystansie 30 km z czego ponad połowa to terenowe dukty po pojezierzu dąbrowskim. Ja startuję z drugiego sektora. Zakładam, że jak przyjadę na metę z czasem 1:15 to będę zadowolony.

W ramach rozgrzewki na wczorajszych targach w Częstochowie stanąłem do rywalizacji jazdy indywidualnej na czas na trenażerze. Rozgrywki rozgrywane były na stoisku Decathlon Poczesna. 
Założenie czas 5 minut i osiągnięcie jak najlepszego dystansu w tym czasie. Na 10 zawodników udaje mi się osiągnąć drugi dystans 5,7 km. Podbił mnie jedynie triatlonista, który przejechał dystans 6,3 km. 
Trochę wysiłku nagrodzone zostało bonem w wys. 50 zł na zakupy w owym sklepie.

Sporo znajomych na starcie. Z naszej cyklozy startuje również Rysiek. Nawzajem się dopingowaliśmy i po swoje jechaliśmy. Przejazd idzie mi nad wyraz dobrze od razu narzucam sobie spore tempo, które trzymam prawie, że do końca. Przy wlocie do leśnego odcinka obwodu P4 na wirażu ujeżdżam na piachu i zaliczam spektakularną, ale niegroźną glebę. Szybko się zbieram, rower działa, delikatny szlif na kolanie i sunę dalej do mety.

Ostatnie kilometry i wpadam na metę. Czas na zegarze 01:13:32. Jestem zadowolony z siebie. Po trzech edycjach ten przejazd był rekordowy dla mnie. Na ten moment byłem w pierwszej 10 w swojej kategorii.

Po tym jak już wszystkie osoby dotarły i system podliczył wszystkie czasy nieco spadłem w tabeli w dół. Mimo tego i tak jestem zadowolony. Na zakończenie losowanie nagród wśród startujących i wręczenie medali dla zwycięzców w poszczególnych kategoriach.

Łączny wynik wyszedł mi następujące
open: 80-ty na 202 osoby z czego mężczyzn 175,
w grupie M 16-29: 14-ty na 38
czas przejazdu 01:12:17

Na przyszły rok jak się uda wystartować będzie co pobijać.
Po wszystkim zbieramy się z Martyną i Łukaszem i wracamy na Zagórze pogrillować trochę.

Z Martynką na linii mety

XVI Mistrzostwa Tarnowskich Gór w kolarstwie górskim

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Kategoria zawody
Podczas nie dysponowania jazdy na swoim biku z wiadomych przyczyn wcale nie próżnuje w życiu rowerowym. Może trochę w innym stylu niż zamierzałem wybrałem się do Tarnowskich Gór na zawody.
9:20 z lekkim opóźnieniem magicznym sprzętem z Kariną za sterami ruszamy po medale.
Ja w roli fotografa i menedżera w jednym. Blaszak obładowany rowerami, aż miło.



Na miejsce jak po nitce docieramy dzięki Czesiowi i jego satelitkom. Ekipa poszła się zapisywać i poszukać sklepu w celu uzupełnienia elektrolitów, zostawili mnie biedaka bez bika, ale że piechur ze mnie też dobry więc korzystając z okazji z buta wybrałem się na trasę gdzie można się z aparatem fajnie ustawić. Co się okazało obszedłem trasę ale nie tą co duchy startowali praktycznie co grupa miała inną trasę co chwilę zmienianą. Już mi się tej ich 5 na piechotę zwiedzać nie chciało więc na rowerku Marka trasę objechałem - od razu lepiej się na duszy zrobiło jak się trochę pokręciło (żal tylko,że nie startowałem super pętla, ale dziś inne zadanie miałem) O 14:00 start elity od startu ruszyli niczym francuskie TGV.
Przed starem jeszcze na szybko foto z Kariną (jej debiut na takiej imprezie)



foto rozpędzonego peletonu i uciekam na trasę.



Adaś padł po 2 pętli i zjechał na Pit stop do mojego stanowiska strzeleckiego gdzie ładowałem serie aparatem niczym z CKM-u. Karina przejechała pełne 3 pętle w jej kategorii i zajęła zaszczytne 6 miejsce. Paweł trudno powiedzieć bo został zdublowany przez pociski a i tak dostał bonus w postaci 5 kółka, a za nim już wszystkich ściągali. Także wyszło jakby Niecki jako ostatni skończył wyścig.
A faktycznie wypadł gdzieś w połowie stawki. Po odpoczynku i sesji Ghostów na pudle. Spinamy rowery do Zielonego i w drogę powrotną.

Sumując lekko nie pocieszony, że nie mogłem startować ale i tak dzień miło spędzony. Trasa na 5 co do organizacji trochę zastrzeżeń, ale 4- mogę im wystawić.

Ekipa niedzielnego tripa.

Marek, Adaś, Prezes, Niecki(Paweł) i Karina.

nie pamiętam tylko czym sobie Niecki zasłużył na takie tortury na odchodne :D


oraz link do pełnej galerii autorstwa zbiorowego :P Adasia, Kariny i Mojego

Family Cup Radzionków - czyli drugie ściganie w sezonie

Sobota, 19 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria zawody
Opis dnia jak wrócę z dzisiejszego tripa

Wersja edit:
No to po kolei dystans nie zadowalający ale energii spalone tyle jak na zwykłej 100 km wycieczce.

7:15 rowerkiem do Gostów pod W... Tam rumaka ładuje na dach czekamy na resztę i kolumnadą samochodów wyjazd do Radzionkowa na Księżą Górę gdzie odbywała się kolejna wojewódzka kwalifikacja do finałów Family Cup. Trzy osobówki i Ghostobus dotarli jako jedni z pierwszych. Rejestracja w biurze zawodów i wyciąganie całego ekwipunku na dzisiejsze ściganie - 15 rowerów, duży namiot, ławki i stół. Także stoisko mieliśmy konkretne. Po całych formalnościach pora objechać trasę. Niby 2 km pętla, ale fajnie poprowadzona trasa na szczycie Góry. Na swoją kolej musiałem się trochę naczekać, gdyż był to główny wyścig na sam koniec wspólnie z seniorami. W międzyczasie startowali nasi reprezentanci z innych kategorii. Brawa dla Marty stanęła na pudełku. Pozostałym z ekipy jednak się to nie udało. Leny był blisko ale na ostatnim kółku mocy brakło. Było parę wywrotek z udziałem Pinia i Hadzisa ale nie groźnych i kontynuowali ściganie.
Mnie też pudło uciekło, chodź po 2 pętlach miałem jeszcze szanse na pierwszą 6 ale z okrążenia na okrążenie baterie się zużywały i nic z tego ambitnego planu nie wyszło. Jak dobrze skojarzyłem Aniuta-koleżanka Tomka z Jaworzna wywalczyła najwyższe miejsce na pudle w swojej kategorii.

Po ściganiu koronacja zwycięzców i losowanie nagród wśród uczestników. He nawet mi się załapało Rabacik w sklepie rowerowym RB Rowerek. Adaś upolował Koszulkę polo z logo Kross Racing Team. Krótkie rozmowy z organizatorami i pakujemy się w drogę powrotną. Spod W. wracam znów bikem do domu. Wziąć szybki prysznic przesiadka na Busa i powrót do Ghostów na grilla którego nie udało się zorganizować na Księżej Górze.

Mało kręcenia ale intensywnego. Jak na debiut w tym roku nie licząc spontanicznego styczniowego startu w Rudzie to nie było tak źle. Dzięki chłopaki za fajnie spędzony dzień oraz doping na trasie.

Na koniec trochę statystyki.
Dojazd poranny do W... dst 5km, v max 56,6 km/h w czasie 0:12,
próbne okrężenia 4 km, v max 42,9 km/h, 0:13.
Wyścig 11 km, v 45,5 km/h, 0:35.
reszta nie rejestrowana tzn. dojazd z W.

Trochę foto z dzisiejszego dnia:

wyczekiwanie przed startem


walka na podjazdach


moje małe zwycięstwo


oczekiwanie na losowanie


oraz zasłużony odpoczynek po wszystkim

Rozpoczęcie sezonu 2012

Piątek, 6 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria zawody
Dość nietypowe rozpoczęcie sezonu. Zamiast powolutku rekreacyjny wypad, wyrwałem się w ostatniej chwili do Rudy Śląskiej, gdzie Turystyczny Klub Kolarski TIGRIS zorganizował po raz VII Rudzkie Sylwestrowo-Noworoczne Zawody w Kolarstwie Górskim.
Pogoda nie zachęcała zimno, mokro ale chęci były duże i się zdecydowałem. Brak formy przeniósł się na wynik w zawodach ale sama chęć rywalizacji i dobra zabawa była najważniejsza.