Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Urodzinowo - cyklozowo

Wtorek, 20 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Nie ma to jak weekend w środku tygodnia. W wyrku byczę się go granic możliwości, ale wreszcie przyszła pora pozałatwiać kilka sprawunków, trzeba było dość do ładu i ruszyć w teren. 

Koło 15:00 zdzwaniam się z Limitem i półgodz. później spotykamy się pod Eleclerkiem na Zagórzu. Adam wpada na chwilę po zakupy, a potem prowadzę go bokami na Centrum do biura, na klubowe spotkanie.

Dziś taki mały jubileusz 3 lecie założenia naszego klubu. Niebawem za nami zjawia się większość wesołej kompanii. Na początek część oficjalna czyli omówienie najbliższych wyjazdów w tym jednego konkretnego czyli czerwcowego wyjazdu wzdłuż Odry. Sam bym się wybrał, ale no cóż nie ma tyle urlopu by sobie na dalsze tripy pozwolić.

Po części oficjalnej z racji, że większość zmotoryzowana na dwóch kółkach przenosimy imprezę urodzinową do bazy plenerowej na działkę do Waldiego. Tam nieoficjalna część urodzinowego wieczoru  czyli grill i symbolicznie izotoniki, bo jutro jednak dla większości dzień roboczy.

Błogo czas ucieka, ale dzień chyli się ku końcowi i pora zawijać. Jedni na Mysłowice, drudzy powrót do Centrum, a Ja z Panem_P i Limitem żwawym tempem ruszamy w kierunku Dąbrowy. Po drodze zostawiam nadmiar bagażu i ruszamy dalej na dąbrowskie molo z myślą, że spotkamy jeszcze Monikę i Tomka. Niestety się nie udało ale udało się odnaleźć niedobitków czyli komplet ze wczoraj Domina, Andrzeja i Marka. Rozsiadamy się jeszcze na promenadzie i znów czas wesoło płynie.

No wieczór urodzinowy jakoś trzeba będzie zakończyć. Limit zawija do siebie, a resztą ekipy z buta odprowadzamy Domina. Na sam koniec zostaję z Patykiem z którym ciągniemy jeszcze koło WORDu na Staszic. Chwila oddechu i każdy w swoją stronę.

Dzionek jak najbardziej na pro. Jutro znów zakręcony dzionek do PTTKu po nowe znaczki potem przejazd z Limitem trasy projektowanego szlaku i wieczór znów na P3 czyli Orientu ciąg dalszy.

DPD, kurierka z biletem w tle oraz nocne maratony filmowe

Poniedziałek, 19 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Zimna Zośka się skończyła i temperatura i aura zdecydowanie na pro.

Po targowym weekendzie jak co poniedziałek pobudka 7:00 śniadanie i ruszam na bazę rozliczyć się z targów. Jak na poniedziałek ruch na drodze nawet nie tragiczny do tego efekt zielonej fali z wyjątkiem świateł przy Sobieskiego i kolejny rekord czasowy dojazdu bo pracy przekroczony. Przy okazji w drodze na Morawę spoglądam jak tam idą prace na rozkopanym łączniku Sosnowca z Szopienicami.

Z pracy wyjazd o pierwszej. Wiadomo by nie wracać identycznie powrót zaginam przez Borki, Ludowy, Wysoką  i przez Mireckiego przedostaję się pod Akademiki. Dalej zamiarowałem odbić na Chemiczną ale pomarańczowi rozłożyli się ze swoimi zabawkami obszar przy wiadukcie zaczyna się korkować.No cóż ja rowerkiem się przedostałem, a blaszaki niech czekają na swoją kolej,

By nie przebijać się przez świeżo wylany i głaskany asfalt brnę dalej za drogą do Będzina. Zwrot następuje przy Starostwie, skąd dalej pod Będziński Dworzec PKP i kierunek Zagórską pod Decathlona. Nie chce mi się brnąć pod rondo i zawijam przy skupie w łąki i dalej w lasek, gdzie po zawiłych ścieżynkach dociągam w okolice Makro i dalej do domku,

Obiad wrzucony już miała być sjesta, a tu alert zbieraj się na rower kierunek piekarnia i następnie tatę odholować do DG na pociąg. Fater busem, a ja z młodym na koń i gonimy. Pociąg punktualny, my również cześć - cześć i każdy w swoją stronę.

Wreszcie zasłużona sjesta popołudniowa. Nim się wyłożyłem telefonicznie rozmówki z Panem_P i ugadujemy się na 20:00 na rundkę po okolicy po czym do Remedium na nocny seans.

Oczywiście budzika nie nastawiłem i obudził mnie Marcin, że już pod domem czeka. Powoli się ogarniam po czym ruszamy na rundkę po okolicy, Mianowicie z Zagórza na DG, Molo na P3. Spotkanie ze znajomkami: Andrzej, Domino, Kosma z Tomkiem. Z każdym po kilka słówek. Po czym dalej na Zieloną i przez Mydlice przebijamy się pod Auchan, gdzie przejmujemy Olgę i w trio ruszamy na seans.

Odcinkowa Gra o Tron dobiega końca. Pora się zbierać większość do pracy, ja co prawda wolne ale pasowało by trochę dychnąć. Bokami przez Buczka, Plejadę, Orion odprowadzamy Marcina na Lenartowicza, Na odchodne jeszcze porcja rozmówek i się rozdzielamy. Patyk do siebie, a ja Olgę pod domek i również nawijka do siebie.

Dzionek miło spędzony, jutro biesiadowanie 3 roczku założenia naszego klubu i w miarę pogody ustawka na P3


Szybki szpil na bieżnię i powrót - bariera 2 k km przekroczona

Niedziela, 18 maja 2014 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Po powrocie z Krakowa wieczorem szybka runda ku odprężeniu.
Kierunek DG podrzucić tacie bilet okazicielowy. Jakoś się mijam z nim i nici z przesyłki ale za to jak już wyszedłem rundka po bieżni. Ludzisków garstka. Potem powrót przez Łęknice do ronda Merkury i na haciende.

Pod domem spoglądam na liczydło, a tam równe 2000 km przejechane na ten sezon. Przy obecnym harmonogramie pracy i tak nie jest źle.

Symbolicznie

Sobota, 17 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Pogoda pstrokata, a i robota w weekend więc rowerek pauzuje.
Dziś wieczorem trochę lepiej dopinam zestaw sakwowy i po dniówce w Krakowie odpalam Meridiana i szybka rundka do Pogorii przejąć zakupy od matuli i dostarczyć do domku. W drodze powrotnej pod wypluwacza kasy co by se trochę poprać many na waciki. :D

DPDOD - jazda na zielonej fali

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(3)
Kategoria praca, rekreacja
Ot kolejny dzionek aktywnie spędzony na dwóch kółkach. Co prawda na ICM-ie wykresy nie wróżyły nic dobrego i zielony kolor się pokazywał. Całe szczęście jedyny deszcz zastał mnie w pracy, a potem tylko postraszyły jakieś dziady z których nie padało.

Dziś w robocie dniówka nadgodzinowa. Pobudka skoro świt - słońce było szybsze niż budzik i skutecznie skłoniło mnie do wcześniejszego opuszczenia wyrka. Od razu jakiś wewnętrzny biorytm lepszy. Na śniadanie na szybko jajecznica i ruszam do rodziców po Meridiana.

Lekki poślizg czasowy, ale jeszcze dopuszczalny. Wyjazd z domu 7:40. Do świateł przy Makro spory ogonek więc się posiłkuję dojazdem do krzyżówki od strony Długosza. Udaje się od razu wstrzelić na zielone światło i pakuję się na trasę. Powietrze jakieś takie ciężkie i wilgotne. By nie łapać chłodnego powietrza profilaktycznie tempo w granicach 27-30 km/h. W jednym ciągu udaje się też załapać na zielone przy Ślimaku, to samo przy Dęblińskiej. Dopiero chwilowa redukcja i postój na światłach przy wlocie na Sobieskiego. Dalej już bez postojów przez stawy przebijam się na firmę. 

TIR już stoi, przebierka w cywilki czekamy na jeszcze jednego pomagiera i do roboty rozładować kontener. Potem to wszystko pochować po magazynach, końcówkę to na przyśpieszeniu bo zebrało się na deszczowanie. Uporawszy się ze wszystkim o 15:00 opuszczam bazę i kierunek PTTK. Zlatuje kolejna godzina. Jak się dowiedziałem, że jutro kolejny dodatkowy kurs to się zbieram do kwatery na jakieś obiadowanie. Po drodze spoglądam na czasomierz i naskakuje mi opcja, że jak podkręcę tempa to uda mi się jeszcze dziś szweda sfocić. Nawrót na Kombajnistów, by nie wracać 3 Maja (którą, rano kręciłem)  i za Kukułek dostrzegam królicza za którym gonię i docieramy wspólnie na Gwiezdną, skąd ja odbijam na Stare Zagórze, a króliczek, gdzieś w stronę Klimontowa.
Dalej już samotnie ścieżką do domu po focisza. Sakwy w kąt i na pusto powrót na Gwiezdną upolować bestię. W drodze powrotnej łapię jeszcze jednego, którego pewnie już większość ma w swoich zbiorach. Dokumentacja zrobiona już spokojnie na obiadowanie.

Przerwa do 19:00 i ruszam na dokrętkę. Miała być solówka, a wyszło Trio, czyli zadzwonił Krzysiek, że są z kol. Darkiem na kołach i kręcą od lotniska. Umawiamy się, że się widzimy na P4. Nim ja się doturlałem chłopaki już byli na tamie. Pogaduchy i ruszamy na rowerową przebieżkę, czyli rundka +30 asfaltem do Wojkowic kościelnych i z powrotem. Potem już zbieramy się w drogę powrotną. Z P4 na P3, Zielona, wały, domki, ksawera, dworzec PKP Będzin Miasto, Chemiczna w Sosnowcu, Huta Buczka i lądujemy na Os. Zamkowym. Odprowadzamy Darka, potem Krzyśka i samotnie przez Rzeźniczą, Kukułek wyjazd na Zagórzu Pekinie skąd już najkrócej na spanie.

Na zakończenie kolejna porcja Szweda, znów Zagórze.



Planowania szlaku cd.

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Mało ambitny dzień do jazdy. Dziś zestaw na krótko. Te zwariowane skoki temperatury i mnie dają się we znaki bo jakiś się taki zmęczony czuję.

Na godz. 10:30 ruszam przez Szymanowskiego do punktu spotkania z chłopakami z Urzędu. Od PKM-u dopadam 220 i ciągnę się za nim aż do końca Wiejskiej gdzie już na mnie czekali. Chwilę rozmawiamy i dociąga ostatni z drużyny szlakowej.
Ruszamy do TTC propozycją dróg którą ostatnio samotnie przeanalizowałem. Aprobata uzyskana docieramy do stadionu AKS skąd niemalże identycznie jak przyjechaliśmy wracamy już zdecydowanie wolniej z przerwami na zaznaczanie, gdzie powstaną oznaczenia.

Dziś poszło dość sprawnie ale każdy miał inne plany na popołudnie i na dzisiaj kończymy rozważania.
Ssanie mi się włącza i nie kombinuję objazdu tylko do domku na popas. W drodze na Zagórze powrót z Arturem z którym się żegnam pod PKM, gdzie czekam na Limita. Przekazuję mu info odnośnie ustawki którą na niedzielę planuje klubowy Krzysiek i kręcimy wspólnie pod moją kwaterę.

Żegnamy się ja na popas obiadowy, a Limit przed siebie na DG.

Miało być fajnie, a wyszło lokalnie

Wtorek, 6 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Pogoda super do jazdy jak już się w wyrka wygrzebałem Celcjusz w granicach + 15. Chodziła mi po głowie samotna pętla na Zawiercie, Porębę Siewierz i powrót, ale jakoś plany trzeba było zmienić. Generalnie dzień spędzony na telefonie i porządkach.

Wieczorem się wreszcie obrabiam telefon do Patyka czy idzie coś pokręcić po okolicy. A z jazdy na rowerze wyszedł trip na Kazimierz do Parku skąd razem udaliśmy się na grilla do wspólnych znajomych. Ciemność nastała temperatura znacznie w dół towarzystwo zmotoryzowane, a my powrót na bikach. Kilometraż mały to ruszam w ciemnościach przy świetle rowerowych lamp na kazimierską zimnicę odprowadzić Marcina, chwilę gadamy jeszcze na działce i rozjazd każdy w swoją stronę.

Jutro kolejny objazd trasy szlaku czarnego morza. 

Rekonesans po mieście - Kazimierz Górniczy sosnowiecki biegun zimna.

Poniedziałek, 5 maja 2014 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Nie ma to jak po długim weekendzie mieć jeszcze parę dni wolnego. Pomimo tego pobudka dość wczas bo o 6:30 poranny prysznic i ruszam w sklepy kupić cosik do lodówki i pieczywo bo pustki nastały. W domku u rodziców młody szykuje się na maturę, a ja zasiadam na PC-ta i nadrabiam zaległości bs-owe. Zlatuje tak do 12:00. Potem obiadek, mapa miasta w kieszeń bo się może przydać, na Meridiana i w drogę.

Na początek rundka do CIM-u, odebrać nagrodę w postaci plecaka przy okazji foto 3 Szwedów na Centrum (aluzja do maturalnego Potopu) :D. Potem już bocznymi drogami na ulicę Traugutta, a dokładnie jej koniec przy krzyżówce z Okulickiego realizować plan dzisiejszego dnia czyli przejazd wszystkimi możliwymi niekoniecznie od razu przejezdnymi wariantami z których wybiorę odpowiednią wersję, którą poprowadzimy szlak.

Generalnie próba była przebić się od ul. Inwestycyjnej koło nowo powstałego Centrum Logistycznego Raben do Boru i dalej do Białej Przemszy. Oprócz tego, że przebijałem się przez teren CTL Maczki-Bór po tak podejrzewam dawnej bocznicy po strasznie kamienistym podłożu to jakoś dało się przejechać. Teren prywatny więc odpada i zostaje stara wersja. Z Boru przebijam się do wałów Białej Przemszy skąd już pod Stadion AKS Niwka. Rozpoczynam przeliczanie ile wyjdzie mi km. Trzymając się zachodniego brzegu Bobrka ciągiem ulic Tuwima, Szybowej, Kopalnianej, Bronowej, Okulickiego wracam do punktu wyjścia. Dalej wzdłuż torów do Juliusza przelot przez Wileńską i dalej na Wiejską, Reja, Fredy do Czarnego Morza, gdzie szlak będzie się  łączył z niebieskim już istniejącym. Wyszło mi 10 km z czego 3 to teren.

Cel dnia wykonany pora na chillout, tel do Patyka i zgadujemy się w Parku Leśna. Przyjechał cienkim więc skończyło się tylko na pogaduchach.
 
Słońce zaszło za Laskiem Zagórskim, a na Kazimierzu w tym dołku tak się zimno zrobiło, że chciał nie chciał pogaduchy trzeba było zakończyć i się ruszyć. Już mam wracać na kwaterę ale otrzymuję zlecenie zakupu pieczywa. Nie ryzykując, że na Zagórzu pozamykane może być ruszam pod Ostrowy do tutejszej piekarni i już dyla z powrotem na Zagórze przez lasek Zagórski. No u mnie jakby 6 stopni więcej. Rower do schowka dostarczam przesyłkę wpis na BS-a i spać.

Eksploracyjnie po okolicy

Niedziela, 4 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ostatni dzionek majówkowego weekendu. Odsypiam wczorajszy trip do 10:30. Jakoś udało mi się uskrobać wczoraj wpis przez co lulu dopiero po północy. Rano szybki prysznic i na południe do Kościoła.

W drodze powrotnej telefon do Limita czy coś kręci po południu bo żal słonecznego dnia tracić, ale jakoś chętny do dzisiejszej jazdy nie był. Obiad wciągnięty i o 17:00 jakoś dopiero się zbieram na Meridiana i w drogę. Zimny wiatr od północy więc na rozgrzewkę kierunek Niwka. Od razy za króliczkiem podjazd pod Mec i wzajemne wyprzedzanie do Oriona. Na zjeździe pierwszy V-max +50 zaliczony. Dalej już samotnie jak droga prosta, a zarazem pofałdowana podążam na TTC. Na zjeździe do Dańdówki drugi v-ek ukręcony.52 km/h.

Na trójkącie rozważałem pokombinowanie jak jeszcze można by pociągnąć nitkę szlaku nad którym obecnie pracuję. Ale weny nie było i podkusiłem się na skan szlaku dawnego pogranicza, by ocenić co się pozmieniało, gdzie poprawić tabliczki, gdzie ubyło, a gdzie by jeszcze można doprawić kolejne.

Po dotarciu na Milowic wnioskuję, że nie jest źle.  Trochę poprawek nanieść do oznaczenia i będzie git. Nie wspomnę o porypanym narodzie polskim, którzy wypierniczają wszystko i wszędzie gdzie popadnie, a miastu też się dziwie, że nie umieją wpłynąć na firmy, które zostawiają burdel po sobie i od x lat nie umieją gruzu posprzątać. Jakby były solidne kary za takie tereny to może by się zmieniło (np. teren pofabryczny na Naftowej).

Z przyjemniejszych rzeczy spotkałem sporo osób szczególnie rodzin z małymi dziećmi, dla których odcinki szlaku są bezpieczne bez ruchu samochodów. Szczególnie odcinki Modrzejów- Mikołajczyka, Mikołajczyka - Ostrogórska oraz Park Tysiąclecia.

Przy hali w Milowicach odbijam na Czeladź, kontynuując trasę wzdłuż Brynicy. Przy strusiach telefon ponownie do Limita, ale ta sama odpowiedź regeneruje siły i pasuje dzisiejszą jazdę. Od strusi rozważałem trasę na Rozkówkę i Dorotkę, ale jakoś mi się odwidziało i znów wzdłuż podążam w pobliżu granicznej rzeki. By nie wtaczać się na Wojkowice, przebijam się przez mostek i dalej trasa przy Brynicy od strony Przełajki.Znów za mostem granicznym przy wjeździe do Wojkowic, skręt w lewo i terenem wzdłuż wałów przebijam się pod Aldi-ka.  Cały czas zimny wmordewind ale się nie daję i do przodu. Następnie Klinkierek i docieram do zbiornika w Rogoźniku. Chwila przerwy na plaży i regeneracja sił.  Odpoczniwszy odpuszczam wjazd na Górę Siewierską i asfaltem przez Strzyżowice zjazd do Psar, poprawiając po raz trzeci V-maxa.  Głodny się robię, chłód daje się we znaki docieram do wsiowego Lewiatana koło Limita, ale się spóźniam 10 minut i już zamknięte. Nic kręcę dalej. Jedyny plus, że już nie wieje na twarz i odczucie jazdy deko lepsze. Prawo lewo, wszystko już zawarte i tak docieram do Marianek nad P4. Już bez kombinowania na P3 skrótem przez tory. Nawrót na Zieloną i za króliczkiem ostatnim zapasem sił do Zagórza.

Jutro ostatni dzionek urlopu majówkowego więc trzeba jeszcze trochę pokręcić kilometrażu.

Ustawka na spontana - zamiast masówki jedź rowerem na majówkę.

Sobota, 3 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, wycieczki
Chyba pierwsza setka w tym roku oraz jak na razie max dystans tegoroczny. Generalnie z aurą na dzisiaj na dwoje babka wróżyła. Wracając wczoraj ze wsi dowiaduję się od Limita o całodniowej ustawce i tak po nitce do kłębka dowiaduję się szczegółów oraz wpadała propagandowa nazwa ustawki. Podzwoniwszy po znajomkach, kto czasowy i jaki mamy niecny plan powiadamiam telefonicznie.

By nie dać plamy, że znów spóźniony tym bardziej że miejsce zbiórki koło mnie profilaktycznie budzik na 7:00 rano. Spoglądam za okno, hmm asfalt mokry i pada mżawka. Dzwonię do Limita, co i jak czy się ruszamy - w odpowiedzi, że nie pada u niego i że za niedługo się zbiera na miejsce zbiorcze.

Nie mogę być gorszy, na śniadanko solidna porcja jajecznicy. Posilony spacerkiem do rodziców po Meridiana. Na dworze już sucho ale słupek Celcjusza opornie w granicach 10 stopni. Zestaw na deszcz i ruszam pod halę Expo Silesia. Wiatr z północy paskudnie się jechało. Od DG nadciąga Limit, a ja zaraz za nim pod bramę wjazdową, a tu normalnie szał ciał z zacnej ekipy na miejscu czeka na nas jedynie Jadzia. Śmichy chichy czekając na potencjalnych ewentualnych spóźnialskich. Kwadrans mija i nikt się nie zjawia oprócz przejeżdżającej grupki cyklistów, którzy nas mijają i podążali do Bielska. Nam nie po drodze. 

Pora ruszać - tylko gdzie, główniej prowodyrki brak, mapa w ruch i postanowione. Skład bojowy:  Limit, Jadzia i Ja. Na początek Sławków rynek. Kierując się przez Strzemieszyce Wielkie i inksze bezdroża (np. dolinę starej kolei :p) oraz niebieski szlak pieszy docieramy do pierwszego punktu programu.

Tu na rynku uroczystości 3 Majowe. Chwila obserwacji kilka fociszów i ruszamy dalej. Znów na kreskę czyli czasem asfalt czasem nie, czasem szlakiem czasem innym objazdem. Po drodze focie przy pozostałości zamku w Sławkowie oraz jednym z bardziej zadbanych Kirkutów i przebijamy się do Krzykawki. Punkt kolejny zabytkowy dworek w Krzykawce. Niestety zamknięte. Chętnie bym ten obiekt ponownie zwiedził. Fotodokumentacja porobiona zza ogrodzenia. Kącik, a właściwie trójkącik wzajemnego adorowania kręci dalej. Podążając zakosami Białej Przemszy - przez Dolinkę Miłości przebijamy się pod Młyn Freja.

Czyli pierwsze obiekty zrealizowane. Znów mapka w dłonie i konsultacje jak to ciekawie zapętlić. Przychodzę z poradą i obejmuję prowadzenie. Od Młyna do sklepu uzupełnić zapasy elektrolitów, a potem cała naprzód zakosami do eurocampingu w Błędowie. Dalej czerwonym szlakiem  dość piaszczystym do Chechła na punkt widokowy Dąbrówka. Przerwa na drugie śniadanie i przybieramy kurs na Klucze, by uniknąć zimnego wiatru przebijamy się lasem podążając za niebieskim szlakiem rowerowym. Tuż pod Kluczami w lasku odkrywamy miejsce - cmentarz wojenny z I Wojny Światowej. Widać świeża sprawa bo na mapach tego obiektu nie ma jak i same otoczenie gdyby nie tablica informacyjna nie informuje o tym. (Trzy drewniane Krzyże w tym jeden prawosławny i drewniane ogrodzenie w około).

W Kluczach wdrapujemy się na Czubatkę, oj się zmieniło trochę od tego ja byłem. Pora ssania zjeżdżamy do Restauracji Opoka na obiadek, ale zanim to na szczycie Czubatki serwis i wymiana kapcia u Limita. Posileni ruszamy do Jaroszowca skąd za zielonym szlakiem prowadzę przez rezerwat Pazurek do Rabsztyna na Zamek. Dzień powoli chyli się ku końcowi. Pora kręcić kilometry dalej. Kilka pagórków i zjazd do Olkusza, chwilę kręcimy się po wyremontowanym rynku. Pokazuję Jadzi jeszcze parę wartych zobaczenia miejsc. Obróciwszy po wszystkich na Koń i w drogę. Kierunek Bukowno i dalej na Sosinę. Bez większych przerw docieramy pod Jaworznicki akwen nawrót na płyty i skrótem koło Lokomotywowni do Maczek i już po zmroku przebijamy się pod Balaton i najkrótszą drogą na przestrzał do Zagórza. By tak się po prostu nie odłączać holuję ustawkową grupkę za kościół Joachima, skąd nawrót i do domu, a Jadzia z Limitem bokiem do Będzin.

Dzięki ekipo za miło spędzony dzionek.
Foto z dzisiejszego dnia by LIMIT :D

USTAWKOWE TRIO


NO TO JEDZIEM NA PCIM


LIMIT CZY NA PEWNO TĘDY IDZIE SZLAK


i w SŁAWKOWIE - UROCZYSTOŚCI 3 MAJOWE


AKCJA POŁAWIANIA BUTELKI Z WIADOMOŚCIĄ


PATRIOTYCZNIE W LESIE BŁĘDOWSKIM NA CZERWONYM SZLAKU


OT CMENTARZOWA TABLICA


i CMENTARZ


OBIEDOWANIE W PAPIERNIKU


ZA MNĄ PROSZĘ WYCIECZKI


U BRAM ZAMKU W RABSZTYNIE ALE TU TEŻ ZAWARTE, CHYBA REMONT MAJĄ :d


OSTATNI PUNKT PROGRAMU RYNEK OLKUSKI