Autostradą na Lotnisko :D
Poniedziałek, 26 marca 2012
· Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
Korzystając z dłuższego weekendu odespałem w końcu zmianę czasu i wypad do Cieszyna.
Popołudniu sms do Adama Limit co porabia i czy jedziemy gdzieś pohasać na bikach. Ten oddzwaniając zaraz do mnie mówi, że chodzi mu po głowie przejazd autostradą. Myślę sobie "spoko jak on chce rowerem po autostradzie jechać?" ale w ciemno się zgadzam.
Umawiamy się na konkretną godzinę (czyt. 15:15) jak zejdzie z dniówki ubierze rowerową zbroję i wyprowadzi z budynku swojego rumaka. Oczywiście każdy się lekko spóźnia ale nawet udało się nam równo spóźnić prawie w tym samym czasie stawiliśmy się pod PKM-em i wyszło ok.
Trasa przebiegała następująco za działkami pod plac Papieski, dalej w kierunku Plejady, przez Chemiczną na Pogoń i kierunek Czeladź. Lekka pętla błądząca (niewiem czy to jeszcze Sosnowiec czy już Czeladź) bo przewodnik Adam który prowadził dzisiejszą trasę chwilowo zgubił orientację, szybka korekta i jedziemy dalej. W centrum Czeladzi przejazd na trzeciego przez krzyżówkę (to był slalom gigant między tymi carami) i podjazdem na Wojkowice, aż pod Przełajkę. Dzwonię do Aldi czy jedzie z nami,ale ma inne plany wiec jedziemy sami. Jadąc dalej mijamy jakąś nieczynną kopalnię i wertepami pod Bobrowniki (tutaj foto przy zabytkowym kościele św. Wawrzyńca jak dobrze zapamiętałem).
Nareszcie docieramy do planu naszej podróży mianowice jeszcze zamkniętej Autostrady A1. Szybki orient z wiaduktu jak na nią się dostać. Znalazłem dziurę między ekranami. Kierunek cała naprzód na Lotnisko w Pyrzowicach.
Po drodze kilka fotek dla odpoczynku bo w tym korytarzu powietrznym cały czas wmordewind
Docieramy w końcu po ok. 10 km jazdy autobaną pod Lotnisko. W prawdzie nie tak pod samo bo w pewnym momencie trasa się kończy w polu i trzeba było dalej drogą zwykłą jechać.
Tutaj większy postój i foto samolotów.
Powrót przez Mierzęcice, Przeczyce, Marcinków, Wojkowice Kościelne, i asfaltem przy Pogori IV (jak kto woli Zbiornik Wodny Kuźnica Warężyńska). Na Mariankach Adam zbija do siebie, a ja dalej przez Zieloną do Dąbrowy. Po drodze tel do kumpla czy jest w domu ale go nie zastałem. Wiec nic nie pozostało jak wracać do domu zwłaszcza, że się robiło coraz chłodniej.
Wypad udany i zanotowany nowy rekord dystansu w tym roku. Jakoś narazie nie mam czasu by setkę przekroczyć.
Popołudniu sms do Adama Limit co porabia i czy jedziemy gdzieś pohasać na bikach. Ten oddzwaniając zaraz do mnie mówi, że chodzi mu po głowie przejazd autostradą. Myślę sobie "spoko jak on chce rowerem po autostradzie jechać?" ale w ciemno się zgadzam.
Umawiamy się na konkretną godzinę (czyt. 15:15) jak zejdzie z dniówki ubierze rowerową zbroję i wyprowadzi z budynku swojego rumaka. Oczywiście każdy się lekko spóźnia ale nawet udało się nam równo spóźnić prawie w tym samym czasie stawiliśmy się pod PKM-em i wyszło ok.
Trasa przebiegała następująco za działkami pod plac Papieski, dalej w kierunku Plejady, przez Chemiczną na Pogoń i kierunek Czeladź. Lekka pętla błądząca (niewiem czy to jeszcze Sosnowiec czy już Czeladź) bo przewodnik Adam który prowadził dzisiejszą trasę chwilowo zgubił orientację, szybka korekta i jedziemy dalej. W centrum Czeladzi przejazd na trzeciego przez krzyżówkę (to był slalom gigant między tymi carami) i podjazdem na Wojkowice, aż pod Przełajkę. Dzwonię do Aldi czy jedzie z nami,ale ma inne plany wiec jedziemy sami. Jadąc dalej mijamy jakąś nieczynną kopalnię i wertepami pod Bobrowniki (tutaj foto przy zabytkowym kościele św. Wawrzyńca jak dobrze zapamiętałem).
Nareszcie docieramy do planu naszej podróży mianowice jeszcze zamkniętej Autostrady A1. Szybki orient z wiaduktu jak na nią się dostać. Znalazłem dziurę między ekranami. Kierunek cała naprzód na Lotnisko w Pyrzowicach.
Po drodze kilka fotek dla odpoczynku bo w tym korytarzu powietrznym cały czas wmordewind
Docieramy w końcu po ok. 10 km jazdy autobaną pod Lotnisko. W prawdzie nie tak pod samo bo w pewnym momencie trasa się kończy w polu i trzeba było dalej drogą zwykłą jechać.
Tutaj większy postój i foto samolotów.
Powrót przez Mierzęcice, Przeczyce, Marcinków, Wojkowice Kościelne, i asfaltem przy Pogori IV (jak kto woli Zbiornik Wodny Kuźnica Warężyńska). Na Mariankach Adam zbija do siebie, a ja dalej przez Zieloną do Dąbrowy. Po drodze tel do kumpla czy jest w domu ale go nie zastałem. Wiec nic nie pozostało jak wracać do domu zwłaszcza, że się robiło coraz chłodniej.
Wypad udany i zanotowany nowy rekord dystansu w tym roku. Jakoś narazie nie mam czasu by setkę przekroczyć.