Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:2198.00 km (w terenie 220.00 km; 10.01%)
Czas w ruchu:121:08
Średnia prędkość:17.98 km/h
Maksymalna prędkość:54.80 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:61.06 km i 3h 33m
Więcej statystyk

Bieg Trzeźwości w Mysłowicach

Niedziela, 23 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, Inne
Dziś moi klubowicze trochę w innej roli niż zawsze, ale zgrany team z każdym zadaniem sobie poradzi.

Na tydzień przed imprezą dzwoni do mnie Darek z prośbą co byśmy jako klub nie pomogli w zabezpieczeniu trasy niedzielnego biegu. Z racji, że większość ludzi w rozjazdach temat zostawiłem na piątkowe zebranie z uprzednim poinformowaniem niektórych. Na zebraniu Andrzej z Darkiem przedstawili szczegóły i w sobotę po przywitaniu Waldka ruszyliśmy na przeanalizowanie przebiegu trasy i wyznaczenie posterunków do obstawienia.
Wreszcie przyszła niedziela ustawiamy się na 16:45 już na stacji BP w Mysłowicach. Wcześniej rowerem ruszam na Pogoń do chrześnika i stamtąd zgaduję się z Patykiem i razem pognaliśmy prosto na umówiony punkt. Na horyzoncie burzowe chmury, no cóż może popadać ale swoje trzeba zrobić. Na miejscu już są wszyscy chwila oddechu i jedziemy się porozstawiać po wyznaczonych wczoraj punktach. Mi przyszło jechać prawie na sam początek trasy. Czekając na autokary z biegaczami rozkładamy baner startowy i w między czasie informuję kierowców o paru minutowym zamknięciu drogi. Chmura która wisiała nad Sosnowcem przyszła i na Mysłowice i jak na złość na pół godz. przez startem zaczęło padać. Pochowani po kątach czekamy jak się sytuacja rozwinie z resztą i tak nie zależnie od wszystkiego wyścig ruszy. Na parę minut przed startem deszcz ustaje i powoli wyłania się słońce. Ruszamy z Andrzejem na posterunki. Wybija 18:00 poszli czekam na ostatnich i w eskorcie policji jadę za przedostatnimi zawodnikami zabezpieczając, żeby nikt czasem niechciany wtargnął na zamknięty obszar i tak do samej mety. Antek z Mysłowic jako naczelny wodzu zdejmował z posterunków pozostałych rowerzystów i za razem był osobą zamykającą cała kawalkadę.

Po biegu ruszamy pod halę gdzie czekały na nas małe pakunki za pomoc. Obdarowani ruszamy do siebie za Brynicę. Ale nie tak od razu do domku. NIE NIE, Maciek został ponownie dziadkiem urodziła mu się wnusia także w rowerowym stylu i pozytywnym nastawieniu jak należy wypiliśmy symboliczny toast za zdrowie małej oraz korzystając z naszego lokalu zrobiliśmy sobie małą posiadówkę nie planowaną. Dzień powoli chyli się ku końcowi, a jutro robota więc się już rozjeżdżamy. Ja ruszam jeszcze Limita odprowadzić pod Dąbrowskie molo. Gdzie się co się okazało, żegnamy się na chwilę. Już teoretycznie każdy w swoją stronę. Już mam skręcać ale jakoś nie mogłem oprzeć się pokusie i przy blasku lamp zrobić jeszcze kółeczko w blasku pełni. Kończąc okrążenie dostrzegam przy końcu plaży rowerzystę w kamizelce, grzebiącego przy tylnej oponie. Z początku nie zakminiłem podjeżdżam by ewentualnie pomóc, a tu Limit pechowo złapał kapcia, ale nim objechałem zbiornik już był na finiszu serwisowania. Tyn razem już na dobre się żegnamy i mykam już bez błądzenia na chatkę.

Dzięki ekipo, że mogłem na was liczyć.

III Śląska Masa Krytyczna czyli Śląsk na Rowery

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, Inne
Tydzień pochmurny i deszczowy ale na kolejny weekend pogoda nie zawiodła. Piątek i Sobota znów wyjazd w Łódzkie, ale za to w niedzielę sobie odbiłem. Pobudka dość opornie szła z przyczyn sobotniej imprezowej nocy i powrotu nad ranem, ale jakoś się ograniam i o 8:00 kierunek Sosnowiec pod Dworzec PKP skąd z Olem ustaliliśmy, że zwołujemy ekipę na III Śląską Masówkę. 15 min przed ruszaniem jeszcze nikogo nie widzę to lecę do Oddziału po drodze spotykam Maćka i wspólnie jedziemy po pakunek dla niego. Powrót i się ludzisków trochę już zjechało coś około 15. Sporo znajomych twarzyczek. Paweł Kłym, Marta, Robredo, Domino, Kocur, Maciek, Stanisław, Rysiek i parę jeszcze duszyczek. Dzwonię od Ola, ale skubaniec nie odbiera więc na moich barkach spoczęło dociągnięcie ekipy do pod Spodek. Tutaj znów kolejne znane postacie i mniej znane. Wybija 10:00. Pora formować peleton eskortowani przez Policję, zabezpieczeni przez Służbę Medyczną oraz samochód serwisowy wspólnie z Romkiem ciągniemy wyznaczoną trasą około 300 osobową masę do Gliwic. Tempo jak przystało na Masę w granicach 15km/h. Na początek lekki podjazd na Słoneczną dalej pod TV Katowice na Bytkowie, Park Śląski i wjeżdżamy do Chorzowa. Przy Magistracie dołączają kolejni uczestnicy. Bez postoju kierunek Świętochłowice. Tutaj również w biegu dołączają następni. Na Rynku w Rudzie jesteśmy w samo południe słońce daje o sobie znać. Krótki postój i jedziemy do Bytomia. Na placu Sobieskiego dłuższy postój przetasowanie i zmierzamy do Zabrza. Przy CH Platan dołączają następni w szczytowym momencie w peletonie było przeszło 400 uczestników. Już prawie na finiszu. Ulicą Wolności prosto na Gliwice. Prawie, że planowo ok. 15:05 docieramy pod Wieżę Radiostacji w Gliwicach. Parę atrakcji na miejscu po mimo dość dużej promocji wrażenie odniosłem, że Gliwiccy cykliści coś się wyłamali i zrobili coś pod siebie zamiast dopasować się z nami i zrobić faktycznie fajny finisz tej imprezy. No cóż nie jechaliśmy po jakieś złote kalesony ale, żeby się pokazać ale chociaż jakąś małą stawę mogli by postawić. Półgodziny odpoczynku i nasza Zagłębiowska grupa zawija w swoje strony. Tym razem już bez żadnego zbędnego kluczenia ciągnę ekipę najkrótszą sensowną drogą na Grunwald. Na Rynku w Zabrzu przerwa na Maca w celu uzupełnienia kalorii. Z Zabrza wzdłuż DTŚ-ki na Chebzie. Dalej Świony, Chorzów tu bocznymi drogami na Tysiąclecie i już Katowicach. Spod Silesii na Bogucice, gdzie Kocurek nas zostawia, dalej Dąbrówka i Milowice. Brynica przekroczona. Przecinając Sosnowiec odłączają się kolejne osoby. Na Sielcu 3 dzień Dni Miasta. Jedziemy dalej. Środula odłącza Andrzej, co prawda miał mały kryzys w Chorzowie z powodu bólu kolana, ale zaparł się i dotarł cało na miejsce Za górką przyszła pora i na mnie razem z Ryśkiem odbijamy na Zagórze, a reszta tnie w kierunku Dąbrowy. W planach miałem jeszcze skoczyć na fajerwerki na zakończenie świętowania miasta ale nadchodzące chmury burzowe pokrzyżowały plany.
Dzień zaliczam do bardzo udanych.

No to zaczynamy


Złapani w kadrze: Rysiek


Olo


Domino


Biko i Robredo


Maciek i Stanisław


Kocur


Pierwsze 1000 zdjęć do granic Rudy
Opis linka

VI mokra Zagłębiowska Masa Krytyczna

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Inne, drugi napęd
Kolejna masa poszła do historii. Jak na wokół panującą aurę Cykliści nie zawiedli i na start VI edycji ZMK przybyło ok. 1100 uczestników.

Spoglądając na ICM różowo nie widziałem naszego przejazdu, zielone słupki ewidentnie pokazywały, że może być nie za ciekawie. Więc na 9:00 ruszam złożyć modły za Ojczyznę w końcu oprócz Święta 3 Maja jest również kościelne NMP Królowej Polski.

Do godz. ok. 12:50 kiedy to miałem ruszać na dworzec deszcze ustały, a przyszło jechać i zaczęło padać. Spokojnie bez stresu jeszcze czasu jest w zapasie. Wreszcie przed 14:00 przestaje padać dosiadamy rowery i w składzie Ja, bracia, tata, Dydku i jeszcze jeden kolega ruszamy po kamizelki :P. Na Długosza dołącza do nas kolejna grupka i tak wspólnie tniemy na Centrum Sosnowca.

Godzina do startu a ludzi ok. 50 hmm ale mając nauczkę z lat poprzednich i tak wszystko dotrze na ostatnią chwilę. Ludzi coraz więcej więc wspomagam Hansa i rozdajemy kamizelki nowo przybyłym. Z minuty na minutę plac przed dworcem wypełnił się odblaskowymi cyklistami. Deszczu jak narazie nie widać. To dobrze ale na wszelki wypadek zabezpieczam się w swój talizman gwizdek i zaklinam czarne obłoki razem ze Szkieletkiem na Pimpusiu, która również swoim iście nie codziennym strojem ambitnie odstraszała chmury.

Hans chciał wystartować z 10 min opóźnieniem, coś nie wyszło wybiła 15:00 i machina rusza. Z racji największego szaleńca tej imprezy skrzykuję chłopaków z Cyklozy i trzymamy w ryzach peleton jadąc na czele. Oprócz małych incydentów z wyrywnymi małolatami przejazd mija bez zakłóceń. Ze średnią 15 km/h nawet udało się w jednej wielkiej grupie jechać.

Po godzinnej trasie liczącej ok. 13 km przez Centrum, Środulę, Zagórze, Aleję Róż, Urząd Miasta w Dąbrowie i Malinowe Górki docieramy na parking przy Pogorii III gdzie czekało na nas losowanie dwóch rowerów oraz ciepła strawa w postaci zagłębiowskiej Zalewajki przygotowanej przez Ekonomik w Dąbrowie.

Oczywiście nie obyło się bez obietnic Włodarzy miast odnoście infrastruktury, tym razem wezmę sobie do serca słowa wiceprezydenta Chęcińskiego i przypomnę Mu w odpowiednim momencie obietnicę ścieżki łączącej Zagórze z Dąbrową.

Po posiłku i losowaniu gwizdek skończył swoją pracę i znów zaczęło padać i to dość konkretnie. Parenaście osób pojechało z Duszkami na objazd after wokół jezior, inni pouciekali w swoje strony, a nasza ekipa udała się gnie koła poniosą.

Daleko nie dotarliśmy pierwszą większą chmurę przeczekujemy pod wiatą przystankową przy dworcu PKP w DG, a następną jeszcze intensywniejszą pod parasolem w lokalu przy działkach na Zagórskiej Kępie. Degustując złoty trunek. Wreszcie przestaje padać to tniemy dalej. Jeszcze kawałek towarzyszę ekipie, ale pod domem stwierdzam, że nie ciągnę dalej i się odłączam od stada.

Dzień po mimo tak kapryśniej aury pogodowej uważam za udany. Jutro wypad dwudniowy pod Kraków. Pogody wyglądają zachęcająco ciekawe jak okaże się w praniu.

Na Zakończenie zapraszam do obszernej fotorelacji z Masy - Ghosta Adama.


Dla każdego czekała odblaskowa kamizelka


w tym roku reprezentacja Cyklozy prowadziła odblaskowy peleton


i ruszyła maszyna


półgodziny później, podjazdy za nami Zagórze ominięte jeszcze tylko Aleja Róż i finiszujemy


ostatni nawrót i...


... i meta na Parkingu przy Pogorii 3

Urzędowo i 46 BMK

Piątek, 26 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria drugi napęd, Inne
Opis w wolnej chwili,

EDIT:
Trochę wolnego w sobotnie popołudnie więc pora nadrobić wpisy.

Dzień zaczął się od rowerka no bo jakby inaczej :D.
Wolne na budowie sobie zrobiłem z racji konsultacji z Urzędem Miasta odnoście kolejnego szlaku rowerowego jaki chcemy stworzyć w Sosnowcu. Miałem sam jechać na spotkanie w plenerze z Pawłem z UM i Arturem z CIMu z którym koordynujemy cały projekt, ale z możliwości połączenia propozycji Sandy wspólnego pokręcenia na kole zabieram ją razem ze sobą i na 10:30 jedziemy przez las zagórski na Kazimierz, gdzie byłem umówiony na spotkanie przy okazji powiadamiam Pana_P o zajściu i w trójkę zbieramy się w okolicy Parku Zielona. Po obradach z Pawłem krążymy po okolicach Parku oprowadzając Sandrę, która jeszcze nie miała okazji tu zawitać. Zbliża się pora obiadowa, a i do tego trzeba się przyszykować na wypad popołudniowy do Romana.
Marcin odprowadza nas kawałek pod las i dalej już w dwójkę jedziemy z Sandrą projektowanym odcinkiem szlaku z Zagórza do Kazimierza, a w przyszłości do Sławkowa.

Po obiedzie trochę posiadówy w domku i o 16:30 zmierzam na Dęblińską skąd ruszamy na Masę do Bytomia. Czekamy jeszcze na ewentualnych spóźnialskich ale nikt więcej się nie pokwapił no to w 8 ruszyliśmy w trasę. Na Bogucicach Kocur nas opuszcza jadąc w swojej sprawie ale, żeby się statystyki wyrównały pod Silesią zgarniamy Ryszarda, z nim to już dawno się nie krążyło. Czasu coraz mniej do startu masy więc na wszelki wypadek uprzedzam Romka o naszym przyjeździe i ewentualnie na gości zza Brynicy chwilę poczeka. Układ świateł i małe natężenie ruchu sprawia, że jednak udaje nam się dotrzeć parę minut przed startem.
Na Bytomskim rynku z racji sprzyjającej aury wyjątkowo duża frekwencja biorąc pod uwagę ich imprezę. Liczarki naliczyli się +/_ ok 230 uczestników.

Wybija 18:00 Romek przez szczekaczkę wita przybyłych parę ogłoszeń i ruszamy na 15 km pętlę po mieście.

Po 1,5h docieramy z powrotem na rynek, znów podziękowania sweet focie przy bicyklu ogłoszenia drobne odnoście zbliżających się imprez i tłum cyklistów w mgnieniu oka zanika między uliczkami. Trochę pogaduch z Romkiem już na spokojnie zaproszenie na naszą masę i ruszamy na kreple. Hmmm jakoś tak dziwnie, że masa skończyła się jeszcze za widoku, ale cóż jak to mówią wiosna dzień dłuższy. Darek z Andrzejem i jeszcze jednym z naszej paczki polecieli wcześniej, a my w pięciu (trzech Marcinów, w tym jeden mający takie same dane jak Ja, Marek i Rysiek) degustujemy się kaloriami. Wieczór już bliski pora wracać. Opuszczamy Bytom i DK 79 zmierzamy na Katowice pod Tauzena, gdzie odłącza Rysiek, a my dalej do Sosnowca. Za Brynicą jakby chłodniej, mimo to decydujemy się na złoty napój i zakotwiczamy na Stawiki. Niczym grzeczni chłopcy po Kufelku i do domku.

No prawie dwóch z nas tak zrobiło, a ja z Patykiem jeszcze zakręcamy do znajomych na Akademiki robiąc trochę obawy wśród braci studenckiej podjeżdżając w kamizelkach. Godzina się późna już zrobiła, jutro do roboty więc żegnamy towarzyszy i tniemy dalej. Na Mecu już każdy w swoją stronę, Patyk na Wagową, a ja z górki i do domku.



Ekipa sosnowiecka - 46 BMK

Pierwsza dwusetka w ramach Sztafery Rowerowej Arcelor Mittal

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Kategoria drugi napęd, Inne
Impreza przednia.
Trasa: Zdzieszowice - Ujazd - Gliwice - Zabrze - Świętochłowice - Chorzów - Katowice - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza - Olkusz - Sułoszowa - Pieskowa Skała - Ojców - Zielonki - Kraków.

Start: 5:00 Koksownia Zdzieszowice, Meta: 21:00 Kraków - Huta Sendzimir

reszta przyjdzie z czasem

III Wiosenny Zlot Rowerowy - sezon rowerowy oficjalnie otwarty

Sobota, 13 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Inne
Na początek trochę statystyki:
Dzień - 13.04.2013
Pogoda - nie najgorsza
Dystans parady 13 km
Wszystkich uczestników (bez obsługi) - 68
Najstarszy uczestnik - 70 lat
Najmłodszy - 10 lat
wrażenia - pozytywne.
przejechany dystans na Wigraku - 20 km

Pogoda powiedzmy wymusiła na nas przesunięcie imprezy ale wreszcie się udało i w sobotnie przedpołudnie 13 kwietnia otworzyliśmy Cyklozowy sezon turystyki kolarskiej.

Pobudka o 7:00 i od razu pełna mobilizacja. Śniadanie rzut okiem na meteo jak się czasowo opady deszczu rozkładają, pakowanie i o 9:00 dosiadam "Wigraka" i kierunek Górka na Środuli, gdzie ustawiłem się z Waldim wyjmujemy nagrody i inne manele zbliża się 10:00 dociera Staszek z Darkiem na szybko wyznaczam zadania, ekipa nadzorcza zostaje, a Ja z Waldim i młodym ruszamy już na Dęblińską pod Oddział gdzie odbędzie się start Składanej Parady rozpoczynającej program III Zlotu. Na miejscu zaczyna mżyć chowamy się pod bramę i zastajemy Marka z Katowic jest jako pierwszy. Zostawiam chłopaków i idę na górę do Oddziału. Drogi się mokre zrobiły - niedobrze, półgodziny do startu pada i do tego ludzi nie widać. Nagle światełko w tunelu padać przestaje ale nadal spoglądając z balkonu nie wiele ludzi, a tu niespodzianka wpada Waldek i mówi, że już ponad 30 cyklistów stoi w bramie. Z minuty na minutę docierają kolejni nieustraszeni cykliści. Jest liczna ekipa z Gliwic i Katowic są też kluby z Tychów Siemianowic i Chorzowa. Zbieram swoich odprawa techniczna. Orędzie do cyklistów z balkonu,


wybija 11:00 sesja foto przy fontannie omawiam zasady przejazdu i ruszamy



Trasa jak wcześniej ustalono przez Śródmieście, Wawel, Pogoń, Centrum i Środula.
Jedzie się bez problemów, nie możliwe że aż taka kultura jazdy wśród kierowców ani klaksonów zbędnych uwag, wjazdów w kolumnę i do tego znów słońce wychodzi. Szkoda tylko, że ze starszych rowerów jedynie Ja i Waldek prowadząc ok. 70 osobowy peleton posiadaliśmy Wigry, ale cóż na kolejnych edycjach składanej parady będzie się ta liczba zwiększała.

Po 13-to kilometrowym odcinku docieramy do mety parady, prawie bez ofiar w ludziach i sprzęcie (Waldkowi wyskoczyły klucze ze schowka pod siodełkiem, jedna niegroźna wywrotka i kapeć).


Pora na drugą część programu w między czasie gdy uczestnicy się zapisywali my szykujemy się do konkursów, krótkie przemówienie omówienie zasad zbieram zapisy i zaczynamy zmagania.

Najbardziej obleganą konkurencją okazał się rzut siodełkiem w dal.

Z pośród 20 zawodników najlepszym miotaczem został nasz klubowicz Rysiek z wynikiem 29,90 m. Chyba ta konkurencja wpisze się na dłużej na naszych imprezach o ile siodełko wytrzyma :P.

Dalej w programie przeciąganie liny oraz wymiana dętki na czas.
Najlepszym serwisantem został Marek z Katowic, któremu wymiana zajęła nie całe 4 minuty.
W między czasie można było sobie upiec kiełbaskę na grillu oraz obejrzeć pokazową wystawę zabytkowych rowerów Pana Wojtka, który na zaproszenie przywiózł ze swojej kolekcji 5 swoich reprezentacyjnych pojazdów, które cały czas są na chodzie :D.



Chętnych obejrzeć więcej takich modeli zapraszam na klubową wycieczkę już w przyszłą niedzielę 21 kwietnia, gdzie odwiedzimy Izbę Cyklisty Pana Wojtka.


Na zakończenie rozdanie nagród, Marek za najszybszą wymianę otrzymał nagrodę główną ufundowaną przez Monikę (Kosmę) - Rowerowa Norka.



Dziękuję wszystkim za przybycie i to co tygrysy "lubią" najbardziej sprzątamy po sobie.

Na odchodne sweetfocia z Wigrakami.



Dzięki wszystkim za przybycie.

Coś ten sezon nie może się rozbujać

Środa, 3 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Inne
Wszystkich którzy się nastawiali na przybycie na naszą klubową imprezę - III Wiosenny Zlot Rowerowy informuję, że z przyczyn wiosennej zimy zdecydowaliśmy o przełożeniu terminu na przyszły tydzień więc
ZAPRASZAM WAS NA 13 kwietnia 2013. Program nie ulega zmianie.
Do Zobaczenia

Bytomski Przejazd Rowerowy dla WOŚP

Niedziela, 13 stycznia 2013 · Komentarze(4)
Kategoria zimowe podrygi, Inne
Kolejny rok z rzędu co na rowerze wspieram Orkiestrę. Z tegoroczną decyzją do ostatniej chwili nie wiedziałem czy wyjazd na bytomskie rowerowanie dojdzie do skutku. Drobna kontuzja górnej kończyny jednak nie przeszkodziła opuchlizna zeszła jednie paznokieć do wymiany i wyszło na to, że jednak wypad doszedł do skutku. ale od początku.

Właściwie całym motorem napędowym była Ola w sobotnie popołudnie dostaję SMSa czy i w jaki sposób się wybieramy w odwiedzimy do Romka. Po zaciągnięciu info od Oli konsultacja z Waldkiem co robimy i postanowione
- niedziela 10:20 parking przy Delikatesach;
- skład: dwie renówki, 5 bikerów i bikera, 6 rowerów;
- cel: Bytomski Przejazd Rowerowy dla WOŚP, dobra zabawa i zbiórka do puszek orkiestry.

Jako pierwsza zjawia się Ola zaraz za nią Ja z tatą, lekka obsuwa czasowa dociera Waldek. Ogarniamy jak spakować 12 kółek do 4 kółek. Jakoś daje rade. Miało nas jechać pięciu ale w ostatniej chwili Kocurek na swoim kątowniku również dołącza do wesołej kompani. Spakowani po drodze zbieramy Pana_P już w renówce 5 bików oj z Czarnym będzie kłopot ale jakoś musi wejść. Ruszamy na center Sosnowca po Kocura czas goni już po 11:00 a my ogarniamy na różne sposoby jak spakować Czarnego wreszcie się udaje kupa śmiechu przy tym była. Czasu coraz mniej półgodz. do startu. Dzwonię do Romana co by chwilę poczekali jak byśmy mogli nie zdążyć na południe.

Pomimo różnych komplikacji jednak się udaje pod sklepem Romka jesteśmy 5 min przed startem. Teraz tylko poskładać sprzęty i na rynek. Wyjmowanie zdecydowanie szybciej może dlatego, że presja czasu, ale ważne że się udało. Wybija południe Roman wita wszystkich oczywiście zbiórka do puchy w zamian serducha i ruszamy na 30 km pętlę wokół Bytomia. Ludzi około 60 temperatura też nie rozpieszcza nas to nie zraża i z uśmiechem na ustach przemierzamy dzielnice bytomskie. Dość wychłodzeni zwłaszcza dłonie i stopy kończymy objazd przy BeCeKu, gdzie czekała na nas gorąca strawa i herbatka. Tutaj trochę czasu nam zlatuje na rozmowach z Romkiem i próbach osiodłania jego Bicykla. Tematów nie ma końca, rozmyślając gdzie jeszcze się coś dzieje powoli zbieramy się w drogę powrotną - ciężko się było zebrać ale maszyna ruszyła i pakujemy się na Sosnowiec.

Aha w Bytomiu również zjawili się Darkowie czyli Amiga i Djk, z którymi również się parę słów wymieniło.

Dzień zwariowany ale bardzo udany. Dzięki wszystkim za wspólny wypadzik samochodowo-rowerowy.


Reprezentacja Cyklozy na Bytomskiej imprezie


alternatywa dla rowerowych bagażników, nie tylko Berlingo potrafi wiele zdziałać z rowerami :D

Rowerowe Jasełka u Ghostów

Niedziela, 6 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Inne, zimowe podrygi
Święto Objawienia Pańskiego zwane świętem 3 Króli od kilku lat weszło w kanon śródrocznych dni wolnych od pracy. Rowerowy światek też nie marnuje takich okazji łącząc kościelne obrzędy ze wspólnym spotkaniem się i pokręcenia w grupie znanych i mniej znanych twarzy.
Korzystając z zaproszenia Ghostów dziś wypad do Będzina na połączenie orszaku 3 Króli z rowerowymi Jasełkami.

Uzgodniwszy wcześniej z Waldkiem zgadujemy się u mnie pod blokiem na 11:00 i wolnym krokiem ruszamy pod Zamek zgarniając po drodze prezesa naszego PTTK. Ruszając już zaczynał prószyć śnieżek ale dla dzisiejszych bikerów nie jest rzeczą dziwną jazda w zimę i na wszystko byliśmy przygotowani. Docieramy prawie punktualnie pod Szopkę na wzgórzu zamkowym, hmm tylko gdzie reszta bikerów jest tylko Sławek który też rozgląda się za towarzystwem, tel do Hadzisa wymiana miejsc położenia i za chwilę ok. 30 osobowa grupa zimowych cyklistów jest w całości. Krótkie przywitanie i ruszamy pod kościół na Ksawerze skąd wszystko ma się zacząć.
Trochę przyszło postać w jednym położeniu wreszcie dotarli mędrcy na koniach to znak zaraz ruszamy. Ludziska patrzyli z niedowierzaniem jak na taką aurę można się bujać na kole. Ale widać, że powoli się oswajają z tą tendencją. Przepuszczamy cały peleton piechurów i ruszamy w swoją trasę z naszymi królami na rowerach. Na początek Ksawera, dalej Warpie, Górki Małobądzkie żeby na zakończenie dołączyć na Modrzejowskiej do peletonu orszakowego zmierzającego pod Szopkę. Jeszcze tylko mała przerwa na krótką inscenizację walki Janioła z Diobłem i prosto pod Kościół pw. Świętej Trójcy na ciepłą stawę i herbatę.

Zima robi się na całego witamy pierwszy śnieg w tym roku. Z powodu pewnie pogody tłumy piechoty znikały w expresowym tempie. My w sumie też co będziemy defilować sami. Parę fotek i obrad nt. co dalej. Przegłosowane pójdźmy wszyscy do Wisienki. Tak też się stało i na raty docieramy do TSG. W ciepełku rozmowy, futrunek zapiekankowy, grzaniec/lane/herbata/kawa co kto lubi.

Po jakieś godz. zaczyna dzień dobierać końca, znaczy się słońce chyli się ku schowaniu to i my się zbieramy w składzie Limit, Waldek i Ja ruszamy w drogę powrotną. Na początek odprowadzamy Waldka na Dańdówkę dalej już w dwójkę na Zagórze. Kilometrów mi trochę brakuje do równości to Limita jeszcze eskortuję pod rondo Merkury, gdzie i nasze drogi się rozchodzą. Adaś dalej na Psary, a ja na nawrót i Zagórze city.

Dzień spoko, rano późna jesień z biegiem dnia czasem śnieżek czasem deszcz pod wieczór regularna zima. Fajnie było się spotkać i do następnego grupowego eventu.


Cyklozowa reprezentacja na jasełkach


Zimowy powrót do miejsca kwaterunku.

I Ty możesz zostać rowerowym Mikołajem - Mikołajkowe Extreme Rowerowe DG

Czwartek, 6 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Inne, zimowe podrygi
Tego jeszcze u nas nie grali, tak my się rowerowo rozkręcili, że nawet śnieg nam nie przeszkadza zwłaszcza jeżeli zorganizowaliśmy ciekawą imprezę.

Od rana czyszczenie bika bo trochę go zapuściłem do tego małe serwisowanie bika brata. Tak uciekło większość dnia. Czas goni pora się szykować bo do 17:00 już mało czasu. Z ekipą z bloków zbieramy się na 16:30 by ruszyć na miejsce zbiórki pod molo. Jako pierwszy dociera Waldek. Z racji, że jako jedyny z naszej paczki podjechał w kompletnym stroju Mikusia zrobił show pod moim blokiem oraz w drodze na Zagórze.
Pora ruszać. Na miejscu już są pierwsi rowerowi Mikusie. Znajomych zimowych bikerów nazbierało się około 40 luda. Czekamy kwadrans studencki i ruszamy na pętlę wokół P3 by zakończyć na Zielonej. Cel również mamy iście mikołajowy oprócz nagród dla najlepiej przebranych Santa Claus każdy z nas mógł dołożyć swoją cegiełkę do Szlachetnej paczki dla jednej z dąbrowskich rodzin.
Na miejscu przy palenisku konsumpcja gorącej strawy, śmiechu i rowerowych zimowych pomysłów ogrom.
Gdy już odtajałem odprowadzam Ewę do Grodźca, by znów wrócić do ekipy zimowych pozytywnie zakręconych wariatów. Gdy wróciłem została Loża i parę jeszcze znanych twarzy. Chwil parę jeszcze stoimy, catering nam zwijają no to i my się zbieramy. Padł plan odprowadzić Olę pod jej domek. Z licznej grupy eskortowej która przejechała przez center DG budząc szok wśród tuptusiów czekających na przystankach na środki masowego transportu zbiorowego pod chatkę Oli docieramy w szóstkę tworząc nową bajkę o Śnieżce Oli i sześciu rowerowych krasnalach. W spontanie wyszedł afterek u Oli u której się dobrze ogrzaliśmy kosztując pysznej naleweczki. Późnawo już nie będziemy za długo siedzieć koleżance na głowie i zawijamy się do swoich punktów stałego meldunku. Najbliżej mieliśmy ja z Domsem. Domin odbił na DG, a Czarny, Olo i Pan_P podążyli dalej.

Dzięki za eksta atmosferę od dłuższego czasu można było się w znajomym gronie zobaczyć. Do zo na następnej śnieżnej ustawce.