DPD
Poniedziałek, 14 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Pobudka po 7:00. Wstaję jakiś niemrawy ale z minuty na minutę już coraz lepiej. Ogarniwszy się ze wszystkim stwierdzam, że jeszcze wyłożę gnaty na jakiś półgodziny. No chyba mi tego brakowało dodatkowa hibernacja poszła na plus.
Pora się zbierać do pracy. Ale za nim to na początek pod ścianę płaczu, potem do Króla po upgrade na drugie śniadanie i w drogę.
Później się wyjechało ale już na starcie udaje mi się podpiąć za kurierem z DPD bez oporów powietrza już na 100 metrach od świateł osiągam +50 i to jadąc lekko pod górkę. Wstrzelony już w ramy czasowe, a nawet z lekkim zapasem wpadam na wariant trasy dojazdu ze wczoraj i już spokojnym tempem +20 bez żadnych ekscesów prosto na Rawę.
EDIT:
Dniówka poniedziałkowa idzie dość opornie. Na dodatek im bliżej końca łamie mnie spanie na skutek zbliżającego się frontu burzowego. Wybija 20:00 ołowiane chmury do okoła i gdzie nie gdzie się błyska, ale nie pada co jest dużym plusem.
Odprowadzam Martynę na busa o czym na Meridiana i rura do domu. Ciekawy efekt do okoła deszczowe chmury, a nademną jedyna dziura z wyłaniającym się błękitem. Do Sosnowca docieram 86 myślałem cały czas trasą lecieć ale nie chciałem ryzykować natknięcia się na deszcz to odbijam przy Macu na Piłsudskiego, zwrot na 3 Maja i za drogą na Srodulę.
Od Ślimaka już jadę po mokrym asfalcie znaczy się tu padało. Za stokiem zjazd na Małe Zagórze, szczytem przez Mec i kończę dzisiejsze rowerowanie na sucho. Jutro wolne no to dzień byczenia i ładowanie akumulatorów.
Pora się zbierać do pracy. Ale za nim to na początek pod ścianę płaczu, potem do Króla po upgrade na drugie śniadanie i w drogę.
Później się wyjechało ale już na starcie udaje mi się podpiąć za kurierem z DPD bez oporów powietrza już na 100 metrach od świateł osiągam +50 i to jadąc lekko pod górkę. Wstrzelony już w ramy czasowe, a nawet z lekkim zapasem wpadam na wariant trasy dojazdu ze wczoraj i już spokojnym tempem +20 bez żadnych ekscesów prosto na Rawę.
EDIT:
Dniówka poniedziałkowa idzie dość opornie. Na dodatek im bliżej końca łamie mnie spanie na skutek zbliżającego się frontu burzowego. Wybija 20:00 ołowiane chmury do okoła i gdzie nie gdzie się błyska, ale nie pada co jest dużym plusem.
Odprowadzam Martynę na busa o czym na Meridiana i rura do domu. Ciekawy efekt do okoła deszczowe chmury, a nademną jedyna dziura z wyłaniającym się błękitem. Do Sosnowca docieram 86 myślałem cały czas trasą lecieć ale nie chciałem ryzykować natknięcia się na deszcz to odbijam przy Macu na Piłsudskiego, zwrot na 3 Maja i za drogą na Srodulę.
Od Ślimaka już jadę po mokrym asfalcie znaczy się tu padało. Za stokiem zjazd na Małe Zagórze, szczytem przez Mec i kończę dzisiejsze rowerowanie na sucho. Jutro wolne no to dzień byczenia i ładowanie akumulatorów.