Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:29917.00 km (w terenie 1653.00 km; 5.53%)
Czas w ruchu:1600:53
Średnia prędkość:18.38 km/h
Maksymalna prędkość:62.90 km/h
Liczba aktywności:1150
Średnio na aktywność:26.01 km i 1h 26m
Więcej statystyk

DPD

Środa, 23 lipca 2014 · Komentarze(1)
Kategoria praca
Jaki poniedziałek tak i cały tydzień - zakręcony na maxa.

Do pionu zbieram się dopiero o 7:00, dwadzieścia minut na ogarnięcie i sru do pracy. Wylatuję  trochę później ale udaje się po trasie nadgonić i wstrzelić się w odpowiednie ramy czasowe. Już na starcie zaliczam dziejszego max-a podpinając się w tunel za vanem, potem za busem i  przy ślimaku średnia na pierwszych 5 km -> 35,5 km/h. Już w bezpiecznej czasówce sokojniejszym tempem  na Morawę.

W robocie cuda, pracy tyle i dostawy na koniec sprawiają że dniówka się wydłuża do niemal 20:00. Pakuję się i gonię na Rawę po moje kochanie. Korzystając, że nie pada spacerek do center Kato. Martynę do autobusu, a ja w tył zwrot i powrót na kwaterę.

Powrót znów po nocy przez Bogucice, Dąbrówke Milowice, Piaski, na Grota wlot na 86 i przedowtaję się na Chemiczną. Podjazdu na północną nie chce mi się rzeźbić więc zwrot na Konstantynów, Plejadę, Zaruskiego i ostatnie kilometry już slowly ścieżką wzdłuż Mieroszewskich.

DPD

Wtorek, 22 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pobudka idzie dość opornie, ale dzieki temu, że wszystko na dzis miałem uszykowane to wyjazd do pracy idealnie wkomonowany w okno startowe. Mało tego  wiatr z północy to kręciło się lekko i średnia doajazdu na bazę w granicach 28 km/h.

Na bazę udaje się też dotrzeć przed czasem.

Dniówka odhaczona, na bika i do domu.

DP, z Nią ND

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Niecny plan przejechania wszystkich lipcowych dni z dziennym dystansem +30 km niewypalił. Weekend na delegacji w Jeleśni i bike miał pauze.

Dziś dniówka na bazie. Pobudka 6:30, ale jakoś wstawać mi było opornie i dołożyłem sobie półgodziny drzemki. Śniadanie, po bike do garażu i w drogę. Wariant trasy opcjonalny czyli tylko jedne światła a potem płynna jazda bocznymi drogami.

Jak to poniedziałek najwięcej  dzieje się na firmie, generalnie rozliczenie weekendu targowego i szykowanie magazynu pod nowe dostawy i tak zlatuje do 15:00. Udaję się załatwić jeszcze urlop na ostatni tydzień lipca i czas na relax.

Wyjeżdżając na niebie niepewne chmury zwiasujące deszcz który nomen omen jednak nie padał.
Z bazy tym razem kierunek Ligota na spotkanie z my love. Z Morawy pod AE, gdzie zwrot i wjazd na D3S. Za stadniną wpadam nawracającego z pracy Tomka. Chwila na pogaduchy i każdy w swoją stronę.

Wreszcie docieram na miejsce  na początek obiadowa pizza na mieście. [...]  przejażdżka po okolicy i wracamy.
Na minus trzeba  było jeszcze do domu dotrzeć. JAK  już przebiłem się pod spodek to skakuję na trasę i zjeżdżam dopiero przy Makro. Szeroki pas awaryjny i znikomy ruch blachosmrodów to się spokojnie wracało. 

DP ND

Czwartek, 17 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dzień czwartkowy jakiś taki mizerny od samego rana, a to za sprawą napierniczania łba i późniejszego promiennego bólu zęba. Spać się nie dało i dopiero po 3 porcji leku przeciwbólowego gdzieś po 3 nad ranem udało mi się jakoś normalnie zasnąć. Co z tego jak i tak o 6:00 pora była wstać.

Wstaję jakiś taki niedorobiony ciepła herbata z rana pakuję sakwę i o 7:10 wyjazd na Morawę. Jakoś tak odruchowo za wcześnie przez co miałem spory zapas czasu to i dojazd był w miarę powolny.

Dniówka na bazie jakoś zlatuje coś się robi to i czas szybciej płynie. O 15:00 koniec pracy. Przebierka i ruszam w drogę powrotną. Na początek na Nowy Roździeń przekazać kluczyk do boksu. Pod Galerią dostrzegam Staśka, przekazuję pakunek i w dwóch wracamy na Stawiki, gdzie Stasiek odbija do siebie, a ja kręcę nie za żwawym tempem załatwiać dalej. Na Kilińskiego kolejne spotkanie klubowe tym razem wpadam na Macieja, z którym krótka przerwa na pogaduchy. Wreszcie docieram do PKO, a tam dziś też robota idzie jak krew z nosa. Jak wszedłem o 16:00 to wyszedłem dopiero lekko po dwóch godzinach, ale załatwiłem to co chciałem. A no tak w banku dostrzegam jeszcze kolejnego klubowicza Janusza, ale akurat już byłem obsługiwany, a on szedł swoje sprawy załatwiać skończyło się na odmachnięciu ręką.

Hmm, do domu śmigać na obiad trochę późno. Modyfikacja planu śmigam na Kebaba. Na trochę starczy. Posilony znów za Brynicę na spotkanie z nią. Przegadujemy ostatnią godzinę pracy. W formie dziś nie jestem, to po pracy zamiast busem to spacerkiem odprowadzam  do Centrum Kato na dworzec. Pani do autobusu,a ja zawijam do domu odespać parszywą nockę. No tak jeszcze tylko wymodzić trasę powrotu. Miał być spontan więc poleciałem jak droga prowadzi. A droga wywiodła mnie pod Silesię jak już tu dotarłem to przybrałem azymut Siemce. Przebijam się przez DTŚ na Oblatów, po czym zwrot na Pętlę Słoneczną i jak droga prosta na Siemce.

Jazda idzie opornie jeszcze do tego chyba kto inny dziś światłami operuje bo większość dzisiejszego wieczora świeci na czerwono. Z Siemianowic na Bańgów do 94, którą to na Czeladź, Będzin, Dąbrowę i do domku naładować baterię.

DPD

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pobudka po 7:00. Wstaję jakiś niemrawy ale z minuty na minutę już coraz lepiej. Ogarniwszy się ze wszystkim stwierdzam, że jeszcze wyłożę gnaty na jakiś półgodziny. No chyba mi tego brakowało dodatkowa hibernacja poszła na plus.

Pora się zbierać do pracy. Ale za nim to na początek pod ścianę płaczu, potem do Króla po upgrade na drugie śniadanie i w drogę.

Później się wyjechało ale już na starcie udaje mi się podpiąć za kurierem z DPD bez oporów powietrza już na 100 metrach od świateł osiągam +50 i to jadąc lekko pod górkę. Wstrzelony już w ramy czasowe, a nawet z lekkim zapasem wpadam na wariant trasy dojazdu ze wczoraj i już spokojnym tempem +20 bez żadnych ekscesów prosto na Rawę.

EDIT:
Dniówka poniedziałkowa idzie dość opornie. Na dodatek im bliżej końca łamie mnie spanie  na skutek zbliżającego się frontu burzowego. Wybija 20:00 ołowiane chmury do okoła i gdzie nie gdzie się błyska, ale nie pada co jest dużym plusem.

Odprowadzam Martynę na busa o czym na Meridiana i rura do domu. Ciekawy efekt do okoła deszczowe chmury, a nademną jedyna dziura z wyłaniającym się błękitem. Do Sosnowca docieram 86 myślałem cały czas trasą lecieć ale nie chciałem ryzykować natknięcia się na deszcz to odbijam przy Macu na Piłsudskiego, zwrot na 3 Maja i za  drogą na Srodulę. 

Od Ślimaka już jadę po mokrym asfalcie znaczy się tu padało. Za stokiem zjazd na Małe Zagórze, szczytem przez Mec i kończę dzisiejsze rowerowanie na sucho. Jutro wolne no to dzień byczenia i ładowanie akumulatorów.

DPND

Niedziela, 13 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pubudka przed 8:00. Za oknem zdecydowanie ładniejsza aura niż dnia poprzedniego. Ogarniam się i półgodziny później znoszę bika i ruszam po upgrade śniadaniowe po czym z zapasem czasu spokojnie ruszam do pracy. Dziś najdalszy punkt czyli Salon na Rawie.

Wariant trasy z czwartku czyli Plejada, Buczek, Pogoń, Stawiki, Borki i za Roździeniem wpadam na chwilę na 86 by dostać się na parking IKEI. Jazda przez miasto ale praktycznie bocznymi bez żadnych świateł i o znikomym ruchu samochodów, chyba będzie wersją standard.

EDIT:
Jak na niedzielę dniówka wyjątkowo szybko zleciała. Na szczęście tradycji się nie stało za dość i po raz 3 nie było ulewy na zakończenie dniówki niedzielnej.

19:00 wybija przebierka w bike wdzianko i koniec szychty. Odprowadzam znajomą na przystanek po czym jadę na spotkanie z Panną M i Panem_P w rejony kałuż dąbrowskich.

Azymut wybrany to ruszamy. Na początek Dąbrówka potem drogą koło Schroniska przedostaję się pod Milowice, skąd zjazd na Piaski. Przebijam się przez familoki, na rondo i zjazd do M 1. Łączność z ekipą po czym przebijam się na drugą stronę 86, pod Zamek i dalej wałami do parku Zielona. Szczytem przez park i ląduję przy Molo. Znajomków nie widać to w ramach bonusu rundka po bieżni po czym znajdujemy się już w komplecie.  

Z P3 ruszamy do Tesco po jakiś upgrade na kolację i chcący przekroczyć 60 na finiszu objazd do Zagórza przez Kazimierz, Ostrowy, Porąbkę i zjazd przy Zajezdni skąd już przez Szymanowskiego na kwaterę nadrobić trochę snu bo jakoś w tym miesiącu jakby mi energii brakowało.

PD N

Czwartek, 10 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Do pracy przewozem D.

Dniówka dzis idzie jak krew z nosa. Dopiero końcówka jakoś zleciała, a to Pan_P się na Roździeniu pokazał, potem telefonicznie z Limitem i nadeszła oczekiwana 19:00.

Pomysłu na jakiś większy trip nie ma to się objazd w biegu urodził. 

Z roździenia przebijam się na borki, następnie rundka wokół Stawików i azymut wyszedł sam czyli trasa szlakiem Pogranicza na odcinku Sobieskiego - Mikołajczyka. Chłopaki z urzedu działają bo szlak posprzątany (wykoszone, na wąskich odcinkach i bardziej błotnych wysypano tłuczniem, nawet przzy ruinkach jakoś pozamiatane).

Po obserwacji szlaku ulicą Watta przebijam się na Pawiak, gdzie zwrot i prosta na kwaterę zostawić sakwę.

Wrzuciwszy cos na ciepło na DG do Panny M, skąd nocny objazd Dąbrowy skończywszy rundką po bieżni. Powrót to już Zielona, Dworzec, Park Hallera i zjazd na Zagórze.

DP

Środa, 9 lipca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Dziś pogoda bardziej niewyraźna jak wczoraj, ale przyjemniejsza do jazdy.

Wyjazd z domu 9:10 ze sporym zapasem czasu co wpłynęło, że wariant dojazdu do pracy testowy, znanymi już bocznymi zakosami.

Początek jak zazwyczaj przy światłach na Makro, potem jak po kresce bez żadnych świateł: Plejada, Huta Buczek, Pogoń, Mireckiego, Kierocińskiej, Stawiki, Borki i do celu w Nowym Roździeniu, gdzie przez dwa dni rezyduję.


EDIT:
Dom - Praca i na pracy się skończyło. Jak na złość przez większość dnia pada deszcz, a czuję się jakoś tak nie wyraźnie, że bika zostawiam na salonie, a z buta na busa i do domku.

DPND - znów dużo wody

Niedziela, 6 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dziś przy niedzieli pobudka nieco wcześniej niż wczoraj, gdyż ponieważ jak Bóg przykazał na 7:00 spełnić chrześcijański obowiązek i uczestniczyć we mszy. Powrót z kościoła, przebierka i do pracy rodacy. Zdecydowanie cieplej jak wczoraj. 

Trasa bezproblemowa miała być spokojnym tempem, dlatego wariant przez miasto ale mimo to i tak ukręcona średnia pow. 20 km/h i na Rawie znów 10 minut na oddech przed dniówką rozkładając się na ławce. 

Co wieczór przyniesie się zobaczy.

EDIT:
Powtórka z rozrywki, czyli edycja klubowej strony ciąg dalszy i długie godziny pracy znikały między palcami.
Przez połowę dniówki łączność z Klientem w celu doboru odpowiedniego produktu i możliwości przetestowania. Wszystko pięknie tyle, że miał do mnie ponad 200 km i postanowił przyjechać na salon osobiście wybrać odpowiedni dla siebie model.

Normalnie byłby o czasie, a tu korki, a tu ulewa przez duże U i wszystko się przeciąga. Czekam do zamknięcia galerii, a jego jeszcze nie ma. I tak mi nie zależało na wszcześniejszym wyjściu bo i tak leje. 19:00 wybiła, zamykam kasę i rozmyślam, gdzie go przyjąć, padło na to że zaprosiłem go na Bazę. Nim się przebrałem deszcz ustaje. Mimo to przygotowany na deszczowy powrót - deszczówka i sandały. Problem mokrego obuwia zażegnany. Wyjazd z salonu i próba przedostania się na drugą stronę 86. Pod mostem więcej wody jak w zeszłą niedzielę. Korzystam z wyższego chodnika to i na tym poziomie miejsami jechałem po wodzie, potem pod górę już tylko zabawa w amfibię i na przełaj przez wodę brodząc już w najgłębszym miejscu całą korbą w wodzie.

Sandały się przydały. Dalej kurs przez Dąbrówkę, gdzie  wpadam znów w big kałużę na Morawę. Jestem chwilę przed klientem, jest i on. Na prezentacji schodzi prawie, że godzina. Ugadani do szczegółów się rozchodzimy.

W międzyczasie dzwoni Waldi, że wrócili już z gór, są na Modrzejowskiej i zapraszają na urodzinową - dość spontaniczną pizzę zamiast torta dla Rysia. Zgaduujemy się co do miejsca i przybieram kurs na Oddział. Zostawiam bika i z buta do Pizzerii.

Posileni idziemy się odprowadzać na patelnię, piechurzy czekają na transport do domu, a ja do Oddziału po swój transport. Wracam, a oni jeszcze siedzą to czekam jeszcze z nimi. Transport dotarł i każdy w swoją stronę.

Kontakt z mamą jak tam idzie powrót pociągiem z węgierskiej górki. Jeszcze im trochę zejdzie to nie czekam i jadę zawieść sakwę co by jeszcze po nocy pośmigać po mieście wypatrując Matuli. Jest i autobus w który się przesiedli dopadam go na Pekinie i choluję się za nim na Mec po czym już z buta spacerkiem z Mecu toważyszę w drodze pod dom.

Co jutro, miała być Węgierska na rowerze, ale chyba będzie Pilica i wyjazd na przeciw Limitowi.

DPOND

Sobota, 5 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Weekend taki słoneczny, a ja w robocie.

Jak na sobotę pobudka bezproblemowo o 7:00 ogarniam się i po 9:15 ruszam dziś na Rawę. Po przesmarowaniu nic już nie stuka, chrzęści oprócz szumu opon - zupełnie inna jazda.

Przy sobocie padło, że trasa przebiegała krajówkami 94 i 86. Pod Galerią jestem ze sporym zapasem czasu do otwarcia to rozkładam się na ławce i korzystam z uroków słonecznej aury. 

W pracy spokój więc przez większość dniówki zleciała na aktualizacji klubowej strony. Wreszcie wyczekiwana godzina 20:00 zamykam warsztat. Na dworze pochmurno i dusznawo, całe szczęście z tych chmur deszczu nie było. Propozycja była zajrzeć do kota, ale jakoś mnie nosiło i wybrałem wariant objazd.

Objazd tylko hmm, jaki Czeladź, Będzin było ostatnio to stwierdzam jadę przed siebie, i tak podążając za kołem bocznymi uliczkami trafiam na tablicę 79 Jaworzno :). No to punkt zwrotny wybrany. Trzymając się owej drogi przemierzam kolejne kilometry mijając Mysłowice, gdzie na Bończyku jakiś ciul podnosi mi ciśnienie (ja z góry 50, on z dołu na podwójnej ciągłej wyprzedza zaraz za rondem przy BP) na centymetry się wymijamy oczywiście burak został solidnie otrąbiony przez innych użytkowników zdarzenia. Żeby było ciekawie za mną leciał autobus z prawej wyskoki krawężnik więc ze mną mogło by być niemiło jakbym w kleszcze wpadł. Daje miejsce do wyprzedzenia i przyklejam się za jaworznickim autobusem, za którym to docieram prawie pod Fashion House. Potem już samemu zwrot na Łubowiec i Osiedle Stałe. Osiedle przejechane i zmiana na Azymut Góra Piachu. Kolejny zwrot i zjazd do Maczek, szarówka się zrobiła pitstop na montaż oświetlenia i dalej heja na Ostrowy i Kazimierz. Przed Staszicem przecinam 94 by dostać się na ul. Tysiąclecia w Dąbrowie, skąd trip na P3 przejazd ścieżką wzdłuż plaży, zwrot na Zieloną, aby na dłużej zasiąść w Parku Hallera na plenerowym letnim kinie.  Dziś w programie "Kwartet" leci. Spóźniam się na początek filmu, ale za to dotrwałem do końca. 

Nieznany tytuł dla mnie, ale ogólnie film wywarł pozytywne wrażenie. Litery końcowe rozglądam się czy czasem, gdzieś znajomków nie ma. Po ciemku, każdy podobny ale bez efektów, nawijka i kręcę na kwaterę. Kino było, więc na dobranoc trochę sportu czyli Mundial dzień kolejny i końcówka meczu Holandia - Kostaryka.