Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:842.00 km (w terenie 150.00 km; 17.81%)
Czas w ruchu:44:35
Średnia prędkość:18.89 km/h
Maksymalna prędkość:60.70 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:46.78 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Na zakończenie majówkowych manewrów

Piątek, 30 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Już myślałem, że się nie uda, ale wieczór w miarę pogodny choć trochę chłodnawy i skusiło mnie na krótki trip.

Bez większego namysłu kierunek bieżnia, tam dwa okrążnia i zwrot w kierunku domu.

W drodze powrotnej przystanek w parku hallera pod sceną posłuchać co tam grają, nie moje klimaty znajomków też nie namierzyłem, nie pozostało nic innego jak docisnąć na pedały i ruszać dalej. Na dokrętkę   jeszcze rundka w okolice placu papieskiego i do bazy.

kierunek Zagłębiowski Olimp

Środa, 28 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Chyba plany dokręcenia do 1000 w maju nie uda się zrealizować. Trochę obowiązków na koniec miesiąca co chwilę wyjazdy i jeszcze dziwaczna aura odstraszająca wyruszyć gdziesik dalej od domku.

Dziś jednak stwierdziłem, że już trudno darmo za bardzo nosi by nie pojeździć. Już miałem się po 14:00 zbierać, a tu nadeszły czarne chmury trochę błysków fleszy więc chwilo pasuję, rzut okiem na ICM i postanowione ruszam o 19:00, gdzie jeszcze wtedy weny nie było.

Na początek rozruszać się na bieżnię. Szpil dookoła, znajomków nie widać jedynie trochę biegaczy. Kręcę się chwilę przy molo, ale też nic no to Zielona, ale tu też cisza, wtem spoglądam na licznik i patrzę ile to mi brakuje do równego dystansu. Po analizie stwierdzam, że na początek podciągnę na Dorotkę, a potem się zobaczy. 

I tak z Zielonej kawałek wałami do drogi i dalej przez Łagiszę do "86" i przebijam się na Gródków. W oddali dostrzegam króliczka, pościg się załącza i przed szkołą już jest mój. Niestety nikt znajomy i do tego jedzie dalej w kierunku Psar to tylko rowerowe pozdrowienie i odbijam w kierunku Grodźca. Tym razem ja robię za króliczka, próbuję nawiać cienkiemu kołu, ale próby na nic się zdają wyprzedza mnie bez problemu ale nie daję za wygraną i chwilę jeszcze próbuję się za nim trzymać, lecz nie daję rady i zostaję z tyłu. Już swoim tempem dociągam do ul. Chopina i asfaltowym wjazdem zaczynam szczytowanie :D Dorotki. Chwila medytacji i spoglądania na okolice, po czym ruszam dalej tym razem terenowym zjazdem częściowo zawiłym do ul. Mickiewicza. Na jednym zakręcie lekko mnie wyrzuca i kontrolowanym lądowaniem na zoll się zatrzymuję. Dalej już bez przygód asfaltem do ul. Wolności i za kościołem św. Katarzyny odbijam w kierunku Czeladzi. 

Tam rzut okiem na Rynek ale idąc śladem za piosenką "Jaki tu spokój, nic się nie dzieje" wsiadam na bika i jadę dalej. :D. Z Czeladzi jadę drogą w kierunku Milowic, lecz jednak nie zawijam jeszcze na Sc tylko w prawo za Brynicę i krótkie zaokrąglanie po Śląsku, dociągam pod Kościół na Dąbrówce nawrót pod S86 i przez Borki ląduję przy Stawikach.  Spoglądam jak tam idą prace nad rewitalizacją terenu i lecę pod Rondel. Kiepura spokojnie stoi garstka ludzi na przystankach czyli w tygodniu strasznie spokojnie u nas. Z ronda zakosami przebijam się na ścieżkę przy 1 Maja którą to przebijam się do Ludwika.

Dalej to już Andersa goniąc się z tramwajem, lecz na wysokości Cmentarza zmiana partnera i zaczynam uciekać przed koparko - ładowarką CAT. Na rondzie przy Orlenie przetasowanie tym razem korzystam z jej gabarytów podpinam się za nią i sprawnie wjazd na Klimontów, na niemalże zielonej fali z przelotową 28 km/h docieramy na światła przy Mecu.

No to na tyle holowania, CAT odbija na Lenartowicza, a ja w dół. Do pełni zadowolenia brakuje jeszcze paru kilometrów więc na finiszu dokrętka czyli objazd przez Szymanowskiego, Kosynierów, Dmowskiego, Długosza, Zapały i Piękna. Wreszcie docieram do bazy z równym wynikiem 2300 km

DP

Poniedziałek, 26 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Weekend roboczy i kręcenia nie było. Tym razem delegacja do Kościerzyna k. Sieradza, a nie jak z początku mi się zdawało do Kościerzyny na plenerówkę - wystawa ogrodnicza i inkszych różności, wśród których znalazłem się i ja z Dmuchanymi Basenami SPA.

Oczywiście nie obyło się bez przygód. W sobotę po południu dorwała nas ulewa i po imprezie, a moje stoisko zaczęło pływać. Deszczówki naleciało się po kostki.

Dziś w planach był dojazd do roboty rozładować TIR-a. Pobudka o 7:00 za oknem jakaś taka bezpłciowa pogoda. Najważniejsze, że nie pada ciepławo też jest jakiś 13 na plusie. Lekkie śniadanie po bika i ruszam trasą standard na bazę. Zestaw odzieżowy na "letniaka".

Myślałem, że będzie się dziwnie jechało, a tu bez wiatru wilgotność też w miarę to bez problemu leciało się przelotową +35.
Gdyby nie pechowy układ świateł no i rozkopana Sobieskiego, być może byłby rekord dotarcia na bazę, a tak średnia wyszła +27,5.

Kontener już na bazie. Jednak nie było mi pisane go rozładowywać i wyszedł dzień na Dostawach czyli do południa wyjazd w okolice Oświęcimia. powrót na bazę, przerwa śniadaniowa i znów w kierunku południowym tym razem za Bielsko i w drodze powrotnej do Będzina naprawić zamek (od basenu). By nie kręcić w te i z powrotem bika pakuję na auto za drugim razem. Po skończonej robocie wracamy od Dąbrowy, gdzie opuszczam cztery kółka i wskakuję na bika kręcąc spod Nemo do siebie, a kierowca poleciał na bazę.

Wieczorem miała być dokrętka ale pogoda nie pewna i sobie odpuściłem jutro wolne to się może coś więcej ukręci.

Wieczorno - nocna pętelka 100% asfalt

Piątek, 23 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień zaczęty dość wczas bo już 3:50 byłem na nogach. Po wolnym dziś dniówka na dostawach o 5:00 wyjazd - kierunek Lublin, Sandomierz, Kraków i baza.

Generalnie zakładałem, że uda nam się zmieścić w granicach czasowych ale jednak warunki na drodze i objazdy w miastach sprawiły, że jednak plany związane z udziałem w Alejkacie spaliły na manowce.

Po powrocie wrzucam w siebie późny obiad i o 20:00 ruszam pokręcić trochę po okolicy.

Standard do DG zobaczyć, czy już się kurierskie ściganie skończyło, a rydz jeszcze kogoś spotkam. Akurat docieram na podliczanie punktacji. Ze znajomków Tomek z Monią, Doms i Olga. Dłuższa chwila schodzi na rozmowach około rowerowych. Wreszcie werdykt i rozdanie medali. Po całej ceremonii brać rowerowa szykuje się do wymarszu. Z racji, że dziś nic nie ukręcone postanawiam odprowadzić "Kosmicznych" na Łosień. Do dworca w Gołonogu towarzyszy nam jeszcze Damian, który odbił na P3 i jeszcze dwójka mniej mi znanych cyklistów - uczestników dzisiejszego ścigania. Od Gołonoga już w trójkę zmierzamy na Hutę, skąd ul. Tworzeń przebijamy się na Łosień. Na rondzie opodal bazy Kosmy się żegnamy i samotnie zapętlam trasę kierując się wojewódzką 790 do Strzemieszyc. Łańcuch coraz bardziej zaczyna śpiewać ale jest długa prosta i asfalt już w miarę wylany to bujam już prosto na Staszica i wylatuję przy halach EXPO. Zwrot o 90 stopni i prosto na kwaterę.

W weekend mały przestój regeneracyjny spowodowany wyjazdem dwudniowym..

Lokalnie na koniec weekendu śródtygodniowego

Czwartek, 22 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Generalnie większość dnia totalny chillout i przesiadywanie na PC-cie.
O 17:00 równo z Teleexpresem dosiadam Meridiana i gonię na Center Sc w celu przedłużenia umowy w Pomarańczu. Jak dotarcie zajmuje raptem 10 minut tak na oczekiwaniu i załatwianiu ucieka godzina.

W międzyczasie dzwoni klubowy Krzysiek z propozycją pokręcenia po okolicy. Zgadujemy się w salonie Orange. Jeszcze miałem podkręcić na bazę, ale udało się załatwić bez mojej osoby więc reszta wieczoru dla mnie. Z Krzyśkiem kręcimy przez Będzin na Pogorię z próbą spotkania Orientacyjnych. Jakoś nas zniosło bo i tak docieramy po czasie i lądujemy na Mariankach na małym izobronku.

Płyny uzupełnione, a w oddali dostrzegamy Darka. Rura za nim, na skróty i doganiamy go przy Dąbrowskim Molo. Chwila rozmów i się żegnamy z Darkiem, a my zakręcamy na Zieloną gdzie powinna być Kosma. Nic mylnego są skromne grono ale kiełbaski się smażą. Jest też Doms i Mario. Chwil parę rozmówki około rowerowe i przetasowanie ekipy  Mario z Krzyśkiem opuszczają grono, a dociera Marcin nieprezes na szosie. Ciąg dalszy rozważań, lecz przyszła pora się zawijać. W identycznym składzie jak wczoraj Marcinów dwóch i Damian zawijamy na Zagórze. Oczywiście brakuje mi 2 km do równej puli to odprowadzam Marcina na Mec, skąd po znów rozmówkach każdy w swoją stronę.

Jak się uda plan na jutro alleycat

Ruda Przemsza, Pana, Sezon na BigMilka i Dezorientacja Orientu

Środa, 21 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Cóż za dzień znów zaczęty po 10:00. Odbieranie wolnych dni po wydłużonym tygodniu pracy wpływa pozytywnie na spotkania ze znajomymi oraz nadrabianie innych zaległości.

Koło 12:00 po kontroli instalacji gazowej na nowej kwaterze znoszę bika i jadę do mamy zasiąść do PC-ta i nadrobić wpis z dnia poprzedniego.  Na tym i inkszych zajęciach oraz obiadowaniu zlatuje do niemal, że 15:00.

Dzisiejsze rowerowanie nabiera rozpędu. Najkrótszą drogą gonię do PTTK-u zakupić znaczki członkowskie na ten rok. Uporawszy się zbieram się i zawijam na chwilę na Warszawską podrzucić Waldiemu przedłużoną legitymację. Chwila rozmowy i długa w kierunku Dańdówki na spotkanie z Limitem. 

Mam małą obsówę czasową bo światła nie chcą współgrać i co skrzyżowanie pauza. Udaje mi si się wreszcie podpiąć w tunel za wozem patrolowym i sprawnie +40 przedostaję się na Ludwik. Jeszcze jedna prosta i na Wandzie dostrzegam Limita, który ruszył mi na przeciw. Przywitanie omówienie planu i ruszamy bokami na Niwkę. Przy okazji spoglądam czy otwarli już odcinek Szlaku Pogranicza przy Oczyszczalni od wjazdu przy Magnetti - jeszcze są tablice i barierka odnośnie prac budowlanych więc chyba nie skończyli. Przy Magnetti wlatujemy też na owy szlak ale w kierunku Trójkąta.

Na miejscu Limit, chce sfocić co tam na Trójkącie słychać, ale nim się pozbierał wchodzę pierwszy i dostrzegam, że Przemsza Czarna przefarbowana na Ryszawą.

Ryszawa; Czarna Przemsza.


Sfociwszy ten fakt ruszamy projektowanym Szlakiem Czarnego Morza w celu zrobienia Śladu GPS.  Jedzie się płynnie praktycznie bez pauzy, ruch samochodowy znikomy, świateł brak czyli ludziska powinni być zadowoleni.

Jedzie się fajnie aż do czasu jak w rejonie ulicy Upadowej na mostku nad Bobrkiem łapię panę. No cóż rezerwa jest zakasam rękawy i do roboty.

Kapeć wymieniony lecim dalej w kierunku Juliusza i dalej na Wiejską. Znów mała przerwa tym razem w celu regeneracji układu chłodzenia. Wchłaniamy po Big Milku i 0,5 l gazowanej w moim przypadku.   

Pora ruszać, by zdążyć jeszcze do DG. Dalej już bez problemów docieramy do Parku Leśna, skąd prowadzę przez Podlesie na Molo.
A tam same znajome twarzyczki. Za namową Moni decyduję się na przetestowanie swoich sił na mini rajdzie na Orientację, skuszony w podobny sposób zapisuje się również nowicjusz w tego typu rajdzie Limit. Niebawem dociera klubowy Krzysiek ale nie jest czasowy więc jedynie skończyło się na pogawędce przed startem. Do grona nie formalnego Teamu poszukującego 7 punktów na trasie dołącza również dawno nie widziany Doms oraz Jacek z latoroślą, którą przewoził w przyczepce.  Na poszukiwaniu owych punktów zlatuje czas, nie udaje nam się odnaleźć jedynie PK 3, który okazał się być w innym miejscu niż tym co na mapach zaznaczony był. Udało się za razem zmieścić w ramach czasowych. 

Docieramy na miejsce, a tam już większość startujących już była no cóż złote gacie Orientu nie dla nas, ale i tak zabawa była przednia. Nim się wszyscy rozjechali dociera Domino, który próbował swoich sił w kategorii biegowej. By upamiętnić ten debiut startowy i spotkanie dawno nie widzianych znajomków lądujemy na izobronku. Miło płynie czas, a tu zbliża się 23:00 i pora kończyć imprezę.

W trio Marcinów Gozdów dwóch i Doms ruszamy na Zagórze. Damian odbija na Długosza, a ja jeszcze odholowuję Marcina na początek ul. Kombajnisów, skąd i my się rozdzielamy. Nawrót i powrót na kwaterę zakończyć kolejny aktywnie spędzony dzień. W bazie znów przed północą.

Urodzinowo - cyklozowo

Wtorek, 20 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Nie ma to jak weekend w środku tygodnia. W wyrku byczę się go granic możliwości, ale wreszcie przyszła pora pozałatwiać kilka sprawunków, trzeba było dość do ładu i ruszyć w teren. 

Koło 15:00 zdzwaniam się z Limitem i półgodz. później spotykamy się pod Eleclerkiem na Zagórzu. Adam wpada na chwilę po zakupy, a potem prowadzę go bokami na Centrum do biura, na klubowe spotkanie.

Dziś taki mały jubileusz 3 lecie założenia naszego klubu. Niebawem za nami zjawia się większość wesołej kompanii. Na początek część oficjalna czyli omówienie najbliższych wyjazdów w tym jednego konkretnego czyli czerwcowego wyjazdu wzdłuż Odry. Sam bym się wybrał, ale no cóż nie ma tyle urlopu by sobie na dalsze tripy pozwolić.

Po części oficjalnej z racji, że większość zmotoryzowana na dwóch kółkach przenosimy imprezę urodzinową do bazy plenerowej na działkę do Waldiego. Tam nieoficjalna część urodzinowego wieczoru  czyli grill i symbolicznie izotoniki, bo jutro jednak dla większości dzień roboczy.

Błogo czas ucieka, ale dzień chyli się ku końcowi i pora zawijać. Jedni na Mysłowice, drudzy powrót do Centrum, a Ja z Panem_P i Limitem żwawym tempem ruszamy w kierunku Dąbrowy. Po drodze zostawiam nadmiar bagażu i ruszamy dalej na dąbrowskie molo z myślą, że spotkamy jeszcze Monikę i Tomka. Niestety się nie udało ale udało się odnaleźć niedobitków czyli komplet ze wczoraj Domina, Andrzeja i Marka. Rozsiadamy się jeszcze na promenadzie i znów czas wesoło płynie.

No wieczór urodzinowy jakoś trzeba będzie zakończyć. Limit zawija do siebie, a resztą ekipy z buta odprowadzamy Domina. Na sam koniec zostaję z Patykiem z którym ciągniemy jeszcze koło WORDu na Staszic. Chwila oddechu i każdy w swoją stronę.

Dzionek jak najbardziej na pro. Jutro znów zakręcony dzionek do PTTKu po nowe znaczki potem przejazd z Limitem trasy projektowanego szlaku i wieczór znów na P3 czyli Orientu ciąg dalszy.

DPD, kurierka z biletem w tle oraz nocne maratony filmowe

Poniedziałek, 19 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Zimna Zośka się skończyła i temperatura i aura zdecydowanie na pro.

Po targowym weekendzie jak co poniedziałek pobudka 7:00 śniadanie i ruszam na bazę rozliczyć się z targów. Jak na poniedziałek ruch na drodze nawet nie tragiczny do tego efekt zielonej fali z wyjątkiem świateł przy Sobieskiego i kolejny rekord czasowy dojazdu bo pracy przekroczony. Przy okazji w drodze na Morawę spoglądam jak tam idą prace na rozkopanym łączniku Sosnowca z Szopienicami.

Z pracy wyjazd o pierwszej. Wiadomo by nie wracać identycznie powrót zaginam przez Borki, Ludowy, Wysoką  i przez Mireckiego przedostaję się pod Akademiki. Dalej zamiarowałem odbić na Chemiczną ale pomarańczowi rozłożyli się ze swoimi zabawkami obszar przy wiadukcie zaczyna się korkować.No cóż ja rowerkiem się przedostałem, a blaszaki niech czekają na swoją kolej,

By nie przebijać się przez świeżo wylany i głaskany asfalt brnę dalej za drogą do Będzina. Zwrot następuje przy Starostwie, skąd dalej pod Będziński Dworzec PKP i kierunek Zagórską pod Decathlona. Nie chce mi się brnąć pod rondo i zawijam przy skupie w łąki i dalej w lasek, gdzie po zawiłych ścieżynkach dociągam w okolice Makro i dalej do domku,

Obiad wrzucony już miała być sjesta, a tu alert zbieraj się na rower kierunek piekarnia i następnie tatę odholować do DG na pociąg. Fater busem, a ja z młodym na koń i gonimy. Pociąg punktualny, my również cześć - cześć i każdy w swoją stronę.

Wreszcie zasłużona sjesta popołudniowa. Nim się wyłożyłem telefonicznie rozmówki z Panem_P i ugadujemy się na 20:00 na rundkę po okolicy po czym do Remedium na nocny seans.

Oczywiście budzika nie nastawiłem i obudził mnie Marcin, że już pod domem czeka. Powoli się ogarniam po czym ruszamy na rundkę po okolicy, Mianowicie z Zagórza na DG, Molo na P3. Spotkanie ze znajomkami: Andrzej, Domino, Kosma z Tomkiem. Z każdym po kilka słówek. Po czym dalej na Zieloną i przez Mydlice przebijamy się pod Auchan, gdzie przejmujemy Olgę i w trio ruszamy na seans.

Odcinkowa Gra o Tron dobiega końca. Pora się zbierać większość do pracy, ja co prawda wolne ale pasowało by trochę dychnąć. Bokami przez Buczka, Plejadę, Orion odprowadzamy Marcina na Lenartowicza, Na odchodne jeszcze porcja rozmówek i się rozdzielamy. Patyk do siebie, a ja Olgę pod domek i również nawijka do siebie.

Dzionek miło spędzony, jutro biesiadowanie 3 roczku założenia naszego klubu i w miarę pogody ustawka na P3


Szybki szpil na bieżnię i powrót - bariera 2 k km przekroczona

Niedziela, 18 maja 2014 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Po powrocie z Krakowa wieczorem szybka runda ku odprężeniu.
Kierunek DG podrzucić tacie bilet okazicielowy. Jakoś się mijam z nim i nici z przesyłki ale za to jak już wyszedłem rundka po bieżni. Ludzisków garstka. Potem powrót przez Łęknice do ronda Merkury i na haciende.

Pod domem spoglądam na liczydło, a tam równe 2000 km przejechane na ten sezon. Przy obecnym harmonogramie pracy i tak nie jest źle.

Symbolicznie

Sobota, 17 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Pogoda pstrokata, a i robota w weekend więc rowerek pauzuje.
Dziś wieczorem trochę lepiej dopinam zestaw sakwowy i po dniówce w Krakowie odpalam Meridiana i szybka rundka do Pogorii przejąć zakupy od matuli i dostarczyć do domku. W drodze powrotnej pod wypluwacza kasy co by se trochę poprać many na waciki. :D