Kilometr do kilometra i do przodu. Pułap 700 km przekroczony.
Początek niezmienny czyli Euro.
Po pracy miałem się bawić w papierki, ale - 2 stopnie, bez wiatru i lekko prószący śnieg. Aż się prosiło o objazd. Z pracy udaję się na Dąbrowę, gdzie wdrapuję się na Antoniego (Wzgórze Gołonowskie). Stamtąd kierunek Łęknice i objazd P3 i P4. Na Mariankach odbijam na Psary zobaczyć czy faktycznie u Limita tak kiepsko z drogami. Od trasy droga czarna. Jakże czarna to zjazd na czarny szlak i nim to udaje się do Gródkowa. Chwilka przerwy na oglądanie sarenek i podjazd na Dorotkę. No to zimowy i to nocny wjazd zaliczony. Telekonferencja z Darkiem i zjazd by się dostać do drogi prowadzącej na Czeladź. Rzut okiem co tam na Rynku słychać i pora wracać. Gdyby nie to, że jeszcze mam wieczorem zajrzeć na Euro to pewnie bym i dalej kręcił, a tak przez Piaski kręcę na Pogoń. Dojazd do 3 Maja i długa na Zagórze. Odrobić godzinki w sklepie i zjazd na kwadrat.
Pnie się kolejna hala w górę. W listopadzie ja tam kręciłem to tylko była przeorana działka.
Z mroźnych dwóch dni, dziś trochę cieplej ale nadal poniżej zera.
Zapowiadane śniegi zaczęły sypać dokładając mi niepotrzebnej roboty. Na szczęście nie były tak obfite jak z wieczora. Po pracy sparing z 622 na Pogoń. Tam na Gospodarczej czynię szybkie foto ciągu dalszego ścieżki i nawijka do Oddziału wspomóc i odwiedzić Gosię. Godzinka pogaduch i zbijam na kwadrat.
Męczący ten tydzień, ani pojeździć, ani wypocząć. Skoro świt Euro, aura jeszcze w miarę. Powrót do domu, gdy wokoło biało. Takoż to rozpoczęła się kalendarzowa zima. Faktem według ICM wieczorem już nie powinno go być. Dlatego na wigilię klubową jako jedyny wybrałem się jednośladem. Wieczerzowanie trwało niemalże do północy, a tu jeszcze trzeba do domu wrócić i na 6:00 stawić się w pracy.
ICM się sprawdził dość, że śnieg już znikł to i nawet całkiem przyjemnie ciepło było na powrocie.
Jest okazja to trzeba wykorzystać nawet jak aura nie za ciekawa.
Skoro świt do Euro. Dziś tylko do 12:00 bo kilka spraw na mieście do załatwienia. Powrót do domu. Przeładowanie w plecaku i śmigam. Na Center do urzędu, następnie Kato wyjaśnić wątpliwości w Okręgówce i powrót do Centrum. Wpadam do Plastów po kolejne klocki do hamowania i na deserek Oddział i papierolgii cd. Zlatuje na tym sporo czasu. Na koniec dnia wieczorna kawka u rodziców i powrót na kwadrat.
Zamykam miesiąc listopad. Można powiedzieć, że najlepszy jeżeli chodzi o dystans ze wszystkich listopadów od momentu jak jestem na bs. 1000 przekroczony. Na grudzień zostało 600 stówek do 10k km. Jak aura pozwoli, to się dokręci. I tak już button 2017 wskoczył na drugie miejsce po pamiętnym buttonie 2012, gdzie przekroczyłem 10,1k km.
Generalnie Big wheel zaliczył debiut po jeździe na śniegu. Wczoraj tylko 5 na dojazd do Euro i powrót, a dziś przy większej ilości mokrego, ale puchu czynię po pracy trochę zawijasów po Zagórzu.
Po weekendzie nie rowerowym dziś znów jednoślad wrócił do łask. Procedury około startowe jakoś szybko poszły przez co na spokojnie wyjazd z domu z 10 minutowym zapasem - 7:20.
Na starcie licznik zeznaje 5 na minusie, ale odczuwalnie mam wrażenie, że jest zimniej. Właściwie to dopiero pod Dworcem termicznie dobrze się czułem. Po za chłodem to sam przejazd bez ekscesów.
Powrót z pracy na okrętkę. Na początek na chwilę do żonki na Rawę, po czym śmigam do Krzyśka przechwycić paczkę z rozmiarówkami spodenek kolarskich. Wspólnie do Oddziału i potem znów na Legionów. Następnie samotnie jeszcze zaglądam do Leroy oraz Castoramy w celu doboru odpowiedniej blachy pod kominek.
Zaś minusy co sprawia, że drogi suche i jedzie się dość komfortowo. Przelot na Morawę bez ekscesów. Po pracy zaokrąglam sobie powrót czyniąc na początek brawurową jazdę po oblodzonym stawie Borki, następnie na chwilę zaglądam do Oddziału. Dalej przebijam się terenem obok Humanitasa i wylatuję na Będzińskiej. Potem Będzin i zjazd do Dąbrowy. Pitstop w OBI i już prosto na kwaterę.
Była krótka odwilż, a tu zaś temperatura spadła poniżej zera. Dziś wyjazd na Morawę 8:30. Ruch już nieco mniejszy jak wczoraj ale i tak tłoczno. Na starcie lekko prószyło, ale długo to nie trwało i od Górki Środulskiej już spokojnie.
Po pracy zawijam lekkim zagięciem przez Czeladź (Betony, os. Dziekana), Będzin do Decathlonu, gdzie zakupuję trochę pierdół z dyskontu. Potem już prosto na kwadrat.
Wstępnie plany weekendowe były inne, ale nadeszła modyfikacja i program dnia nieco uległ zmianie. Do 13:00 nasz klub w składzie moje skromne ja, Patyk, Grzesiek T, Grzesiek O. oraz Swietłana z ramienia PTTK wzięliśmy udział w obchodach rocznicowych Powstania Styczniowego na Maczkach. Po wszystkim Patyk wspomniał, że Dąbrowa organizuje jakąś imprezę karnawałową. okazało się że się na nią wyrobimy i zgadujemy się, że zjedziemy sië pod molo. Na miejscu około dziesięciu ludków z załogi Janka Brzosta. Próbujemy zrobić objazd wokół zbiornika, ale po topniejącej brei nie było żadnej przyjemności z jazdy i skończyło na wariackiej jeździe na cypel, gdzie przewidziane było ognisko.
Godzinka przy kręgu ogniskowym i po dwóch konkursach zbieramy się w drogę powrotną. Na Józefów holuję Marcina i Grześka, po czym odbijam na Zagórze, oni dalej na Pogoń.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym