No z hamulcami na pewien czas spokój, hydraulika poprawiona, kółeczko wycentrowane. Jeszcze tylko w maju wymiana napędu i znów jazda na pełnych obrotach.
A tym czasem dojechać jeszcze napęd zimowy.
Z jazdy praca i trochę po Sosnowcu w celu dotarcia klocków.
Czas doprowadzić bika do porządku. Po pracy prosto na center zostawić Biga w Plastrach. W międzyczasie i skarbówka i piwko u Krzycha i zebranie Cyklozy.
Tak jak końcówka była z przytupem, tak jakoś tego roku nie idzie rozkręcić. Poniedziałek jakoś taki leniwy, taki niechce miś, że roweru nie ruszałem, trochę spaceru dla rozruchu. Wtorek inwentaryzacja na Euro więc po 16 godzinach nawet o rowerze nie myślałem. Z resztą może i rano bym się pokusił na te małe kilometry DPD, ale pośniedziały łańcuch i luz na tylnym kole mnie od tego odgoniły. Więc jedynie po powrocie z całodniowego liczenia towaru wziąłem się za przesmarowanie łożysk tylnego koła i wyczyszczenia napędu. Środa i czwartek to tylko skromne DPD. Czuję, że jakieś przeziębienie wisi w powietrzu bo bezpieczniki (węzły) zaczęły dokuczać. Więc narazie delikatnie. Jeszcze się nakręcę w tym roku.
Pierwszy dzionek świąteczny. Po powrocie z kościoła żal by było na rower nie wyjść jak tu taka pogoda. Jednak mam tylko 3 godziny okna między wizytą gości. Pada na rundkę Bukowno - Sławków.
Już mam startować, drzwi zamykać, a tu dostrzegam, że linka przedniej przerzutki już tak postrzępiona, że zaraz strzeli. W tył zwrot, 15 minutowy zabieg wymiany linki i w drogę.
Szybki rozruch do Klimontowa i długa na Juliusz, tam odbijam w las i ścinam do Maczek. Miałem na uwadze, że teren przy zbiornikach jest ogrodzony (news od Ola) i rozkmina czy nie jechać lepiej od lokomotywowni w kierunku Sosiny, czy w ogóle trasę zmodyfikować i nie pojechać sobie na Jaworzno i Imielin. Jednak się skusiłem pojechać na zbiorniki zorientować się jak to w rzeczywistości wygląda. Faktycznie płot wysoki i droga przy stawach zamknięta, ale tubylcy już zdążyli wydeptać ścieżynkę wzdłuż płotu i nią też przedostaje się na drugą stronę lokomotywowni i drogą dojazdową prosto na Sosinę. Czas mam dobry to ruszam tą 10 km długą prostą do Bukowna. Przy OSP w Starym Bukownie odbijam na Sławków. Po drodze wpadam na tablicę mieściny Międzygórze. Nie jest to wprawdzie Kotlina Kłodzka, ale miałem drobne pagórki zanim tam dojechałem. Nieopodal tablicy dostrzegam miejsce pamięci związane ze staceniem kilku bojowników ruchu oporu, w tym jednego z Sosnowca - Mieczysława Chęcińskiego.
Chwila przerwy na Rynku i zawijam do domu. By nadgonić wpadam na 94 i nią do Strzemieszyc Wielkich. Po pokonaniu kolejnej długiej prostej skręcam na Szałasowiznę i chwilę później przelatuję przez Ostrowy do Kazimierza. Armii Krajowej - niekończąca się opowieść. Końca remontu nie widać. Terenu mało to jeszcze na zakończenie błotnisty skrót przez Las Zagórski do Zajezdni i zjazd Paderewskiego w dół. Oj strzelałem jak z K-ma błotem dookoła.
Jak już się wczoraj ugadałem, tak rower poszedł do spa na naprawę hydrauliki. Ale zanim, to od rana rundka do Euro. Po pracy kręcę na Tajwan poszukać hurtowni odzieży BHP. Lokal odnalazłem, ale już jestem po czasie i nic nie załatwię.
W takim razie kręcę pod fabrykę limitową, skąd zamiast kręcić pod górę na Lenartowicza to wypaliłem, że pojadę na skróty hałdą za działkami. Głupi był to pomysł, bo czasu nie zyskałem, a rower tak się błotem zajął, że nim pojechałem do Plastrów wziąłem się na czyszczenie.
Doprowadzam rower do porządku i gonię na serwis. Rower zostawiam do reperacji, a sam z buta do Oddziału na spotkanie wyborczo-wigilijne Przewodników.
Rowerowo dzień zaczęty od wymiany pany. Jak zwykle mały szkodnik się w oponę wbił i był on przyczyną tego, że powietrze uciekało.
Na koła jednak wskakuję dopiero o 17:00. Czynię rundkę z Zagórza na Niwkę. Odbicie w lewo i prosto na Stałe do Jaworzna. Za Bricomanem zjazd przez Niedzieliska na Górę Piachu i zjazd do Maczek. Przy Balatonie ogarniam, że mam jeszcze trochę czasu i lecę na Ostrowy. Chwila na smarowanie łańcucha. Następnie Szałasowizna i Strzemieszyce, skąd już wzdłuż 94 pod Expo Silesia i zjazd na kwadrat.
Październikowe kręcenie przekroczyło tysiaka. Jak listopad będzie życzliwy to chyba faktycznie uda się te 600 km ukręcić, aby dobić do 9 k.
Jak spojrzałem, na statystyki wystarczyło 17 dni na 31 aby tysiaczka zrobić.
Starczy tego łażenia. Zebrałem się koło południa i pokręciłem do Plastrów po nowy łańcuch i kasetę. Poprzedni zajechany po 6700 km. Powrót na kwaterę, zmiana odzienia na cywilne i do Kato na Zebranie wyborcze Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej. Wieczorem wreszcie przyszedł czas, gdy mogłem rozpocząć operację przeszczepienia nowych podzespołów napędowych do Big Wheela. Korba przyjęła nowy łańcuch, więc jeszcze zostaje. Po ukończonej pracy przyszła pora na testy. Z Zagórza na Stary Sosnowiec przez SK 94. Następnie zwrot do Centrum i powrót na Zagórze.
Dzień zaczęty już o 5:00 rano. Śniadanko, prysznic i z buta pod biedrę, gdzie miał mnie przechwycić samochodem Waldek. Wskakuję do cytryny i kręcimy za Jaroszowiec pokręcić się parę godzinek w tamtejszych lasach.
Grzybiarz ze mnie mizerny, ale znalazła się okazja pogadać z Waldkiem, a i wypad na łono przyrody zawsze pozytywnie wpływa. No i też z pustą ręką nie wracałem, Trochę podgrzybka się uzbierało i kilka prawdziwków.
Po powrocie zabieram się za wymianę ogumienia tylnego w Big Ninie. Oryginalna już mocno wyeksploatowana. Przy okazji wymiany czyszczę sobie napęd i nagle rower na bok, zaciskając tylny hamulec. Tłoczki tak się zbiły, że nie mogłem ponownie koła włożyć. Śrubokrętem rozszerzyłem klocki, ale ten zabieg pozwolił jedynie założyć tylne koło, ale układ się zapowietrzył i naciśnięcie klamki nie powodowało hamowania.
Ogarniam się i kręcę do Plastów poprosić Daniela o naprawienie. Przy okazji dowiaduję się, że te oryginalnie klocki są do wymiany, więc kolejny wydatek.Posłużą na kolejne 6 tysięcy.
Rower sprawny, żegnam się i wpadam na chwilę do Oddziału. Załatwiam co moje i kręcę na obiad.
Posilony z tatą rundka na p3 i powrót na kolację i lu
Praca w rowerowym ma swoje plusy. Serwis na miejscu, więc nie trzeba nigdzie ganiać. Po manewrach krakowskich już musiałem poprosić Szamana, aby odpowietrzył mi przedni hamulec. Okazało się, że oprócz tego klocki miałem przepalone i tarcza pokrzywiona. Skończyło się na wymianie promaxowskich komponentów na shimano.
Po pracy ruszam na klasyk na bieżnię P3 dotrzeć nową tarczę. Docieram, łapię króliczków na rundę wokół zbiornika, a tu po chwili wpadam na Frey'a, kończy się na izo drinku. Chwilka na pogaduchy i każdy w swoją stronę. Czynię rundkę i zjazd na kwadrat.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym