Pierwszy szyderczy spływ kajakowy
Sobota, 1 sierpnia 2015
· Komentarze(0)
Sobota minęła bardzo aktywnie. Pora nadeszła spróbować swoich sił na spływach kajakowych.
Parę dni temu dowiedziałem się, że Kocur organizuje spływ po Małej Panwi, a że akurat termin mi spasował, bo wolne miałem to się z Martyną zapisaliśmy.
Pobudka wczas jak na sobotę - 5:00, delikatne śniadanie, bo organizm więcej nie przyjmuje i godzinę później wskakujemy na rowery i kręcimy na kwadrat do Kota. Zostawiamy dwuślady w bunkrze i ruszamy na cztery samochody do mieściny Osada Żyłka, skąd mieliśmy wodowanie. Z bliższego grona sporo znajomych. Oprócz Kota i Oli, stawił się Rysio, Mario z rodzinką, oraz Domin i Monia, po za tym kilka osóbek mniej mi znanych.
Docierają kajaki, mianowanie jednostek pływających, przydział do wiosła i wodujemy 8 jednostek pływających. Spływ bardzo klimatyczny. Sporo przeszkód w postaci kamieni, gałęzi, konarów i mielizn, co dawało uroku na 20 km odcinku prowadzącym do przystani Młyn Bąbelka w Żędowicach. Finisz zwieńczony grillowaniem.
Co dobre trzeba było i zakończyć. Zbieramy się do carów i wracamy do Kato. Już w kameralnym gronie, afterek u Kota na stancji. Zmęczenie i świadomość, że jutro do pracy sprowadzają do pionu i po 23:00 w tył zwrot i kręcimy do domu.
PIRACI W AKCJI
DUMA PREZESA
DOMI NATOR
ABORDAŻ
ROZPROWADZANIE
Parę dni temu dowiedziałem się, że Kocur organizuje spływ po Małej Panwi, a że akurat termin mi spasował, bo wolne miałem to się z Martyną zapisaliśmy.
Pobudka wczas jak na sobotę - 5:00, delikatne śniadanie, bo organizm więcej nie przyjmuje i godzinę później wskakujemy na rowery i kręcimy na kwadrat do Kota. Zostawiamy dwuślady w bunkrze i ruszamy na cztery samochody do mieściny Osada Żyłka, skąd mieliśmy wodowanie. Z bliższego grona sporo znajomych. Oprócz Kota i Oli, stawił się Rysio, Mario z rodzinką, oraz Domin i Monia, po za tym kilka osóbek mniej mi znanych.
Docierają kajaki, mianowanie jednostek pływających, przydział do wiosła i wodujemy 8 jednostek pływających. Spływ bardzo klimatyczny. Sporo przeszkód w postaci kamieni, gałęzi, konarów i mielizn, co dawało uroku na 20 km odcinku prowadzącym do przystani Młyn Bąbelka w Żędowicach. Finisz zwieńczony grillowaniem.
Co dobre trzeba było i zakończyć. Zbieramy się do carów i wracamy do Kato. Już w kameralnym gronie, afterek u Kota na stancji. Zmęczenie i świadomość, że jutro do pracy sprowadzają do pionu i po 23:00 w tył zwrot i kręcimy do domu.
PIRACI W AKCJI
DUMA PREZESA
DOMI NATOR
ABORDAŻ
ROZPROWADZANIE