Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1443.00 km (w terenie 88.00 km; 6.10%)
Czas w ruchu:71:19
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:51.54 km i 2h 32m
Więcej statystyk

Nocne manewry

Piątek, 18 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Jakaś ta moja robota w kratkę. Dziś wolne to znów nadrabiam godziny snu nieprzespanej nocy. Po telefonie od Limita orientuję się która jest godzina, spoglądam na czasomierz a tu prawie 10:00 czyli, przespane 9 h snu. 

Dzień zlatuje na błogim leżakowaniu i oglądaniu transmisji  13 etapu TdF, gdzie Rafał Majka zajął 2 miejsce.

Po transmisji na rozgrzewkę do Pogorii po większe zakupy. 19:00 wybija pora ruszać na nocne wojarze, które zaczynam od przejazdu do Rawy odebrać Pannę M z pracy. Spacerek wieczorową porą do centrum Kato. Na Mariackiej sporo wiary. Pomyślałem, że może Rysiek czasem, gdzie na rikszy nie krąży. Po konsultacji telefonicznej dowiaduję się, że nie jeździ, a szykuje się na noc do pracy, a że jedzie bikem to się zmawiamy, że i tak tamtędy będę wracał to go odcholuję. 

Odprowadzam Martynę do autobusu i ruszam pod Wyspiana na punkt zbiorczy. Dociera Rysiek (na szosie) yhmm to chyba zamiast ja jego to on mnie będzie cholował za kołem. Spod Wyspiana na spodek i dalej przez pętlę Słoneczną, plac Alfreda kierujemy się na Siemce, przez które przebijamy się nieco inaczej jak Ja wczoraj. Żegnamy się na Bańgowie pod Jonsonem, Rysio do roboty, a ja dalej jak droga poniesie. I tak mnie poniosło, że w Czeladzi odbijam na Grodziec. Podjazd sprawnie pokonany w oddali wydaje mi się, że widzę któregoś z cyklozowych klubowiczów. Domniemywam, że mógł być to Limit, choć pora mnie zdziwiła. Spod Dorotki zjazd do Gródkowa i zwrot pod lwa, gdzie przecinam DK 86 dalej na Łagiszę i jak już droga prowadzi przez Zieloną na P3. Nikogo paznakomego to zwrot pod Żółwia, ale tu też po 22:00 pustki. Jutro wyjazd to lekkim zagięciem przez DG dojazd do domu.

DP ND

Czwartek, 17 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Dzień czwartkowy jakiś taki mizerny od samego rana, a to za sprawą napierniczania łba i późniejszego promiennego bólu zęba. Spać się nie dało i dopiero po 3 porcji leku przeciwbólowego gdzieś po 3 nad ranem udało mi się jakoś normalnie zasnąć. Co z tego jak i tak o 6:00 pora była wstać.

Wstaję jakiś taki niedorobiony ciepła herbata z rana pakuję sakwę i o 7:10 wyjazd na Morawę. Jakoś tak odruchowo za wcześnie przez co miałem spory zapas czasu to i dojazd był w miarę powolny.

Dniówka na bazie jakoś zlatuje coś się robi to i czas szybciej płynie. O 15:00 koniec pracy. Przebierka i ruszam w drogę powrotną. Na początek na Nowy Roździeń przekazać kluczyk do boksu. Pod Galerią dostrzegam Staśka, przekazuję pakunek i w dwóch wracamy na Stawiki, gdzie Stasiek odbija do siebie, a ja kręcę nie za żwawym tempem załatwiać dalej. Na Kilińskiego kolejne spotkanie klubowe tym razem wpadam na Macieja, z którym krótka przerwa na pogaduchy. Wreszcie docieram do PKO, a tam dziś też robota idzie jak krew z nosa. Jak wszedłem o 16:00 to wyszedłem dopiero lekko po dwóch godzinach, ale załatwiłem to co chciałem. A no tak w banku dostrzegam jeszcze kolejnego klubowicza Janusza, ale akurat już byłem obsługiwany, a on szedł swoje sprawy załatwiać skończyło się na odmachnięciu ręką.

Hmm, do domu śmigać na obiad trochę późno. Modyfikacja planu śmigam na Kebaba. Na trochę starczy. Posilony znów za Brynicę na spotkanie z nią. Przegadujemy ostatnią godzinę pracy. W formie dziś nie jestem, to po pracy zamiast busem to spacerkiem odprowadzam  do Centrum Kato na dworzec. Pani do autobusu,a ja zawijam do domu odespać parszywą nockę. No tak jeszcze tylko wymodzić trasę powrotu. Miał być spontan więc poleciałem jak droga prowadzi. A droga wywiodła mnie pod Silesię jak już tu dotarłem to przybrałem azymut Siemce. Przebijam się przez DTŚ na Oblatów, po czym zwrot na Pętlę Słoneczną i jak droga prosta na Siemce.

Jazda idzie opornie jeszcze do tego chyba kto inny dziś światłami operuje bo większość dzisiejszego wieczora świeci na czerwono. Z Siemianowic na Bańgów do 94, którą to na Czeladź, Będzin, Dąbrowę i do domku naładować baterię.

Objazdowo ze szwedem w tle i nocny bonus

Środa, 16 lipca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
Kolejny dzień wolnego, od jutra zmiana grafiku i niecny plan wykręcenia wszystkich dni w lipcu może spalić na manowce.

Wczorajsze leżakowanie odpowiednio naładowało akumulatory przez co dziś nie było problemów z porannym wake up.
Ogarniam się nadrabiam wczorajszą notkę bs z nocnego tripu i biorę się za szykowanie śniadaniowej bomby witaminowo-energetycznej w postaci jajecznicy z 4 jaj, pomidorów i listków sałaty rzymskiej. Po ok. 10 minutach wyszło mi coś takiego:



Kolejne 15 minut i po kompozycji został pusty talerz. Pozmywać od razu bo potem nie będzie mi się chciało i ruszam kręcić kilometry załatwiając kilka spraw. Na początek trip na center Sosnowca do banku zobaczyć jakie są szanse nabyć większą many na drobne potrzeby. Wychodząc już z banku trafiam na burzę, by nie moknąć zjazd do przejścia na patelni i koło CIM-u przeczekuję największy deszcz.

Jak już się dało jechać ruszam w kierunku domu. Na Orionie dostrzegam kolejnego Szweda, hmm aparatu nie ma więc do domu po nikona i wracam w owe miejsce uwiecznić palacza na foto-story.

DEDYKACJA DLA PANA_P.
.

Powrót do domu przeczekać największą duchotę i wieczorem kierunek Kato na spotkanie z nią i jej bikem w celu ustalenia przeglądu.

W końcu plan udało się zrealizować. Do obiadu 20 dyszki, a po nocy kolejne 50.
Popołudniowa duchota ustaje i na kwadrans przed 19:00 ruszam na nocny trip. Na początek 94 i 86 zmierzam do Rawy spotkać się Martyną. Przesiadujemy do 20:00 po czym rolety w dół i na busa. 807 podjeżdża pani do busa, a ja kusem za autobusem. Na Moniuszki jestem pierwszy. 1 - 0 dla Mnie :D. Podnosimy poprzeczkę - dłuższy dystans i nie wiem do końca na którym przystanku mam kończyć. Z buta na busa pod Galerię dworcową. Chwila znów na pogawędki po czym dociera 48 i znów kusem za busem. Do autobany na zmianę  ja prowadzę potem zmiana. Od Wujka trzymam się na dystans ale cały czas w zasięgu wzroku. Tak się miło ciągnie na holu, aż lądujemy na Ligocie.

Tym oto tanim sposobem bez korzystania ze zbiurkomu jeśli chodzi o mnie odprowadzam panią pod same drzwi. Godzina policyjna się zbliża pora opuszczać granice Śląska :D. Papa zawijam kiecę i lecę. Darek dobrze operuje światłami przez co na pętlę  tramwajową na Brynowie docieram albo  na pulsacyjnych pomarańczach, albo zielonej fali. Wracać podobną trasą się nie chce to azymut Giszowiec modyfikują trasę powrotną. Pokonuję 3 garby i docieram na Gisza, potem Nikisz i zjazd na 79 kierując się na Mysłowice, które również pokonuję na zielonej fali.

Przeskok na drugą stronę Przemszy i welcome to Zaglebie. W Sosnowcu to już prosta droga Modrzejów, Niwka, Pawiak, Dańdówka i znów pagórki zagórskie.

Na zjeździe z Mecu dostrzegam podnoszącego się rowerzystę, ruszam do niego zobaczyć czy wszystko w porządku. Na szczęście to tylko drobny upadek, zebrał się o własnych siłach, wspólnie turlamy się pod Orlena po czym każdy w swoją stronę. 

Na koniec parafrazując klasyka CZY CIEMNO CZY JASNO śMIGAM BIKEM PRZEZ MIASTO. A teraz w kimę bo jutro zaś robota. 


N

Wtorek, 15 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień typowo spędzony na naładowanie akumulatorów.

Z wyrka wydostaję się po 11:00. Potem zlatuje czas na porządkach - czasem trzeba małą enklawę doprowadzić do ładu i tak zlatuje do pory obiadowej.

Człowiek z natury leniwiec to na obiad z buta do mamy, przy okazji robiąc opłaty.

Popołudnie dalszy czas na leżakowanie bo z oknem zbiera się na burze i nie chciałem ryzykować jazdy w ulewie.

Noc się zbliżała, a ja sobie obiecałem cały lipiec spędzić na dwóch kołach to zamieniam słowa w czyn i o 21:00 dosiadam Meridiana i w drogę.

Początek to szybki trip na P3. Tam chwila pogawędki z panem Muchą po czym dwie rundki po bieżni. Kontrola prędkościomierza i ruszam w miasto. Z mola ekortuję dwie dziewczyny do Będzina jadąc wałami. Po drodze doganiamy jeszcze dwóch cyklistów i w piątkę docieramy pod stadion Sarmacji. 

Żegnam się i znów samotnie kierunek Pogoń. Ścieżką wzdłuż Będzińskiej pod Ślimak i zjazd pod sosnowiecki dworzec. Nawrót przy PTTK i od 1 Maja jak droga prosta na Dańdówkę. Droga pusta światła pulsacyjne to się fajnie płynnie jedzie. Na Dańcówce już ostatni zwrot 3 podjazdy i zjazd do domu gdzieś tak przed północą. 

DPD

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pobudka po 7:00. Wstaję jakiś niemrawy ale z minuty na minutę już coraz lepiej. Ogarniwszy się ze wszystkim stwierdzam, że jeszcze wyłożę gnaty na jakiś półgodziny. No chyba mi tego brakowało dodatkowa hibernacja poszła na plus.

Pora się zbierać do pracy. Ale za nim to na początek pod ścianę płaczu, potem do Króla po upgrade na drugie śniadanie i w drogę.

Później się wyjechało ale już na starcie udaje mi się podpiąć za kurierem z DPD bez oporów powietrza już na 100 metrach od świateł osiągam +50 i to jadąc lekko pod górkę. Wstrzelony już w ramy czasowe, a nawet z lekkim zapasem wpadam na wariant trasy dojazdu ze wczoraj i już spokojnym tempem +20 bez żadnych ekscesów prosto na Rawę.

EDIT:
Dniówka poniedziałkowa idzie dość opornie. Na dodatek im bliżej końca łamie mnie spanie  na skutek zbliżającego się frontu burzowego. Wybija 20:00 ołowiane chmury do okoła i gdzie nie gdzie się błyska, ale nie pada co jest dużym plusem.

Odprowadzam Martynę na busa o czym na Meridiana i rura do domu. Ciekawy efekt do okoła deszczowe chmury, a nademną jedyna dziura z wyłaniającym się błękitem. Do Sosnowca docieram 86 myślałem cały czas trasą lecieć ale nie chciałem ryzykować natknięcia się na deszcz to odbijam przy Macu na Piłsudskiego, zwrot na 3 Maja i za  drogą na Srodulę. 

Od Ślimaka już jadę po mokrym asfalcie znaczy się tu padało. Za stokiem zjazd na Małe Zagórze, szczytem przez Mec i kończę dzisiejsze rowerowanie na sucho. Jutro wolne no to dzień byczenia i ładowanie akumulatorów.

DPND

Niedziela, 13 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Pubudka przed 8:00. Za oknem zdecydowanie ładniejsza aura niż dnia poprzedniego. Ogarniam się i półgodziny później znoszę bika i ruszam po upgrade śniadaniowe po czym z zapasem czasu spokojnie ruszam do pracy. Dziś najdalszy punkt czyli Salon na Rawie.

Wariant trasy z czwartku czyli Plejada, Buczek, Pogoń, Stawiki, Borki i za Roździeniem wpadam na chwilę na 86 by dostać się na parking IKEI. Jazda przez miasto ale praktycznie bocznymi bez żadnych świateł i o znikomym ruchu samochodów, chyba będzie wersją standard.

EDIT:
Jak na niedzielę dniówka wyjątkowo szybko zleciała. Na szczęście tradycji się nie stało za dość i po raz 3 nie było ulewy na zakończenie dniówki niedzielnej.

19:00 wybija przebierka w bike wdzianko i koniec szychty. Odprowadzam znajomą na przystanek po czym jadę na spotkanie z Panną M i Panem_P w rejony kałuż dąbrowskich.

Azymut wybrany to ruszamy. Na początek Dąbrówka potem drogą koło Schroniska przedostaję się pod Milowice, skąd zjazd na Piaski. Przebijam się przez familoki, na rondo i zjazd do M 1. Łączność z ekipą po czym przebijam się na drugą stronę 86, pod Zamek i dalej wałami do parku Zielona. Szczytem przez park i ląduję przy Molo. Znajomków nie widać to w ramach bonusu rundka po bieżni po czym znajdujemy się już w komplecie.  

Z P3 ruszamy do Tesco po jakiś upgrade na kolację i chcący przekroczyć 60 na finiszu objazd do Zagórza przez Kazimierz, Ostrowy, Porąbkę i zjazd przy Zajezdni skąd już przez Szymanowskiego na kwaterę nadrobić trochę snu bo jakoś w tym miesiącu jakby mi energii brakowało.

9 Ogólnopolska Pielgrzymka Rowerzystów Jasna Góra - 4k km przekroczone

Sobota, 12 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Piątkowa rozgrzewka w wietrze po okolicy i późny powrót na kwaterę sprawia, że rano bardzo opornie się wstawało. Organizm domaga się snu, a tu po 4 godz. snu trzeba było się ogarnąć i w drogę. Dobrze, że wszystko uszykowane zaraz jak wczoraj wróciłem.

Budzik 4:30 co by na spokojnie się wyszykować, ale nie było tak słodko budzik zamilkł i się błogo jeszcze na półgodz. odleciało. W radio spiker zapodaje kwadrans po piątej. Dopiero dotarło do mnie, która godzina. Kanapki na drogę bo na śniadanie za późno. Na czasomierzu 5:26 dobrze, że miejsce zbiórki niemal pod moją kwaterą, także udaje mi się na czas dotrzeć.

Pod Dorjanem już czekają Waldi, Darek, Paweł, Maciek, Andrzej i jeszcze jeden uczestnik (na cienkim kole). Chwilę czekamy na nieoczekiwanych oraz tych co jak ja mieli problemy z poranną pobudką. Docierają wreszcie drugi Ja i Adi. No to ruszamy przy Expo jeszcze zgarniamy Pana_P i mamy komplet.

Na początek Zielona i P4. Chłopaki sceptycznie obserwują zachmurzone ołowianymi chmurami niebo. Ale czym kilometrów przybywa sceptycyzm ustaje. Zwartym szykiem i z przyzwoitą średnią zmierzamy do Siewierza. Krótki popas i azymut Myszków. Warunki pogodowe nie najgorsze. Myszków odhaczony pora na Poraj i planowo nieco dłuższy odpoczynek śniadaniowy. 

Zregenerowani no to dalej rozpędzam pociąg co by się znów organizmy zagrzały i tak jadąc na szpicy prowadzę peleton do Poczesnej. 

Żeby wycieczka była udana przegapiam jeden zjazd i zamiast na Korwinów wylatujemy na "jedynkę". [PUNKT PIERWSZY "UDANEJ WYCIECZKI" - błądzenie zaliczony], spoglądam na mapę i współpracując z garminem Adriana wracamy na właściwy szlak. Fragment terenem przez łąki i wylatujemy w Częstochowie. Dalsza część drogi to przebijanie się przez miasto, aby dotrzeć pod Katedrę.

Wreszcie docieramy do punktu zbiorczego, wjeżdżając zaraz za grupą pielgrzymów z Chełma, zdecydowanie liczniejszą od naszej, którzy już 6 dzień są w trasie. Na miejscu są też inni uczestnicy z różnych części Polski m. in.: Siedle, Opole, Ostrów Wielkopolski, Piaseczno, Radom i Zwoleń, koledzy z miast sąsiadujący z nami Tychy, Katowice, Gliwice, Racibórz, Myszków. Ogólnie przeszło 1100 rowerowych pielgrzymów.

11:00 wybija przedstawienie poszczególnych grup, błogosławieństwo Biskupa i po godzinie formujemy jeden wielki peleton i jedziemy Aleją NMP prosto na Szczyt Jasnogórski eskortowani przez funkcjonariuszy Policji. Muszę przyznać, że dziś stanęli na wysokości zadania i każda droga przecinająca Aleję była odpowiednio zabezpieczona.

Msza na Szczycie była dużym plusem bo nie trzeba było jak to drzewiej bywało przepychać się między pieszymi pątnikami aby dostać się do Kaplicy Cudownego Obrazu. 

Obrzędy mety 9 Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rowerowej na Jasną Górę dobiegły końca. W międzyczasie aura przekręciła się o 180 stopni. Z chłodnej, puchmurnej aury się wypogodziło i od razu słupek rtęci podskoczył na + 20.

Pora się zbierać czekamy na wszystkich i lecimy na pizzę do Nierady. Zmęczenie robi swoje i tuż przez popołudniowym popasem łapie mnie drobny kryzys. Chłopaki polecieli przodem, a ja chwilę na pobocze 5 minut na wyrównanie ciśnienia po czym odpalam rezerwę i dociągam do reszty. 

Posileni jeszcze do sklepu i dalej w drogę. Do Rudnika towarzyszą nam koledzy z Tarnowskich Gór. Po czym drogi nam się rozjeżdżają my na Woźniki, a kompani azymut Miasteczko Śląskie.

Na trzech garbach przed podjazdem do Woźnik, Maciek dokłada 3 grosze od siebie do punków udanej wycieczki łamiąc hak tylej przerzutki. [PUNKT DRUGI - awaria]. Klątwa Bik Milka chyba się na nim uwzięła na ostatniej wycieczkę 4 pany teraz to. Zdzwaniam się z chłopakami, aby się wrócił do mnie i Maćka jeden z rozkuwaczem. Z 29-era robimy singla skracając do jednego przełożenia. Kontynuacja jazdy możliwa to dołączamy do reszty składu, która w oczekiwaniu na nas zaczaiła się na kolumnę weselną. Udało się skorelować wszytko w jednym momencie wtaczamy się z Maciejem na podjazd, a zaraz za nami jadą państwo młodzi. Chłopaki już wiedzieli co robić. Są weselnicy to i musiała być spontaniczna brama. Ruch wstrzymany w obu kierunkach :D. Myto pobrane zdrowie Pary Młodej. Orszak weselny puszczamy, a my dalej kierunek Cynków. Mamy szosę na pokładzie to zamiast jechać na Zendek, kręcimy dalej na Winowno i tam dopiero wjazd do lasu. Przez Brudzowice przemykamy do Zadzienia, skąd już na Boguchwałowice, Przeczyce do Wojkowic Kościelnych i Powrót na P4.

Na Mariankach ekipa nam się rozjeżdża czyli finisz wypadu. Czas na after. Kto został przenosimy się na P3 po czym do Żółwia wznieść toasta za Młodych spotkanych po drodze co by im się dobrze wiodło. 

Dnia ucieka robi się ciemnawo, a do mnie powoli dociera, że jutro jednak do roboty. Jak już dotarło to wybiła północ. Zbieram się na kwaterę i w kimę.

Serwisowo i popołudnie z nią

Piątek, 11 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Do 10:00 wyrównywanie godzin przeznaczonych na sen.

Dalsza część godzin okołopołudniowych to przegląd Malinowego bika, który pochłania trochę czasu. Co się dało przesmarowane, wycentrowane i wyregulowane. Dla pewności, że nic się nie rozkręci Welturem rundka po osiedlu.

Popołudnie przesiadam się już na swego Meridiana i lecę na spotkanie z Panną M do DG,  skąd żwawym tempem do Czeladzi pozałatwiać kilka sprawunków. 


Dnia trochę zostało pogoda się unormowała to ruszamy na przełaj. Na początek przez Psary i Strzyżowice na punkt widokowy na Górze Siewierskiej. Odpoczniwszy zjazd do Goląszy i jak droga prosta przelatujemy przez Dąbie i dalej prosto na Toporowice. Zwrot za remizą i azymut Przeczyce. Trochę mi się orientacja w terenie  mota i zamiast wyskoczyć przy tamie lądujemy w Warężynie.

Chłodno się robi i ssanie się włącza. Szukając sklepu docieramy do Kuźnicy W., przerwa na popas i ruszamy dalej. Przedzieramy się przez DK 86 na drugą stronę by przez łaki przebić się do bikostrady nad P4. Manewr się udał znów duże blaty i pokolei objazd czwórki potem przez Piekło na trójkę i zjazd na kwaterę bo noc krótka, a jutro wczas na koła i do przodu trip to Medalikowo.

PD N

Czwartek, 10 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Do pracy przewozem D.

Dniówka dzis idzie jak krew z nosa. Dopiero końcówka jakoś zleciała, a to Pan_P się na Roździeniu pokazał, potem telefonicznie z Limitem i nadeszła oczekiwana 19:00.

Pomysłu na jakiś większy trip nie ma to się objazd w biegu urodził. 

Z roździenia przebijam się na borki, następnie rundka wokół Stawików i azymut wyszedł sam czyli trasa szlakiem Pogranicza na odcinku Sobieskiego - Mikołajczyka. Chłopaki z urzedu działają bo szlak posprzątany (wykoszone, na wąskich odcinkach i bardziej błotnych wysypano tłuczniem, nawet przzy ruinkach jakoś pozamiatane).

Po obserwacji szlaku ulicą Watta przebijam się na Pawiak, gdzie zwrot i prosta na kwaterę zostawić sakwę.

Wrzuciwszy cos na ciepło na DG do Panny M, skąd nocny objazd Dąbrowy skończywszy rundką po bieżni. Powrót to już Zielona, Dworzec, Park Hallera i zjazd na Zagórze.

DP

Środa, 9 lipca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Dziś pogoda bardziej niewyraźna jak wczoraj, ale przyjemniejsza do jazdy.

Wyjazd z domu 9:10 ze sporym zapasem czasu co wpłynęło, że wariant dojazdu do pracy testowy, znanymi już bocznymi zakosami.

Początek jak zazwyczaj przy światłach na Makro, potem jak po kresce bez żadnych świateł: Plejada, Huta Buczek, Pogoń, Mireckiego, Kierocińskiej, Stawiki, Borki i do celu w Nowym Roździeniu, gdzie przez dwa dni rezyduję.


EDIT:
Dom - Praca i na pracy się skończyło. Jak na złość przez większość dnia pada deszcz, a czuję się jakoś tak nie wyraźnie, że bika zostawiam na salonie, a z buta na busa i do domku.