Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:1013.00 km (w terenie 182.00 km; 17.97%)
Czas w ruchu:47:31
Średnia prędkość:18.01 km/h
Maksymalna prędkość:49.40 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:37.52 km i 2h 47m
Więcej statystyk

Na koniec maja Murckowski NB

Piątek, 31 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, Szwed
Weekend na pełnych obrotach. Mając na uwadze, że sobotę i niedzielę spędzam na trekkingu w górach jako drugi przewodnik nie mogłem sobie pozwolić na udział w całym przejeździe zaplanowanego na dzisiaj Murckowskiego nocnego rajdu do Chudowa. Ale i tak do półmetku w grupie pognałem.
Nim jednak się zdecydowałem oczywiście analiza wykresów ICM i jak nic zielonego nie wiedziałem decyzja zapadła, że jadę.

Dniówka popołudniowa dziś od 10:00, więc ze spokojem mogłem zdążyć na start. Rano pakuję plecak, aby już gotowy był na dzień kolejny. Uszykowany ze spokojem ruszam do pracy.

8 godzin szybko przelatuje i nim się oglądam już 18:00. Odpalam Meridę i przez Wojska Polskiego kręcę na Modrzejów przekomarzając się z jednym króliczkiem, który bardzo chciał udowodnić, że ma więcej w kopytach i będzie szybszy. Mnie w to graj. Siadłem mu wreszcie na kole i sprawnie przedostaliśmy się do Mysłowic.Przy Kościele jednak drogi nam się rozjeżdżają. Podziękowaliśmy sobie i odbijam na Brzęczki, gdzie chciałem wpaść na szlak w kierunku Wesołej i dalej na Murcki.
Mijając czołg, którego nie ma zastanowiłem się, czy czasem zakręcone Mysłowice też nie kręcą. Spoglądam na plac, nikogo nie ma. A tu nagle cześć z drugiej strony, odwracam się a tu Mysłowicki Krzysiek z którym się już ho ho nie widziałem. Okazuje się, że jedzie tam gdzie ja. Więc kręcimy razem przegadując całą trasę. Na Wesołej doganiamy czarno-żółtych i trzymając się tyłów peletonu razem docieramy na Rynek w Murckach. 
Do startu jeszcze sporo czasu. Powoli się zjeżdżają pozostali w tym i cyklozowi sympatycy Ewa z Robertem i Aga z Darkiem. 
Wybija dwudziesta ruszamy. Krzysiek nie mając wystarczającego oświetlenia zaraz po starcie postanawia wracać na kwaterę, a ja kręcę do Chudowa. Trochę nie znanymi mi drogami docieramy na Stare Panewniki, skąd już znaną mi trasą zmierzamy pod ruiny Zamku w Chudowie.  Na miejscu jesteśmy 22:30, Marek oznajmia, że godzina przerwy. No cóż totalnie mi nie na rękę, więc się po chwili rozmowy ze znajomkami uderzam samotnie na Sosnowiec. Aby szybkiej to asfalt. Wpadam na DK 44 i nią do wojewódzkiej 925 prowadzącej do Rudy Śląskiej. Dość sprawnie ten odcinek pokonuję. Po nocy się trochę motam i zamiast przy Plazie odbić od razu na Świony to poleciałem prosto na Czarny Las skutkowało to lekkim kolanem i niepotrzebnym podjazdem, ale szybko wracam na zaplanowaną w głowie trasę. Świony już powoli zmęczenie daje się we znaki, ale na marudzenie nie ma czasu więc bez pauzy na Batory i wzdłuż kolei na Załęże. W Kato lekkie marudzenie i zawijam w kierunku Silesii dopaść kilku Szwedów. Udaje się złapać dwóch. Północ na Zegarze. Dość krążenia. Wpadam na DK 86 i prosto na Borki. Oczywiście przy Roździeniu zaskoczyłem, że tam jeszcze jest jeden więc przeskok na drugą stronę, szybka foto i dalej do Centrum Sosnowca. Im bliżej domu tym mniejsza prędkość. 
Na bazie chwilę po 1:00, 4 godzinki snu i dalej w drogę tym razem na nóżkach.

Nocne Szwedy i poszukiwanie mocy na finiszu.







Tuptusianie z końcem miesiąca

Czwartek, 30 maja 2019 · Komentarze(2)
Kategoria Inne, praca
A tak mi dziś odbiło dla odmiany bez roweru - rozruchowa dyszka z buta, czyli do pracy i z powrotem. 
Korzystając z tego wariantu drogi przetestowałem jedną z kombinacji co wujek google proponował jako alternatywa dojazdu. Z buta do ogarnięcia, ale rowerem konieczne było by w pewnym momencie przenoszenie przez krzaczory i gruzowisko.

45 minut spacerku w jedną stronę. Tak pod weekendowy trekking po Beskidzie Śląskim.

Woda w innym wydaniu

Środa, 29 maja 2019 · Komentarze(0)
Pora rozruszać Zenita. Przed pracą do piekarni po zapasy, praca i zjazd na kwadrat. Padać nie padało, jeździć więcej się nie chciało, więc rower na hak i z buta na Klimontów trochę przed spaniem popływać. 

Udało się na sucho

Wtorek, 28 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Na dziś zapowiadali armagedon deszczowy. Krótki ale burzowy i intensywny. W sumie się sprawdziło. Pierwszy jeszcze mało intensywny przed pracą. Nakłonił mnie on do zabrania kajakowych butów. Lepiej je przemoczyć.
Wreszcie zbliżała się 13:00, ruszam z 10 minutowym zapasem. Raz, że mokro, a dwa czułem, że potem może być problem z dojazdem.
Przeczucie miałem słuszne tuż po wejściu na halę zaczęło mega lać. Jedynie ta ulewa mnie dorwała, jak chowałem rower. 
Tuż przez zakończeniem też mega się rozpadało, ale jak przyszło wracać do domu to na chwilę chmury się rozstąpiły i spokojnie mogłem skierować się w kierunku domu.

Wiosenny wieczorny deszczyk.

Poniedziałek, 27 maja 2019 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Bo mi się jakoś tak zachciało. Tydzień popołudniówek. Z rana nie ma potrzeby kręcenia to i km nie przybywa.
Na 13:00 do pracy. Po dniówce spoglądam na niebo i nie jest tak źle ale wilgoć wisi w powietrzu. Na jutro jakieś wariacie zapowiadają więc decyduję się na nocną objazdówkę. 
Miała być krótsza pętla, a tak z Inwestycyjnej na centrum Sosnowca, następnie Pogoń i nim się oglądam jestem w Będzinie pod Zamkiem. 
Z nieba niegroźnie pojedyncze krople. Miałem odbijać już na DG i nie ryzykować, ale jakoś mi się dobrze kręciło to poleciałem za drogą do Sarnowa. Tam dopiero odbijam na P4. Mżawki coraz więcej, ale ciepła to nawet przyjemnie się kręci. Z czwórki skrótem na trójkę. Swoją drogą zastanawiam się czy nadal tu nie będę przeskakiwał, czy jechał, aż do tego przepustu, który tworzą pod torami.

Na trójce właściwe sami moczykije w namiotach przesiadują. Od mola już prosto na Konopnickiej i długa do centrum DG, skąd już prosto na Zagórze. Zdążyłem idealnie. Chwilę się zakręciłem w domu i dopiero zaczęło solidnie padać.

Sielankowa niedziela

Niedziela, 26 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Niedziela poświęcona na regenerację po wczorajszych manewrach. Pozwalam sobie nieco dłużej wyrka przypilnować.
Na rowerek wskakuję dopiero koło 15:00. 
Wpadam po Agę i wspólnie kręcimy terenową pętelkę po wschodnich granicach miasta. I tak z Zagórza na Upadową. Zielonym do Juliusza, tam przelot przez dzielnię i lasem do Maczek. Nawrót przy Przemszy i wpadamy testowo na pieszy zielony 25-lecia PTTK. Nim że to przedostajemy się na Ostrowy. Powrót na asfalt i dojazd do Parku w Kazimierzu. Krótka pauza na Ośrodku i ponownie lasem, częściowo niebieskim rowerowym do Zagórza wyskakując na tyłach Dmowskiego.

Pośmigało by się dalej, ale byliśmy umówieni z Romkiem na poprawiny. Takoż to z Dmowskiego prosto do niego na ogrody. Rowerek na hak i imprezowania ciąg dalszy.

Cykloza świętuje

Sobota, 25 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pierwotnie dziś mieliśmy się wybrać w ramach wycieczki klubowej do Wyr na inscenizację, a potem wrócić na imprezę u Romka. Jednak sama inscenizacja dość późno się kończy i sobie odpuściliśmy. Planu nie było na inną dopołudniową alternatywę to się zabrałem do pracy podgonić do wypłaty. Napęd się kończy więc gotóweczka się przyda.

Dziś bez większych kilometrów, tylko tyle co konieczne. 

Po książeczki

Piątek, 24 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Po krótkiej nocy pobudka 3:00 i półgodziny później w drogę do pracy. Znikoma mżawka z rana. Szybka dniówka i o 12:00 koniec.

W planach zakupić książeczki GOT w jaworznickim PTTK bo u nas już co było wybrałem. W takowym razie pogoda w miarę z pracy odbijam na zielony i nim do Juliusza. Następnie dalej terenem przez las do Maczek. 
Żeby nie za krótko w głowie mam dwa pomysły. Przetestować niebieski z Długoszyna do OST i sprawdzić jeden partyzancki pomnik na Byczynie, plus zobaczyć tężnię w Geosferze.

Szybka analiza i zaczynam w głowie trasę analizować. I się zaczęła eksploracja. Za Przemszą odbijam na jaworznicki czarny i nim na Długoszyn, przeskok na zielony, aby dostać się do niebieskiego. Trochę się motam w oznakowaniu, ale wreszcie wpadam na właściwy kierunek i potem już za oznaczeniem docieram do Parku Lotników na OST. Stamtąd na Velostradę i długa do Centrum.

Książeczki na szczęście mają w PTTK i nie muszę szukać w innych. Tam też spotykam Marka i po rozmowie dowiaduję się, że na Byczynę nie mam po co jechać bo też po dekomunizacji go rozebrali. W tym że wypadku koncepcja się zmieniła i lecę od razu na Geosferę. Wpadam na żółty i kręcę na tyły Sadowej Góry. Tam dopadam pieszy zielony, którym docieram prosto pod Geosferę. Chwila przerwy na zwiedzanie nowości i zarzucie inhalacji solankowej. 
Pora się zbierać dalej.
Asfaltem na Maczki. I tam też kombinuję. Zamiast główną drogą odbijam na drugą stronę torów i za drogą kieruję się na Wągródkę i Cieśle. Następnie terenem na Ostrowy i zaś asfalt przez Strzemieszyce, Laski, nad P3 od strony Piekła.
Bieżnią pod Molo i trochę zawijasów po uliczkach oglądając co tam się z układem dróg zmienia.
Ssanie się włącza to już nie kombinuję i zawijam na Zagórze.
Popas obiadowy i wieczorny zjazd do Romana uszykować altanę na jutro.
Efekt wygląda takowo.

Po skończonej pracy zjazd już na kwadrat . Oj długi dzień od tej 3:00 rano. 

Praca

Czwartek, 23 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś zamiana z kolegą i mogłem sobie nieco dłużej pospać. Na dobre to wyszło bo rano tak żabami rzucało, że na sucho bym nie zajechał. A tak dojazd na sucho i na powrocie też chmury kran zakręciły. Teraz szybko spać i 3:30 powrót na bazę.

W poszukiwaniu pomnika.

Środa, 22 maja 2019 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Na dziś nawet nie patrzyłem jak tam wygląda popołudniowe okno pogodowe. Założyłem sobie cel poszukać jednego obelisku upamiętniającego Partyzantów w rejonie stawu Łęg w Jaworznie. 

Nowa linka wstawiona trzeba było zobaczyć jak skrzynia chodzi. Rano do pracy, a zaraz po niej terenem na Bór, skąd kierunek dawna stacja PKP na Jęzorze. Przeskok przez tory i lasem docieram na Łubowiec, skąd już prosta droga w kierunku Elektrowni, a dokładniej stawu Łęg. Chmurki deszczowe wisiały w powietrzu, pytanie tylko kiedy zacznie padać. Chociaż i na to też byłem przygotowany. 
Wreszcie docieram na miejsce. Doszukuję się pomnika wspomagając się mapą, ale na nic się to zdaje. Chyba faktycznie przez polityczne zatargi obelisk został usunięty. Jeszcze nie pada. Spoglądam na mapkę szlaków jaworznickich i postawiam dziś przetestować niebieski, który ma mnie doprowadzić do centrum. Nawet się udało, ale momentami szedłem na domysł czy aby na szlaku jestem. 
Od śródmieścia kolejny wariant. Do golenia żółty prowadzący na Sosinę. Tu dużo lepiej oznaczone, Swoją drogą ciekawa alternatywa, dojazdu omijająca Geosferę.
Wisiało wisiało i musiało się rozpadać. Całe szczęście udaje mi się dociągnąć do Sosiny i schronić się pod altaną. Wykładam się jak długi i około półgodziny pauzuję. 
Przeglądając mapę postawiam wrócić na Sosnowiec korzystając dla przypomnienia dalej z żółtego który prowadził przez dawną kopalnię piasku.
Takoż to podążając za nim docieram na Sławkowskie Burki. Czasu mam jeszcze trochę to zamiast na Maczki odbijam na Grójec i dalej za drogą w kierunku Szałasowizny. Dalej to już przelot przez Strzemieszyce pod Expo, skąd zjazd na kwadrat.

Mimo półgodzinnej pauzy to jazda na sucho, ale błotniście. Potem dopiero z wieczora się rozpadało.

Co do samego pomnika:
POMNIK PARTYZANTÓW GL-PPR
W lesie, nieco na południe od Elektrowni Jaworzno III, nad zalewem stoi granitowy głaz poświęcony partyzantom GL-PPR. Inskrypcja znajdująca się na nim informuje nas, że w tym miejscu znajdował się bunkier ziemny V obwodu Armii Ludowej oraz, że stąd partyzanci wyruszali na akcje. Pomnik upamiętnia partyzantów GL-PPR im. Jarosława Dąbrowskiego. Bunkier służył partyzantom jako miejsce schronienia, mogli tam również odpocząć i przygotować się do akcji. Mało brakowało by partyzanci zostali zdekonspirowani za sprawą podesłanego przez Niemców agenta, co groziło również likwidacji całego bunkra. Dzięki działaniom partyzantów przetrwał jednak do końca wojny.


Niestety już się stracił z tego miejsca, a pozostałości bunkra też trudno namierzyć.
Obelisku nie znalazłem, ale za to po pracy w klimatycznym miejscu się odpoczęło


Gdy szlak Cię wyprowadzi pod kładkę


Znajome miejsce