Wpisy archiwalne w kategorii

serwis

Dystans całkowity:2832.00 km (w terenie 278.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:142:05
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:33.71 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPD

Czwartek, 20 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Nim wystartowałem, poranek zleciał na czyszczeniu napędu i wypalaniu przedniej tarczy i klocków hamulcowych. Po tym zabiegu przestała piszczeć.

Potem już prosto na centrum. 

Po pracy odprowadzam Dawida na Kazimierz, skąd odbijam na Zagórze, a on w kierunku Strzemieszyc. 

DSPD

Czwartek, 22 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Dziś normalnie jakieś przesilenie. Zebrać do pracy, oj jak mi się nie chciało. Skończyło się, że dość goniłem, aby zdążyć. Na drugim kilometrze, chcę wrzucić na blat i czuję, że coś nie tak z przednią przerzutką. Oglądam się, a tu się postrzępiła franca linka i został mi tylko środkowy bieg. Na szczęście nie strzeliła całkowicie i na jakimś normalnym przełożeniu dotarłem na centrum. Chwila do otwarcia, więc z pomocą Daniela udaje się linkę sprzęgła wymienić. W pracy też jakiś niemrawy jestem. Może temperatura. W natłoku zajęć udaje się dotrwać do zamknięcia.
Powrót nieśpiesznie przez sosnowieckie parki.

Ustawka: terenowo wokół komina.

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(1)
Kategoria serwis, wycieczki
Kolejna z przygotowawczych ustawek do wyjazdu w Bieszczady.
Prowodyrem Limit. Plan przejazd różnorakim terenem od Sosnowca poprzez Czeladź, Siemianowice, Powiat Będziński do Dąbrowy na Zieloną.
Że mi wolne wypadło, do pracy na dyżur nie trzeba było jechać, więc żal było by nie skorzystać. Wsiadam na Wielkiego i śmigam pod Egzotarium na zbiórkę. Na miejscu Limit, Krzysiek i Roman, który z przyczyn osobistych musiał zrezygnować. Niebawem docierają Paweł, Maciek, Marek oraz Tomek. Dodatkowo dołączył się Olek, którego zwerbował Limit. Czekamy na ewentualnych, ale nikt już się nie skusił dupska z kanapy ruszyć.
Podjeżdżamy jeszcze pod Lidla na mały zakup i śmigamy. Limit prowadzi, reszta za nim. Ja nie wiem, dochodzę do wniosku, że jeszcze mało bezdroży mam przejechane. Tak człek nas wodził, że czasem nie kojarzyłem, gdzie jestem, ale prowadził to wiedziałem, że gdzieś wyjedziemy. Poranna słoneczna aura nieco się popsuła, się zachmurzyło i zaczęło nieprzyjemnie wiać, ale bez deszczu, nie ma tragedii.

Sporo przygód awaryjnych spadło na Olka. Chyba taki, chrzest bojowy. A to mu się łańcuch zaklinował w korbie, a to glebę zaliczył, hamulce do regulacji oraz smarowanie napędu.
Ustawka nie oszczędziła również Maćka, który miał bliskie spotkanie z ziemią. W sumie to z Markiem, który akurat wpadł na trajektorię upadku. Także, ja i Krzysiek mieliśmy swoje 5 minut. Przy szklarniach w Malinowicach czuję, że coś nie tak z przednią oponą. Ehh pierwsza pana na wielkim kole. Szydercze paluchy poszły w ruch. Zaczynam brać się za łatanie, a tu Krzysiek melduje, że złapał snejka, ale na tył. Zabieramy się za robotę, a reszta ekipy spełnia się dogryzając szyderczo. Po chwili rowery już na kołach. Od tego momentu już bez awarii. Docieramy na Zieloną, skąd już każdy w swoją stronę. Większość pojechała na wały, a ja odbiłem na P3 zobaczyć czy jeszcze żaglówki pływają po zbiorniku. Zawody już zakończone, ale kilka jednostek jeszcze się woduje. Przelot przez promenadę i już prosto na Zagórze.

DP Serwis D

Środa, 8 marca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Zatoki mnie dopadły i znów przymusowa przerwa od bika, żeby się znów trochę podleczyć. A przy okazji miałem parę dni wolnego to się dobrze złożyło. Jak już trzeba było się przemieszczać to albo tuptusiowanie, albo zbiórkom.

Dziś według ICM mało wiatru i bez deszczu to się decyduję ruszyć na rowerze do pracy. Ruch jak na środek tygodnia to całkiem spory. Jedzie się całkiem dobrze, ale mam wrażenie, że za cienko się ubrałem bo czułem lekki dyskomfort termiczny.

W sumie przejazd na bazę bez przygód. Dopiero tuż przed bramą zakładu coś mi przeskoczyło w łańcuchu i się zblokował. Spoglądam w dół, a tu wózek tylnej tymczasowej przerzutki się rozkręcił. No mosz. Dobrze, że kółeczko przerzutki nie odleciało, tylko zakleszczyło się w kasecie. 

Szybki serwis i znów działa. Rower na bok, przebierka i wyjazd na serwisy.

Niby 3 punkty pod Krakowem, a cały dzień na tym straciłem. Powrót na bazę po 18:00. Ciemno, chłodno. 
Na zapętlanie większe już za późno, a z tym napędem to też nie ma co ryzykować. Powrót na kwaterę realizuję korzystając ze ścieżki na 1 Maja, Narutowicza i Kombajnistów, Zaruskiego i już prosta wzdłuż Mieroszewskich.

Pobudka ze snu zimowego: S DP

Czwartek, 29 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, serwis
Wczoraj wreszcie po miesięcznej przerwie udało mi się doprowadzić Meridiana do stanu używalności. Rozmyślałem nad singlem, ale udało mi się ze szpargałów wykopać przerzutkę Altusa - odzysk z Vortex'a. Idealnie nie przerzuca, ale kręcić się da.
Dziś przyszło mi jechać w dwudniową trasę. Pobudka o dziwacznej godzinie - 3:45 i 45 minut później decyduję się na Meridiana i kręcę na Morawę.
Na bazie przebierka i dalej w drogę, tyle, że już autkiem.

DP Bytomska Masa D

Piątek, 30 września 2016 · Komentarze(1)
Kategoria serwis, rekreacja, praca
Pod koniec miesiąca nieco więcej jazdy. Ale generalnie słabo, tylko jedna trasa pow. setki w tym miechu.

Pobudka jak na ostatni dzień września idzie dość opornie, jakoś niespokojnie spałem co sprawiło, że rano jestem dość zmierzły i nie mogę się z niczym wyrobić. Z lekkim poślizgiem udaję się na Morawę. Jazda z początku idzie też opornie, wczorajszy objazd nieco sił zużył, ale z każdym km było lepiej. Ruch sporawy na drogach, ale bez ekscesów. 

Na bazie przebierka i jazda na dwa montaże. Powrót na bazę jeszcze w normalnych godzinach, więc planuje wprowadzić wczorajszy pomysł w czyn i udać się do Bytomia na masę. Udaje mi się też nakłonić Krzyśka na wypadzik za miedzę. Zgadujemy się pod firmą na Szopkach i ok. 16:30 kręcimy w owym kierunku. Z Szopienic na Dąbrówkę i dalej za drogą na Siemce, aby w Michałkowicach wlecieć na DK 94 i nią docelowo do Bytomia.

Tuż przed Rynkiem czuję, że na zadku zaś miękko. O rzesz ty, zaś pana. Tuptusiamy te parę metrów na Rynek i dokonuję oględzin i wymiany dętki. Obrót koła i jest winowajca. Nowa opona nie wytrzymała ataku wszywki. Wyciągam intruza i szybka wymiana bo do startu masy kilka minut.

Uporawszy się z problemem dołączamy do masowiczów. Dynio dziś w roli gospodarza, bo Roman akurat na targach rowerowych w Kielcach. Wybija 18:00 i startujemy. Młody Badura w trakcie gdy czynimy rundę honorową wokół Rynku nalicza się około 160 cyklistów.
W asyście służby medycznej i policji jedziemy na zaplanowaną trasę. Długo nie było trzeba, jak się włączyłem w pomoc przy zabezpieczaniu przejazdu. Tuż przez finiszem widzę defekt u jednej dziewczynki. Ramię od korby się poluzowało. Klucz głęboko w plecaku więc chwilowo ręką ile się da skręcam śrubę, a resztę operacji kończę już ma mecie Masy. Na koniec dziewczynka uznała, że jestem jej dzisiejszym bohaterem, bo mogła dzięki mnie dokończyć przejazd. Miło.

Towarzystwo się rozjechało, odnajduję Krzyśka i udajemy się do Cukierni na babeczkę i kawusię, a co. Posileni wpadamy na 94 i nią prosto już do Czeladzi. Tam okazuje się, że coś za szybko dotarliśmy i zamiast od razu na Szpital Wojewódzki to odbijamy na Milowice, gdzie wpadamy na czerwony rowerowy prowadzący na Stawiki. Niezły klimacik jechać tamtędy już po zmroku.  Ze Stawików na Mireckiego i po chwili wpadamy na ścieżkę wzdłuż Będzińskiej, którą to już prosto na Szpital Wojewódzki, gdzie ostawiam Krzyśka, który jeszcze musi odbębnić nockę w pracy, a sam kręcę w kierunku Środuli. Już prawie pod domem sms od żony co bym jej kupił leki w całodobowej aptece. No cóż jeszcze raz zwrot i śmigam do najbliższej pod Plejadę. Dokonuję zakupu i już prosto na kwadrat.

No dzionek super zapełniony,do tego spotkanie z dawno nie widzianymi ludkami i kolejny tysiąc do przodu. Teraz czas dociągnąć do 8k km. 

DP Serwisy D

Wtorek, 27 września 2016 · Komentarze(3)
Kategoria praca, serwis
Dziś na bazę śmigam o godzinę wcześniej.Pobudka jak jeszcze ciemno, ale w trakcie obrzędów przedstartowych zrobiło się na tyle klarownie, że nie było konieczności jechać z oświetleniem. 

W sumie dziś na firmie to tylko jazda na montaż fotela w moje rodzinne strony. Potem to już miałem więcej luzu na placu i mogłem się zabrać na ciąg dalszy serwisowania Darkowego pojazdu. Ehh, chyba przestanę serwisować te marketowe sprzęty. Nic nie idzie idealnie zgrać. Trochę czasu mi na tym schodzi, ale wreszcie dochodzę do ładu z tym ustrojstwem.

Potem powrót do rodziców, gdzie czekał na mnie jeszcze rower brata do lekkiego serwisu. Akurat tutaj to tylko poprawa tylnego hamulca i manetki od przedniej przerzutki.

Uporawszy się ze wszystkim śmigam już do siebie na kwadrat.

Niedzielna ustawka na Smutną Górę.

Niedziela, 25 września 2016 · Komentarze(5)
Kategoria serwis, wycieczki
Ja nie wiem, człowiek chce tu kulturalnie wyskoczyć z chłopakami na rower, a tu los takie złości na mnie szykuje. Jak to Limit wspomniał "ofiary muszą być" - ale czemu akurat ja. Ale od początku.

Wczoraj od Maćka dowiaduję się, że chłopaki szykują na jutro jakąś ustawkę w kierunku Imielina. Jest okazja i super to czemu nie skorzystać. Budzę się po 6:00 i dzień zaczynam od iścia na poranną mszę, po czym zwrot na kwaterę. Pożywne śniadanko, do tego smarowanie łańcucha i 9:35 zbieram się w drogę.

Już mam na bika siadać przed blokiem, a tu ku mojemu zażenowaniu z tyłu nie ma luftu. Do startu ustawki jeszcze chwila to zabieram się na ekspresową wymianę gumy. Obleciałem ręką tylko oponę czy nie ma zadzioru i wkładam zapas. Dzwonię do Limita, że mam przymusową obsuwę i że będę gdzieś na 10:15 pod fontanną. 

Na miejsce zbiórki docieram ostatni. Są Michał, Przemek, Domino, Limit, Mario z latoroślą (Oskar). Krótka przerwa i zaczynamy przejazd. Prowadzi Michał. Długo nie ujeżdżamy, a ja łapię efektowny lot przez kierę przemierzając stawy Hubertus. Dobrze, że jechałem ostati i nikt nie widział. Doganiam ekipę i wydawało by się, że już bez kłopotów udaje się jechać. Jadąc zielonym szlakiem mysłowickim na drobnym podjeździe blokuje mi się lekko łańcuch wybijając z rytmu.
Jadąc dalej docieramy do Imielina. Tam przy zbiorniku imielińskim zasiadamy przy burgerach i pizzy. Posileniu już docelowo na Chełma Śląskiego, a konkretnie puntem zwrotnym była Smutna Góra.
Powrót urządzamy sobie drugą stroną zbiornika i trzymając się wałów Przemszy docieramy pod Elektrownie w Jaworznie. Korzystając z jaworznickich szlaków docieramy do Sosnowca w rejon TTC. Przerwa pojeniowa i kręcimy czerwonym sosnowieckim na Stawiki. Ledwo wjechałem na pętlę wokół zbiornika poziom irytacji zaś sięgnął zenitu, bo zaś panę złapałem. 

Większość chłopaków się już rozjechała, a ze mną został Limit, odszukuje w poprzedniej dętce dziurę i przy pomocy łatki samoprzylepnej łatam dętkę i dokonuję po raz drugi dzisiejszego dnia serwisu. Uporawszy się postanawiam wymienić również tylną oponę na nową. Stara już mocno wyeksploatowana, a ma dopiero i aż przejechane 3,5 tys. km.
Aby plan wcielić w życie udajemy się we dwóch do Decathlonu i zakupuję jedną identyczną jak ta co była założona. 
Rozbiór koła po raz trzeci i dokonuję wymiany ogumienia.

Opona wymieniona to czas na testy. Odwożę Limita lekkim zakolem pod jego kwaterę, skąd już samotnie z Psar śmigam na P4 i dalej przez P3 i park Zielona dociągam sie na Zagórze.

Zabiegany, zwariowany piątunio.

Piątek, 23 września 2016 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Jak to bywa dzień wolny od pracy do wolnych nie należy. Do tego plany mi się totalnie posypały i na biegu musiałem ratować sytuacje. 

W sumie do południa poświęciłem czas na ogarnianie wpisów na stronie klubowej. W trakcie dostaję telefon z firmy, że jednak w sobotę mam robotę i muszę przyjść. Program przestawił mi się o 180 stopni. Na biegu miałem zorganizować kogoś do poprowadzenia rajdu seniora. Udaje się i dogaduję się z Maćkiem, że on przejmie na siebie to brzemię. 
W planach dzisiejszego dnia mam jeszcze kilka rzeczy do ogarnięcia. 

Na początek do salonu Orange, następnie kręcę na Grabową spotkać się z drugim Ja i pobrać od niego flo za ubezpieczenie w PTTK. Z funduszem jadę do Oddziału opłacić składkę, skąd następnie na Morawę, gdzie zaplanowałem poświęcić trochę czasu na serwis roweru kolegi z pracy.
W pracy urządziłem sobie warsztat i przystąpiłem do działania. Robota nawet szła, aż do momentu, gdy chciałem się dobrać do tylnego koła. Ma skubaniec jakiś dziwny wolnobieg i klasyczny klucz do ściągania był za duży. W takim razie chwilę odciągam się od pracy i śmigam do Plastrów zobaczyć czy coś pomogą. Niestety nic nie mają na stanie, ale udaje mi się zakupić kółeczka do wózka tylnej przerzutki z mojego Meridiana. Wracam na firmę dokończyć to co się da i przy okazji wymieniam kółeczka na nowe.

Po skończonej pracy śmigam nieco spóźniony na Dęblińską, gdzie umówiłem się z Maćkiem i Pawłem na przejazd jutrzejszej trasy. 
Z racji, że jest już dość późno całej trasy nie kręcimy, tylko etap z którym może mieć problemy. Całość objazdu kończymy w parku sieleckim, skąd chłopaki śmigają gdzieś, a ja prosto już na kwadrat.

DPD + pana

Czwartek, 25 sierpnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria praca, serwis
Dziś praca jak się okazało w terenie.
Nim się wybrałem na magazyn dostaję telefon cobym podkręcił szybciej  bo jadę w trasę z fotelami. Jak podkręć to podkręć. Wiatru nie odczuwałem i w efekcie udaje mi się zrobić nowy rekord dojazdu na Morawę w czasie 18:32 min. Może to za sprawą jednego palanta, który zdecydowanie za blisko postanowił mnie na 3 wyprzedzić. Udałem się za łajzą w pościg sp...ić go jak psa i prawie mi się udało go dopaść na Ślimaku. Chyba odbił na Pogoń bo zniknął mi z pola widzenia, a nie możliwe że na czerwonym przeleciał. 
Cały dzień zleciał na jeździe pod niemiecką granicą i w okolicach Krakowa.

Po wszystkim kręcę z powrotem na kwaterę. Małżonka pizzę zamówiła to nie zaginam za bardzo i śmigam przez Stawy Hubertus, Naftową, przez kładę na Kościelną. Potem na rondo Gierka i wlatuję na ścieżkę wzdłuż 1 maja. Ukręciłem może z 300 metrów i naglę czuję coś miękko na zadku. No ładnie pizza w drodze, a tu pana. Oględziny opony i jest winowajca. Wrażenie mam, że jakaś sierota wysypała niespodzianki na ścieżkę, bo w szoku byłem, że taki wkręt zadbany. Szybki serwis wymiany ogumienia i kręcę dalej przez Kombajnistów do Parku na Środuli i przez Małe Zagórze do Mecu i zjazd na kwaterę.

Chęć ciepłej pizzy sprawia, że zapominam się samowyszydzić.


Jest ci i on