Dąbrowska Masa Krytyczna z falstartem
Wtorek, 22 września 2015
· Komentarze(0)
Dopołudnie minęło na błogim chilloucie. Jednak z biegiem dnia trzeba było coś porobić.
Zbieram się z domu i ruszam tacie pomóc przy drobnych robótkach. Na fb wpada mi plakat o Dąbrowskiej Masie w ramach dnia bez samochodu. Taki paradoks. Dzień zrównoważonego transportu, darmowe przejazdy komunikacją i PKP w ramach okazania się dowodem rejestracyjnym, a i tak wrażeniem miałem, że jakiś mega ruch blaszaków był na drogach,
Po powrocie od taty spotykam się z Grześkiem w celu ustalenia detali do planowanej wycieczki Cyklozy w najbliższą niedzielę i śmigam do domu. Przebierka i ruszamy z Martyną do DG. Na starcie coś czuję, że jest coś nie tak. Yhmm pana, to na bank nie zdążymy. Szybka wymiana ogumienia. Przyczyną przebicia było drobne szkiełko w oponie. Zbieramy Tomasza i jedziemy.
17:10 śladu nie widać po masowiczach. Kręcimy bokami pod targowisko na Redenie. Tam udaje się nam złapać prowadzoną przez Rowerową Dąbrowę - liczącą na oko ok. 250 osobową masę. Dołączamy się na koniec peletonu z myślą, że jeszcze gdzieś pokręcą.
Okazuje się, że już kręcili pod PKZ, skąd startowali. Oj sztuka dla sztuki. Dystans raptem 6 km i półgodziny zamieszania w mieście. Losowanie 3 bonów do Olimpijczyka i tłum się rozjechał w mgnieniu oka.
My kierujemy się jeszcze do Reala zrobić większy zakup spożywczy. Załadunek w sakwy i powrót do domku.
Zbieram się z domu i ruszam tacie pomóc przy drobnych robótkach. Na fb wpada mi plakat o Dąbrowskiej Masie w ramach dnia bez samochodu. Taki paradoks. Dzień zrównoważonego transportu, darmowe przejazdy komunikacją i PKP w ramach okazania się dowodem rejestracyjnym, a i tak wrażeniem miałem, że jakiś mega ruch blaszaków był na drogach,
Po powrocie od taty spotykam się z Grześkiem w celu ustalenia detali do planowanej wycieczki Cyklozy w najbliższą niedzielę i śmigam do domu. Przebierka i ruszamy z Martyną do DG. Na starcie coś czuję, że jest coś nie tak. Yhmm pana, to na bank nie zdążymy. Szybka wymiana ogumienia. Przyczyną przebicia było drobne szkiełko w oponie. Zbieramy Tomasza i jedziemy.
17:10 śladu nie widać po masowiczach. Kręcimy bokami pod targowisko na Redenie. Tam udaje się nam złapać prowadzoną przez Rowerową Dąbrowę - liczącą na oko ok. 250 osobową masę. Dołączamy się na koniec peletonu z myślą, że jeszcze gdzieś pokręcą.
Okazuje się, że już kręcili pod PKZ, skąd startowali. Oj sztuka dla sztuki. Dystans raptem 6 km i półgodziny zamieszania w mieście. Losowanie 3 bonów do Olimpijczyka i tłum się rozjechał w mgnieniu oka.
My kierujemy się jeszcze do Reala zrobić większy zakup spożywczy. Załadunek w sakwy i powrót do domku.