Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:596.00 km (w terenie 54.00 km; 9.06%)
Czas w ruchu:30:55
Średnia prędkość:19.28 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:33.11 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Po zaopatrzenie.

Poniedziałek, 31 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Cały dzień zleciał na porządkach. Dopiero wieczorem dopinam sakwy i kręcę do Pogorii zrobić większy zakup zaopatrzeniowy.

Klubowe grillowanie.

Niedziela, 30 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Chudów zrealizowany, więc żeby tradycji stało się zadość nie mogło zabraknąć klubowego grilla na zakończenie sezonu.

Generalnie dziś przejazd bikem na działkę do Waldiego i powrót tudzież z niej nieco innymi zakosami.

Ustawka na Chudów i nie tylko.

Sobota, 29 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Pogoda nas odstraszyła, coby oficjalnie zakończyć sezon w Chudowie, dlatego czekaliśmy, aż aura się nieco unormuje.
Na poniedziałkowym zebraniu rzuciłem info, że jeśli ten weekend będzie w miarę pogodny to ogarniamy temat ustawki zastępczej za Chudów oraz, że na niedzielę szykuje się klubowy grill. Dodatkowo, poszła fama, że ostateczna decyzja zapadnie w czwartek wieczorem.

Tyle co do genezy wyjazdu.

Pobudka 7:00 rano, za oknem budzi się słońce. Powoli się ogarniam do wyjazdu, ale idzie to dość opieszale. Może, że jest to pora o której z reguły szykuje się do pracy. W efekcie wybywam z domu na kwadrans przed 9:00 i docieram na Dęblińską na punkt. Zebrała się grupka 4 wygłodniałych jazdy cyklistów Pablo, Przemek, Michał oraz kandydat na klubowicza Paweł. Witam się ze wszystkimi, czekamy jeszcze na możliwych spóźnialskich, ale nikt już nie dociera. Kwadrans studencki i ruszamy.
Cel Chudów. W głowie zrodziła mi się nieco inna trasa i nią to chłopaków prowadzę.
Kręcimy na Stawiki, by się dostać na katowickie Borki. Następnie przez Dąbrówkę na Bogucice i dalej pod SSC i odbijamy na Załęską Hałdę. Potem lasami trochę na czuja docieramy na Stare Panewniki, aby już sprawdzonym odcinkiem leśnym dotrzeć do Starej Kuźni. Znów przecinka lasem do Borowej Wsi, gdzie przy trasie DK 44 mieści się na szlaku arch. drewnianej KOŚCIÓŁ PW. ŚW. MIKOŁAJA. Chwilka na oględziny obiektu i kontynuujemy jazdę przez Paniówki do ruin ZAMKU W CHUDOWIE. Wiaterek daje się nieco we znaki i naszło nas na popas w oberży. Jednak dopiero czynna będzie za półgodziny to zamiast czekać udajemy się do Przyszowic obejrzeć PAŁAC wybudowany przez rodzinę von Raczek w latach 1890-95. Obecnie obiekt należy do Gminy. Ponadto w Przyszowicach mieści się odrestaurowany DREWNIANY SPICHLERZ PLEBAŃSKI. 
Pozwiedzali - wracamy do Chudowa na popas w Oberży Czarny Koń. Posilamy się gorącym rosołem plus tym co sobie każdy zażyczył, rozmyślając trasę powrotu. Po głowie chodził mi pomysł przejechania niebieskim pieszym przez Orzesze, Łaziska do Wyr i dalej na Tychy, ale chłopaki mają napięty grafik to pada na krótszą trasę. Zaś trochę na czuja, ale na azymut. 

Odpalamy ponownie rowery i prowadzę ekipę na Paniowy, gdzie zaś kolejny drewniany obiekt - KOŚCIÓŁ PW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA. Kontynuując jazdę asfaltami kręcimy w kierunku Mikołowa, trochę znanymi mi drogami lądujemy na RYNKU. W głowie mam jeszcze obraz KAMIENNEGO MOSTU na Mlecznej w Katowickim Podlesiu. Zdjęcie tego mostu zauważyłem w przewodniku po szlakach Katowic. Nie mówiąc za dużo chłopakom tam ich też prowadzę. Nie jest to duży obiekt, ale ciekawy. Potem to już podjazd do Ochojca, aby się dostać do szlaku prowadzącego na Giszowiec i dalej do Mysłowic. Na rozwidleniu szlaków się żegnamy Pablo z Michałem kręcą przez Janinę do siebie na Mysłowice, a ja Przemka i drugiego Pawła odstawiam na 3 górki. Tam i ja się odłączam, a oni wracają na Sosnowiec.

W nogach już 80 km, a dopiero 15:00. Czasu sporo mam to po odłączeniu się od grupy udaję się na Panewniki wyciągnąć szwagra na rower, co będzie w domu siedział. Może warunki nie najlepsze, ale do jazdy się nadają. Po kwadransie melduję się u niego na Kokocińcu. Przeciąga mnie lasem na Rybaczówkę. No to teraz wiem, gdzie popełniłem błąd rano w drodze na Chudów. Liście na ścieżynkce mnie zmyliły. Teraz będę mądrzejszy. W zamian za to ja go trochę przegoniłem po okolicznych miastach. Ścieżką rowerową kręcimy do Rudy Śląskiej Kochłowic. Tutaj dopada nas 10 minutowy deszczyk. Nie jest źle jechać można. Udajemy się w kierunku Świętochłowic. Nie planowałem tego, ale udało się natrafić na WIEŻE SZYBOWE KWK POLSKA. Łapię pieczątkę, ale nie decydujemy się na zwiedzanie platformy widokowej. Idąc tym tropem zabieram młodego do Chorzowa, aby zobaczył SZYB PREZYDENT. Dzień chyli się ku wieczorowi, chłodnawo. Odbijamy na Park Śląski. Rundka wokół Parku i kierujemy się na Tauzen do Decathlonu ogrzać się trochę. Okazyjnie udaje mi się zakupić kolejne rowerowe gatki. Młody też skorzystał na tym wypadzie.
Pora ruszać w kierunku domu. Ponownie dziś przez Załęską Hałdę na Panewniki, ale już asfaltem. Odstawiam młodego i korzystam z ciepłej herbatki u teściowej. 

Czas zakończyć ten dzionek. Żegnać się czas i pora zawijać w kierunku domu. Bez kombinowania na Brynów, Centrum i wzdłuż 86 na Szopienice i już wzdłuż torów "piętnastki" prosto na Zagórze.

CHUDÓW


PAŁAC W PRZYSZOWICACH


MOST NA MLECZNEJ


WIEŻE SZYBOWE KWK POLSKA W DESZCZOWEJ SCENERII


CHORZOWSKI MURAL

DPD

Piątek, 28 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Ostatnia na ten tydzień dniówka na Nowym Roździeniu. Zakupy dziś zrobione pod domem, przez co jazda na salon już bez zjazdu na Lidla
O ile rano jazda przy oszronionych trawach, tak powrót przy lekkiej mżawce. Dla odmiany powrót przez Centrum, Dębową Górę i Dańdówkę. Jutro jak pogoda dopisze kolejna próba Chudowa.

DPD

Czwartek, 27 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś udaje się wyjść o czasie przez co jazda nieśpieszna. Podjazd do Lidla i kurs na Nowy Roździeń.

Po pracy droga powrotna z wariantem wczorajszym, z tym, że zahaczam w Czeladzi o M1 i zakupuje licznik do bika.
Następnie już jak wczoraj na Będzin, DG i zjazd do Zagórza.

DPD

Środa, 26 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po dniu przerwy pierwszy z trzech dniówek kurs na Nowy Roździeń. Trochę mi się późno wyszło i musiałem nieco podgonić, żeby zdążyć zahaczyć o Lidla i uzupełnić upgrade popasowe.

9 godzinek siedzenia na 4 literach, aż wreszcie wybiła 19:00 i czynię zagięcie powrotne przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę.

Objazdy i klubowe spotkanie

Wtorek, 25 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Gdyby pogoda się nie posypała plany były nieco inne, a tak to przed zebraniem zakręciłem do Górniczego ustalić termin na badania, skąd pojechałem pokręcić się trochę po Parku Tysiąclecia. Jak się więcej rozpadało to zawitałem do żonki na Rawę i przewegetowałem tam do 16:00. Następnie udałem się na Dęblińską podyskutować z Cyklozą o sprawach klubowych. Gdy się zebranie skończyło to bez gięcia ruszyłem w mierunku domu.

Czas na Baranią Górę

Sobota, 22 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Inne
Akurat grafik sprzyjał i mogłem przez weekend nieco inaczej spędzić aktywnie czas. Zamiast rowerku, po raz kolejny trochę trekkingu z małżonką.

Sobota przeznaczona była na dotarcie do schroniska na Przysłopie pod Baranią Górą, gdzie znajomi Waldek oraz Monia wraz z Dominem opowiadali o swoich wakacyjnych wojażach.
Po dotarciu komunikacją Kolei Śląskich do Wisły Głębce, grupką: ja z Martyną, teść i szwagier rozpoczynamy marszrutę i pokonujemy trasę zielonym pieszym do Kubalonki, skąd na czerwony (główny szlak beskidzki) przez Stecówkę docelowo do schroniska.

Drugi dzień marszruty zaczynamy od zdobycia szczytu Baraniej Góry. Po analizie wariantów zejścia pada na kontynuację czerwonego, którym to schodzimy do Węgierskiej Górki.

Potem pociąg i powrót do Kato.

Za dwa dni tuptusiania wynik:
- najwyższy punkt Barania Góra 1220 m
- dystans 27,6 km (sob.-11,3 km, niedz.-16.3 km)
- przewyższenia 1091 m
- obniżenia 1240 m.

Kolejny szczyt odhaczony. Nieco inna aktywność niż na co dzień, a i tak pozytywnie się człowiek umordował.

DPD

Piątek, 21 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś dla odmiany jazda w deszczu połowiczna. Rano mokre drogi, ale bez deszczu. W trakcie dniówki nieco mocniej pokropiło, a powrót już w czasie mżawki. W porównaniu do wczoraj ten opad nawet nie przeszkadzał. 

DPD

Czwartek, 20 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Deszczowa aura, a w trakcie niej przejazd na Morawę i z powrotem. Neopreny i laćki do chodzenia po wodzie w użyciu.