Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:915.00 km (w terenie 109.00 km; 11.91%)
Czas w ruchu:49:40
Średnia prędkość:18.42 km/h
Maksymalna prędkość:56.50 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:43.57 km i 2h 21m
Więcej statystyk

DPD - zaś mi się udało

Niedziela, 31 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszym grillu pobudka o 6:00 i śmigam na poranną mszę. Powrót na kwadrat, dosiadam Meridiana i kręcę na Rawę. Jak szedłem do kościoła było jeszcze w miarę, ale jak przyszło jechać zaczęła się zdecydowanie podnosić temperatura. Lekko zawiewało, puste drogi to nawet nie przyjechałem pod Biedrę poważnie zgrzany, zakupy i śmigam na dniówkę. 

Obawiam się trochę, czy powrót nie przyjdzie mi jechać w deszczu, ICM dość straszy. Do tego dyńka mnie nawala, ewidentnie na deszcz się zbiera. Nim wybiła 15:00  niebo przysłoniło się ołowianą warstwą chmur z których praktycznie do 18:00 non stop padało.

Hmm, już się zastanawiam, czy awaryjnie po brata nie dzwonić. Może przypadek, może i moje układy z górą sprawiają, że po tym jak wspomniałem, że potrzebowałbym godzinę bez deszczu na powrót do domu, kwadrans przed końcem dniówki deszcz zaprzestał padać.

Ochroniarz spojrzał się na mnie jakbym jakimś szamanem był. Wskakuję na koło i nie co ryzykując powrót do domu urządzam sobie przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę Górniczą.

Pogoda się utrzymała na tyle, że udało mi się na sucho wrócić. Jakoś tak dziwnie nie ukręcić tysiąca w w wakacyjnym miesiącu. Normalnie stówki mi brakło.

Dopić do 5 tys.

Sobota, 30 lipca 2016 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
W sumie na sobotę kilka nałożyło się ofert. I korciła trekkingowa Babia Góra i rowerowa Jura. Do tego nałożyła się jeszcze inna okoliczność. Syn naszej klubowej Eli postanowił się ochajtać tegoż dnia. Bramy się nie udało zrobić, więc jako Prezes z małżonką (jako reprezentacja klubu) udaliśmy się na uroczystość zaślubin w Kościele NSPJ w Mysłowicach, składając przy tym życzenia Nowożeńcom z ramienia Cyklozy. 

Nim pojechaliśmy na Ślub, do południa dosiadłem Meridiana i pokręciłem się trochę po mieście w poszukiwaniu prezentu ślubnego. Wybór padł na Rower - Zegar. Z prezentem powrót na kwadrat, przebierka w cywil wdzianko i samochodem na ceremonię. Po powrocie z Mysłowic wieczkiem ponownie rower poszedł w ruch.
Razem z Martyną kręcimy do Patyka na grilla, gdyby nie to, że jutro do pracy to pewnie impreza trwała by dłużej, a tak przed północą przyszło się ewakuować i wracać na kwadrat. 

Na powrocie licznik przeskakuje mi na pięciotysięczny kilometr w tym roku.

DPD

Piątek, 29 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dwa dni wolnego od pracy, ale i też od bika. W środę nałożyło się kilka spraw w tym odbiór brata z Sanatorium, a wczoraj zaś postanowiłem wykorzystać dzień na spotkanie z Papieżem w Częstochowie. 
Było nas wielu

Dziś po tym wszystkim nogi, aż się paliły do jazdy. Biedrę sobie dziś odpuściłem, przez co wyjazd nieco później 9:20, a i tak melduję się pod Rawą przed 10:00. W trakcie dniówki popadało trochę i myślałem, że to koniec, a tu im bliżej godziny zakończenia formowała się kolejna dość rozległa ołowiana chmurka. Zbieram się dość szybko, awaryjne zakładam ochraniacze na buty, kurtałka w pogotowiu. Chmura wisi nad Katowicami. Od strony Sosnowca jeszcze ładne niebo. Znaczy się chmura będzie mnie goniła. Wpadam od razu na DK 86 i kręcę nią, aż do pierwszego zjazdu na Sosnowiec. Potem prosto Piłsudskiego do Centrum Miasta. Zwrot na 3 maja i na Środulę. Odbicie na Blachnickiego i melduję się na Zagórzu. Spoglądam  na zegarek 20:25 znaczy się D-tka jeszcze mnie nie wyprzedziła i żona jeszcze za mną. Czekam na jej transport na Mecu i jak już była w zasięgu wzroku turlam się do siebie na dzielnie. Trochę się Martyna zdziwiła jak na nią już na przystanku czekałem. Zazwyczaj to byłem ze dwie minuty po niej. Ledwo zszedłem z roweru, a tu zaczęło padać. Eh. A chciałem do DG na koncert plenerowy jechać.

DPD - między burzami.

Wtorek, 26 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś pobudka o 6:00 za sprawą szykującej się do lekarza małżonki. Za oknem rześko. Rundka do piekarni po świeże pieczywo. Czynności przed startowe ogarnięte, to żeby się nie pałętać po domu wpadam na wyrko na jeszcze półgodzinną drzemkę. Po niej od razu lepiej.
Wstaję i wypadam z domu 8:50. Zapas czasu jest to zamiast najprostszą drogę kręcę do pracy zakolem przez Środulę, Konstantynów, Chemiczną i wpadam na ścieżkę wzdłuż Będzińskiej. Następnie zwrot na Staropogońską, którą przedostaje się na Gospodarczą, na przestrzał przez Roweckiego i wyjazd na Grabową. Zjazd na Moniuszki i sunę na Milowice. Tym razem w tamtejszej Biedrze uzupełniam zapasy popasowe do pracy i kręcę dalej Baczyńskiego i Milowicką na Dąbrówkę, skąd już zjazd na Roździeń. Nie minęło pół dniówki, a niebo zakryło się ołowianymi chmurami z których padało gdzieś do 17:00. Wybiła 19:00, niebo się w miarę wypogodziło, ale jest duża wilgoć i czuję, że jeszcze popada. Jak DO jechałem objazdem, to POWRÓT kręcę standardem. Borki, wyjazd przez Stawiki na Sobieskiego, Centrum i wzdłuż 3 Maja, aż na Środulę. Potem za ścieżką przez całe Mieroszewskich i ląduję na kwadracie. 

Korci mnie jednak pod domem zrobić dokrętkę, ale po tym jak się chwilę zakręciłem w domu zaczęła się kolejna burza i tak do późnej nocy flesze błyskały. Najgorsze, że teraz dwa dni wolne się szykują, a aura niepewna by się gdzieś dalej zapuszczać.

DPD

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Wstaję skoro świt. Myślę co za dzień. Poniedziałek ehh. Do pracy pora - nie ma lekko. Do budzika jeszcze godzina, no to jeszcze dokładam półgodzinki i idę w kimę. No teraz to już 4 litery trzeba zebrać. 
Śniadanie, załadunek sakwy i punkt 9:00 ruszam w drogę. Przelot bez większych przygód. Jedynie niepokoiły mnie dziwne chmury, wznoszące się od Będzina. Lekko zawiewało. Na granicy Sosnowiecko-Katowickiej (Borkach) zaczyna skromnie kropić deszczyk. Całe szczęście nie rozhulało się to bardziej i mogłem spokojnie jeszcze wstąpić do Biedry po upgrade śniadaniowe.

Ledwo się przebrałem w cywil wdzianko, a dzwoni Martyna, że na Sosnowcu oberwanie chmury. Wszędzie rozlewiska. Niebawem przeszło to na Katowice. Faktem wtedy siedziałem sobie na Rawie i myślałem, czy do końca dniówki się wypada bo na ICM nic nie zapowiadało deszczu.

Akurat jak dniówkę przyszło kończyć aura się poprawiła i się zrobiło dość przyjemnie. Powrót spontanicznie wybrałem przez Zawodzie, gdzie wpadam na DK 79 i kręcę wzdłuż krajówki przez Mysłowice do Sosnowca. Zwrot przy kościele na Niwce i już prosto za drogą śmigam do Zagórza.

Poznaj miasto na rowerze - part 2

Niedziela, 24 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Dziś odbył się kolejny z pięciu wyjazd klubowy po Sosnowcu. Trzygodzinna w sumie wycieczka rowerowa w oparciu o historię i ciekawostki z naszego miasta wiodła dzielnicami Porąbka - Klimontów - Zagórze - Środula - Konstantynów - Sielec.

Frekwencja dopisała - było nas ponad 30 osób. 

Po oficjalnej części wycieczki, nieoficjalny afterek pod parasolami w głównej części Parku Sieleckiego. Uzupełniwszy płyny śmigam na kwadrat na obiad.

Wieczorkiem dobitka. Wyciągam żonę na rower. Rundka po Pogorii, połączona z kąpielą w Jeziorze. Wieczorek klimatyczny, bo się udało na Freya z Jadzią wpaść. Nadarzyła się okazja do pogaduch.

DPD

Piątek, 22 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś już wyjście z domu w oknie startowym 9:07. Sakwa z pierdołami na salonie i kręcę z bagażem podręcznym. Cieplutko, fajnie, wiaterek znikomy i ruch blaszaków też nie za duży. Chyba jakiś dzień dziecka mam. Wyskakuję na trasę i od razu zielona fala. Jazda płynna, nóżka zapodaje. Nim się oglądam jestem już na Dęblińskiej, czas 9:20. Znów zapas czasowy. Zjeżdżam do Biedy po zapas popasowy na dniówkę. Szybki zakup i 9:35 ruszam dalej. Czas dobry to powtarzam manewr wczorajszy i kręcę przez Milowice. Pod Roździeniem 9:54. Coś za szybko mi się do tej pracy dociera.

Po pracy bez gięcia, ale inną drogą wracam na kwadrat. Powrót dziś przez Borki, Stawiki, na przestrzał przez rondo na Piłsudskiego, Grabowa, Smutna i potem do ścieżki na Będzińskiej, skąd przez Chemiczną na Środulę i już przez Orion na Centrum Zagórza.

DPOD

Czwartek, 21 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Środa na leniuszka, po Kaszubach dzień odpoczynku dla nóżek. 
Dzień przerwy i od razu lepiej. Wyruszam na Roździeń wyjątkowo sprawnie i punkt 9:00 już jestem na kółkach. Zapasu czasowego przeszło 10 minut, więc kręcę nieśpiesznie. W sumie nieśpiesznie to tylko do górki środulskiej. Tuż za wiaduktem wyprzedza mnie gość na cienkim kole. Ja z sakwą, hmmm. Długo nie namyślając siadam mu na koło. Jednak balast robi swoje i po chwili zostaję z tyłu. Udaje mi się chłopaka na ślimaku dogonić i pod Dęblińską kręcimy razem. Potem on w lewo, a ja kręcę w kierunku Milowic. Na czasomierzu dopiero 9:15. Zwalniam i kręcę już lżej do Biedy na Piastowie. Tam zakup też idzie sprawnie. Czasu zbić nie idzie. Jeszcze półgodziny mam. W sumie dobrze. Korzystam z okazji i zaginam sobie trasę przez Milowice. Tam  na most graniczny i odbicie na Dąbrówkę. Pod salonem z 10 minutowym zapasem.

Po pracy mam jeszcze godzinkę zapasu zanim Martyna skończy na Rawie. To też czynię sobie nieco zagięcie. Spod Roździenia na Borki i dalej kawałek szlakiem pogranicza do Osiedla Naftowa. Przebijam się przez kładkę i kręcę bocznymi dróżkami w kierunku Dańdówki. Potem Upadowa i zawijam pod klaustrofobicznym mostkiem na Browar. Następnie Klimontów i przez Fińskie Domki zjazd do Zagórza w rejonie Placu Papieskiego. Potem jeszcze trochę zakosów po dzielni, aby na finiszu zgarnąć lubą z przystanku.

DPD

Wtorek, 19 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dnióweczka na Rawie. W drodze do pracy na zjeździe z 94 na Sosnowiec przy cmentarzu jeden z busiarzy kurierów nieco za blisko mnie wyprzedzał. Na tyle mnie to zirytowało, że od tego momentu po samą Rawę, gdzie tylko się dało leciałem środkiem pasa. A niech łajzy zwalniają i lewym wyprzedzają. Dwa tygodnie mnie nie było na tym odcinku drogi i się towarzystwo rozbestwiło.
Poza tym incydentem bez większych ekscesów. 

Po pracy lekko zaginam przez 1 maja ogarnąć jak tam idą prace ze ścieżką rowerową.

DPD

Poniedziałek, 18 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
O dziwo powrót do rzeczywistości nie był taki straszny. Wniosek - urlop pozwolił w pełni akumulatory naładować.

Wyjazd na Morawę 9:20. Przejazd bez sensacji.

Po pracy robię małe zagięcie po okolicy. A to do Centrum Kato, czy palm nie ukradli, a to zobaczyć jak tam idą budowy przy nowym wieżowcu przy Spodku, a to zobaczyć jak tam żonce w pracy idzie (przy okazji na kawusię :D). Z Kato na Czeladź, tam trochę się przekomarzam z kierownikiem zbiórkomu. Odbijam na Piaski i kręcę zobaczyć na Gospodarczą jak idą remonty ulicy, Jakaś kolejna ścieżynka się buduje, ale do Gdańska to nam jeszcze bardzo daleko. Następnie przelot koło Kościoła św. Tomasza pod Hutę Buczka i wylot przy Plejadzie. Na finiszu szczytem przez Park na Środuli i zjazd do Zagórza.

Od jutro do końca miecha cd. na salonach.