Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Po okolicy i całkiem przypadkowo akademiki

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
W pracy dnióweczka zlatuje dość prężnie i po 17:00 jestem na chaciendzie.

Nim się ogarniam zlatuje do 20:00 czyli czas najwyższy na bika. Cel pętli specyficzny bo za klucz przybrałem  wielkie kominowe zakłady. I tak na początek zaczynam od Huty Katowice, nawrotka na Tworzniu i objazd P3, nikt znajomy się nie nawinął więc jadę dalej - azymut Łagisza. Dalej trasą pod elektrociepłownie na Pograniczu Sosnowca i Będzina.

Na koniec rundka pod Remedium zobaczyć ów letni ogródek piwny i tym sosobem ląduję na kocyku w zacnym elitarnym gronie umilając czas izonapojami. 

Firewerki dla Cyklozy

Niedziela, 8 czerwca 2014 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Wczorajszy dzień na pauzie na pękniętej oponie nie chciałem ryzykować jazdy.

Dziś może też i by nie było, ale nałożyło się kilka zmiennych, raz że mnie nosiło, dwa wpadłem napomysł przełożenia koła ze starego bika, a po trzecie udokumentować pokaz sztucznych ogni na zakończenie dni S-ca.

Jakoś tak wyszło, że w tym wszystkim zapomniałem zabrać ze sobą foto to pozostało telefonicznie połączyć z Wolinem niech sobie chłopaki usłyszą wiwaty na finiszu rajdu.

Po pokazie pętla po mieście i nawrót do domku.

DPOD - niekończący się dzień

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Piątek weekendu początek ale nie dla mnie. W tej robocie ów dzień służy jako poniedziałek.

Pobudka 7:30 śniadanko, ruszam po bika i wyjazd na bazę 8:50. Droga bezproblemowa udaje się też od samego początku załapać na zieloną falę.

Na bazie chwilę się pokręcić i zapakować autko na targi tym razem z basenami wystawiam się w Imielinie. Plan wstępny był rozłożyć się i wrócić na bazę, a tu bonus na bazę nie wracamy więc bika na pakę. Przedostajemy się na miejsce targów.

Uporawszy się z rozłożeniem namiotu i basenu dogaduję się ze z szefostwem co do jutrzejszego dnia, rower z paki daleko nie ma to powrót na dwóch kółkach.

I się zaczęło. Mogło być banalnie asfaltem do Mysłowic i dalej już jak droga prosta od Niwki na Zagórze, ale nie ja :D

Zaraz za Imielinem na wyskości baru zjazd w las i podążam za czerwonym mysłowickim szlakiem. Tak też się jakoś go starałem pilnować, że nieoczekiwanie znalazłem się na czerwonym szlaku rowerowym ale jaworznickim i wylądowałem gdzieś na Dziećkowicach po czym pilnując go dalej dotarłem do Jelenia. By uniknąć asfaltu próba jazdy dalej tym szlakiem i chęć wylądowania na Podłężu, ale gdzieś go jednak tracę i wypadam na Azotce. Skoro tu mnie przyniosło zmiana koncepcji i dojazd do Centrum Jaworzna, rzut okiem na wyremontowany rynek i dalej w kierunku Góry Piachu. Korzystając z okazji odbijam do Geosfery. Od ostatniego razu jak tu byłem sporo się zmieniło. Z Geosfery przebijam się szlakiem po płytach do Szczakowej, a tu na przeciw dostrzegam Sławka. Dłuższa przerwa na pogaduchy i przypadkiem dostrzeam niepokojącą rzecz - dziura w oponie z której wygląda dętka - dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem, skoro już od paru dni czułem dziwne bicie oraz, że nie złapałem żadnej pany.

Żegnamy się i podążam dalej. Skoro już znam przyczynę nie chcę kusić losu odpuszczam sobie Sosinę i trzymając się asfaltu zmierzam na Maczki. Za lokomotywownią łapię jakiegoś zawiasa dziwne czuję jakby zapłon odcinało, więc kręcę spokojnie jakoś powoli dotrę. Nagle wymija mnie Sławek o znów się widzimy, a że wraca już w moje rejony łapię mu się na hol i trzymając się za kołem sprawnie przelotową +30 przebijamy się do Kazimierza.

Jakoś tak przypadkiem ląduję u niego na małej czarnej. Znów poruszamy tematy wypadów tych bliższych i dalszych. Czas błogo ucieka, spoglam na czasomierz, a tu już po 19:00. Zbieram się i przez Porąbkę docieram pod zajezdnię i dalej na Szymanowskiego. Na finiszu jeszcze zakręcam pod garaż zobaczyć co tam u pana Robka słychać i umówić się na mały przegląd na przyszły tydzień.

Znów trochę minut uciekło, ale co tam szczęśliwi czasu nie liczą pora do kwatery zjechać uzuełnić elektrolity.

Spontaniczny powrót dzięki któremu poznało się kilka nowych ścieżynek.

zakupowo

Czwartek, 5 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Cóż za interwał wczoraj stówka a dziś nogi jakoś tak jakby z waty, do tego aura jakaś nijaka i dzień zleciał na inkszych rzeczach.

Dopiero po 16:00 dosiadam bika i ruszam na zakupy do Pogorii. Zapasy uzuełnione i powrót na Zagórze.

Wieczorna jazda też odpadła bo się na burzę zaniosło i tak psioczyło, że sobie odpuściłem.

Setka z początkiem miesiąca

Środa, 4 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Pauza  w pracy, pogoda za oknem  zdecydowanie na pro więc trzeba odpowiednio czas spożytkować.
Od południa rower w ruchu załatwiając różne sprawunki ukręcone 30 km. Potem trochę przerwy na obiadowanie, łączność z LIMITEM i tak zlatuje do 18:00.

Druga tura następuje półgodz. później. Cel wybrany i w drogę. Kierunek DG. Tym razem pogorię omijam szerokim łukiem i główną arterią miasta zaginam na Gołonóg, zwrot na Ząbkowice i do pierwszego punktu kontrolnego w Chruszczobrodze. W międzyczasie było paru chętnych cyklistów do gonitwy, ale kończyło się na tym, że ja robiłem za króliczka i zostawiałem ich w tyle.

Na punkcie obserwacja jak idą postępy przy budowie mostu. Godzina jeszcze młoda więc jeszcze nie zapętlam trasy tylko ruszam za drogą do Zawiercia. Czas poglądowy 20:04. Korci odbić jeszcze na Myszków, ale to innym razem. Następny azymut Siewierz. Bez kluczenia bokami przebijam się krajówką. Ruch o tej porze już mały to się spokojnie jedzie. W Porębie małe dotankowanie i kręcim dalej.

Przy Zamku w Siewierzu krótka przerwa, po czym zwrot i powrót do Dąbrowy. Podążając za szlakiem odcinkiem szutrowym docieram sprawnie do Wojkowic Kościelnych. 80 km już w nogach, wlatuję na bikostradę wzdłuż P4 i przebijam się na Piekło i zwrot na bieżnię. Pod molo dostrzegam znajomka i razem na finiszu objazd bieżni po czym się żegnamy kolega odbija na Czeladź, a ja zwrot i najkrótszą drogą na Zagórze. Odstawiam bika i z buta na kwaterę.

Na zakończenie majówkowych manewrów

Piątek, 30 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Już myślałem, że się nie uda, ale wieczór w miarę pogodny choć trochę chłodnawy i skusiło mnie na krótki trip.

Bez większego namysłu kierunek bieżnia, tam dwa okrążnia i zwrot w kierunku domu.

W drodze powrotnej przystanek w parku hallera pod sceną posłuchać co tam grają, nie moje klimaty znajomków też nie namierzyłem, nie pozostało nic innego jak docisnąć na pedały i ruszać dalej. Na dokrętkę   jeszcze rundka w okolice placu papieskiego i do bazy.

kierunek Zagłębiowski Olimp

Środa, 28 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Chyba plany dokręcenia do 1000 w maju nie uda się zrealizować. Trochę obowiązków na koniec miesiąca co chwilę wyjazdy i jeszcze dziwaczna aura odstraszająca wyruszyć gdziesik dalej od domku.

Dziś jednak stwierdziłem, że już trudno darmo za bardzo nosi by nie pojeździć. Już miałem się po 14:00 zbierać, a tu nadeszły czarne chmury trochę błysków fleszy więc chwilo pasuję, rzut okiem na ICM i postanowione ruszam o 19:00, gdzie jeszcze wtedy weny nie było.

Na początek rozruszać się na bieżnię. Szpil dookoła, znajomków nie widać jedynie trochę biegaczy. Kręcę się chwilę przy molo, ale też nic no to Zielona, ale tu też cisza, wtem spoglądam na licznik i patrzę ile to mi brakuje do równego dystansu. Po analizie stwierdzam, że na początek podciągnę na Dorotkę, a potem się zobaczy. 

I tak z Zielonej kawałek wałami do drogi i dalej przez Łagiszę do "86" i przebijam się na Gródków. W oddali dostrzegam króliczka, pościg się załącza i przed szkołą już jest mój. Niestety nikt znajomy i do tego jedzie dalej w kierunku Psar to tylko rowerowe pozdrowienie i odbijam w kierunku Grodźca. Tym razem ja robię za króliczka, próbuję nawiać cienkiemu kołu, ale próby na nic się zdają wyprzedza mnie bez problemu ale nie daję za wygraną i chwilę jeszcze próbuję się za nim trzymać, lecz nie daję rady i zostaję z tyłu. Już swoim tempem dociągam do ul. Chopina i asfaltowym wjazdem zaczynam szczytowanie :D Dorotki. Chwila medytacji i spoglądania na okolice, po czym ruszam dalej tym razem terenowym zjazdem częściowo zawiłym do ul. Mickiewicza. Na jednym zakręcie lekko mnie wyrzuca i kontrolowanym lądowaniem na zoll się zatrzymuję. Dalej już bez przygód asfaltem do ul. Wolności i za kościołem św. Katarzyny odbijam w kierunku Czeladzi. 

Tam rzut okiem na Rynek ale idąc śladem za piosenką "Jaki tu spokój, nic się nie dzieje" wsiadam na bika i jadę dalej. :D. Z Czeladzi jadę drogą w kierunku Milowic, lecz jednak nie zawijam jeszcze na Sc tylko w prawo za Brynicę i krótkie zaokrąglanie po Śląsku, dociągam pod Kościół na Dąbrówce nawrót pod S86 i przez Borki ląduję przy Stawikach.  Spoglądam jak tam idą prace nad rewitalizacją terenu i lecę pod Rondel. Kiepura spokojnie stoi garstka ludzi na przystankach czyli w tygodniu strasznie spokojnie u nas. Z ronda zakosami przebijam się na ścieżkę przy 1 Maja którą to przebijam się do Ludwika.

Dalej to już Andersa goniąc się z tramwajem, lecz na wysokości Cmentarza zmiana partnera i zaczynam uciekać przed koparko - ładowarką CAT. Na rondzie przy Orlenie przetasowanie tym razem korzystam z jej gabarytów podpinam się za nią i sprawnie wjazd na Klimontów, na niemalże zielonej fali z przelotową 28 km/h docieramy na światła przy Mecu.

No to na tyle holowania, CAT odbija na Lenartowicza, a ja w dół. Do pełni zadowolenia brakuje jeszcze paru kilometrów więc na finiszu dokrętka czyli objazd przez Szymanowskiego, Kosynierów, Dmowskiego, Długosza, Zapały i Piękna. Wreszcie docieram do bazy z równym wynikiem 2300 km

Wieczorno - nocna pętelka 100% asfalt

Piątek, 23 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień zaczęty dość wczas bo już 3:50 byłem na nogach. Po wolnym dziś dniówka na dostawach o 5:00 wyjazd - kierunek Lublin, Sandomierz, Kraków i baza.

Generalnie zakładałem, że uda nam się zmieścić w granicach czasowych ale jednak warunki na drodze i objazdy w miastach sprawiły, że jednak plany związane z udziałem w Alejkacie spaliły na manowce.

Po powrocie wrzucam w siebie późny obiad i o 20:00 ruszam pokręcić trochę po okolicy.

Standard do DG zobaczyć, czy już się kurierskie ściganie skończyło, a rydz jeszcze kogoś spotkam. Akurat docieram na podliczanie punktacji. Ze znajomków Tomek z Monią, Doms i Olga. Dłuższa chwila schodzi na rozmowach około rowerowych. Wreszcie werdykt i rozdanie medali. Po całej ceremonii brać rowerowa szykuje się do wymarszu. Z racji, że dziś nic nie ukręcone postanawiam odprowadzić "Kosmicznych" na Łosień. Do dworca w Gołonogu towarzyszy nam jeszcze Damian, który odbił na P3 i jeszcze dwójka mniej mi znanych cyklistów - uczestników dzisiejszego ścigania. Od Gołonoga już w trójkę zmierzamy na Hutę, skąd ul. Tworzeń przebijamy się na Łosień. Na rondzie opodal bazy Kosmy się żegnamy i samotnie zapętlam trasę kierując się wojewódzką 790 do Strzemieszyc. Łańcuch coraz bardziej zaczyna śpiewać ale jest długa prosta i asfalt już w miarę wylany to bujam już prosto na Staszica i wylatuję przy halach EXPO. Zwrot o 90 stopni i prosto na kwaterę.

W weekend mały przestój regeneracyjny spowodowany wyjazdem dwudniowym..

Lokalnie na koniec weekendu śródtygodniowego

Czwartek, 22 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Generalnie większość dnia totalny chillout i przesiadywanie na PC-cie.
O 17:00 równo z Teleexpresem dosiadam Meridiana i gonię na Center Sc w celu przedłużenia umowy w Pomarańczu. Jak dotarcie zajmuje raptem 10 minut tak na oczekiwaniu i załatwianiu ucieka godzina.

W międzyczasie dzwoni klubowy Krzysiek z propozycją pokręcenia po okolicy. Zgadujemy się w salonie Orange. Jeszcze miałem podkręcić na bazę, ale udało się załatwić bez mojej osoby więc reszta wieczoru dla mnie. Z Krzyśkiem kręcimy przez Będzin na Pogorię z próbą spotkania Orientacyjnych. Jakoś nas zniosło bo i tak docieramy po czasie i lądujemy na Mariankach na małym izobronku.

Płyny uzupełnione, a w oddali dostrzegamy Darka. Rura za nim, na skróty i doganiamy go przy Dąbrowskim Molo. Chwila rozmów i się żegnamy z Darkiem, a my zakręcamy na Zieloną gdzie powinna być Kosma. Nic mylnego są skromne grono ale kiełbaski się smażą. Jest też Doms i Mario. Chwil parę rozmówki około rowerowe i przetasowanie ekipy  Mario z Krzyśkiem opuszczają grono, a dociera Marcin nieprezes na szosie. Ciąg dalszy rozważań, lecz przyszła pora się zawijać. W identycznym składzie jak wczoraj Marcinów dwóch i Damian zawijamy na Zagórze. Oczywiście brakuje mi 2 km do równej puli to odprowadzam Marcina na Mec, skąd po znów rozmówkach każdy w swoją stronę.

Jak się uda plan na jutro alleycat

Ruda Przemsza, Pana, Sezon na BigMilka i Dezorientacja Orientu

Środa, 21 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Cóż za dzień znów zaczęty po 10:00. Odbieranie wolnych dni po wydłużonym tygodniu pracy wpływa pozytywnie na spotkania ze znajomymi oraz nadrabianie innych zaległości.

Koło 12:00 po kontroli instalacji gazowej na nowej kwaterze znoszę bika i jadę do mamy zasiąść do PC-ta i nadrobić wpis z dnia poprzedniego.  Na tym i inkszych zajęciach oraz obiadowaniu zlatuje do niemal, że 15:00.

Dzisiejsze rowerowanie nabiera rozpędu. Najkrótszą drogą gonię do PTTK-u zakupić znaczki członkowskie na ten rok. Uporawszy się zbieram się i zawijam na chwilę na Warszawską podrzucić Waldiemu przedłużoną legitymację. Chwila rozmowy i długa w kierunku Dańdówki na spotkanie z Limitem. 

Mam małą obsówę czasową bo światła nie chcą współgrać i co skrzyżowanie pauza. Udaje mi si się wreszcie podpiąć w tunel za wozem patrolowym i sprawnie +40 przedostaję się na Ludwik. Jeszcze jedna prosta i na Wandzie dostrzegam Limita, który ruszył mi na przeciw. Przywitanie omówienie planu i ruszamy bokami na Niwkę. Przy okazji spoglądam czy otwarli już odcinek Szlaku Pogranicza przy Oczyszczalni od wjazdu przy Magnetti - jeszcze są tablice i barierka odnośnie prac budowlanych więc chyba nie skończyli. Przy Magnetti wlatujemy też na owy szlak ale w kierunku Trójkąta.

Na miejscu Limit, chce sfocić co tam na Trójkącie słychać, ale nim się pozbierał wchodzę pierwszy i dostrzegam, że Przemsza Czarna przefarbowana na Ryszawą.

Ryszawa; Czarna Przemsza.


Sfociwszy ten fakt ruszamy projektowanym Szlakiem Czarnego Morza w celu zrobienia Śladu GPS.  Jedzie się płynnie praktycznie bez pauzy, ruch samochodowy znikomy, świateł brak czyli ludziska powinni być zadowoleni.

Jedzie się fajnie aż do czasu jak w rejonie ulicy Upadowej na mostku nad Bobrkiem łapię panę. No cóż rezerwa jest zakasam rękawy i do roboty.

Kapeć wymieniony lecim dalej w kierunku Juliusza i dalej na Wiejską. Znów mała przerwa tym razem w celu regeneracji układu chłodzenia. Wchłaniamy po Big Milku i 0,5 l gazowanej w moim przypadku.   

Pora ruszać, by zdążyć jeszcze do DG. Dalej już bez problemów docieramy do Parku Leśna, skąd prowadzę przez Podlesie na Molo.
A tam same znajome twarzyczki. Za namową Moni decyduję się na przetestowanie swoich sił na mini rajdzie na Orientację, skuszony w podobny sposób zapisuje się również nowicjusz w tego typu rajdzie Limit. Niebawem dociera klubowy Krzysiek ale nie jest czasowy więc jedynie skończyło się na pogawędce przed startem. Do grona nie formalnego Teamu poszukującego 7 punktów na trasie dołącza również dawno nie widziany Doms oraz Jacek z latoroślą, którą przewoził w przyczepce.  Na poszukiwaniu owych punktów zlatuje czas, nie udaje nam się odnaleźć jedynie PK 3, który okazał się być w innym miejscu niż tym co na mapach zaznaczony był. Udało się za razem zmieścić w ramach czasowych. 

Docieramy na miejsce, a tam już większość startujących już była no cóż złote gacie Orientu nie dla nas, ale i tak zabawa była przednia. Nim się wszyscy rozjechali dociera Domino, który próbował swoich sił w kategorii biegowej. By upamiętnić ten debiut startowy i spotkanie dawno nie widzianych znajomków lądujemy na izobronku. Miło płynie czas, a tu zbliża się 23:00 i pora kończyć imprezę.

W trio Marcinów Gozdów dwóch i Doms ruszamy na Zagórze. Damian odbija na Długosza, a ja jeszcze odholowuję Marcina na początek ul. Kombajnisów, skąd i my się rozdzielamy. Nawrót i powrót na kwaterę zakończyć kolejny aktywnie spędzony dzień. W bazie znów przed północą.