DPD
Niedziela, 6 marca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Nie ma nic gorszego, jak weekend w pracy, a za oknem pogoda sprzyjająca do jazdy.
Kolejna dniówka na Roździeniu. Budzę się o 6:00 i niedzielę zaczynam od iścia do kościoła, potem śniadanie i rozpoczynam szykowanie się do pracy. Druga połówka również w pracy więc zazdrości nie ma, że tylko mi przyszło pracować.
Wyjazd z domu 9:30. Jedzie się nieco gorzej niż wczoraj, a to za sprawą podmuchów wiatru. Na salon docieram dwie minuty przed 10:00. Dziś tylko do 17:00. Wybija godzina i zbieram się w drogę powrotną. Nim udałem się na drugą stronę Brynicy podgoniłem na Rawę dotrzymać towarzystwa Martynce, która kończyła dwie godziny po mnie.
Odprowadzam na busa, a ja kręcę do domku przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę.
Kolejna dniówka na Roździeniu. Budzę się o 6:00 i niedzielę zaczynam od iścia do kościoła, potem śniadanie i rozpoczynam szykowanie się do pracy. Druga połówka również w pracy więc zazdrości nie ma, że tylko mi przyszło pracować.
Wyjazd z domu 9:30. Jedzie się nieco gorzej niż wczoraj, a to za sprawą podmuchów wiatru. Na salon docieram dwie minuty przed 10:00. Dziś tylko do 17:00. Wybija godzina i zbieram się w drogę powrotną. Nim udałem się na drugą stronę Brynicy podgoniłem na Rawę dotrzymać towarzystwa Martynce, która kończyła dwie godziny po mnie.
Odprowadzam na busa, a ja kręcę do domku przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę.