Eksploracja cmentarza czterech wyznań
Niedziela, 19 lipca 2015
· Komentarze(0)
Kolejny upalny dzień z tendencją burzową.
Na facegłupie udaje mi się przyuważyć wydarzenie - spacer po Nekropolii wielowyznaniowej na Smutnej w ramach spotkania Sympatyków Sosnowca.
Mnie tam jeszcze było, a jest na nim pochowanych sporo osób zasłużonych dla miasta. Do tego oprowadzał będzie Grzesiek, a dla mnie jest to dobra okazja dowiedzieć się coś więcej o małej ojczyźnie.
Zbieram się z wyrka i o 9:00 jadę bikem do PTTK, tam też zostawiam rower, przebierka w cywil ciuch i spacerkiem ruszam na Mireckiego na miejsce zbiórki. Sporo ludzi się zeszło. Jak wyliczyła organizator ponad 50 osób. Ponad 3 godziny spędzone na zwiedzaniu.
Po wszystkim z bohemą sosnowiecką (organizatorami i innymi znajomymi) trafiam do klimatycznego lokalu przy Teatralnej 9 (budynek ARL-u) na krótki afterek. Stacja Sosnowiec się zowie.
Koło 15:00 się towarzystwo rozeszło. Wracam po rower i zmykam do domu bo w powietrzu burza wisi. Jakoś udaje mi się na sucho dotrzeć. Do centrum chmura nie dotarła, a na Zagórzu akurat już było po deszczu jak tam się doturlałem.
Pod wieczór znów niecne plany by dokręcić do 4k km, ale front burzowy nie odpuścił i spasowałem.
Na facegłupie udaje mi się przyuważyć wydarzenie - spacer po Nekropolii wielowyznaniowej na Smutnej w ramach spotkania Sympatyków Sosnowca.
Mnie tam jeszcze było, a jest na nim pochowanych sporo osób zasłużonych dla miasta. Do tego oprowadzał będzie Grzesiek, a dla mnie jest to dobra okazja dowiedzieć się coś więcej o małej ojczyźnie.
Zbieram się z wyrka i o 9:00 jadę bikem do PTTK, tam też zostawiam rower, przebierka w cywil ciuch i spacerkiem ruszam na Mireckiego na miejsce zbiórki. Sporo ludzi się zeszło. Jak wyliczyła organizator ponad 50 osób. Ponad 3 godziny spędzone na zwiedzaniu.
Po wszystkim z bohemą sosnowiecką (organizatorami i innymi znajomymi) trafiam do klimatycznego lokalu przy Teatralnej 9 (budynek ARL-u) na krótki afterek. Stacja Sosnowiec się zowie.
Koło 15:00 się towarzystwo rozeszło. Wracam po rower i zmykam do domu bo w powietrzu burza wisi. Jakoś udaje mi się na sucho dotrzeć. Do centrum chmura nie dotarła, a na Zagórzu akurat już było po deszczu jak tam się doturlałem.
Pod wieczór znów niecne plany by dokręcić do 4k km, ale front burzowy nie odpuścił i spasowałem.