Wpisy archiwalne w kategorii

serwis

Dystans całkowity:2832.00 km (w terenie 278.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:142:05
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:33.71 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPD

Wtorek, 7 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Start na firmę 7:30 - udaje się nieco szybkiej wygramolić z domu, przez do na Morawę nie goniłem, a i tak byłem z zapasem minutek.

16:00 wybija koniec na dziś. To ciepło jakoś nie zachęca mnie do jakiś większych objazdów. Dlatego bardzo smętnym tempem jadę sobie Hubertusy, potem Naftowa, Ostrogórska i wpadam na ścieżkę przy 1 Maja i jadę nią poprzez Kombajnistów do domku na Zagórze.

Upał nie ustępuje więc zamiast się mordować, bunkruję się w piwnicy i biorę się na wulkanizację - wymianę ogumienia w Authorze. Przy okazji patrzę jak tam sprawuje się napęd i przystępuję do malutkiej korekty. 

DPD Zakupy D

Wtorek, 23 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Kolejny dzień praco jazdy.
Wstawanie idzie dość opornie, zważywszy, że za oknem plucha. Ogarniam się, ubiór na deszcz i niech się dzieje co chce jadę rowerem.

Wyjazd z domu 8:45. Bryle przeciwsłoneczne, co by w oczy błotko spod kół nie leciało. Mimo dość nie sprzyjającej aury udaje się całkiem dobry czas dojazdu ukręcić. Jadę środkiem prawego pasa i od Makro po samo centrum kierownicy ani razu nie trąbili tylko kulturalnie lewym mnie mijali.

Po pracy zmiana aury. Drogi suche. Może i by sobie człowiek pozwolił na objazdy, ale po porannej jeździe rower rzęzi i skrzypi to jadę identyczną drogą do domu co przyjechałem do pracy.

Po dotarciu na kwadrat przebierka na krótki ciuch, zabieram sakwy i jadę do dąbrowskiego Reala zrobić większy zakup.
Sakwy na full załadowane i zawijam do domu z zaopatrzeniem.

Posortowanie zakupów w mieszkaniu i przenoszę się do garażu przesmarować Meridiana niech nie płacze.

Serwis i wieczorne manewry testowe przerzutki i oświetlenia

Czwartek, 18 czerwca 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Wczoraj dzień pauzy spowodowany całodniowym rozwożeniem foteli po Polsce z noclegiem poza domem.
Dziś zjazd do domu. Powrót coś po 17:00. Wrzucam coś na ruszt i biorę się za regulację przedniej przerzutki w Meridzie wedle wskazówek usłyszanych od Tomka.

Podczas obniżenia wózka przerzutki konieczna była również wymiana linki bo obecna dość nadszarpana była i aż dziw, że w trakcie jazdy (w momencie przerzucania) nie strzeliła. 

Podregulowanie na śrubach i czas na jazdę testową. Do zestawu oświetlenia montuję nową lampkę Mac tronica i ruszam w drogę.

Start 21:30. Z domu jadę na Kazimierz. Zwrot na Park Leśna i jadę dalej w kierunku Staszica. Za Realem zjazd pod wiadukt i kieruję się na P3. Robię pętlę słuchając niosącego się po wodzie koncertu plenerowego muzyki klasycznej odbywającego się przy molo na Pogorii..

Wracając pod scenę spotykam Janka i jego psiaka. Chwilę gadamy i odbijam do domu położyć gnaty.

Testy przeszły zadowalająco. Problem przerzutki zażegnany. Dzięki Tomek a doradę. Test Lampki też przeszedł pomyślnie, dlatego tobie też kochanie dziękuję za trafiony urodzinowy prezent.

Rekreacyjnie po Dąbrowie i końcowa faza serwisu Authora

Czwartek, 11 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria serwis, rekreacja
Kolejny dzień odpoczynku w domu. 
Wyleguję się ile mi organizm pozwala. Jednak długo w wyrku nie zabawiłem i po 10:00 już na nogach. Ogarnięcie przydomowych sprawunków: opłaty, zakupy, porządki, obiadowanie i zlatuje do 15:00. 

Pora ruszać w miasto. Jakoś tak większość kilometrów wykręcona w DG. Najpierw na Mydlice podrzucić przesyłkę. Potem przez Zieloną i P3 jadę do BikeAtelier w Dąbrowie. Zakupuję wkład do supportu i wracam do domu. Po drodze jadę jeszcze pod serwis do pana Robka zobaczyć czy jeszcze go zastanę.

Powrót do domu Meridian na parking, a Authora zabieram na warsztat. Wymiana ostatniego narządu przeszła pomyślnie. Wszystkie części już w kupie. W sumie było by na tyle, ale w świetle słonecznym dojrzałem, że przednia opona jest nadpęknięta i pasowałoby wymienić na nową, a przy okazji z nieco mniejszym bieżnikiem.
 
Pod wieczór jeszcze kółeczko po Dąbrowie. Kółeczko wyszło na spontan.O 18:30 ruszam z Zagórza na Gołonóg. Zwrot na Kasprzaka i jadę pod Hutę Katowice. Następnie przez Tworzeń do nowej drogi łączącej Łosień z Tucznawą.
Ową drogą do Sikorki, Przelatuję przez tory i jadę szlakiem przez górę Bocianek na Trzebiesławice. Za drogą do Podwarpia i przez Wojkowice Kościelne zmierzam na P4. Na bieżni z przelotową 30 km/h. Króliczka jak na złość, żadnego nie było. Na Ratanicach zapala mi się rezerwa. Zjeżdżam do wodopoju, aplikuję sobie na szybko ciemnego zimnego koziołka i zbieram się dalej.
Powrót na bieżnię, przeskakuję na trójkę i już prosto do domu.

DP zakupy nowych organów D i serwis

Czwartek, 28 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dziś pobudka o 6:00, jak się okazało niepotrzebnie tak wczas wstawałem. 
Ogarniam się i 7:30 śmigam na bazę przygotować towar na delegację do Kościerzyna. Na bazę docieram minutę przed czasem.
Na miejscu okazuje się, że są małe zmiany i przyjdzie mi się jutro pakować do wyjazdu. 

W takim razie na firmie nie przesiaduję zbyt długo i nim wybiła 10:00 ruszam w kierunku domu. Na początek fragment szlaku pogranicza zobaczyć czy pomarańczowi skończyli rozkopywać nieco szlak na wysokości gruzowiska po zakładach Dudy. Następnie kładką nad Dworcem Sosnowiec Południowy przedostaję się do centrum.
Ślimiakiem na Pogoń i przez Chemiczną i Dolną Środulę jadę na Decathlonu. Około godziny schodzi na przechadzce po alejkach. Nic ciekawego dla siebie nie znajduję i ruszam dalej.
Z Dk na Józefów, Mydlice, będzińską Ksawerę do Parku Zielona. Rzut okiem czy się ktoś nie pałęta po P3 i przez Gołonóg docieram na Manhatan do dąbrowskiego BikeAtelier, gdzie zakupuję osprzęt do Authora.
Z nowymi organami w postaci wolnobiegu, gripów, klocków hamulcowych i łańcucha śmigam do domu brać się za robotę przy rowerach.

Author prawie gotowy okazało się, że zapomniałem o nowej ośce supportu więc konserwacja przedłuży się o jeszcze jeden dzień jak dokupię brakujący organ. Na koniec serwisowania czyszczenie i drobna regulacja hamulców i przerzutek u Meridiana i Julki.

Plan na jutro: praca, serwis i ukręcenie dwutysięcznego km w tym roku.

Popołudniowe manewry z Prezesową

Poniedziałek, 11 maja 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Ciąg dalszy dzisiejszej jazdy rozpoczął się od naprawy Meridiana. Łańcuch tym razem spinam na spince.

Po obiadowej sieście ok godz. 17:30 dzwonię do Krzyśka, że staruję z Martyną w jego kierunku. By nie dublować trasy dojazdu do centrum, zamiast główną drogą jedziemy przez ścieżkami od Kombajnistów po 1 Maja, gdzie spotykam dwóch strażników miejskich na rowerach zagadanych twardo z przechodniem, a 50 metrów dalej na schodach przed sklepem leży nawalony menel i tego to człeki nie widzą.
Docieramy pod Kiepurę. Na miejscu jest również Janusz. Chwilę pogaduch. Janusz myka w swoim kierunku, a nasza trójka rusza na Milowice. Cel przejechanie ułożonej w głowie trasy rajdu organizowanego przez MOSiR z moją pomocą planowanego na 7 czerwca.

A trasa przebiegała następująco spod Hali Sportowej na Milowicach przebijamy się przez Park Tysiąclecia pod Egzotarium, następnie powrót na czerwony szlak i już prosto na TTC. Chwila przerwy i śmigamy dalej. Tym razem na stadion AKS, gdzie planowany jest półmetek. Dzień powoli się kończy więc ruszamy dalej. Trasa dalej będzie przebiegała fragmentem proponowanego szlaku wzdłuż wschodniej granicy miasta, aż do Dańdówki. Potem już drogami publicznymi przez Niwecką, Mikołajczyka, Narutowicza, Kombajnistów do Parku na Środuli, gdzie planowana jest meta.  
U podnóża stoku jesteśmy już po zmroku. Krótka jeszcze pogawędka z Krzyśkiem i się żegnamy. W tył zwrot i jazda już ku domowi.

Tysiąc wreszcie przekroczony

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dzień zaczął się od nieplanowanego przejazdu do pracy.
Start 9:15 dosiadam jeszcze Authora i w drogę. Trasa standard bez ekscesów, jedynie wiatr dawał się we znaki. 
Tak to na bazie zlatuje do 13:00. 
Opuszczam bazę i zbieram się w drogę powrotną do domu. Trasa do Zagórza niemalże identyczna jak dojazd do pracy.
Nim jednak do domku zajechałem wpadam na półgodziny do PTTK-u odebrać podbite legitymacje chłopaków, przy okazji robię zakupy w Plastrach w postaci: nowych gripów do kierownicy, oraz kasety CS - HG 31 jako nowe organy do Meridiana. 
Gadu gadu w Oddziale lecz pora wracać i robić rower.
Do zakupionych organów dołączył zakupiony w zeszłym tygodniu SRAM-owski łańcuch PC 830 i również dziś nowa przerzutka tylna ACERA RD M390.

Docieram do domku i licznik wybija tysięczny kilometr.
Po sfutrowaniu obiadku przystępuję do operacji wymiany wyeksploatowanych części na nowe. Wczoraj robota się nie kleiła po mimo poświęconego całego dnia na grzebanie przy jednośladach. Dziś wyjątkowo to poszło, hmm może dlatego, że moja pani ma dobre fluidy i służyła mi jako asystentka przy operacji. A to podała, a to przytrzymała, a to byłoby kogo opierniczyć, nawet jak nie jej wina. 

Mimo jednak tak perfekcyjnej pomocy czas uciekał między palcami i wieczór nastał. Oprócz Meridiana prace trwały przy jeszcze jednym rowerze. Obydwa złożone i zwarte do pracy. Jazda próbna pod blokiem - wszystko fajnie śmiga co oznacza, że po powrocie z Warszawy od poniedziałku Meridian zacznie kilometry sadzić.

DPD - pierwsza pana Authora

Poniedziałek, 22 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
 Pada deszcz z rana, a i wmordewind dość konkretny z południa. Pogoda jak mazenie. 7:30 wybija wsiadam na bika i standardem na Morawę. Dojazd w normie czasowej 26 minut.

Dniowka znow mija na dostawach. Po powrocie dostaje propozycje powrotu dostawczym, ale skoro rano czlowiek dotarł bikem, to o 17:00 gdy nie padało bylo by smiesznie decydować sie na cztery koła. Przebierka w trykot i poszedł.

Na Ludwiku czuję miekko pod kolami. Docieram na wawel pod Aldi jednak pana. Dobrze, ze mialem zapas i aura pozwolila to po zmianie lacka mozna bylo dalej ciagnąc. Przyczyna tluczen szklany. Jak na zlosc chyba udalo mi sie stracic pompkę. 

Czas na serwis

Czwartek, 30 października 2014 · Komentarze(0)
Kategoria serwis, rekreacja
Półtysiąca km w pazdzierniku wykrecone, a na kokpicie wyskoczył kluczyk serwisu. Nim jednak za dlubanie sie zabralem to na 12:00 ruszam na baze podrzucic papiery. Wachy brakuje to z Morawy ruszam przez Zawodzie do Rawa cafe. 

Plyny uzupelnione mozna wracać. Unikając ruchu samochodów powrot przez Dąbrowke na Czeladź. Przekraczam Brynicę i odbijam na Piaski. Na Grota rownież sporo blach to ją sobie odpuszam i zmykam na boczne drogi ktorymi przedostaje sie na Będzinska. Dalej Chemiczna, Polnocna, Auchan, Jozefow i na Zagorze.

Przebierka w roboczy ciuch i w ramach serwisu male korekty przy napedzie Authora oraz smarowanie.

Nightbiking Katowice & single bike mtb

Sobota, 20 września 2014 · Komentarze(1)
Kategoria Inne, serwis, wycieczki
Narazie tyle, że dane reszta pikanterii jak znajdę chwilę.

EDIT:

Sobota zaczęła się jakoś nijako w sumie bez żadnych planów, aczkolwiek chodziło po głowie długodystansowe kręcenie bo weekend znów w domu. Normalnie zapomniałem już że coś takiego istnieje. Budzę się coś koło 7:00 słyszę, że za oknem dudni deszcz i długo się nie namyślając zwrot na drugi bok i dogorywam dalej w wyrku.

Dobiega południe już mnie nosi. Doprowadzam się do porządku i powoli rozkminiam co z tym dniem zdziałać zwłaszcza, że pogoda się poprawiła.
Z pomocą przyszedł Facebook. Spoglądam co się dziś dzieje, a tu opcja jazdy bikem na strefę kibica pod Spodek na mecz półfinałowy, na dokładkę zaskakuję, że dziś jeszcze do wyboru dwie nocne rowerowe imprezy. Jeden nightbiking w Jaworznie, a drugi w Kato. Co tu wybrać myślę. Trochę czatowania trochę telefonów i padło na nocne manewry po Katowicach.

Ale nim zapadł zmierz i nocne wojaże miały się zacząć zgaduję się z Pawłem na popołudniowe rowerowanie po okolicy w ramach supportu przed tą zakręconą nocą. Na 17:00 umawiamy się pod Dorjanem skąd we dwóch ruszamy rozruszać się trochę po dąbrowskich kałużach. Jako, tereny bliżej mi znane niż Pawłowi to ja w roli przewodnika i robimy objazd "trójki i czwórki". Kończąc pętlę przy molo spotykamy Doms'a. Chwila pogaduch i się żegnamy. Powrót na Zagórze. Ciemno i chłodnawo się robi to uzbrajamy się w długi ciuch, a ja dodatkowo ładuję do plecaka trochę popasu na rowerową noc.

Załadowani sprawnie przedostajemy się trasą do centrum Sosnowca, gdzie umówiliśmy się z Adim, który również się skusił na nocną jazdę. W trójkę ruszamy pod Spodek, połączyć dwa z trzech możliwych wariantów - czyli trochę meczu i resztę jazdy.
Docieramy na rozpoczęcie. Zaraz za nami zjawiają się Darek z Andrzejem oraz Kocur. Przetasowanie ekipy: Ja z Kocurem i Adim ruszamy na Muchowiec na główny punkt programu, a reszta ekipy zostają w strefie do końca półfinałowego meczu.

Dobiega 21:00 wpisujemy się na listy startowe, do naszej trójcy dołącza kolejny szyderczy człek FREY,  znaczy się będzie wesoło. Wspólne foto i ruszamy na całonocny objazd Katowic.
Na początek ruszamy spod lotniska pod Spodek. Jak się okazuje prowadzimy już 2:0 w setach. Noc długa przed nami to robimy pitstop na pomniku Powstańców śledząc trzeci set. Niestety tracimy go i mecz się jeszcze dalej będzie ciągnął. Ruszamy. Spod Spodka po kolei na Bogucice, Dąbrówkę, Szopki, gdzie dostaję sms-a od Pawła, że czwarty set wygrany i z wynikiem 3:1 przechodzimy do finału. Niusa od razu puściłem wśród peletonu. Dalej przez Janów, Nikisz i Giszowiec na Murcki, gdzie dłuższy pitstop na stacji benzynowej. Potem Ochojec, Piotrowice i insze katowickie dzielnice. Trochę odcinków leśnych, os-ów specjalnych co by umilić i uatrakcyjnić trasę. Po dłuższym bajaniu docieramy na Tauzena. Już po 2:00, gdzie tam jeszcze do rana, a tu zaczyna pokrapywać. Przebijamy się do Parku Śląskiego. Przy komarze zbiorowe foto i tniemy dalej do Silesii na popas. Przy wylocie z parku zaczyna dość solidnie padać. Przez co do Tesco docieramy solidnie zmoczeni. Półtorej godziny przerwy w środku galerii sprawia, że większość ciuchów szczególnie rowerowych zaczyna wysychać. Następuje kryzys w ekipie dochodzi 4 nad ranem. Sporo osób przemokniętych dalszą trasę sobie odpuszcza, a my brniemy dalej. Docieramy na Sokolską, Rafał nas opuszcza i wraca na DG, a niedobitki choć ich jeszcze sporo zostało błąkamy się jeszcze po okolicznych uliczkach Śródmieścia. Na godzinę przed finiszem na hałdzie z Kotem i Adim opuszczamy peleton i jedziemy na Dworzec do Maca na małe co nieco.

Nie wiem czy to kryzys jakiś nastał, czy mało mi było po ostatnim upadku - na rogu Mariackiej i Dworcowej jakoś dziwacznie zbieram zakręt i wpadam na krawężnik. Powtórka z rozrywki czyli katapulta z roweru i zaliczam spektakularną glebę. Normalnie sam bym sobie szydeczego palca pokazał, ale już mnie Kot wyręczył. Podnoszę się, tym razem jakoś lepiej upadłem bo nic nie zdarte. Oczywiście zastanawiam się jak tego krawężnika mogłem nie widzieć, dwa po co tak szeroko wchodziłem jak tyle chodnika do dyspozycji było. No cóż stało się, ogarniam się i kręcimy dalej pod Maca. Czuję, że jednak jest coś nie tak z rowerem. Jakoś dziwnie napęd chodzi.  Robię redukcję, a tu jak na złość na wysokości Hotelu Monopol wózek tylnej przerzutki zawija się w szprychy, krzywiąc przy okazji hak. Poziom zirytowania dochodzi fazy krytycznej czyli nici z dogonienia grupy i dotarcia przed świtem na hałdę i jeszcze nie wiem czy uda się bika doprowadzić do ładu czy będzie trzeba ściągać transport nad ranem.

Rozpoczynamy ogarnianie problemu. Próbuję jakoś doprowadzić przerzutkę do stanu używalności ale wykrzywienie jest na tyle duże, że próba naprostowania haka i wózka się nie powiodła. Czas na plan B. Łapy już mega uwalone i do tego zaczyna znów popadywać. Chowamy się pod zadaszenie i biorę się za przerobienie Meridiana w Singa. HEH czas na debiut rozpinania i skracania łańcucha. Jakoś to ogarniam przełożenie 2-6 jakoś się pociągnie do domu. Nim skończyłem się babrać z tym defektem zrobiło się jasno. Pakuję zestaw naprawczy w szmatę nadmiary smaru z rąk i jedziemy wreszcie do tego Maca. Gdyby nie te zachciewajki może rower byłby jeszcze na chodzie, a tak kolejne wydatki. Wrzucam w siebie kawę o poranku i wracamy na Sosnowiec. Na Bogucicach, żegnamy się z Kotem, a my dalej na Dąbrówkę, Morawę i wjazd przez Sobieskiego na Sosnowiec. Nawet dobrze mi się udało spiąć łańcuch bo luzów nie ma i leci się stale na równym tempie 20 do 25 km/h.  Przy Żeromie odbija i Adrian, a ja już sam za drogą na Zagórze. W domu 8:15 co za tym idzie 24 na nogach.

Jakoś mnie ten upadek i awaria totalnie nie załamała i tak do domu wróciłem z bananem na mordzie, że mimo wszystko nocka i tak fajnie minęła.
KIBICUJEMY


DRON BZZZ...