Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Akcja weryfikacja

Piątek, 28 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Bikem ruszam koło południa pod PKM podrzucić Limitowi pendrive ze zdjęciami z ostatniego wypadu dookoła województwa. W zamian otrzymuję płytkę z jego fotostory.

Potem cała naprzód i śmigam przez Maczki  do Jaworzna podrzucić do ichniego PTTK-u książeczki do weryfikacji.
Kajety zostawiam i śmigam dalej. Na centrum focę powstającą pierwszą w mieście Galerię Handlową, która jeszcze się buduje, ale już nabiera kształtów.

Żeby nie powtarzać drogi to drogę powrotną wytyczyłem sobie przez Niwkę.

Korzystam z okazji i postanawiam pokręcić się od Trójkąta zielonym szlakiem zobaczyć jak tam wygląda oznakowanie. Jadąc zielonym docieram do ul. Kujawskiej. Na tym odcinku przydało by się parę poprawek zrobić. Spoglądam na zegar i widzę, że nie mam za dużo czasu na dalszy objazd. Ze szlaku odbijam pod mikro przejazd pod torami kolejowymi i kręcę na Browar, Galot i wylatuję na Porąbce. Następnie zwrot i sunę znów pod PKM. 

Adam już po pracy. Razem śmigamy pod Lidla. Robię szybkie zakupy i kręcimy na kwadrat. Bez pogaduch pod blokiem się żegnamy i zbijam na dom warzyć cosik na obiad.

Miała być jeszcze dokrętka na Maczki na spacer po dzielnicy, ale jakieś dziwne zmęczenie mnie dopadło i człek już w chacie został.


Takie nic

Czwartek, 27 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Człowiek jak rano dupska z wyra nie podniesie, to potem na wszystko czasu brakuje i nic po myśli nie idzie.

Dziś jazda tylko do Reala zakupić młodemu bika, co by miał na czym jeździć. Z poprzedniego już wyrósł. 
Miałem jeszcze zakręcić na Łosień do Kosmodomu, ale już na to brakło czasu.

Klubowo - plenerowo

Środa, 26 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Dziś taki nietypowy dzień. Z racji nałożenia się kilku ważnych spraw w życiu klubowym za namową Limita zwołałem specjalne spotkanie klubowe, a żeby było niecodziennie to spotkanie w plenerze. 

Z rana czynię sprawy różne. Wybija 15:00 wrzucam w siebie obiadek i zasuwam do Oddziału. Zamiast na Marko tym razem postanowiłem jechać przez Mec. Po tych górkach i dwóch dniach odpoczynku wjazdu na Mec nawet nie odczułem.

Na Dęblińskiej jestem kwadrans przed godziną zbiórki. Wpadam do biura pozałatwiać trochę sprawunków. Dzwoni Kocur, że jest na dole. Nim się ogarnąłem wlazł na górę i tak przesiedzieliśmy do 16:00. Już mamy wychodzić, spoglądam przez okno, a tam ku zaskoczeniu i spontanicznemu ogłoszeniu stawia się prawie cały skład.

Przywitanko, wybieramy wariant jazdy. Pada na Park Śląski. Rozpędzamy maszyny i prowadząc grupę jedziemy do wyznaczonego spontanicznego celu. Przez Stawiki, Borki, Dąbrówkę i Siemce docieramy do Parku. W okolicach ZOO zasiadamy na trawce i obgadujemy przyszłe plany oraz wspominamy to co w okresie wakacyjnym udało się zrealizować. Chyba przerzucę zebrania w biurze, na zebrania plenerowe jak tak frekwencja będzie dopisywać.

Pora wracać do macierzy, bo większość co prawda po pracy, ale niektórzy na nockę mieli. Limit odłącza się od razu, Kotek się traci zaraz za Silesią. Resztę składu prowadzę slalomem przez Bogucice na Dąbrówkę, aby wskoczyć na Burowiec i Morawę. Na końcu Szopienic odbijają Mario z Maćkiem, a resztę załogi z Adim odwozimy dalej. Przelatujemy przez Stawy Hubertus i kawałek ciągniemy szlakiem Pogranicza do ul. Mikołajczyka. Tam się żegnamy z Darkiem, Pawłem i Andrzejem, którzy odbiją na Mysłowice.
Na Pawiaku odbija Ela, następie odstawiamy Waldiego. W dwójkę z Adim kręcimy na centrum spotkać się jeszcze z Krzyśkiem, którego spotkanie ominęło, bo siedział w pracy.

Ssanie się włącza, przycumujemy przy Pomniku Kiepury wszamając po kebsie i ruszamy w kierunku Szpitala Wojewódzkiego. Po drodze dzwoni Krzysiek, że już wyjechał z pracy i jedzie w naszym kierunku. Na wysokości akademików wpadamy na siebie. Chwilę gadamy i odstawimy Krzycha na Legionów pod dom. Wszyscy odholowani i dogadani. Z Adrianem na koniec się żegnamy i każdy kręci w swoim kierunku na kwadrat.
Co jak co, ale po raz kolejny na spontana mile spędzony dzionek.

5k kilometrów

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dziś totalne rekreacyjne bajanie po mieście.
Przed południem dzwoni Kocur, co by się gdzieś na rowerze pokręcić, a że w planach miałem jechać do Pawła, to jakoś tak wyszło, że nim się ogarnąłem podjechał Kocur i razem pojechaliśmy spotkać się z Pawłem w Mysłowicach.

Pogadanka i wymiana wskazówek co do naszego przyszłotygodniowego wyjazdu. Przed 13:00 się zbieramy. Kota holuję w okolice Selgrosa na Szopienicach. Tu się żegnam i kręcę w kierunku firmy podrzucić jeden dokument księgowej.

Załatwione, czasu jeszcze trochę mam to na ponad godzinę melinuję się w PTTK-u. Kawka wypita, zawijam na kwadrat. Wsad obiadu i z Tomaszem ruszam na sklepy rozejrzeć się za jakimsik rowerem dla niego, z poprzedniego już wyrósł. 

Nic nie wpadło sensownego w oczy. Na zakończenie ruszamy do Reala na większy zakup. W drodze powrotnej spoglądam na kilometry, a tam wyskoczył pięciotysięczny kilometr w tym roku.

TdP etap 4, dziś z Tomaszem

Środa, 5 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Trzeci dzień ścigania TdP na Śląsku i Zagłębiu. O ile drugi etap do Dąbrowy przyszło mi obejrzeć w pracy, to 3 i 4 dzień ścigania mogłem obejrzeć na żywo. Wczoraj i przywitałem kolarzy na starcie w Zawierciu i dotarłem na metę do Kato.

Dziś dotrzeć do Nowego Sącza - mało realne jak dla mnie to została opcja pożegnania kolarzy w Jaworznie,
Od rana słonce daje popalić, powietrze bardziej nagrzane jak wczoraj. Tomek wczoraj się zapowiadał, że chciałby jechać na start do Jaworzna. Rankiem zbieram się do brata jaką podjął decyzję. Trochę się wahał, ze względu na upał, ale się wreszcie namyślił. Drobne korekcie przy rowerach i z lekkim poślizgiem czasowym o 11:20 ruszamy do Jaworzna. Młody nie rozgrzany to wybieram wariant na około z pominięciem podjazdu na Szczakowej. Startujemy w kierunku Niwki. Do Dańdówki, puki były dwa pasy jechało się w miarę sensownie, ale przy Cedlerze ograniczenie do jednego pasa i natłok samochodów spowodował, że zjechaliśmy na Traugutta i kontynuowaliśmy jazdę bocznymi drogami wzdłuż S1, którymi planuję pociągnąć szlak Czarnego Morza.

Miłe zaskoczenie mnie spotkało, postępy w realizacji projektu: szlak już praktycznie jest oznaczony w kolorze zielonym. Dzwonię do Romana z newsem. Okazuje się, że oznaczenie powstało dość nie dawno i poprawiane są również tablice informacyjne. Dobra wiadomość, że wreszcie sprawa ruszyła do przodu. Na tygodniu będę musiał objechać całość i zobaczyć, czy czegoś nie pominęli.

Tyłami docieramy pod Stadion AKS-u, skąd dalej wpadamy na chodnik i przez Jęzor docieramy pod Fashion Hausa i za drogą do Jaworzna. Łubowiec, Osiedle Stałe, Pechnik i docieramy na Rynek, gdzie znajduje się brama startowa. Sporo wiary, spiker przedstawia koleje teamy przy oficjalnych zapisach. 10 minut do startu. Zabieram młodego kawałek dalej, gdzie nie ma takiego tłumu, niech sobie poogląda na rundzie honorowej. Chwila zamieszania i peleton śmiga w kierunku Chrzanowa, skąd ruszą ze startu ostrego.

Ludziska wracają do swoich zajęć, na rynku ekipa tour-u zaczyna robić porządki, a my zasiadamy w cieniu i aplikujemy sobie po waniliowym GRANCIE. 

Nic tu po nas. Jak już sobie Tomek odsapnął zaczynamy od podjazdu i kierujemy się do Geosfery. Krótki spacer po obiekcie, rozglądając się co nowego przybyło lub co się zmieniło i ruszamy czerwonym szlakiem na Sosinę. Środek tygodnia, ale mimo to sporo ludzi. Spoglądam na czasomierz i na brata. Widzę, że to słońce mu nie służy, z resztą ja też jakiś taki niemrawy. Powoli zawijamy w kierunku domu z objazdem przez PKM. Przez lokomotywownie kręcimy na Maczki. W tle co chwilę słyszę syreny strażackie, ale w około nie widzę smugi dymu, to trochę mnie to dziwi. Wylatujemy z Maczek, mija nas wóz bojowy, pod Balatonem kolejne dwa i to na sygnałach, czyżby, gdzieś las się zajął. 

Potem Porąbka i docieramy pod Zajezdnię, gdzie oczekuje na nas Limit. Wspólnie kręcimy na kwadrat, gdzie ostawiam młodego, a ja jeszcze z Limitem śmigam na DG omawiając sprawy różne, głównie wypad dookoła województwa.
Na stówkę, dziś chęci nie mam, ssanie się włącza i czeka robota w domu.  Po tym jak Adami udaje się zakupić szprychy, kręcimy jeszcze pod rondo Hendriksa, Limit śmiga dalej, a ja w tył zwrot i prosto do domu, robiąc krótką przerwę w celu dokumentacji graffiti Powstania Warszawskiego w przejściu podziemnym niedaleko mojej kwatery.

NA STARCIE W JAWORZNIE SPORA GRUPKA KIBICÓW


PRACOWNICY TAURONA SPECJALNĄ PRZERWĘ MIELI, BY POKIBICOWAĆ


I POJECHALI


TESTY MAKRO W FOTOTELEFONIE


NOWY NABYTEK NA ZAGÓRZU - KU CZCI POWSTANIA WARSZAWSKIEGO


I Z DRUGIEGO KĄTA

Moje mini TdP

Wtorek, 4 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja, serwis
Etap 3 -> Zawiercie - Dąbrowa Górnicza.

Wolne miałem dziś więc trzeba było niecny plan uknuty wczoraj wprawić w czyn. Jedynie się zastanawiałem jak sobie poradzę z tymi niby upałami.

Po 10:00 śmigam do garażu zrobić porządek z napędem, bo już suszą łańcuch śpiewał. Przeczyszczenie całego napędu: łańcuch, korba, kaseta i kołowrotek. Do tego smarowanko goleni w amorku.

Uporałem się z tym na styk. Ręce umyć i kwadrans po 12:00 dosiadam Meridiana i w drogę. Mam trochę ponad 2 godziny do startu w Zawierciu. Jak tu jechać, by zdążyć, a nie dublować dróg. Trasa urodziła się sama. Z Zagórza odbijam na Strzemieszyce Duże, za torami odbijam w lewo i wpadam na wojewódzką 790 i kieruję się na Łosień. Pierwsze 10 km jedzie się spoko. Mijam Kosmodom i 10 minut później znajduję się w Niegowonicach. 20 kilometr, pitstop pojeniowy. Wlewam w siebie izotonika i zaczynam podjazd na Kromołowiec. Chwila na podziwianie Panoramy okolic i śmigam dalej do Ogrodzieńca, gdzie przeskakuję na DW 791 i odbijam docelowo do Zawiercia. Przy Urzędzie Miasta jestem na 20 minut przez starem. Przebijam się do informacji po pieczątkę, a tam zawarte. No nic kręcę się trochę po miasteczku kolarskim i nim wystartują ląduję w sklepie i aplikuję porcję kolejnego Izo. 14:45 start ostry. Od razu atak i wyklarowała się ucieczka z peletonu. Podpinam się za ostatnimi wozami technicznymi i sumę za kolarzami. Nie moje tempo, a na końcu przypał jechać. Po paru kilometrach ścinam ich trasę i zaczynam próbę zjechania się z nimi na mecie. Odbijam na drogę 796 i sunę do Chruszczobrodu. Potem odbijam na drogę, którą pokazała mi Magda i jadąc nią docieram do Trzebiesławic. 
Na Podwarpiu kolejny krótki pitstop, tym razem pojeniowo - popasowy. Akumulator podładowany. Jadąc dalej wpadam na P4, pustawo, pojedyncze osóbki. Z czwórki na Zieloną i wałami jadę na Ksawerę. Następnie trzymając się torów jadę pod Wisienkę. Przecinam sosnowiecką Pogoń i wpadam na chwilę na DK 86, by za chwilę odbić na Dąbrówkę Małą. 90 km wybił. Na Bogucicach w Biedrze zakupię małe conieco i już prosto pod Spodek.

Na rundy docieram równo z peletonem. Nim finiszowali spotykam cyklozową ferajnę: Patyka, Grzesia i Adiego. Gdzieś się przewinął Pawełek, na koniec, po wszystkim spotykamy Kota i Rysia. Marcin poleciał po auto, a my w piątkę jedziemy w kierunku Ikei. Kocur i Ryś, odbili w swoje strony, a my zaglądamy do Martyny, po czym aplikujemy sobie po fastfoodach w Ikei. 

Pora już późna. Kręcimy na Sosnowiec, odprowadzając się nawzajem.  Pierwszy odpada Grześ, następnie Adi, a na samym końcu ja melduję się na kwadracie.

14:20 melduję się na starcie w Zawierciu


Przy magistracie kibicuję Chochoły
 

i dożynkowy rower pana Chochoła


14:50 gotowi, do startu, START


CHRUSZCZOBRODZKI PAPIEŻ I JEZUS



17:30 MELDUJĘ SIĘ Z KATO, NA 500 M PRZED LINIĄ METY, KOLARZE WJEŻDŻAJĄ NA PIERWSZĄ RUNDĘ



Pierwszy szyderczy spływ kajakowy

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, Inne
Sobota minęła bardzo aktywnie. Pora nadeszła spróbować swoich sił na spływach kajakowych.
Parę dni temu dowiedziałem się, że Kocur organizuje spływ po Małej Panwi, a że akurat termin mi spasował, bo wolne miałem to się z Martyną zapisaliśmy. 

Pobudka wczas jak na sobotę - 5:00, delikatne śniadanie, bo organizm więcej nie przyjmuje i godzinę później wskakujemy na rowery i kręcimy na kwadrat do Kota. Zostawiamy dwuślady w bunkrze i ruszamy na cztery samochody do mieściny Osada Żyłka, skąd mieliśmy wodowanie. Z bliższego grona sporo znajomych. Oprócz Kota i Oli, stawił się Rysio, Mario z rodzinką, oraz Domin i Monia, po za tym kilka osóbek mniej mi znanych. 

Docierają kajaki, mianowanie jednostek pływających, przydział do wiosła i wodujemy 8 jednostek pływających. Spływ bardzo klimatyczny. Sporo przeszkód w postaci kamieni, gałęzi, konarów i mielizn, co dawało uroku na 20 km odcinku prowadzącym do przystani Młyn Bąbelka w Żędowicach. Finisz zwieńczony grillowaniem. 

Co dobre trzeba było i zakończyć. Zbieramy się do carów i wracamy do Kato. Już w kameralnym gronie, afterek u Kota na stancji. Zmęczenie i świadomość, że jutro do pracy sprowadzają do pionu i po 23:00 w tył zwrot i kręcimy do domu.

PIRACI W AKCJI

DUMA PREZESA

DOMI NATOR

ABORDAŻ

ROZPROWADZANIE


Rozruch powyprawowy

Wtorek, 28 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Wreszcie nadeszła możliwość, by uruchomić dwa kółka.
Po 19:00 wskakujemy z Martyną na Meridy i kręcimy na P3. Rundka po bieżni i zakosami wracamy na Zagórze.
Potem jeszcze rundka z Adim na Środulę i zwrot do domku.

Na kawę do Jadzi

Poniedziałek, 20 lipca 2015 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Poniedziałek zleciał na dopinaniu przygotowań do tygodniowego wyjazdu w Polskę z moją piękniejszą połową.
Zakupy, rotacyjna i pakowanie. Tak to ucieka do 19:00. 

Uporawszy się z całym majdanem dzwonię do Jadzi czy czasem nie ma jej w domu. Całe szczęście ją zastałem - zapowiadam się i ruszam po kamizelkę cyklozową, którą udało mi się dziwnym trafem u niej zostawić.

Po drodze zgarniam Łukasza, który z kolei ma Jadzi oddać kurtałkę :D. Bocznymi dróżkami docieramy do Będzina pod chatkę na kurzej łapce. Kawusia, pogawędka i po godzinie się zbieramy. 

Do domku powrót na okrętkę, przez wały na Zieloną, kółeczko po bieżni i zjazd na kwadrat.

Jutro pora ruszać. Trasa założona: Kielce - Świętokrzyski Park Narodowy - Jezioro Chańcza - Zamek Krzyżtopór - Sandomierz - Janowiec - Kazimierz Dolny - Nałęczów - Lublin. Jakieś 3 stóweczki do zrobienia.

Eksploracja cmentarza czterech wyznań

Niedziela, 19 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, wycieczki
Kolejny upalny dzień z tendencją burzową.
Na facegłupie udaje mi się przyuważyć wydarzenie - spacer po Nekropolii wielowyznaniowej na Smutnej w ramach spotkania Sympatyków Sosnowca. 

Mnie tam jeszcze było, a jest na nim pochowanych sporo osób zasłużonych dla miasta. Do tego oprowadzał będzie Grzesiek, a dla mnie jest to dobra okazja dowiedzieć się coś więcej o małej ojczyźnie.

Zbieram się z wyrka i o 9:00 jadę bikem do PTTK, tam też zostawiam rower, przebierka w cywil ciuch i spacerkiem ruszam na Mireckiego na miejsce zbiórki. Sporo ludzi się zeszło. Jak wyliczyła organizator ponad 50 osób. Ponad 3 godziny spędzone na zwiedzaniu.

Po wszystkim z bohemą sosnowiecką (organizatorami i innymi znajomymi) trafiam do klimatycznego lokalu przy Teatralnej 9 (budynek ARL-u) na krótki afterek. Stacja Sosnowiec się zowie.

Koło 15:00 się towarzystwo rozeszło. Wracam po rower i zmykam do domu bo w powietrzu burza wisi. Jakoś udaje mi się na sucho dotrzeć. Do centrum chmura nie dotarła, a na Zagórzu akurat już było po deszczu jak tam się doturlałem.

Pod wieczór znów niecne plany by dokręcić do 4k km, ale front burzowy nie odpuścił i spasowałem.