Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:574.00 km (w terenie 74.00 km; 12.89%)
Czas w ruchu:28:55
Średnia prędkość:19.85 km/h
Maksymalna prędkość:52.10 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:35.88 km i 1h 48m
Więcej statystyk

DPOD

Piątek, 29 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Rundka do pracy załadować autko na godzinę 9:00, po czym miałem mieć wolne i wyjechać jutro. Plany się krzyżują bo wyszło na to że na delegację wypad już dziś po południu.

O 12:00 opuszczam bazę, szpil do Rawy na kawę i lecę kręcić km.
Spod Rawy na center do Plastrów po support ale takiego jak mi potrzeba nie ma więc lecę dalej. I tak nie ma opcji dziś działać przy Authorze.

Z Centrum na Zagórze przez Dańdówkę. Czas dobry to odbijam do fryzjera. Rotacyjna zrobiona. 14:45. Pora kończenia pracy Limita to lecę go przejąć pod Zajezdnią i z nim jeszcze 45 minut śmigam odprowadzając do Dąbrowy. 

Na Zielonej pora już na mnie to się żegnamy i lecę najkrótszą drogą do domu.

Pod kwaterę punkt 16:00 i wybite 2000 km w tym sezonie. Plan minimum wykonany teraz szybie pakowanie taśki i w drogę pod Sieradz.

DP zakupy nowych organów D i serwis

Czwartek, 28 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dziś pobudka o 6:00, jak się okazało niepotrzebnie tak wczas wstawałem. 
Ogarniam się i 7:30 śmigam na bazę przygotować towar na delegację do Kościerzyna. Na bazę docieram minutę przed czasem.
Na miejscu okazuje się, że są małe zmiany i przyjdzie mi się jutro pakować do wyjazdu. 

W takim razie na firmie nie przesiaduję zbyt długo i nim wybiła 10:00 ruszam w kierunku domu. Na początek fragment szlaku pogranicza zobaczyć czy pomarańczowi skończyli rozkopywać nieco szlak na wysokości gruzowiska po zakładach Dudy. Następnie kładką nad Dworcem Sosnowiec Południowy przedostaję się do centrum.
Ślimiakiem na Pogoń i przez Chemiczną i Dolną Środulę jadę na Decathlonu. Około godziny schodzi na przechadzce po alejkach. Nic ciekawego dla siebie nie znajduję i ruszam dalej.
Z Dk na Józefów, Mydlice, będzińską Ksawerę do Parku Zielona. Rzut okiem czy się ktoś nie pałęta po P3 i przez Gołonóg docieram na Manhatan do dąbrowskiego BikeAtelier, gdzie zakupuję osprzęt do Authora.
Z nowymi organami w postaci wolnobiegu, gripów, klocków hamulcowych i łańcucha śmigam do domu brać się za robotę przy rowerach.

Author prawie gotowy okazało się, że zapomniałem o nowej ośce supportu więc konserwacja przedłuży się o jeszcze jeden dzień jak dokupię brakujący organ. Na koniec serwisowania czyszczenie i drobna regulacja hamulców i przerzutek u Meridiana i Julki.

Plan na jutro: praca, serwis i ukręcenie dwutysięcznego km w tym roku.

DPD w deszczowym tle

Wtorek, 26 maja 2015 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Jak spoglądałem jeszcze wieczorem na ICM wydawało się, że dzień będzie pod znakiem krótkotrwałych deszczy, tak też wyszło, że do pracy będę śmigał na biku.

Pobudka 6:45. Lekkie śniadanie, ubieram bike wdzianko i 45 minut później wskakuję na koło i do roboty.
Ku zaskoczeniu na starcie lekko mży. Trudno wracać się już nie będę. Kapotka przeciwdeszczowa na plecy i w drogę. Przejazd w normie czasowej i punkt 8:00 melduję się na bazie. Średnia słabsza bo 29,5 km/h.

Przed 12:00 w ramach przerwy uruchamiam Meridiana i śmigam na center Sc. Zostawiam rower w PTTKu i z buta zmierzam na Komendę do Wydziału Ruchu Drogowego. Nic nie przeskrobałem, ale z Urzędu się stawiłem w celu omówienia zasad zabezpieczenia trasy przejazdu na przyszło niedzielny rajd. Godzinka prywaty i wracam na bazę.

O 16:00 deszcz nieco odpuścił, to by po raz kolejny nie dublować trasy śmigam lekkim objazdem. Na wysokości Stawików odbijam na Szlak Pogranicza, którym zamierzałem przedostać się na Ostrogórską. Pomysł może był i dobry, ale deszcz i wredny ciężki sprzęt ciężarowy przeorał fragment szlaku przez co przedzierając się szlakiem uwaliłem się po pas strzelającym spod kół błotkiem. Mało tego w rejonie gruzowiska zakładów Dudy minikoparka przekopała rów w poprzek szlaku tworząc regularne bagno. Jakoś mnie licho podkusiło podjechać zobaczyć co to za rozpierducha, skończyło się na tym, że ugrzązłem w tej brei i musiałem się z tego jakoś wykaraskać. Buty doszczętnie całe w błocie. Szukam najbliższej przecinki i docieram do asfaltu na Naftowej. Dalej już za drogą do Ostrogórskiej. Zwrot w lewo i śmigam do Parku Sieleckiego sfocić efekt ocieplenia klimatu czyli pierwszą sielecką Palmę parkową :D.

Od Basenu znów zaczyna siąpić deszczem to już bez rzeźbienia najkrótszą drogą jadę do domu.

DP Zebraniowo D

Poniedziałek, 25 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Oj zakręcony ten poniedziałek. 
Po czterech wolnych dniach przyszło na 8:00 jechać do pracy. Jakoś tak ustawiałem budziki, że nie ustawiłem w efekcie wstaję 7:20 i to dopiero jak odezwał się dźwięk budzika Prezesowej. Trochę mnie to zdziwiło od razu na równe nogi pajda chleba w zęby i 7:40 ruszam po rower. W garażu szybkie ogarnięcie Meridiana z nadmiaru błota i 7:55 już na dwóch kołach.

Tak mi noga dobrze zapodawała, że na dzień dobry łapię maxa tuż za wylotem ze świateł spod Makro. Potem już trzymam równe tempo i śmigam do przodu. Na bazie lekko spóźniony, ale z poprawionym rekordem czasowym dojazdu 18 minut jazdy ze średnią 32,5 km/h.

W robocie dniówka jakosik zlatuje i chwilę przed 16:00 ruszam do PTTK na klubowe zebranie. Na Dęblińskiej wpadam na Grześka z rowerowych policemajstrów. Krótka wymiana zdań i docieram pod fontannę. 

Na miejscu tylko Maciek. Wpadamy na górę. Dziś spotkanie w elitarnym gronie. Do załogi dołączył jeszcze Krzysiu i Paweł. Poruszamy kilka sprawunków w tym rajd na 7 czerwca. Krótko i na temat i po godzinie ewakuacja z Oddziału. Że mam jeszcze czasu do zebrania Zarządu to odprowadzam Pawła w kierunku Mysłowic. W sumie to do samych Mysłowic. Przy kościele się żegnamy i odbijam w kierunku Modrzejowa. Za mostem granicznym odbijam na szlak Pogranicza, którym to wracam do punktu wyjścia na Ostrogórską. 

Czasu jeszcze trochę mam to śmigam do Parku Sieleckiego odszukać, gdzie to posadzili Palmę. Rundka po alejkach i znalazłem. Pora wracać do Oddziału. 

Gadki szmatki na zarządzie i tak zlatuje do 20:30. Opuszczam Dęblińską i ustawiam azymut dom. Wkradł się błąd i zamiast dom wyszło objazd dom. Spod PTTKu na Pogoń, gdzie wpadam na ścieżkę, którą to do Będzina i dalej szlakiem wzdłuż Przemszy docieram na P3.
Rzut okiem na promenadzie czy jest kto znajomy, ale pustki to odbijam na Łęknice z których to już śmigam na Zagórze.

Azymut Wyry

Sobota, 23 maja 2015 · Komentarze(2)
Kategoria wycieczki
Prognozy nie sprzyjają jeździe, ale w ostatniej chwili zdecydowałem się podjąć decyzję o organizacji i udziale w wycieczce do Gostynia na inscenizację Bitwy Wyrskiej. 

Na dość późno zamieszczoną informację o wypadzie pod fontannę stawiło się 6 śmiałków z czego 4 klubowiczów i dwóch gościnnych cyklistów.

Warunki pogodowe na starcie nie najgorsze. Czekamy jeszcze na możliwych spóźnialskich i 10:30 ruszamy.
Bez zbędnego kluczenia ustawiam azymut Mikołów i w drogę.
 
Szlakiem Pogranicza na Sobieskiego i dalej na Szopki, Nikisz, lasem na D3S. A tam taśmy, pachołki, ochrona. Cóż to - nic innego jak tylko zawody biegowe. Jedziemy wzdłuż zamkniętej części rolkostrady. Za biegaczami ruszają kijkarze. Dostrzegam wśród startujących Ryśka z małżonką i Andrzeja z Mikołowa, który po niedawno przebytym udarze ma się dobrze i się nie daje.

Dalej na 3 garby przebijamy się na drugą stronę i czarnym szlakiem śmigamy na Ochojec, gdzie wpadamy na ścieżkę rowerową i zmierzamy nią na Podlesie. Dłuższy podjazd i wlatujemy do Mikołowa. Przerwa na popas na Rynku w samo południe. 
Posileni za drogą przelatujemy Wyry i wpadamy do Gostynia. Policmajstry już kierują ruchem. Wreszcie docieramy w rejon terenu inscenizacji. Mamy niecałe dwie godziny do rozpoczęcia. Jak na razie aura nam sprzyja.

Czasu mamy trochę na zwiedzenie eksponatów wystawionych przez grupy rekonstrukcyjne biorące udział w wydarzeniu. Ja z Markiem docieramy do stoiska klubu fitness z Wyr promującego się tutaj w ramach "Wyrskiego Poligonu". Za namową instruktora dosiadamy rowery spinningowe i testujemy swoje siły w ramach treningu pokazowego. Rozgrzewka i symulacja jazdy na dwa podjazdy. 45 minut wytrzymałem. Z całej piątki testującej odpadłem jako przedostatni. Potów przy tym też sporo wylałem. Ciekawe doświadczenie. Zupełnie inny wariant jazdy. Ostatnim był koleś znajomy instruktora, który jako chyba jedyny wiedział co się będzie kroiło.

Wybija 15:00 dołączam z Martyną do pozostałych i obserwujemy przebieg bitwy. Godzinę później już po wszystkim.

Opuszczamy Gostyń i kierujemy się lasem w kierunku Tychów. Jak z zegarkiem w ręku 17:00 wybiła i zaczęło padać. Raz mocnej, raz mżawkowo, ale padać. W planach miałem jechać niebieskim szlakiem i wylecieć na Paprocanach, ale z uwagi na pogarszające się warunki jadąc szlakiem, gdzie większość kolarzy docieramy do Tyskiego Żwakowa. Pora obiadu to na trasie natrafiła nam się restauracja Pod Napięciem. Fundujemy sobie Śląski Obiad i rozważamy co dalej. 

Deszcz nie ustaje zapada decyzja, że do Katowic podciągniemy Kolejami Śląskimi, a że stację mieliśmy praktycznie za płotem restauracji toteż długo się nie zastanawialiśmy co wybrać.

W Kato nadal pada ale już tylko intensywniejsza mżawka. Nie ma co jedziemy. Przebijamy się pod Spodek, skąd już ścieżką wzdłuż DTŚ lecimy na Sc. Za gwiazdami zwrot w lewo i chodnikiem jedziemy wzdłuż 86. Przerwa pod IKEą. Krzysiek sygnalizuje defekt przedniego hamulca. Awaria nie groźna przy pomocy imbusa udaje się doprowadzić do stanu używalności. Lecimy dalej. Za Nowym Roździeniem odbijamy na Borki, a tu jak nie huknie. Patrzę do tyłu, a Krzysiek znów sygnalizuje awarię. Tym razem większy psikus eksplodowała mu tylna opona. Na to nie ma rady i jak na złość cały czas siąpi deszczem.

Krzysiek by nas nie spowalniać z buta pchając rower brnął na Kresową, a reszta dalej. Na center odpada Marek, a pozostali przez Kombajnistów na Zagórze. Znów podział i tak już każdy w swoim kierunku zmierza do domu.

Gdyby nie finiszowe deszcze to dzionek zdecydowanie na pro spędzony.

PIECZĄTKI NIE BYŁO - TO KU POTWIERDZENIU FOTO

ROWERY BOJOWE

NIECO WIĘKSZY SPRZĘT

MANEWROWA ROZGRZEWKA - WYRSKI POLIGON z Klub Inception

WALKA TRWA

SAMI WYTRWALI, KTÓRZY DESZCZU SIĘ NIE BALI - CARPARK IKEA

PIERWSZA USTERKA NAPRAWIONA - PADA DESZCZ, ALE JEST WESOŁO

BUM - DRUGA USTERKA I SZYDERCZY PALUCH ZAGŁADY 

Trip zakupowy i Cyklozowo urodzinowa nieudana ustawka.

Środa, 20 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ach ta pogoda płata figle, gdy człowiek był z rana zajęty to aura sprzyjała do jazdy, a jak popołudniu by się nieco kilometrów ukręciło to bida bo pada.

Jak już ze wszystkim się uporałem ruszam po 15:00 do Dąbrowskiego Reala na większy zakup. Czas operacyjny 1:50 h by wrócić do domu.

17:00 wybija wybywam z Marketu, a tu nad głową czarne chmury. Szybko zapinam sakwy i sru do domu. Na wertepach nieco wolniej bo zadek dużo cięższy. Po drodze drobny deszcz, a pod domem już istna ulewa. Myślę, parę minut i zdążę na center na ustawkę, którą sam zaproponowałem. Jednak siły nieczyste sprawiły, że już do wieczora ołowiano nad dachem. Za to do niedzieli urlopowanie może coś się wykluje.

Meridian wersja zaprzęgowa.

Do Orange i powrót

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Wreszcie się znalazł taki dzień, że dwa trutnie mają wolne i zamiast wybrać się na przejażdżkę zabrały się za porządki. No cóż na to też trzeba czas poświęcić.

Między wierszami z przyczyn formalnych dosiadam o 14:00 Meridiana i śmigam na Center do Salonu Orange wyrobić duplikat karty bo poprzednia jeszcze z Idei zaczęła płatać psikusy ze starości. Deszczowo-burzowe chmury krążyły ale w jedną jak i drugą stronę udało się na sucho wrócić.

DPOD

Poniedziałek, 18 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Powrót z delegacyii i jak to co poniedziałek 9:00 rano i ruszam na Morawę się rozliczyć. Za oknem słońce, ale mimo to decyduję się na długi wariant odzieżowy do jazdy. W sumie była to dobra decyzja, bo cały czas jechałem pod słaby, ale jednak zimny wiatr z południa.

Po 12:00 opuszczam bazę i w drogę powrotną. Już dużo cieplej. Trasę powrotną nieco zaginam. Na początek przebijam się obok cmentarza na Szopkach, skąd terenem pomiędzy stawami Morawa i Borki śmigam na Stawiki. Następnie kawałek szlakiem TTC na Naftową i zwrot do Oddziału po dwie mapki Sosnowca. Mimo zamkniętego PTTK natrafiam na Pawła, po czym w niedługim czasie zleciało się jeszcze parę osób i skończyło się na pogawędkach trwających do 15:00.

Zasiedziałem się trochę, się żegnam i śmigam dalej. Azymut Pogoń sprawdzić czy udało się coś "Romanowi" wskórać w sprawie nieszczęsnych blachosmrodów stających na przecięciu ścieżki w rejonie Żylety. Akurat dziś, żaden blaszak nie blokował drogi, ale mimo wszystko jeszcze widocznie Magistrat nie znalazł pomysłu jak ten problem naprawić.

Jadąc dalej ścieżką turlam się do Będzina. Telefon do Limita, z opcją się zjechania gdzieś na mieście. Weryfikacja trasy i zgadujemy się nad Pogorią III. 

Trochę pogaduch różnych. Limit zmęczony, ja głodny to nie przeciągamy rozmów za długo i po przejeździe na Zieloną, każdy w swoją stronę. Adam na Psary swoimi ścieżkami, a ja na Zagórze.  

Dla odmiany Poznań - debiut z bikem na delegacji

Piątek, 15 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, wycieczki
Przykładałem się już długo do tego i wreszcie nadarzyła się okazja i możliwość zabrania jednośladu razem ze sobą do pracy.

We wtorek dowiedziałem się, że jadę w ten weekend do Poznania, dzień długi, a targi do 17:00 więc popołudniowe wojaże możliwe. Trochę mi się już udało poznać Poznań w obrębie MTP i samej Starówki, więc przyszła pora poznać nieco inne zakamarki.
W czwartek wyjazd i kombinacje by ułożyć tak towar by się jeszcze rower zmieścił do Mastera. Nim jednak dojechałem i się rozłożyłem było już późno więc wieczór minął na przeglądaniu mapy i wytyczenia marszruty. 
Piątkowe popołudnie należycie wykorzystałem. 
18:00 wybiła, przebierka w bike wdzianko i w drogę. Na rozgrzewkę trochę terenu w pobliskim Lasku Marcelińskim koło kwaterunku. Następnie pilnując się częściowo czarnego szlaku i z wykorzystaniem infrastruktury rowerowej mijam Stadion Lecha przy Bułgarskiej i jadę w kierunku Jeziora Rusałka. Wkraczając na zalesiony teren parku przez chwilę poczułem się jak bym się znalazł w Parku Śląskim. Robię poglądowe okrążenie terenową ścieżką wokół jeziora, heh mają Poznaniaki kilka ciekawych miejsc do jazdy.
Podążając dalej za szlakiem czarnym jadę za tubylcami do Parku Cytadela. Również się nieco krzątam po parkowych alejkach, doglądając tu i ówdzie pozostałości poznańskiej warowni obronnej. Dzień się chyli ku końcowi. Zarzucam na siebie wiatrówkę i azymut Jezioro Maltańskie. Również rundka wokół zbiornika i powoli zawijam z powrotem w kierunku noclegu. Na zakończenie jeszcze rundka na centrum, większość uliczek przetuptałem przy poprzedniej okazji jak byłem w Poznaniu, dlatego też zakręcam na Rynek porównać jak miasto tętni życiem w ciepłe majowe wieczory, a tu wiary od groma przesiadującej w rozlokowanych gdzie się tylko da ogródkach piwnych. W marcu jeszcze tak tu klimatycznie nie było. Z Rynku pod Zamek Przemysła II, nadal zamknięty z powodu prac konserwatorskich.

Nie mogło się obyć od przejazdu ulicą Świętego Marcina, na której mieści się również jeden ze starszych w mieście obiektów sakralnych Kościół pw. św. Marcina. Wylatując z ulicy jeszcze zakręcam pod Zamek Cesarski. Objazd pobudynków dawnego osiedla zamkowego i już prosto Grunwaldzką na Junikowo do kwaterunku. 
W sobotę po bankiecie korciło mnie ruszyć jeszcze na nocne manewry w celu zaczerpnięcia trochę kultury poprzez noc muzeów, ale jak to bankiet późno się skończył i zaczęło nieco padać to sobie odpuściłem. 

Trochę mało czasu na jazdę, ale i tak było warto sobie bika zabrać pod pachę i się nieco odchamić po pracy. 

Kółko wzajemnej adoracji czyli comiesięczna Rada Prezesów

Środa, 13 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
W kimę człek się kładzie chwilę przed 3:00, a o 9:00 już na nogach.

Do obiadu krzątam się po domu i po 15:00 dosiadam Meridiana i ruszam do Kato na Zebranie Rady Prezesów PTTK.
Jedzie się okropnie cały czas walka z wmordewindem. Bocznymi drogami przebijam się na Centrum Katowic. Tuż przed Staromiejską dostrzegam Olgę. Zamieniamy parę zdań po czym zmykam dalej bo już jestem minimalnie spóźniony.

Po spotkaniu załączam objazdowy powrót. Przedzieram się na Paderewa, skąd na 3 Stawy. Dalej laskiem na Nikisz i azymut Janów.
Jakoś mi się drogi plątają, ale przy oznaczeniu odcinka objazdowego udaje mi się jednak dotrzeć w rejon Reala w Mysłowicach. 
Na chwilę zawijam do centrum Sc wstępując do Oddziału. Krótka przerwa i znów dalej. Tym razem azymut Stadion AKS-u na Niwce. Jadę jak mnie koła poniosą. Następnie wzdłuż wału Białej Przemszy w celu przetestowania i zmodyfikowania pomysłu na trasę czerwcowej Eskapady.
Jak już przeanalizowałem wszystkie warianty włączam tryb szwendacz i ruszam spenetrować dawno nie uczęszczany przeze mnie terenowy skrót od torów na Dańdówce po Zajezdnię PKM.

Dalej to już prosto do domu. Tym razem weekendowy plan pracy przewiduje delegację do Poznania. Muszę dobrze w autku poukładać towar to może uda się bika ze sobą zabrać.