kierunek Zagłębiowski Olimp
Środa, 28 maja 2014
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Chyba plany dokręcenia do 1000 w maju nie uda się zrealizować. Trochę obowiązków na koniec miesiąca co chwilę wyjazdy i jeszcze dziwaczna aura odstraszająca wyruszyć gdziesik dalej od domku.
Dziś jednak stwierdziłem, że już trudno darmo za bardzo nosi by nie pojeździć. Już miałem się po 14:00 zbierać, a tu nadeszły czarne chmury trochę błysków fleszy więc chwilo pasuję, rzut okiem na ICM i postanowione ruszam o 19:00, gdzie jeszcze wtedy weny nie było.
Na początek rozruszać się na bieżnię. Szpil dookoła, znajomków nie widać jedynie trochę biegaczy. Kręcę się chwilę przy molo, ale też nic no to Zielona, ale tu też cisza, wtem spoglądam na licznik i patrzę ile to mi brakuje do równego dystansu. Po analizie stwierdzam, że na początek podciągnę na Dorotkę, a potem się zobaczy.
I tak z Zielonej kawałek wałami do drogi i dalej przez Łagiszę do "86" i przebijam się na Gródków. W oddali dostrzegam króliczka, pościg się załącza i przed szkołą już jest mój. Niestety nikt znajomy i do tego jedzie dalej w kierunku Psar to tylko rowerowe pozdrowienie i odbijam w kierunku Grodźca. Tym razem ja robię za króliczka, próbuję nawiać cienkiemu kołu, ale próby na nic się zdają wyprzedza mnie bez problemu ale nie daję za wygraną i chwilę jeszcze próbuję się za nim trzymać, lecz nie daję rady i zostaję z tyłu. Już swoim tempem dociągam do ul. Chopina i asfaltowym wjazdem zaczynam szczytowanie :D Dorotki. Chwila medytacji i spoglądania na okolice, po czym ruszam dalej tym razem terenowym zjazdem częściowo zawiłym do ul. Mickiewicza. Na jednym zakręcie lekko mnie wyrzuca i kontrolowanym lądowaniem na zoll się zatrzymuję. Dalej już bez przygód asfaltem do ul. Wolności i za kościołem św. Katarzyny odbijam w kierunku Czeladzi.
Tam rzut okiem na Rynek ale idąc śladem za piosenką "Jaki tu spokój, nic się nie dzieje" wsiadam na bika i jadę dalej. :D. Z Czeladzi jadę drogą w kierunku Milowic, lecz jednak nie zawijam jeszcze na Sc tylko w prawo za Brynicę i krótkie zaokrąglanie po Śląsku, dociągam pod Kościół na Dąbrówce nawrót pod S86 i przez Borki ląduję przy Stawikach. Spoglądam jak tam idą prace nad rewitalizacją terenu i lecę pod Rondel. Kiepura spokojnie stoi garstka ludzi na przystankach czyli w tygodniu strasznie spokojnie u nas. Z ronda zakosami przebijam się na ścieżkę przy 1 Maja którą to przebijam się do Ludwika.
Dalej to już Andersa goniąc się z tramwajem, lecz na wysokości Cmentarza zmiana partnera i zaczynam uciekać przed koparko - ładowarką CAT. Na rondzie przy Orlenie przetasowanie tym razem korzystam z jej gabarytów podpinam się za nią i sprawnie wjazd na Klimontów, na niemalże zielonej fali z przelotową 28 km/h docieramy na światła przy Mecu.
No to na tyle holowania, CAT odbija na Lenartowicza, a ja w dół. Do pełni zadowolenia brakuje jeszcze paru kilometrów więc na finiszu dokrętka czyli objazd przez Szymanowskiego, Kosynierów, Dmowskiego, Długosza, Zapały i Piękna. Wreszcie docieram do bazy z równym wynikiem 2300 km
Dziś jednak stwierdziłem, że już trudno darmo za bardzo nosi by nie pojeździć. Już miałem się po 14:00 zbierać, a tu nadeszły czarne chmury trochę błysków fleszy więc chwilo pasuję, rzut okiem na ICM i postanowione ruszam o 19:00, gdzie jeszcze wtedy weny nie było.
Na początek rozruszać się na bieżnię. Szpil dookoła, znajomków nie widać jedynie trochę biegaczy. Kręcę się chwilę przy molo, ale też nic no to Zielona, ale tu też cisza, wtem spoglądam na licznik i patrzę ile to mi brakuje do równego dystansu. Po analizie stwierdzam, że na początek podciągnę na Dorotkę, a potem się zobaczy.
I tak z Zielonej kawałek wałami do drogi i dalej przez Łagiszę do "86" i przebijam się na Gródków. W oddali dostrzegam króliczka, pościg się załącza i przed szkołą już jest mój. Niestety nikt znajomy i do tego jedzie dalej w kierunku Psar to tylko rowerowe pozdrowienie i odbijam w kierunku Grodźca. Tym razem ja robię za króliczka, próbuję nawiać cienkiemu kołu, ale próby na nic się zdają wyprzedza mnie bez problemu ale nie daję za wygraną i chwilę jeszcze próbuję się za nim trzymać, lecz nie daję rady i zostaję z tyłu. Już swoim tempem dociągam do ul. Chopina i asfaltowym wjazdem zaczynam szczytowanie :D Dorotki. Chwila medytacji i spoglądania na okolice, po czym ruszam dalej tym razem terenowym zjazdem częściowo zawiłym do ul. Mickiewicza. Na jednym zakręcie lekko mnie wyrzuca i kontrolowanym lądowaniem na zoll się zatrzymuję. Dalej już bez przygód asfaltem do ul. Wolności i za kościołem św. Katarzyny odbijam w kierunku Czeladzi.
Tam rzut okiem na Rynek ale idąc śladem za piosenką "Jaki tu spokój, nic się nie dzieje" wsiadam na bika i jadę dalej. :D. Z Czeladzi jadę drogą w kierunku Milowic, lecz jednak nie zawijam jeszcze na Sc tylko w prawo za Brynicę i krótkie zaokrąglanie po Śląsku, dociągam pod Kościół na Dąbrówce nawrót pod S86 i przez Borki ląduję przy Stawikach. Spoglądam jak tam idą prace nad rewitalizacją terenu i lecę pod Rondel. Kiepura spokojnie stoi garstka ludzi na przystankach czyli w tygodniu strasznie spokojnie u nas. Z ronda zakosami przebijam się na ścieżkę przy 1 Maja którą to przebijam się do Ludwika.
Dalej to już Andersa goniąc się z tramwajem, lecz na wysokości Cmentarza zmiana partnera i zaczynam uciekać przed koparko - ładowarką CAT. Na rondzie przy Orlenie przetasowanie tym razem korzystam z jej gabarytów podpinam się za nią i sprawnie wjazd na Klimontów, na niemalże zielonej fali z przelotową 28 km/h docieramy na światła przy Mecu.
No to na tyle holowania, CAT odbija na Lenartowicza, a ja w dół. Do pełni zadowolenia brakuje jeszcze paru kilometrów więc na finiszu dokrętka czyli objazd przez Szymanowskiego, Kosynierów, Dmowskiego, Długosza, Zapały i Piękna. Wreszcie docieram do bazy z równym wynikiem 2300 km