DPDOD - jazda na zielonej fali
Dziś w robocie dniówka nadgodzinowa. Pobudka skoro świt - słońce było szybsze niż budzik i skutecznie skłoniło mnie do wcześniejszego opuszczenia wyrka. Od razu jakiś wewnętrzny biorytm lepszy. Na śniadanie na szybko jajecznica i ruszam do rodziców po Meridiana.
Lekki poślizg czasowy, ale jeszcze dopuszczalny. Wyjazd z domu 7:40. Do świateł przy Makro spory ogonek więc się posiłkuję dojazdem do krzyżówki od strony Długosza. Udaje się od razu wstrzelić na zielone światło i pakuję się na trasę. Powietrze jakieś takie ciężkie i wilgotne. By nie łapać chłodnego powietrza profilaktycznie tempo w granicach 27-30 km/h. W jednym ciągu udaje się też załapać na zielone przy Ślimaku, to samo przy Dęblińskiej. Dopiero chwilowa redukcja i postój na światłach przy wlocie na Sobieskiego. Dalej już bez postojów przez stawy przebijam się na firmę.
TIR już stoi, przebierka w cywilki czekamy na jeszcze jednego pomagiera i do roboty rozładować kontener. Potem to wszystko pochować po magazynach, końcówkę to na przyśpieszeniu bo zebrało się na deszczowanie. Uporawszy się ze wszystkim o 15:00 opuszczam bazę i kierunek PTTK. Zlatuje kolejna godzina. Jak się dowiedziałem, że jutro kolejny dodatkowy kurs to się zbieram do kwatery na jakieś obiadowanie. Po drodze spoglądam na czasomierz i naskakuje mi opcja, że jak podkręcę tempa to uda mi się jeszcze dziś szweda sfocić. Nawrót na Kombajnistów, by nie wracać 3 Maja (którą, rano kręciłem) i za Kukułek dostrzegam królicza za którym gonię i docieramy wspólnie na Gwiezdną, skąd ja odbijam na Stare Zagórze, a króliczek, gdzieś w stronę Klimontowa.
Dalej już samotnie ścieżką do domu po focisza. Sakwy w kąt i na pusto powrót na Gwiezdną upolować bestię. W drodze powrotnej łapię jeszcze jednego, którego pewnie już większość ma w swoich zbiorach. Dokumentacja zrobiona już spokojnie na obiadowanie.
Przerwa do 19:00 i ruszam na dokrętkę. Miała być solówka, a wyszło Trio, czyli zadzwonił Krzysiek, że są z kol. Darkiem na kołach i kręcą od lotniska. Umawiamy się, że się widzimy na P4. Nim ja się doturlałem chłopaki już byli na tamie. Pogaduchy i ruszamy na rowerową przebieżkę, czyli rundka +30 asfaltem do Wojkowic kościelnych i z powrotem. Potem już zbieramy się w drogę powrotną. Z P4 na P3, Zielona, wały, domki, ksawera, dworzec PKP Będzin Miasto, Chemiczna w Sosnowcu, Huta Buczka i lądujemy na Os. Zamkowym. Odprowadzamy Darka, potem Krzyśka i samotnie przez Rzeźniczą, Kukułek wyjazd na Zagórzu Pekinie skąd już najkrócej na spanie.
Na zakończenie kolejna porcja Szweda, znów Zagórze.