Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

W sobotę praca, a po pracy rower wraca

Sobota, 13 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Z racji, że akurat na delegację nie wyjechałem i miałem pracę na miejscu późne popołudnie mogłem wykorzystać na nabijanie kilometrów.

Po 10 godzinach spędzonych w hali Expo Silesia na Auto Moto Show, aż człowieka nosiło by wieczór aktywnie spędzić.
Wstępnie dumałem co by wieczorem pośmigać po obiektach industrialnych, ale wyszła ciekawsza alternatywa.

Nim ja skończyłem dniówkę, w całym tym spiekocie Martyna za moją namową odważyła się zamiast korzystać z komunikacji zbiorowej pojechała na rowerze odwiedzić psiapsiółę w Imielinie.

Chwilę przed 19:00 docieram i ja do domu. Wrzucam w siebie porcję pierogów i o 19:45 ruszam spod domu i przybieram azymut Imielin.
Po "nic nie robieniu" w pracy miałem jakiś mega zapas energii i od samego początku trzymałem przyzwoite tempo. 
Z kwadratu przez Szymanowskiego przebijam się pod Zajezdnię PKM, następnie zwrot na Porąbkę i wylatuję na Juliuszu. Wpadam na teren i przedzieram się na Maczki. Znów asfalt i zaczynamy podjazdy. Pierwszy na Szczakowej. Potem koło Geosfery wlatuję na ścieżkę, którą to docieram prawie, że pod centrum Jaworzna. Przecinam starą DK 79 i zjazd Osiedlem Kościuszki w kierunku Jelenia. W międzyczasie trochę pod górkę ale większość trasy zjazdowa. Przejazd przez Przemszę i już prosto do Imielina. Wyskakuję przy Biedronce i już docelowo zmierzam do naszej wspólnej znajomej Justyny.

Godzinka oddechu i po 22:00 zbieram Martynę i ruszamy w drogę powrotną. Słońca już ponad godzinę na horyzoncie nie ma, a temperatura 22 stopnie ciepła. Niepotrzebnie długi rękaw zabierałem.

Z Imielina ruszamy, a Mysłowice. Jakoś tak się motam i zamiast odbić na Kosztowy zjeżdżam na S1. W sumie to zjazd w kierunku Sosnowca, ale po nocy nie ma co tam się pałętać. Szybko błąd swój weryfikuję i wracamy na właściwą drogę z musu jadąc chwilę pod prąd. Przebijamy się przez całe Mysłowice odbijając za wiaduktem w kierunku Giełdy Samochodowej. Przecinamy Brynicę i wracamy na stare śmiecie. Jakieś wypalenie organizmu mnie dopadło, bo nagle zaczęła mnie tak głowa napierniczać, że przymusowo robimy pauzę na Sielcu. Trochę przechodzi, ale ostatnie kilometry pokonuję tak opornie jakbym obuchem zebrał. Jutro kręcę pauzę od jazdy przyda się trochę oddechu.

Rekreacyjnie po Dąbrowie i końcowa faza serwisu Authora

Czwartek, 11 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria serwis, rekreacja
Kolejny dzień odpoczynku w domu. 
Wyleguję się ile mi organizm pozwala. Jednak długo w wyrku nie zabawiłem i po 10:00 już na nogach. Ogarnięcie przydomowych sprawunków: opłaty, zakupy, porządki, obiadowanie i zlatuje do 15:00. 

Pora ruszać w miasto. Jakoś tak większość kilometrów wykręcona w DG. Najpierw na Mydlice podrzucić przesyłkę. Potem przez Zieloną i P3 jadę do BikeAtelier w Dąbrowie. Zakupuję wkład do supportu i wracam do domu. Po drodze jadę jeszcze pod serwis do pana Robka zobaczyć czy jeszcze go zastanę.

Powrót do domu Meridian na parking, a Authora zabieram na warsztat. Wymiana ostatniego narządu przeszła pomyślnie. Wszystkie części już w kupie. W sumie było by na tyle, ale w świetle słonecznym dojrzałem, że przednia opona jest nadpęknięta i pasowałoby wymienić na nową, a przy okazji z nieco mniejszym bieżnikiem.
 
Pod wieczór jeszcze kółeczko po Dąbrowie. Kółeczko wyszło na spontan.O 18:30 ruszam z Zagórza na Gołonóg. Zwrot na Kasprzaka i jadę pod Hutę Katowice. Następnie przez Tworzeń do nowej drogi łączącej Łosień z Tucznawą.
Ową drogą do Sikorki, Przelatuję przez tory i jadę szlakiem przez górę Bocianek na Trzebiesławice. Za drogą do Podwarpia i przez Wojkowice Kościelne zmierzam na P4. Na bieżni z przelotową 30 km/h. Króliczka jak na złość, żadnego nie było. Na Ratanicach zapala mi się rezerwa. Zjeżdżam do wodopoju, aplikuję sobie na szybko ciemnego zimnego koziołka i zbieram się dalej.
Powrót na bieżnię, przeskakuję na trójkę i już prosto do domu.

DPD N

Wtorek, 9 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Z rana jakiś dobry biorytm miałem. Start na firmę o godzinę wcześniej - 6:40. Rześko, ale w miarę przyjemnie. Zestaw ubraniowy na półdługi z długim rękawkiem na plecach.

Dobry start ze świateł przy Makro i jakieś pomyślne pędy powietrza sprawiają, że na Morawie melduję się, ze średnią 32 km/h i czasem przejazdu 18:30 min, co daje drugi czas dojazdu w tym roku.

Pracę kończę po 15:00. Lekkim zakosem przez Stadion Ludowy, gdzie podrzucam zdjęcia z Rajdu i PTTK odstawić pieczątkę wracam do domu. Na tę chwilę ok. 27 km.

Pod wieczór jak Martyna wróciła z pracy wciągamy późny obiadek i o 21:30 ruszamy na nocny rozruchowy objazd w celu testów BELMONDO - ENDOMONDO :d

Nocny 2 godzinny przejazd wyglądał następująco.
Z domu na P3. Następnie przez Łęknice na Gołonóg, gdzie na przejeździe zatrzymuje nas przelatujący Pyndolino, potem koło WORDu na Podlesie. 
Wjazd do Strzemieszyc i przez Szałasowiznę na Kazimierz Górniczy. Na Porąbce Pani nie ma jeszcze dość to zamiast do domu ciągniemy dalej na Galot, Browar, podjazd na Klimontów i przebijamy się przez osiedle Kukułek na Wawel.
Przymusowy postój na światłach i kierujemy się na przez Ślimak na Pogoń. Ostatnia nawijka pod Pałac Ślubów. Na Konstantynowie kolejny przejazd zamknięty. Czekamy chwilę nim się osobówka przetoczy. Wjazd na Środulę i obwodnicą Zagórza prosto do domu.

Na kwadracie meldujemy się równo o północy. 

Taka tam sobota

Sobota, 6 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Do końca to sam nie wiedziałem jak ten dzień zorganizować. Wczoraj spędzony miodzio dzionek w Goczałkowicach z Panią M. - trochę oddechu od roweru i całego miejskiego zgiełku.

W sumie to korciło mnie wylecieć na przeciw Waldiemu w okolice Dąbrowy Zielonej, ale późno wstałem i sobie podarowałem.
W zamian za to wyskakuję z Martyną do Reala na większe zaopatrzenie lodówki bo się powoli przeciąg zaczynał robić.
Sakwy załadowane tak prowiantem na jakieś dwa tygodnie i powrót do domu.

Wieczorem jeszcze rundka kontrolna na trasę jutrzejszego rajdu - by się nie znudziło to tym razem jazda od dupy strony.

Wpadamy jeszcze do Oddziału po gadżety na rajd, chwila postoju na Sielcu zobaczyć jak tam miasto się bawi i prosto do domu spać bo jutro trzeba wcześnie wstać.

Popołudniowy Sławków z Prezesową

Czwartek, 4 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Jak na Boże Ciało pogoda utrzymała się cały dzień bez żadnych burz czy innych anomalii jak to miało miejsce w latach ubiegłych.

Dzień podzielony po bożemu czyli rano na procesyję, a po obiedzie wypadzik za miasto.

Parę minut po 16:00 dosiadamy Meridy dwie i ruszamy.Na początek zahaczamy o Pogorię 3. Przy plaży tłumy. Z P3 na P2 i częściowy objazd P1. Wbijamy się na szlak przez bagna w Antoniowie, którym to docieramy do leśnego odcinka pętli wokół big pogorii 4.
Wpadamy na chwilę na asfalt by się przedostać na drugą stronę S1 do Ujejsca, Tam znów teren i szlak prowadzący do Tucznawy.

PitStop pojeniowy pod remizą w Tucznawie i jedziemy dalej. Trzymając się terenowego szlaku docieramy do Okradzionowa. 
Asfaltem pod młyn Frey'a i znów terenem przez Dolinę Miłości wkraczamy do Krzykawki. 

Podjazd pod Dworek, foto za płota i niebieskim pieszym szlakiem przedzieramy się do Sławkowa. Dawno chyba nikt tędy nie jechał bo na dzień dobry pakujemy się w ponad metrową trawę. A, że szlak tędy prowadzi to powoli brniemy do przodu. Rzut okiem na Kirkut i wjeżdżamy do sławkowskiego Rynku. Nim jednak tam docieramy prowadzę jeszcze moją połowicę pod ruiny Zamku Biskupiego.

Ze Sławkowa to już asfaltem przez Niwę pod Euroterminal, skąd za drogą przez Cieśle na Balaton.
Punkt kolejny odhaczony to już na azymut do domku.

DOLINKA

W DRODZE NA SŁAWKÓW

ROWERY DWA

Objazdowo między burzowo

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Rowerowy dzień zaczęty równo w południe. ICM-owskie prognozy i te radiowe zapowiadały możliwe dość gwałtowne burze popołudniem ale jakoś mnie to nie zraziło i nie odstraszyło. Awaryjnie pakuję deszczówko-wiatrówkę do plecaka i w drogę.

Czuć, że coś na rzeczy z tym deszczem bo od samego początku zmagam się z podmuchami wiatru co wróżyło kumulację chmur. Wbijam na trasę przy Makro, kawałek dociągając pod Plejadę. Dalej już bocznymi drogami przez Hutę Buczka, Pogoń, Mireckiego przedostaję się na Stawiki, skąd już na Borki i znów wylatuję na trasę przy Nowym Roździeniu w celu dotarcia do Rawy.

Zakładałem dostarczyć Prezesowej przesyłkę do pracy, kawka i dalej kręcić kilometry. Jednak kawka się przeciągnęła bo nadciągnęła burza. Z półgodzinnego postoju zrobiły się 3 godziny pauzy. Tutaj nad Kato strasznie się nie rozpadało, a dostając sygnał od Maćka dowiaduję się, że na Sosnowcu żabami ładuje.

Z uwagi na deszcz i inne okoliczności informuję ekipę Cyklozy o przesunięciu objazdu trasy rajdu na godzinę 17:00. Do domu wracać się już nie opłacało to w Rawie degustacja "obiadu" w wersji pizza x 2. Posilony parę minut po 16:00 ruszam w kierunku Dęblińskiej, gdzie umówiłem się z Maćkiem. Chwilę czekam, dociera i on. Razem ruszamy na Milowice, po drodze zgarniając Krzyśka i tak w trzech docieramy pod Halę Sportową. Na miejscu już na nas czekali Limit z Adim.

Po burzy duchota i pada hasło może małe co nieco przed pracą na schłodzenie. Pomysł nie przeszedł więc od razu zaczynamy objazd niedzielnego rajdu. Po kolei Park Tysiąclecia, Egzotarium, Stadion Ludowy, Stawiki i szlakiem Pogranicza przedzieramy się na TTC. Potem wałami Białej Przemszy do dzielnicy Bór i wbijamy się na asfalty docierając na koniec na Górkę Środulską.

Ekipa się rozjeżdża w swoje strony, a że mi zawsze mało i mam okazję nieco dłużej pośmigać odprowadzam Limita. 
Zadanie trudne bo trasę rzeźbiliśmy tak aby nie pokrywała się z przejechanymi dzisiaj odcinkami dróg.
Z parku na Środulę i dalej pod wytrzeźwieniówkę. Przebijamy się na drugą stronę torów i dalej pod Nerkę. Pojenie mi się załącza. Pitstop przy sklepie. Na ruszt Big Milk poprawiony 0,5 Coli, i na deser cosik "regionalnego" z degustacją już na kwaterunku. 

Pora śmigać dalej. Jedzie się już całkiem fajnie bo już nie ma takiej duchoty. Kierunek Łagisza i trochę jazdy na tlenie rywalizując na trzech podjazdach pod Sarnów. Na krzyżówce krótki postój na wyrównanie oddechu. Limit odbija do siebie, a Ja zwrot i przez Preczów docieram na Marianki w rejon Baru pod Dębami, skąd ścieżką wokół zbiornika P4 kręcę na P3. Zaraz za tamą mija mnie jeden z Ghostów. Króliczek hehe. Podpinam się zaraz za nim. Przebijamy się na trójkę koło kręgu grillowego. On na 29 ja na 26; sparing partner nie daje za wygraną i tniemy z przelotową 38 km/h. Piechurów i kijarzy sporo więc ciężko zaatakować i trzymam się z tyłu. Nadarza się okazja kawałek przed mostkiem wyprzedzam 42 na blacie, aż tu nagle jakiś owad mi wpada w oko pozbywam się intruza i na złość jeszcze do tego dwie rolkarki zaczęły wyprzedzać przed nami piechurów - zrobiło się ciasno. Próba minięcia bokiem kończy się, że odśrodkowa wyrzuca mnie na trawę i jadę prosto w drzewa. Akurat trafiam pomiędzy dwie brzozy i kończy się bez urazu. Wracam na trasę i kontynuuje rywalizację. Duszek zdążył wyhamować za mną i prześmignął między dziewczynami. Zdążył się obejrzeć się tylko za mną, czy czasem na drzewie się nie zatrzymałem i jak zobaczył, że wyratowałem się z opresji poleciał dalej. Parę sekund po nim spotykamy się przy molo. Krótka wymiana zdań i się rozjeżdżamy bo nie ma co stygnąć.
Pora na mnie to już na dziś koniec jazdy i prosto do domu.

Po powrocie prysznic i degustacja niby lokalnego trunku, niby Zagłębiowski, a w Browarze Raciborskim rozlewany. Browar Zamkowy z dobrych trunków słynie to i ten wyrób całkiem całkiem. Delikatny, w sam raz do poduszki.

DPOD

Piątek, 29 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Rundka do pracy załadować autko na godzinę 9:00, po czym miałem mieć wolne i wyjechać jutro. Plany się krzyżują bo wyszło na to że na delegację wypad już dziś po południu.

O 12:00 opuszczam bazę, szpil do Rawy na kawę i lecę kręcić km.
Spod Rawy na center do Plastrów po support ale takiego jak mi potrzeba nie ma więc lecę dalej. I tak nie ma opcji dziś działać przy Authorze.

Z Centrum na Zagórze przez Dańdówkę. Czas dobry to odbijam do fryzjera. Rotacyjna zrobiona. 14:45. Pora kończenia pracy Limita to lecę go przejąć pod Zajezdnią i z nim jeszcze 45 minut śmigam odprowadzając do Dąbrowy. 

Na Zielonej pora już na mnie to się żegnamy i lecę najkrótszą drogą do domu.

Pod kwaterę punkt 16:00 i wybite 2000 km w tym sezonie. Plan minimum wykonany teraz szybie pakowanie taśki i w drogę pod Sieradz.

Trip zakupowy i Cyklozowo urodzinowa nieudana ustawka.

Środa, 20 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ach ta pogoda płata figle, gdy człowiek był z rana zajęty to aura sprzyjała do jazdy, a jak popołudniu by się nieco kilometrów ukręciło to bida bo pada.

Jak już ze wszystkim się uporałem ruszam po 15:00 do Dąbrowskiego Reala na większy zakup. Czas operacyjny 1:50 h by wrócić do domu.

17:00 wybija wybywam z Marketu, a tu nad głową czarne chmury. Szybko zapinam sakwy i sru do domu. Na wertepach nieco wolniej bo zadek dużo cięższy. Po drodze drobny deszcz, a pod domem już istna ulewa. Myślę, parę minut i zdążę na center na ustawkę, którą sam zaproponowałem. Jednak siły nieczyste sprawiły, że już do wieczora ołowiano nad dachem. Za to do niedzieli urlopowanie może coś się wykluje.

Meridian wersja zaprzęgowa.

Do Orange i powrót

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Wreszcie się znalazł taki dzień, że dwa trutnie mają wolne i zamiast wybrać się na przejażdżkę zabrały się za porządki. No cóż na to też trzeba czas poświęcić.

Między wierszami z przyczyn formalnych dosiadam o 14:00 Meridiana i śmigam na Center do Salonu Orange wyrobić duplikat karty bo poprzednia jeszcze z Idei zaczęła płatać psikusy ze starości. Deszczowo-burzowe chmury krążyły ale w jedną jak i drugą stronę udało się na sucho wrócić.

Kółko wzajemnej adoracji czyli comiesięczna Rada Prezesów

Środa, 13 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
W kimę człek się kładzie chwilę przed 3:00, a o 9:00 już na nogach.

Do obiadu krzątam się po domu i po 15:00 dosiadam Meridiana i ruszam do Kato na Zebranie Rady Prezesów PTTK.
Jedzie się okropnie cały czas walka z wmordewindem. Bocznymi drogami przebijam się na Centrum Katowic. Tuż przed Staromiejską dostrzegam Olgę. Zamieniamy parę zdań po czym zmykam dalej bo już jestem minimalnie spóźniony.

Po spotkaniu załączam objazdowy powrót. Przedzieram się na Paderewa, skąd na 3 Stawy. Dalej laskiem na Nikisz i azymut Janów.
Jakoś mi się drogi plątają, ale przy oznaczeniu odcinka objazdowego udaje mi się jednak dotrzeć w rejon Reala w Mysłowicach. 
Na chwilę zawijam do centrum Sc wstępując do Oddziału. Krótka przerwa i znów dalej. Tym razem azymut Stadion AKS-u na Niwce. Jadę jak mnie koła poniosą. Następnie wzdłuż wału Białej Przemszy w celu przetestowania i zmodyfikowania pomysłu na trasę czerwcowej Eskapady.
Jak już przeanalizowałem wszystkie warianty włączam tryb szwendacz i ruszam spenetrować dawno nie uczęszczany przeze mnie terenowy skrót od torów na Dańdówce po Zajezdnię PKM.

Dalej to już prosto do domu. Tym razem weekendowy plan pracy przewiduje delegację do Poznania. Muszę dobrze w autku poukładać towar to może uda się bika ze sobą zabrać.