Moje mini TdP
Wtorek, 4 sierpnia 2015
· Komentarze(1)
Etap 3 -> Zawiercie - Dąbrowa Górnicza.
Wolne miałem dziś więc trzeba było niecny plan uknuty wczoraj wprawić w czyn. Jedynie się zastanawiałem jak sobie poradzę z tymi niby upałami.
Po 10:00 śmigam do garażu zrobić porządek z napędem, bo już suszą łańcuch śpiewał. Przeczyszczenie całego napędu: łańcuch, korba, kaseta i kołowrotek. Do tego smarowanko goleni w amorku.
Uporałem się z tym na styk. Ręce umyć i kwadrans po 12:00 dosiadam Meridiana i w drogę. Mam trochę ponad 2 godziny do startu w Zawierciu. Jak tu jechać, by zdążyć, a nie dublować dróg. Trasa urodziła się sama. Z Zagórza odbijam na Strzemieszyce Duże, za torami odbijam w lewo i wpadam na wojewódzką 790 i kieruję się na Łosień. Pierwsze 10 km jedzie się spoko. Mijam Kosmodom i 10 minut później znajduję się w Niegowonicach. 20 kilometr, pitstop pojeniowy. Wlewam w siebie izotonika i zaczynam podjazd na Kromołowiec. Chwila na podziwianie Panoramy okolic i śmigam dalej do Ogrodzieńca, gdzie przeskakuję na DW 791 i odbijam docelowo do Zawiercia. Przy Urzędzie Miasta jestem na 20 minut przez starem. Przebijam się do informacji po pieczątkę, a tam zawarte. No nic kręcę się trochę po miasteczku kolarskim i nim wystartują ląduję w sklepie i aplikuję porcję kolejnego Izo. 14:45 start ostry. Od razu atak i wyklarowała się ucieczka z peletonu. Podpinam się za ostatnimi wozami technicznymi i sumę za kolarzami. Nie moje tempo, a na końcu przypał jechać. Po paru kilometrach ścinam ich trasę i zaczynam próbę zjechania się z nimi na mecie. Odbijam na drogę 796 i sunę do Chruszczobrodu. Potem odbijam na drogę, którą pokazała mi Magda i jadąc nią docieram do Trzebiesławic.
Na Podwarpiu kolejny krótki pitstop, tym razem pojeniowo - popasowy. Akumulator podładowany. Jadąc dalej wpadam na P4, pustawo, pojedyncze osóbki. Z czwórki na Zieloną i wałami jadę na Ksawerę. Następnie trzymając się torów jadę pod Wisienkę. Przecinam sosnowiecką Pogoń i wpadam na chwilę na DK 86, by za chwilę odbić na Dąbrówkę Małą. 90 km wybił. Na Bogucicach w Biedrze zakupię małe conieco i już prosto pod Spodek.
Na rundy docieram równo z peletonem. Nim finiszowali spotykam cyklozową ferajnę: Patyka, Grzesia i Adiego. Gdzieś się przewinął Pawełek, na koniec, po wszystkim spotykamy Kota i Rysia. Marcin poleciał po auto, a my w piątkę jedziemy w kierunku Ikei. Kocur i Ryś, odbili w swoje strony, a my zaglądamy do Martyny, po czym aplikujemy sobie po fastfoodach w Ikei.
Pora już późna. Kręcimy na Sosnowiec, odprowadzając się nawzajem. Pierwszy odpada Grześ, następnie Adi, a na samym końcu ja melduję się na kwadracie.
14:20 melduję się na starcie w Zawierciu
Przy magistracie kibicuję Chochoły
i dożynkowy rower pana Chochoła
14:50 gotowi, do startu, START
CHRUSZCZOBRODZKI PAPIEŻ I JEZUS
17:30 MELDUJĘ SIĘ Z KATO, NA 500 M PRZED LINIĄ METY, KOLARZE WJEŻDŻAJĄ NA PIERWSZĄ RUNDĘ
Wolne miałem dziś więc trzeba było niecny plan uknuty wczoraj wprawić w czyn. Jedynie się zastanawiałem jak sobie poradzę z tymi niby upałami.
Po 10:00 śmigam do garażu zrobić porządek z napędem, bo już suszą łańcuch śpiewał. Przeczyszczenie całego napędu: łańcuch, korba, kaseta i kołowrotek. Do tego smarowanko goleni w amorku.
Uporałem się z tym na styk. Ręce umyć i kwadrans po 12:00 dosiadam Meridiana i w drogę. Mam trochę ponad 2 godziny do startu w Zawierciu. Jak tu jechać, by zdążyć, a nie dublować dróg. Trasa urodziła się sama. Z Zagórza odbijam na Strzemieszyce Duże, za torami odbijam w lewo i wpadam na wojewódzką 790 i kieruję się na Łosień. Pierwsze 10 km jedzie się spoko. Mijam Kosmodom i 10 minut później znajduję się w Niegowonicach. 20 kilometr, pitstop pojeniowy. Wlewam w siebie izotonika i zaczynam podjazd na Kromołowiec. Chwila na podziwianie Panoramy okolic i śmigam dalej do Ogrodzieńca, gdzie przeskakuję na DW 791 i odbijam docelowo do Zawiercia. Przy Urzędzie Miasta jestem na 20 minut przez starem. Przebijam się do informacji po pieczątkę, a tam zawarte. No nic kręcę się trochę po miasteczku kolarskim i nim wystartują ląduję w sklepie i aplikuję porcję kolejnego Izo. 14:45 start ostry. Od razu atak i wyklarowała się ucieczka z peletonu. Podpinam się za ostatnimi wozami technicznymi i sumę za kolarzami. Nie moje tempo, a na końcu przypał jechać. Po paru kilometrach ścinam ich trasę i zaczynam próbę zjechania się z nimi na mecie. Odbijam na drogę 796 i sunę do Chruszczobrodu. Potem odbijam na drogę, którą pokazała mi Magda i jadąc nią docieram do Trzebiesławic.
Na Podwarpiu kolejny krótki pitstop, tym razem pojeniowo - popasowy. Akumulator podładowany. Jadąc dalej wpadam na P4, pustawo, pojedyncze osóbki. Z czwórki na Zieloną i wałami jadę na Ksawerę. Następnie trzymając się torów jadę pod Wisienkę. Przecinam sosnowiecką Pogoń i wpadam na chwilę na DK 86, by za chwilę odbić na Dąbrówkę Małą. 90 km wybił. Na Bogucicach w Biedrze zakupię małe conieco i już prosto pod Spodek.
Na rundy docieram równo z peletonem. Nim finiszowali spotykam cyklozową ferajnę: Patyka, Grzesia i Adiego. Gdzieś się przewinął Pawełek, na koniec, po wszystkim spotykamy Kota i Rysia. Marcin poleciał po auto, a my w piątkę jedziemy w kierunku Ikei. Kocur i Ryś, odbili w swoje strony, a my zaglądamy do Martyny, po czym aplikujemy sobie po fastfoodach w Ikei.
Pora już późna. Kręcimy na Sosnowiec, odprowadzając się nawzajem. Pierwszy odpada Grześ, następnie Adi, a na samym końcu ja melduję się na kwadracie.
14:20 melduję się na starcie w Zawierciu
Przy magistracie kibicuję Chochoły
i dożynkowy rower pana Chochoła
14:50 gotowi, do startu, START
CHRUSZCZOBRODZKI PAPIEŻ I JEZUS
17:30 MELDUJĘ SIĘ Z KATO, NA 500 M PRZED LINIĄ METY, KOLARZE WJEŻDŻAJĄ NA PIERWSZĄ RUNDĘ