Wpisy archiwalne w kategorii

serwis

Dystans całkowity:2832.00 km (w terenie 278.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:142:05
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:33.71 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPD - Houston mamy tysiaka i zakup organów do Merdiana

Wtorek, 15 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Kręcił, kręcił i ukręcił przedsezonowego tysiaka. Dziś dniówka na popołudnie, więc korzystając z okazji z rana, w sumie to już bliżej południa zakupuję w zagórskim rowerowym organy do napędu Meridiana. Na wymianę mało czasu więc tylko się na zakupie skończyło.
Po testach poprzedniego zestawu kaseta shimano i łańcuch SRAM, decyduję się na identyczną kombinację. W końcu 8500 ukręcone na tym teamie i dopiero teraz zaczyna pokazywać swoje wysłużenie.
Zakupione tajle to:
- kaseta SHIMANO CS-HG31,
- łańcuch SRAM  PC 850, tu lekka modyfikacja o nieco twardszy od poprzednika
- i do tego klocki hamulcowe PROMAX

Aura do końca nie idealna do jazdy, ale też nie jest na tyle zła,bym sobie odpuścił. Wybija 13:30 dosiadam Meridiana i w drogę.
Jazda też idzie nawet, nawet. Nawet łańcuch dziś współpracuje.
Przebierka w cywilki i ruszam w trasę.
Powrót na bazę już po zmroku. Po zimowej porannej aurze już śladu nie ma. Zbieram manele i kręcę identyczną drogą do domu. Minus to zimny wmordewind. 
Szybkie spanie i jutro od nowa.

DPD i zaś pana wrrr.

Sobota, 27 lutego 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dziś bonusowa rundka na Morawę, gdzie przesiadam się w busa, by dostarczyć mojemu klientowi fotel.

Po powrocie zamieniam jeszcze z Bossem dwa słowa odnoście partycypacji kosztów do klubowej koszulki.
Nawijka i powrót do domu. Pomimo ładnej pogody akumulatory jakieś puste to i bez większych zagięć kieruję się na Zagórze. Na wysokości Sielca odczuwam wrażenie jakby powietrze uszło z tylnego koła. 

Hmm nie jest tak jak rano, ale da się jeszcze jechać. Spokojnym tempem Docieram na kwadrat. Powietrze jeszcze niby jest, ale trzeba się temu bliżej przyjrzeć. Nim się jednak za to zabrałem najpierw uzupełnienie stanów magazynowych w domowej lodówce, krótka sjesta i biorę się za robotę. 

Po oględzinach odnajduję mini dziurkę w dętce i po dłuższym macaniu opony znajduję winowajcę - drobny okruszek szklany. Mało tego znajduję jeszcze trzy takie w bieżniku opony. Pewnie one były przyczynami tylu pan w krótkim czasie. 

Uporawszy się z tym rozbieram jeszcze tylną przerzutkę w celu nieco jej wyczyszczenia bo już wołało to o pomstę do nieba. Wyczyszczone składam do kupy i na dziś kończę tematy związane z rowerem. Nie licząc wpisu na BS-a.

DPD

Piątek, 12 lutego 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dwa dni przestoju z uwagi na mało zachęcające warunki pogodowe.
Wczoraj wieczór znów Meridian niespodziankę sprawił. Czyszcząc golenie od amorka dostrzegłem panę w przednim kole. Dobrze, że wczoraj i mogłem na spokojnie dokonać serwisu. Myślałem, że znów jakieś szkło wlazło w oponę, a tu po prostu łatka puściła.

Dziś już bez stresów zakładam wdzianko i 7:40 ruszam standardową trasą na bazę. Droga nawet bez większych problemów minęła.
Udaje się godzinę wcześniej cmyknąć do domku, przez co przewidywany deszczyk dopadł mnie dopiero na Zagórzu.

Rower powoli zbiera się do gruntownego remontu. Nie wiem od czego to zależy, ale na tych komponentach długo się kręci - łańcuch ma z 8 tys., a support powoli strzela, ale bez luzów i już przeszło 12 tys km już pracuje.

DPD i pierwszy grudniowa pana

Wtorek, 15 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dziś dnióweczka dopiero na 9:00 więc można było sobie godzinę dłużej powegetować w wyrku.

Jednak przyszła nieszczęsna pora pobudki i trzeba było dojść do pionu. Start z domu 8:40. Trasa standardowa bez kombinacji i dziwnych sytuacji z kierownikami.

Po pracy zakręcam na Rawę, zobaczyć na którym to salonie będę rezydował w okresie między świątecznym. Żeby nie było bezinteresownie u Martynki zasiadam na kawce z ciasteczkiem i jak się ogrzałem udałem się drogę powrotną do domu.

Powrót poprowadziłem sobie bocznymi drogami wzdłuż DK 86. Nie wiem czy na wiadukcie koło Elektrociepłowni czy wcześniej coś wbiło mi się w oponę. Na tyle małe, że dopiero po jakiś 2 km odczułem, że powietrza zaczyna ubywać. Wymieniać dętki na tym chłodzie mi się nie chciało, dociągnąłem jeszcze kawałek pod dom ile się dało. Przy wjeździe spod cmentarza na Zuzannie powietrza już było na tyle mało, że dalsza jazda nie miała sensu. Próbuję dopompować oponę, aby tylko się na kwadrat dokulać. 

Udaje się po tej próbie do domu dociągnąć i uniknąłem wulkanizacji w plenerze, ale za to na kwaterze przyszło się bawić z oponą.

DP Objazdy D

Poniedziałek, 23 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria serwis, praca
Jakoś zeszły tydzień nie nadawał się do jazdy, jak ukręciło się w zeszły poniedziałek kilometry, tak dopiero dziś dwa koła poszły w ruch.

Budzę się około 7:00, za oknem słonecznie, co za tym idzie nie będzie za ciepło. Zestaw odzienia zimowy i 8:30 ruszam do pracy.
Po takiej przerwie rower sam idzie. Pierwsze kilometry dają odczuć, że trzeba nieco zapobiegawczo jechać, bo jezdnie śliskie. Nim się rozkręcam na dobre podkręcam po przychodnię zostawić skierowanie do lekarza. Wiary pod okienkiem tyle, że sobie odpuszczam i sunę prosto na Morawę. 3 Maja już rozjeżdżona to mogłem wskoczyć na standardową przelotową i na bazę docieram o czasie.

Po rozliczeniu się z wyjazdu i porobieniu koniecznych prac przed 13:00 ruszam w kierunku domu. Co by skorzystać z nieco lepszej termiki drogę nieco zaginam. 

Z Szopienic odbijam na czerwony szlak graniczny, którym to docieram na Mikołajczyka, tam przeskok na ul. Watta, potem Kopalniana i wjazd na szlak zielony, którym to śmigam w rejon upadowej. Mikro przepust pod torami zalany wodą, mimo to postanawiam go przejechać i skracam sobie drogę wylatując na Browarze. Tutaj zaś roboty przy kanalizie, wszędzie pojazdy na gąsienicach, tak zryły, że były problemy z przejazdem pod Galot, ale się udało. Ja przejechałem, ale samochód osobowy jadący za mną zakopał się w tej brei. No cóż holu nie mam, nie pomogę biedakowi i śmigam dalej. 

Przeskok przez Wileńską i boczną drogą docieram na Porąbkę, gdzie zawijam już na Zagórze. Wtaczając się pod Lenartowicza nieco na mnie pruszy śnieżek, ale to tylko chwilowe utrudnienie. Docieram pod Przychodnię. Podejście drugie ukończone powodzeniem.
Spoglądam na czasomierz: 14:55. Dzwonię do Limita, czy kończy dziś o normalnej porze, bo jestem czasowy i możemy nieco pokręcić.
Korzystając z chwili wpadam do piwnicy i smaruję łańcuch. Aura na dłuższą jazdę nie sprzyja, jednak kwadrans po 15:00 zmawiamy się przy Rondzie na Zagórzu. 

Wspólnie kręcimy do DG, gdzie Adam robi drobne zakupy w Sklepie Komputerowym. Następnie toczymy się na Będzin, korciło mnie odbić do domu już przy targu, bo powoli braki energii mi się odzywały, ale za namową daję się przekonać i w efekcie docieramy do Sarnowa. Tam już każdy w swoją stronę. 

Bez większych postoi zbaczam w kierunku P4, testując nowy dywanik na Preczowie. Z czwórki przeskok na trójkę i zjazd do Centrum Dąbrowy. W Parku Hallera czuję, że jadę na rezerwie redukcja biegów i spokojnie już zawijam do siebie na kwadrat.

8 tys. przekroczone w tym roku, znaczy się udało się ukręcić więcej jak w zeszłym roku, teraz tylko nadwyżka tego co się jeszcze ukręci do końca roku. Z kolei wymieniony support w Meridianie przebył 8,5 tys i nadal śmiga, poprzedni tyle nie służył.

Dąbrowska Masa Krytyczna z falstartem

Wtorek, 22 września 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Dopołudnie minęło na błogim chilloucie. Jednak z biegiem dnia trzeba było coś porobić.

Zbieram się z domu i ruszam tacie pomóc przy drobnych robótkach. Na fb wpada mi plakat o Dąbrowskiej Masie w ramach dnia bez samochodu. Taki paradoks. Dzień zrównoważonego transportu, darmowe przejazdy komunikacją i PKP w ramach okazania się dowodem rejestracyjnym, a i tak wrażeniem miałem, że jakiś mega ruch blaszaków był na drogach,

Po powrocie od taty spotykam się z Grześkiem w celu ustalenia detali do planowanej wycieczki Cyklozy w najbliższą niedzielę i śmigam do domu. Przebierka i ruszamy z Martyną do DG. Na starcie coś czuję, że jest coś nie tak. Yhmm pana, to na bank nie zdążymy. Szybka wymiana ogumienia. Przyczyną przebicia było drobne szkiełko w oponie. Zbieramy Tomasza i jedziemy.

17:10 śladu nie widać po masowiczach. Kręcimy bokami pod targowisko na Redenie. Tam udaje się nam złapać prowadzoną przez Rowerową Dąbrowę - liczącą na oko ok. 250 osobową masę. Dołączamy się na koniec peletonu z myślą, że jeszcze gdzieś pokręcą.

Okazuje się, że już kręcili pod PKZ, skąd startowali. Oj sztuka dla sztuki. Dystans raptem 6 km i półgodziny zamieszania w mieście. Losowanie 3 bonów do Olimpijczyka i tłum się rozjechał w mgnieniu oka.

My kierujemy się jeszcze do Reala zrobić większy zakup spożywczy. Załadunek w sakwy i powrót do domku. 

DPD plus serwis

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Kategoria praca, serwis
Przedostatnia dniówka przed urlopowaniem. Dziś śmigam na Rawę. Start o 9:05. 
Na Marko udaje mi się przeskoczyć na zielonym i nie trzeba było redukować, tylko żwawo pojechałem dalej. Na zjeździe z 94 w kierunku Centrum Sosnowca dostrzegam jak nigdy o tej porze króliczka. Podkręcam tempo i próbuję łobuza dogonić. Idzie mi to dość opornie 40 na liczniku, a on ciągle przede mną. Mijamy przystanek na Środuli, trochę mnie to dziwi co za szarlatan, nic prawie nie kręci, a mi odchodzi. Udaje mi się wreszcie doskoczyć na 10 metrów i dostrzegam, że to szosa. No to nic dziwnego. Trzymając się na dystans zjeżdżamy się na światłach przy ślimaku. Odkiwnięcie na powitanie i się rozjeżdżamy, pan w lewo, a ja dalej w kierunku dworca.

Króliczka nie złapałem, ale przez tą gonitwę nadrobiłem czasu na punkcie kontrolnym, że mogłem nieco zwolnić i spokojnym tempem jechać dalej. Za dworcem odbijam na Stawiki, następnie Borki i kręcę na Bogucice. Jak już pora przyszła odbijam pod Biedrę przy Agacie. Upgrade zrobione i podjazd pod Rawę na punkt 10:00.

Po pracy jakoś tak nie wiedziałem którędy do domku śmigać. I tak wyszło w praniu, że odbiłem na Zawodzie, gdzie wskoczyłem na DK 79. Jadąc drogą przelatuję przez Mysłowice i wpadam na Sc od strony Modrzejowa. Kręcę kawałek dalej i przy kościele zjeżdżam w kierunku Zagórza.

Przy okazji postanowiłem, zobaczyć jak tam się mają prace przy rondzie na Niwce. Zagórze już prawie, że zrobione, ścieżka wokół ronda jest, ale jak dla mnie totalna żenada w jaki sposób ją wyprowadzili. Mało, że zakręty są pod kontem 90 stopni, to jeszcze trzeba przeciąć cztery jezdnie wlotowo-wylotowe z ronda, aby kontynuować jazdę w kierunku Dąbrowy, po czym zaraz za Szkołą Podstawową ścieżka będzie wracała na chodnik, na której dotychczas jest ciąg pieszo-rowerowy. Podejrzewam, że i tak większość cyklistów będzie korzystała z wariantu przejazdu po pasach przy wylocie z ul. Długosza.  Na Piłsudskiego prace połowiczne. Pół ronda oddane, a drugą część jeszcze robią.
Wracając do Niwki. Docieram pod Aldi, przygotowany jestem do jakimsik objazdów, a tu patrzę ruch po rondzie już otwarty, a prezentuje się ono tak:


Jeszcze. trwają prace wykończeniowe. Na Pawiaku też jeszcze widać jakieś prace drogowe.
Nim docieram na kwadrat zakręcam pod Paczkomat odebrać przesyłkę, spoglądam na monitor a paczkuś sobie śpiocha.


Udało mi się gościa zbudzić, trochę był zły,ale wydał mi pakunek.
Przesyłka dość spora z jednym i drugim się nie zabiorę. Meridiana zostawiam u rodziców, z paczką do domku i powrót po rower. Łańcuch już zaczął śpiewać. Jutro święto to nie będę się babrał z konserwacją więc jeszcze wieczorem czyszczenie napędu i smarowanko plus przegląd łożysk na sterach, bo dobijało mnie skrzypienie na zakrętach.  Po przesmarowaniu jednego i drugiego krótka jazda testowa. Wynik pozytywny znaczy się cichosza.
 

Moje mini TdP

Wtorek, 4 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Etap 3 -> Zawiercie - Dąbrowa Górnicza.

Wolne miałem dziś więc trzeba było niecny plan uknuty wczoraj wprawić w czyn. Jedynie się zastanawiałem jak sobie poradzę z tymi niby upałami.

Po 10:00 śmigam do garażu zrobić porządek z napędem, bo już suszą łańcuch śpiewał. Przeczyszczenie całego napędu: łańcuch, korba, kaseta i kołowrotek. Do tego smarowanko goleni w amorku.

Uporałem się z tym na styk. Ręce umyć i kwadrans po 12:00 dosiadam Meridiana i w drogę. Mam trochę ponad 2 godziny do startu w Zawierciu. Jak tu jechać, by zdążyć, a nie dublować dróg. Trasa urodziła się sama. Z Zagórza odbijam na Strzemieszyce Duże, za torami odbijam w lewo i wpadam na wojewódzką 790 i kieruję się na Łosień. Pierwsze 10 km jedzie się spoko. Mijam Kosmodom i 10 minut później znajduję się w Niegowonicach. 20 kilometr, pitstop pojeniowy. Wlewam w siebie izotonika i zaczynam podjazd na Kromołowiec. Chwila na podziwianie Panoramy okolic i śmigam dalej do Ogrodzieńca, gdzie przeskakuję na DW 791 i odbijam docelowo do Zawiercia. Przy Urzędzie Miasta jestem na 20 minut przez starem. Przebijam się do informacji po pieczątkę, a tam zawarte. No nic kręcę się trochę po miasteczku kolarskim i nim wystartują ląduję w sklepie i aplikuję porcję kolejnego Izo. 14:45 start ostry. Od razu atak i wyklarowała się ucieczka z peletonu. Podpinam się za ostatnimi wozami technicznymi i sumę za kolarzami. Nie moje tempo, a na końcu przypał jechać. Po paru kilometrach ścinam ich trasę i zaczynam próbę zjechania się z nimi na mecie. Odbijam na drogę 796 i sunę do Chruszczobrodu. Potem odbijam na drogę, którą pokazała mi Magda i jadąc nią docieram do Trzebiesławic. 
Na Podwarpiu kolejny krótki pitstop, tym razem pojeniowo - popasowy. Akumulator podładowany. Jadąc dalej wpadam na P4, pustawo, pojedyncze osóbki. Z czwórki na Zieloną i wałami jadę na Ksawerę. Następnie trzymając się torów jadę pod Wisienkę. Przecinam sosnowiecką Pogoń i wpadam na chwilę na DK 86, by za chwilę odbić na Dąbrówkę Małą. 90 km wybił. Na Bogucicach w Biedrze zakupię małe conieco i już prosto pod Spodek.

Na rundy docieram równo z peletonem. Nim finiszowali spotykam cyklozową ferajnę: Patyka, Grzesia i Adiego. Gdzieś się przewinął Pawełek, na koniec, po wszystkim spotykamy Kota i Rysia. Marcin poleciał po auto, a my w piątkę jedziemy w kierunku Ikei. Kocur i Ryś, odbili w swoje strony, a my zaglądamy do Martyny, po czym aplikujemy sobie po fastfoodach w Ikei. 

Pora już późna. Kręcimy na Sosnowiec, odprowadzając się nawzajem.  Pierwszy odpada Grześ, następnie Adi, a na samym końcu ja melduję się na kwadracie.

14:20 melduję się na starcie w Zawierciu


Przy magistracie kibicuję Chochoły
 

i dożynkowy rower pana Chochoła


14:50 gotowi, do startu, START


CHRUSZCZOBRODZKI PAPIEŻ I JEZUS



17:30 MELDUJĘ SIĘ Z KATO, NA 500 M PRZED LINIĄ METY, KOLARZE WJEŻDŻAJĄ NA PIERWSZĄ RUNDĘ



DP error D - klątwa ochroniarza }:D

Czwartek, 30 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Wstawanie jakoś opornie idzie, ale wreszcie zbieram się w sobie i wrzucam coś na ząb.
Wybija 9:00 zbieram bika i sru do pracy.
Dziś jazda przez Centrum, Stawiki i Borki by przy Roździeniu wyskoczyć na 86 i podgonić do Biedry po upgrade.
Zakupy zrobione i zwrot na Rawę.
Poza silnym wmordewindem jazda bez większych przeszkód.

Ten dzień od początku coś się nie kleił. Kończę dniówkę o 20:00. Zagaduję się jeszcze z Beatą na przystanku w oczekiwaniu na jej busa. Po paru minutach podjeżdża 808, się żegnamy, ona do busa, a ja w tunel za autobus. Wpadam na ekspresówkę, bus zjeżdża jeszcze na przystanek na Dąbrówce, a ja już z przyzwoitym tempem śmigam górą robiąc sobie przewagę, by znów się za niego schować przy Macu. Mijam Orlena i odbijam na pobocze. Rozpędzony do 50 -tki na granicy Brynicy słyszę bum i momentalnie trę felgą po asfalcie. WTF. Przeskakuję za barierki pogląd na tylną oponę, a tam coś takiego.

Myślę, co za kretyn to coś pozostawił na drodze. Dętkę miałem zapasową, ale zastanawiam się co z oponą, czy dalej uda się pojechać.
Cofam się kawałek na wiadukt by mieć jakiś front do pracy serwisowej. Z chirurgiczną precyzją wyjmuję te dziadostwo z opony, tak by bardziej tej opony nie poszarpać. Udało się. Po oględzinach wywnioskowałem, że kawałek blaszki o szerokości 1 groszówki wykrzywił mi się już w oponie pod wpływem nacisku.


Pompuję możliwie najmniej, by tylko dotrzeć jakoś do domu. Z trasy zjazd na Piłsudskiego i prosto do centrum. Nawrót przy Dęblińskiej na 3 Maja, Środula i przez Małe Zagórze przedostaję się do garażu. Na miejscu już na spokojnie demontuję dziurawe ogumienie i zakładam zapasową oponę, która mi została z Authora.

Co do klątwy ochroniarza - no cóż na kogoś trzeba było zgonić :D


Ostatni raz na Authorze

Wtorek, 14 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
W sobotę Author przeszedł test po serwisowy w trakcie wycieczki do Częstochowy. Dziś nim go oddałem to koryguję jeszcze przerzutki i wymieniam dętkę w tylnym kole.

Skończywszy przekładam licznik z Meridiana i po 18:00 ruszam do Katowic, odwieźć tam skąd go pożyczałem. Teraz będzie służył bratu Martyny. 
Udaje mi się na sucho dotrzeć na Panewniki. Powrót do domu już zbiórkomem.