Eksploracyjnie po okolicy
Niedziela, 4 maja 2014
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ostatni dzionek majówkowego weekendu. Odsypiam wczorajszy trip do 10:30. Jakoś udało mi się uskrobać wczoraj wpis przez co lulu dopiero po północy. Rano szybki prysznic i na południe do Kościoła.
W drodze powrotnej telefon do Limita czy coś kręci po południu bo żal słonecznego dnia tracić, ale jakoś chętny do dzisiejszej jazdy nie był. Obiad wciągnięty i o 17:00 jakoś dopiero się zbieram na Meridiana i w drogę. Zimny wiatr od północy więc na rozgrzewkę kierunek Niwka. Od razy za króliczkiem podjazd pod Mec i wzajemne wyprzedzanie do Oriona. Na zjeździe pierwszy V-max +50 zaliczony. Dalej już samotnie jak droga prosta, a zarazem pofałdowana podążam na TTC. Na zjeździe do Dańdówki drugi v-ek ukręcony.52 km/h.
Na trójkącie rozważałem pokombinowanie jak jeszcze można by pociągnąć nitkę szlaku nad którym obecnie pracuję. Ale weny nie było i podkusiłem się na skan szlaku dawnego pogranicza, by ocenić co się pozmieniało, gdzie poprawić tabliczki, gdzie ubyło, a gdzie by jeszcze można doprawić kolejne.
Po dotarciu na Milowic wnioskuję, że nie jest źle. Trochę poprawek nanieść do oznaczenia i będzie git. Nie wspomnę o porypanym narodzie polskim, którzy wypierniczają wszystko i wszędzie gdzie popadnie, a miastu też się dziwie, że nie umieją wpłynąć na firmy, które zostawiają burdel po sobie i od x lat nie umieją gruzu posprzątać. Jakby były solidne kary za takie tereny to może by się zmieniło (np. teren pofabryczny na Naftowej).
Z przyjemniejszych rzeczy spotkałem sporo osób szczególnie rodzin z małymi dziećmi, dla których odcinki szlaku są bezpieczne bez ruchu samochodów. Szczególnie odcinki Modrzejów- Mikołajczyka, Mikołajczyka - Ostrogórska oraz Park Tysiąclecia.
Przy hali w Milowicach odbijam na Czeladź, kontynuując trasę wzdłuż Brynicy. Przy strusiach telefon ponownie do Limita, ale ta sama odpowiedź regeneruje siły i pasuje dzisiejszą jazdę. Od strusi rozważałem trasę na Rozkówkę i Dorotkę, ale jakoś mi się odwidziało i znów wzdłuż podążam w pobliżu granicznej rzeki. By nie wtaczać się na Wojkowice, przebijam się przez mostek i dalej trasa przy Brynicy od strony Przełajki.Znów za mostem granicznym przy wjeździe do Wojkowic, skręt w lewo i terenem wzdłuż wałów przebijam się pod Aldi-ka. Cały czas zimny wmordewind ale się nie daję i do przodu. Następnie Klinkierek i docieram do zbiornika w Rogoźniku. Chwila przerwy na plaży i regeneracja sił. Odpoczniwszy odpuszczam wjazd na Górę Siewierską i asfaltem przez Strzyżowice zjazd do Psar, poprawiając po raz trzeci V-maxa. Głodny się robię, chłód daje się we znaki docieram do wsiowego Lewiatana koło Limita, ale się spóźniam 10 minut i już zamknięte. Nic kręcę dalej. Jedyny plus, że już nie wieje na twarz i odczucie jazdy deko lepsze. Prawo lewo, wszystko już zawarte i tak docieram do Marianek nad P4. Już bez kombinowania na P3 skrótem przez tory. Nawrót na Zieloną i za króliczkiem ostatnim zapasem sił do Zagórza.
Jutro ostatni dzionek urlopu majówkowego więc trzeba jeszcze trochę pokręcić kilometrażu.
W drodze powrotnej telefon do Limita czy coś kręci po południu bo żal słonecznego dnia tracić, ale jakoś chętny do dzisiejszej jazdy nie był. Obiad wciągnięty i o 17:00 jakoś dopiero się zbieram na Meridiana i w drogę. Zimny wiatr od północy więc na rozgrzewkę kierunek Niwka. Od razy za króliczkiem podjazd pod Mec i wzajemne wyprzedzanie do Oriona. Na zjeździe pierwszy V-max +50 zaliczony. Dalej już samotnie jak droga prosta, a zarazem pofałdowana podążam na TTC. Na zjeździe do Dańdówki drugi v-ek ukręcony.52 km/h.
Na trójkącie rozważałem pokombinowanie jak jeszcze można by pociągnąć nitkę szlaku nad którym obecnie pracuję. Ale weny nie było i podkusiłem się na skan szlaku dawnego pogranicza, by ocenić co się pozmieniało, gdzie poprawić tabliczki, gdzie ubyło, a gdzie by jeszcze można doprawić kolejne.
Po dotarciu na Milowic wnioskuję, że nie jest źle. Trochę poprawek nanieść do oznaczenia i będzie git. Nie wspomnę o porypanym narodzie polskim, którzy wypierniczają wszystko i wszędzie gdzie popadnie, a miastu też się dziwie, że nie umieją wpłynąć na firmy, które zostawiają burdel po sobie i od x lat nie umieją gruzu posprzątać. Jakby były solidne kary za takie tereny to może by się zmieniło (np. teren pofabryczny na Naftowej).
Z przyjemniejszych rzeczy spotkałem sporo osób szczególnie rodzin z małymi dziećmi, dla których odcinki szlaku są bezpieczne bez ruchu samochodów. Szczególnie odcinki Modrzejów- Mikołajczyka, Mikołajczyka - Ostrogórska oraz Park Tysiąclecia.
Przy hali w Milowicach odbijam na Czeladź, kontynuując trasę wzdłuż Brynicy. Przy strusiach telefon ponownie do Limita, ale ta sama odpowiedź regeneruje siły i pasuje dzisiejszą jazdę. Od strusi rozważałem trasę na Rozkówkę i Dorotkę, ale jakoś mi się odwidziało i znów wzdłuż podążam w pobliżu granicznej rzeki. By nie wtaczać się na Wojkowice, przebijam się przez mostek i dalej trasa przy Brynicy od strony Przełajki.Znów za mostem granicznym przy wjeździe do Wojkowic, skręt w lewo i terenem wzdłuż wałów przebijam się pod Aldi-ka. Cały czas zimny wmordewind ale się nie daję i do przodu. Następnie Klinkierek i docieram do zbiornika w Rogoźniku. Chwila przerwy na plaży i regeneracja sił. Odpoczniwszy odpuszczam wjazd na Górę Siewierską i asfaltem przez Strzyżowice zjazd do Psar, poprawiając po raz trzeci V-maxa. Głodny się robię, chłód daje się we znaki docieram do wsiowego Lewiatana koło Limita, ale się spóźniam 10 minut i już zamknięte. Nic kręcę dalej. Jedyny plus, że już nie wieje na twarz i odczucie jazdy deko lepsze. Prawo lewo, wszystko już zawarte i tak docieram do Marianek nad P4. Już bez kombinowania na P3 skrótem przez tory. Nawrót na Zieloną i za króliczkiem ostatnim zapasem sił do Zagórza.
Jutro ostatni dzionek urlopu majówkowego więc trzeba jeszcze trochę pokręcić kilometrażu.