Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1256.00 km (w terenie 245.00 km; 19.51%)
Czas w ruchu:66:28
Średnia prędkość:18.90 km/h
Maksymalna prędkość:61.70 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:57.09 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Kocurowi z pomocą oraz Dni DG part 1

Piątek, 31 maja 2013 · Komentarze(0)
Dzień rowerowy zaczął się od 11:00 kiedy to wsiadam na bika i tnę w kierunku Katowic pomóc Pawłowi (Black Cat) w ogarnięciu przeniesienia przęseł ogrodzenia, właściwie krat spod Castoramy na Bogucice. Po drodze zakręcając na rondel zorientować się czy kolektura biletowa dziś otwarta.

Do Centrum Sosnowca jechało się rewelacyjnie wiatr wyjątkowo na plecy, dlatego od Mecu podczepiam się za zwyżką i przelotowa na zjeździe + 55km/h z maxem do 61.
Na wiadukcie za parkiem na Środuli zwyżka prosto a ja odbijam na 3 Maja i długa. W efekcie na pierwszych 7 km średnia wyszła mi 35km/h, potem już diametralnie spadała, światła, błotko, teren i objazdy przymusiły do zwolnienia tempa, dopiero wyskakując na asfalt przy Rozdzieniu znów podkręcam tempo. Mała przerwa - z buta pod Castoramę i z powrotem. Małe pogaduchy i z przyczyn braku pewnych części w katowickiej Ciastoramie, Kocur wraz z Olą zbierają się Meśkiem na Zagórze do tamtejszej Ciastoramy. Z racji sprzyjających wiatrów i łapania areodynamiki samochodów towarzyszę im kawałek drogi. Pierwszy pitstop przy rowerowym, kolejny przy Ogrodniczym koło TTW i ostatni, przy Ogodniczym przy Tartaku. W końcu pora się żegnać team samochodowy zbija na trasę i kierunek Zagórze, a ja przez Borki do Oddziału wysłać zgłoszenie ostatniej osoby na Mazury. Powrót na Zagórze uzupełnić elektrolity podgrzewanym obiadem. A wieczorem namawiam Pana Patyka i kierunek DG na koncert kultowej muzyki Kazika w ramach dni DG.

Zakupowa środa

Środa, 29 maja 2013 · Komentarze(0)
Co prawda pogoda w miarę sprzyjała na dojazd rowerem do szkoły ale jakoś odmawiam sobie tej przyjemności i decyduję się na bus w pakiecie z baną, która tak mieliła kołami po szynach, że na Załężu poszedł dym i trzeba było się ewakuować z pojazdu. Przesiadka na drugą banę i już bez problemu. Powrót podobnym zestawem. Tyn razem już bez przygód.

W domu już po 13:00 tel. do Limita, że dziś jestem już dyspozycyjny, zbieram sakwy i kierunek CH Pogoria na zakupy z myślą, że do 15:00 się wyrobię, ale jak to w markecie bywa tam się czasu nie przewidzi. W efekcie w czasie, gdy czekam na odprawie kasowej Limit już czeka przy wejściu głównym. Chwila pogaduch, pod gotówkowydawacza i każdy w swoją stronę ze wstępnym ustaleniem nocnego wypadu na rowerowanie w Bytomiu. Z uwagi na czynniki czasowe odpuszczamy jednak imprezę to żeby czasu nie marnować nadrabiam wpis na cyklozowej stronie z ostatniej wycieczki.

Robota i wieczorna rekreacja po okolicy

Poniedziałek, 27 maja 2013 · Komentarze(0)
Sobota pozytywnie wykorzystana w stu procentach rowerowo, w niedzielę druga komunia z rzędu tym razem najmłodszej cery brata mojego taty. Także ten dzień spędzony nie rowerowo ale również ciekawie i z przygodami oraz nowymi znajomościami - Kamilą i Martą poznanymi w pociągu powrotnym.

Dziś po niedzielnym biesiadowaniu jakoś wstać mi się nie chciało ale się trzeba było zmobilizować i na 7:00 do roboty. Dniówka zleciała na rozbijaniu tłucznia pod chodnik. Po robocie nadrabiam nieprzespane godzinki na popołudniowej drzemce. Na dworze pochmurno ale tragedii nie ma i przed 19:00 decyduję się ruszyć 4 litery i jadę na chwilę do plebana dalej rundka na sosnowiec wstąpić do oddziału. Powrót miał być zwyczajny ale poniosło mnie, i zaokrągliłem powrót żeby przebić 2900. Z Oddziału bokami pod akademiki skąd Będzińską pod Zamek, następnie pakuję się na ścieżkę wzdłuż Przemszy. Rundka w ciemnościach wokół P3 i zakolami do domku.

Poznajemy Szlak Zab. Techniki - etap 3 - Rudy

Sobota, 25 maja 2013 · Komentarze(1)
Cyklozowa wycieczka do Rud - Zabytkowej Stacji Kolei Wąskotorowej. Relacja po weekendzie.

Trochę z opóźnieniem ale wcześniej nie było siły i czasu uzupełnić trip.
Sobota 25 maja każdy z uczestników wycieczki z niedowierzaniem spoglądał na poranne bezchmurne niebo zwłaszcza, że prognozy nie były za ciekawe i do tego piątek był dość paskudny. Ja jednak wiedziałem swoje, że jak coś organizuję to pogoda powinna być.

Pobudka parę minut po 6:00 pakowanie i analiza icm czy to co za oknem to tylko tak na dzień dobry czy ta tendencja tak jak się później okazało dotrwa do końca dnia.

Kwadrans po 7:00 ruszam na Dworzec PKP w Sosnowcu, gdzie była zbiórka grupy wypadowej. Na wysokości Parku Sieleckiego dostrzegam Pana Henryka, rowerowe przywitanie przednią kończyną i śmigam dalej. Ku mojemu zdziwieniu dociąga do mnie i oznajmia, że jedzie razem z nami do Rud. Tak też razem dotarliśmy na miejsce zbiórki. W przejściu pod dworcem jest już moje drugie Ja czyli Marcin, Maciej za chwilę dociąga Waldek, a zaraz po nim Paweł. Telefonicznie dogadane, że Limit rusza do Gliwic na rowerze i kolejny news dołącza do nas Edyta, która do Gliwic dociągnie autem. Kupujemy bilety u lokalnego przewoźnika kolei śląskiej i na peron. Jak na złość nikt się nie spodziewał po mimo i tak dość durnej floty nie przystosowanej do przewozu większej ilości rowerzystów podstawiają taki oto pociąg



Dzięki wyrozumiałej obsłudze jakoś udaje się naszej szóstce wmontować do składu po mimo, że w nim już trochę cyklistów było, a on wogóle nie był przystosowany. Wreszcie ruszamy. W Zabrzu na stacji dostrzegam Darka, który już z nami jechał od Sosnowca ale w tych wąskich przejściach przyznam się go nie poznałem. Wreszcie Gliwice. Opuszczamy średnio komfortowy środek transportu i udajemy się przed budynek tamtejszego dworca, gdzie czekali już na nas Limit z Edytą oraz nasi dzisiejsi przewodnicy w osobach Alfreda i Artura z gliwickiego klubu HYZY. Przywitanie zbiorowe foto i ruszamy.


Pierwsze kilometry zgraną ekipą pokonujemy bez problemu, no w sumie jeden mały szkopuł - Limit wchodząc w wiraż poleciał na bliskie spotkanie 3 stopnia z powierzchnią asfaltową. Na szczęście nic poważnego się nie stało i mogliśmy kontynuować trasę. Pierwsza przerwa pod Tesco w celu uzupełnienia zapasów przed wjazdem na szlaki leśne. Pogoda sprzyjająca nie za zimno nie gorąco i tak pokonujemy kolejne kilometry. Prowadzeni przez Frediego docieramy do urokliwego miejsca w rezerwacie Dąbrowa, gdzie prowadzi "droga do nieba"



Po drodze jeszcze inne również ciekawe obiekty dotyczące niedalekiej przeszłości takie jak obelisk upamiętniający więźniów radzieckich, bunkry oraz krzyż leśniczego Maxa Mendla.

Kolejna dłuższa przerwa w Łączej na drugie śniadanie. Przed nami jeszcze trochę atrakcji posileni opuszczamy znów asfalt i leśnymi duktami jedziemy na Kozieławy, gdzie Alfred opowiada o stratach po wielkim pożarze tamtejszych lasów z 1992 roku. Dodatkowych wieści na temat tego zdarzenia mogliśmy się dowiedzieć z tablic tematycznych znajdujących się na ścieżce edukacyjnej nadleśnictwa Stara Kuźnia, gdzie był kolejny punkt przystankowy.

Z racji, że dzień związany z kolejnictwem Alfred zabiera nas pod lokomotywy przy kopalni piasku w Kotlarni. PROSZĘ WSIADAĆ DRZWI ZAMYKAĆ :d



Zbliża się taka pora, że organizm woła jeść, za rekomendacjami przewodników udajemy się do Goszyc, gdzie w Złotym Bażancie posilamy się do syta. Krótka sjesta i kręcimy dalej. Punkt kolejny Kaplica św. Magdaleny, miejsce też związane z pożarami 1992 i innymi tajemnicami. Po opowieści Freda żółtym szlakiem zmierzamy do punktu kulminacyjnego Rud Raciborskich. Na początek oglądamy z zewnątrz pałac cysterski i wewnątrz Sanktuarium MB Rudzkiej, pieczętujemy się u plebana i w punkcie IT ku weryfikacji po czym udajemy się do Zabytkowej Stacji Kolejki Wąskotorowej.

Półgodzina przejażdżka na trasie Rudy - Paproć - Rudy. W porównaniu do wycieczki wąskotorówką na trasie w Biskupinie to szału nie było ale również klimatycznie.

Kolejny punkt na szlaku zabytków odhaczony. Zbieramy się w drogę powrotną. Z racji, że ochłodziło się trochę droga powrotna wiodła już asfaltem przez Bargłówkę, Sośnicowice, Łany Wielkie, Kozłów pod dworzec w Gliwicach. Tutaj ogólne pożegnanie. Pociągu powrotnego możemy się spodziewać za godzinę więc decydujemy się na powrót na kole. Żegnamy się z naszymi przewodnikami, Maciej z Edytą zbierają się autem. A nasza szóstka głównymi arteriami kierunek Bytom przez Zabrze. W obszarze stacjonowania Badury, żegnamy się z Limitem i dalej już w piątkę krajową 94 przez Siemce do Czeladzi. Tu kolejne przetasowanie. Paweł, Marcin i Waldek skręcają w prawo na Sosnowiec, a ja z panem Heniem na DG. W Centrum i my się, żegnamy mały pitstop na jogurcik i w planach jazda do domu, a tu telefon kumpel dzwoni, że są na P3, a że miałem do niego interes tam też się udałem w świetle lampek rowerowych poszukuję grupy piechurów - są. Wspólnie dokończamy okrążenie i przy plaży chłopaki zmierzają pod molo do auta, a ja kręcę już najkrótszą drogą do domu. Wyrypany docieram do domu minutę po północy. Szybki prysznic wrzucenie tylko danych liczbowych na BS i jutro znów wczesna pobudka i wyjazd na komunię w łódzkie.

Pogoda barowa

Piątek, 24 maja 2013 · Komentarze(0)
Miałem dziś sobie odpuścić dwa koła ale pomimo niesprzyjającej aury skusiłem się na małą rundkę po mieście, a zbierałem się praktycznie cały dzień.

Wreszcie przed 17:00 zbieram się i w drogę. Pierwsze kilometry jeszcze w mżawce, czym dalej od domu to opady ustają. Kierunek centrum Sc - PTTK odebrać legitymację mojego drugiego Ja czyli drugiego Marcina G nowego klubowicza. Z Oddziału koło dworca południowego na Jagiellońską, przecinam Park Harcerski wylatując z tyłu ZUS-u skąd dalej Niwecką pod ogródki działkowe Cedler ogarnąć czy Waldi jest na działce. Na działce pusto więc powoli zmierzam ku domkowi. Przy kościele na Dańdówce rzecz się stała niesłychana przy redukcji biegu wyskoczył mi łańcuch z wózka tylnej przerzutki. Jakoś udaje mi się bez imbusa nagiąć delikatnie przerzutkę aby łańcuch wskoczył na odpowiednie miejsce. Z racji jutrzejszego wypadu w domu zabieram się za wymianę przerzutki dobrze, że miałem w zapasie jeszcze jedną Acerę z odzysku a w lepszym stanie jak ta. Przy okazji wymieniam linkę bo stara się postrzępiła i przycinała się w pancerzykach.

Uciekać przed chmurą

Środa, 22 maja 2013 · Komentarze(0)
Jakoś tak od rana zmęczenie materiału, że na uczelnię decyduję się na jazdę zbiórkomem. Kanarki przeszły samych siebie dziś. Na linii nr. 20 z Kato na Batory w przeciągu 5 przystanków aż 3 zmiany pogromców gapowiczów. Co się uśmiałem to moje. Powrót już bez większych ekscesów po za tym, że przez remont drogi przy Empiku wszystkie autobusy ze stawowej i Piotra Skargi przeniesione są i porozprowadzane wzdłuż ul. Mickiewicza.

Po powrocie planowałem ruszyć bikem do PTTKu w efekcie nie pojechałem dopiero ruszyłem się o 17:30 na Hallera pomóc przy przewiezieniu mebli na Zagórze. Zapakowanego dostawczaka z Pilotem odsyłam na docelowy adres z przesyłką, a ja gonię przez miasto również w to miejsce. W efekcie na Zagórze docieram nie długo po kierowcy. Wrzutka na 3 piętro i do domku wrzucić wpis na sobotnią wycieczkę.

Zanosi się na deszcz

Wtorek, 21 maja 2013 · Komentarze(0)
Tendencji burzowej ciąg dalszy. W poniedziałek posiłkowanie się pociągiem, dziś co prawda od rana oprócz chwilowych zielonych słupków na ICM nie wskazywało na tak ulewny dzionek.

Na 12:00 planowałem ruszczyć rowerkiem do PTTKu wyrobić drugiemu Marcinowi G z Sosnowca legitymację, ale nim się ogarnąłem pierwsza chmura. Tak dudniło więc stwierdzam, że przeczekam to ustroństwo, wreszcie się chmura wyniosła znad zagórskiego nieba to czekam aż nadmiar wody z dróg trochę uleci i po suchym sobie pojadę. Na nic się to zdało przyszła jeszcze większa ulewa jak szybko wyciągnąłem rower jeszcze szybciej go schowałem. Przesiadka na zbiurkoma bo inaczej nic z tego nie będzie od Oriona po same centrum miejscami ściany wody. Wybierając opcję nie moknięcia w przejściu zaglądam do CIMu.
Z PTTK-u jak już wszystko porobiłem wpadam na dworzec dowiedzieć się o sobotni przejazd do Gliwic, niestety KŚ już zamknięte i znów zbiurkomem na Zagórze.

Pogoda wreszcie normalna po telefonie od Staśka ruszam po przesyłkę w okolice dawnej stadniny na Gospodarczej. By nadgonić czas decyduję się na trochę ryzykowną z racji braku pobocza jazdę DK 94 na wysokości od Auchana do Żylety. Powrót już przez miasto. Wieczorem wpada Patyk by zdiagnozować lapka. Posiadówka trawa do późnego wieczora. U mnie kilometrów jeszcze mało to na odchodne odprowadzam Marcina na Kazimierz, po czym od odprowadza mnie pod PKM, gdzie już każdy w swoją stronę.

Koniec weekendu - pora wracać

Poniedziałek, 20 maja 2013 · Komentarze(0)
Plany od zamierzonych wyszły trochę inne. Po biesiadzie komunijnej z założenia mieliśmy się od rana pokręcić po okolicy pokazać tereny Panu_P, wrzucić coś na ruszt i ruszyć rowerami w drogę powrotną.

Niestety w łódzkim pogoda barowa - front burzowy przeplatający się ze słońcem i upierdliwym wiatrem z południa co by strasznie nas spowalniało.

Udało się zrealizować plan minimum czyli między chmurami burzowymi wyskoczyć na godzinę i oprowadzić Marcina po okolicach skąd moja familia przybyła na tereny Zagłębia oraz Zalewu Cieszanowice. Po powrocie akcja naprawy huśtawki ogrodowej i pakowanie się w drogę powrotną. Więc asekurujemy się koleją. Wyjazd z Gorzkowic o 17:30. W tamtych terenach jeszcze krążą kanarki to nie mieliśmy problemu z ulokowaniem się z naszymi sprzętami. W Częstochowie godzina przerwy to kręcimy się w okolicach dworca i podjeżdżamy na Jasną Górę. Przesiadka już na nasze koleje śląskie zupełnie nie przystosowane na przewóz rowerów. Udaje się nam znaleść wejście dla rowerów o tu akurat miejsce na 3 rowery na cały pociąg. Akurat był to poniedziałek i miejsca na nas czekały w weekend chyba nie było by tak fajnie. Od Zawiercia się momentalnie ciemno zrobiło spoglądając przez okna podziwiamy burzowe flesze z myślą, że uda się przejechać chmurę i w dąbrowie będzie spokojnie. Tak też się stało w DG mokro ale nie pada udało się na sucho dotrzeć na Zagórze.

Na komunię chrzestnicy

Sobota, 18 maja 2013 · Komentarze(0)
Na razie dane liczbowe po powrocie coś więcej na temat wypadu:
Czas ogólny start 10:00 - meta Szczepanowice 20:00
Czas jazdy 6:18
Trasa 99% asfalt przez Dąbrowę - Siewierz - Myszków - Żarki - Złoty Potok - Janów - Święta Anna - Gidle - Radomsko - Kamieńsk - Gorzkowice - Szczepanowice.

Skład trzyosobowy: Ja, brat i Patyk

Przygotowania przed komunijne i zebranie w PTTK

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(0)
Po wczorajszym późnym powrocie z AK dziś z wyrka wstaję coś koło 10. Śniadanie i uzupełniam jeszcze jeden brakujący wpis na Cyklozę. Tak zlatuje do południa szykowanie obiadu i ok. 14:00 ruszam na DG dokupić cosik fajnego na prezent komunijny, po ponad godzinnym kręceniu się tu i tam wreszcie znalazłem magiczną skrzyneczkę. Dokonując analizy czasu stwierdzam, że mam półgodziny aby zawieść pakunek do domu przepakować sakwę i z marszu na Dęblińską.

Spotkanie odhaczone poprzez pracę najbardziej zainteresowany jubilat Waldek nie dotarł to pewien punkt z programu musimy przełożyć na 20 maja kiedy wypadnie 2 rocznica powstania klubu. Po zebraniu jeszcze zostaję w Oddziale na wrzucenie info na stronę oddziałową o wycieczkach. Po wszystkim ruszam przez Centrum, Park Sielecki, środulki i Mieroszewskich tnę do domu. Jutro dystans konkretniejszy z metą w Szczepanowicach.