9 Ogólnopolska Pielgrzymka Rowerzystów Jasna Góra - 4k km przekroczone
Sobota, 12 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Piątkowa rozgrzewka w wietrze po okolicy i późny powrót na kwaterę sprawia, że rano bardzo opornie się wstawało. Organizm domaga się snu, a tu po 4 godz. snu trzeba było się ogarnąć i w drogę. Dobrze, że wszystko uszykowane zaraz jak wczoraj wróciłem.
Budzik 4:30 co by na spokojnie się wyszykować, ale nie było tak słodko budzik zamilkł i się błogo jeszcze na półgodz. odleciało. W radio spiker zapodaje kwadrans po piątej. Dopiero dotarło do mnie, która godzina. Kanapki na drogę bo na śniadanie za późno. Na czasomierzu 5:26 dobrze, że miejsce zbiórki niemal pod moją kwaterą, także udaje mi się na czas dotrzeć.
Pod Dorjanem już czekają Waldi, Darek, Paweł, Maciek, Andrzej i jeszcze jeden uczestnik (na cienkim kole). Chwilę czekamy na nieoczekiwanych oraz tych co jak ja mieli problemy z poranną pobudką. Docierają wreszcie drugi Ja i Adi. No to ruszamy przy Expo jeszcze zgarniamy Pana_P i mamy komplet.
Na początek Zielona i P4. Chłopaki sceptycznie obserwują zachmurzone ołowianymi chmurami niebo. Ale czym kilometrów przybywa sceptycyzm ustaje. Zwartym szykiem i z przyzwoitą średnią zmierzamy do Siewierza. Krótki popas i azymut Myszków. Warunki pogodowe nie najgorsze. Myszków odhaczony pora na Poraj i planowo nieco dłuższy odpoczynek śniadaniowy.
Zregenerowani no to dalej rozpędzam pociąg co by się znów organizmy zagrzały i tak jadąc na szpicy prowadzę peleton do Poczesnej.
Żeby wycieczka była udana przegapiam jeden zjazd i zamiast na Korwinów wylatujemy na "jedynkę". [PUNKT PIERWSZY "UDANEJ WYCIECZKI" - błądzenie zaliczony], spoglądam na mapę i współpracując z garminem Adriana wracamy na właściwy szlak. Fragment terenem przez łąki i wylatujemy w Częstochowie. Dalsza część drogi to przebijanie się przez miasto, aby dotrzeć pod Katedrę.
Wreszcie docieramy do punktu zbiorczego, wjeżdżając zaraz za grupą pielgrzymów z Chełma, zdecydowanie liczniejszą od naszej, którzy już 6 dzień są w trasie. Na miejscu są też inni uczestnicy z różnych części Polski m. in.: Siedle, Opole, Ostrów Wielkopolski, Piaseczno, Radom i Zwoleń, koledzy z miast sąsiadujący z nami Tychy, Katowice, Gliwice, Racibórz, Myszków. Ogólnie przeszło 1100 rowerowych pielgrzymów.
11:00 wybija przedstawienie poszczególnych grup, błogosławieństwo Biskupa i po godzinie formujemy jeden wielki peleton i jedziemy Aleją NMP prosto na Szczyt Jasnogórski eskortowani przez funkcjonariuszy Policji. Muszę przyznać, że dziś stanęli na wysokości zadania i każda droga przecinająca Aleję była odpowiednio zabezpieczona.
Msza na Szczycie była dużym plusem bo nie trzeba było jak to drzewiej bywało przepychać się między pieszymi pątnikami aby dostać się do Kaplicy Cudownego Obrazu.
Obrzędy mety 9 Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rowerowej na Jasną Górę dobiegły końca. W międzyczasie aura przekręciła się o 180 stopni. Z chłodnej, puchmurnej aury się wypogodziło i od razu słupek rtęci podskoczył na + 20.
Pora się zbierać czekamy na wszystkich i lecimy na pizzę do Nierady. Zmęczenie robi swoje i tuż przez popołudniowym popasem łapie mnie drobny kryzys. Chłopaki polecieli przodem, a ja chwilę na pobocze 5 minut na wyrównanie ciśnienia po czym odpalam rezerwę i dociągam do reszty.
Posileni jeszcze do sklepu i dalej w drogę. Do Rudnika towarzyszą nam koledzy z Tarnowskich Gór. Po czym drogi nam się rozjeżdżają my na Woźniki, a kompani azymut Miasteczko Śląskie.
Na trzech garbach przed podjazdem do Woźnik, Maciek dokłada 3 grosze od siebie do punków udanej wycieczki łamiąc hak tylej przerzutki. [PUNKT DRUGI - awaria]. Klątwa Bik Milka chyba się na nim uwzięła na ostatniej wycieczkę 4 pany teraz to. Zdzwaniam się z chłopakami, aby się wrócił do mnie i Maćka jeden z rozkuwaczem. Z 29-era robimy singla skracając do jednego przełożenia. Kontynuacja jazdy możliwa to dołączamy do reszty składu, która w oczekiwaniu na nas zaczaiła się na kolumnę weselną. Udało się skorelować wszytko w jednym momencie wtaczamy się z Maciejem na podjazd, a zaraz za nami jadą państwo młodzi. Chłopaki już wiedzieli co robić. Są weselnicy to i musiała być spontaniczna brama. Ruch wstrzymany w obu kierunkach :D. Myto pobrane zdrowie Pary Młodej. Orszak weselny puszczamy, a my dalej kierunek Cynków. Mamy szosę na pokładzie to zamiast jechać na Zendek, kręcimy dalej na Winowno i tam dopiero wjazd do lasu. Przez Brudzowice przemykamy do Zadzienia, skąd już na Boguchwałowice, Przeczyce do Wojkowic Kościelnych i Powrót na P4.
Na Mariankach ekipa nam się rozjeżdża czyli finisz wypadu. Czas na after. Kto został przenosimy się na P3 po czym do Żółwia wznieść toasta za Młodych spotkanych po drodze co by im się dobrze wiodło.
Dnia ucieka robi się ciemnawo, a do mnie powoli dociera, że jutro jednak do roboty. Jak już dotarło to wybiła północ. Zbieram się na kwaterę i w kimę.
Budzik 4:30 co by na spokojnie się wyszykować, ale nie było tak słodko budzik zamilkł i się błogo jeszcze na półgodz. odleciało. W radio spiker zapodaje kwadrans po piątej. Dopiero dotarło do mnie, która godzina. Kanapki na drogę bo na śniadanie za późno. Na czasomierzu 5:26 dobrze, że miejsce zbiórki niemal pod moją kwaterą, także udaje mi się na czas dotrzeć.
Pod Dorjanem już czekają Waldi, Darek, Paweł, Maciek, Andrzej i jeszcze jeden uczestnik (na cienkim kole). Chwilę czekamy na nieoczekiwanych oraz tych co jak ja mieli problemy z poranną pobudką. Docierają wreszcie drugi Ja i Adi. No to ruszamy przy Expo jeszcze zgarniamy Pana_P i mamy komplet.
Na początek Zielona i P4. Chłopaki sceptycznie obserwują zachmurzone ołowianymi chmurami niebo. Ale czym kilometrów przybywa sceptycyzm ustaje. Zwartym szykiem i z przyzwoitą średnią zmierzamy do Siewierza. Krótki popas i azymut Myszków. Warunki pogodowe nie najgorsze. Myszków odhaczony pora na Poraj i planowo nieco dłuższy odpoczynek śniadaniowy.
Zregenerowani no to dalej rozpędzam pociąg co by się znów organizmy zagrzały i tak jadąc na szpicy prowadzę peleton do Poczesnej.
Żeby wycieczka była udana przegapiam jeden zjazd i zamiast na Korwinów wylatujemy na "jedynkę". [PUNKT PIERWSZY "UDANEJ WYCIECZKI" - błądzenie zaliczony], spoglądam na mapę i współpracując z garminem Adriana wracamy na właściwy szlak. Fragment terenem przez łąki i wylatujemy w Częstochowie. Dalsza część drogi to przebijanie się przez miasto, aby dotrzeć pod Katedrę.
Wreszcie docieramy do punktu zbiorczego, wjeżdżając zaraz za grupą pielgrzymów z Chełma, zdecydowanie liczniejszą od naszej, którzy już 6 dzień są w trasie. Na miejscu są też inni uczestnicy z różnych części Polski m. in.: Siedle, Opole, Ostrów Wielkopolski, Piaseczno, Radom i Zwoleń, koledzy z miast sąsiadujący z nami Tychy, Katowice, Gliwice, Racibórz, Myszków. Ogólnie przeszło 1100 rowerowych pielgrzymów.
11:00 wybija przedstawienie poszczególnych grup, błogosławieństwo Biskupa i po godzinie formujemy jeden wielki peleton i jedziemy Aleją NMP prosto na Szczyt Jasnogórski eskortowani przez funkcjonariuszy Policji. Muszę przyznać, że dziś stanęli na wysokości zadania i każda droga przecinająca Aleję była odpowiednio zabezpieczona.
Msza na Szczycie była dużym plusem bo nie trzeba było jak to drzewiej bywało przepychać się między pieszymi pątnikami aby dostać się do Kaplicy Cudownego Obrazu.
Obrzędy mety 9 Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rowerowej na Jasną Górę dobiegły końca. W międzyczasie aura przekręciła się o 180 stopni. Z chłodnej, puchmurnej aury się wypogodziło i od razu słupek rtęci podskoczył na + 20.
Pora się zbierać czekamy na wszystkich i lecimy na pizzę do Nierady. Zmęczenie robi swoje i tuż przez popołudniowym popasem łapie mnie drobny kryzys. Chłopaki polecieli przodem, a ja chwilę na pobocze 5 minut na wyrównanie ciśnienia po czym odpalam rezerwę i dociągam do reszty.
Posileni jeszcze do sklepu i dalej w drogę. Do Rudnika towarzyszą nam koledzy z Tarnowskich Gór. Po czym drogi nam się rozjeżdżają my na Woźniki, a kompani azymut Miasteczko Śląskie.
Na trzech garbach przed podjazdem do Woźnik, Maciek dokłada 3 grosze od siebie do punków udanej wycieczki łamiąc hak tylej przerzutki. [PUNKT DRUGI - awaria]. Klątwa Bik Milka chyba się na nim uwzięła na ostatniej wycieczkę 4 pany teraz to. Zdzwaniam się z chłopakami, aby się wrócił do mnie i Maćka jeden z rozkuwaczem. Z 29-era robimy singla skracając do jednego przełożenia. Kontynuacja jazdy możliwa to dołączamy do reszty składu, która w oczekiwaniu na nas zaczaiła się na kolumnę weselną. Udało się skorelować wszytko w jednym momencie wtaczamy się z Maciejem na podjazd, a zaraz za nami jadą państwo młodzi. Chłopaki już wiedzieli co robić. Są weselnicy to i musiała być spontaniczna brama. Ruch wstrzymany w obu kierunkach :D. Myto pobrane zdrowie Pary Młodej. Orszak weselny puszczamy, a my dalej kierunek Cynków. Mamy szosę na pokładzie to zamiast jechać na Zendek, kręcimy dalej na Winowno i tam dopiero wjazd do lasu. Przez Brudzowice przemykamy do Zadzienia, skąd już na Boguchwałowice, Przeczyce do Wojkowic Kościelnych i Powrót na P4.
Na Mariankach ekipa nam się rozjeżdża czyli finisz wypadu. Czas na after. Kto został przenosimy się na P3 po czym do Żółwia wznieść toasta za Młodych spotkanych po drodze co by im się dobrze wiodło.
Dnia ucieka robi się ciemnawo, a do mnie powoli dociera, że jutro jednak do roboty. Jak już dotarło to wybiła północ. Zbieram się na kwaterę i w kimę.