DPD + pana
Nim się wybrałem na magazyn dostaję telefon cobym podkręcił szybciej bo jadę w trasę z fotelami. Jak podkręć to podkręć. Wiatru nie odczuwałem i w efekcie udaje mi się zrobić nowy rekord dojazdu na Morawę w czasie 18:32 min. Może to za sprawą jednego palanta, który zdecydowanie za blisko postanowił mnie na 3 wyprzedzić. Udałem się za łajzą w pościg sp...ić go jak psa i prawie mi się udało go dopaść na Ślimaku. Chyba odbił na Pogoń bo zniknął mi z pola widzenia, a nie możliwe że na czerwonym przeleciał.
Cały dzień zleciał na jeździe pod niemiecką granicą i w okolicach Krakowa.
Po wszystkim kręcę z powrotem na kwaterę. Małżonka pizzę zamówiła to nie zaginam za bardzo i śmigam przez Stawy Hubertus, Naftową, przez kładę na Kościelną. Potem na rondo Gierka i wlatuję na ścieżkę wzdłuż 1 maja. Ukręciłem może z 300 metrów i naglę czuję coś miękko na zadku. No ładnie pizza w drodze, a tu pana. Oględziny opony i jest winowajca. Wrażenie mam, że jakaś sierota wysypała niespodzianki na ścieżkę, bo w szoku byłem, że taki wkręt zadbany. Szybki serwis wymiany ogumienia i kręcę dalej przez Kombajnistów do Parku na Środuli i przez Małe Zagórze do Mecu i zjazd na kwaterę.
Chęć ciepłej pizzy sprawia, że zapominam się samowyszydzić.
Jest ci i on