Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:29917.00 km (w terenie 1653.00 km; 5.53%)
Czas w ruchu:1600:53
Średnia prędkość:18.38 km/h
Maksymalna prędkość:62.90 km/h
Liczba aktywności:1150
Średnio na aktywność:26.01 km i 1h 26m
Więcej statystyk

DP Eksploracje D

Piątek, 11 września 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Ten tydzień pozwala nieco dłużej sobie pobrykać na kole.

Co prawda rano, w sumie to na 10:00 kręcę do pracy. Jakoś mi się wcześnie wyjechało, to mogłem sobie pozwolić na jazdę zakolami. 

Docierając do centrum odbijam na Piastów zobaczyć jak idą prace przy rondzie. Jeszcze nie gotowe, ale sądząc na oko odtworzą drogę lada dzień. Następnie odbijam na Park Kruczkowskiego, skąd terenem przebijam się na Borki i bezdrożami wokół stawu kręcę w kierunku firmy.

Na bazie jestem niepełna do 14:00 po czym jestem już wolny. Korzystam z tego i lecę znów na terenowe ścieżynki tym razem na Hubertusy. Przebijam się nimi na Naftową. Przejazd przez kładkę i jadę rzucić okiem czy rondo Gierka stało się już rondem. Tutaj też jeszcze prace trwają.

Spod Gierka kręcę na Ślimak i wpadam na Pogoń, gdzie za kościołem wpadam na Ścieżkę spoglądając czy wszystkie wjazdy przecinające ciąg rowerowo-pieszy są oznaczone. 

Tutaj już jest jak być powinno.Ciągiem tym wpadam do Będzina i jak droga rowerowa docieram pod Nerkę, skąd wpadam na czarny szlak i wzdłuż Przemszy śmigam na Zieloną. W dalszym ciągu trzymając się wałów docieram na P4, gdzie znów terenem przedostaję się na P1. Przejazd przez P2 i ląduję na bieżni. Tam mi wpada w oczy komunikat o Dębowym Maratonie. W niedzielę wolne mam więc możliwe, że się skuszę i spróbuję swoich sił.

Od mola kręcę pod Urząd Miasta w DG, skąd dalej na Aleje Majakowskiego i po raz pierwszy korzystam z zielonego pasa rowerowego. Przeskok pod DK 94 i śmigam do Parku Kuronia. Błąkam się trochę po alejkach.

Chwila oddechu i śmigam na Niebieski Szlak "Lasku Zagórskiego" przy okazji rozmyślając jak w dalszym ciągu poprowadzić senioriadę.
By uniknąć odcinka z trelinki przy wylocie z Lasku odświeżam nieco pamięć i odszukuję ścieżkę prowadzącą po dawnym torowisku kolejowym, którą wylatuję na ulicy Dmowskiego. 

Pora akurat taka, że stamtąd kręcę na kwadrat wrzucić jakąś stawę obiadową.

Posilony z jakiś niedosytem wpadam na bika i kręcę proponowaną trasą senioriady na Środulę. Na stoku przy telebimie jakaś impreza rokowa. Sporo ludków z kogutami na głowie. By nadmiar energii spalić urządzam sobie trochę interwałowej jazdy po pagórkowatym parku z 3-krotnym wjazdem na szczyt stoku. 

Jak już się rozgrzałem śmigam na Park Sielecki. Po obserwacji ludków na alejkach nie znajduję znajomków. Nawrót i śmigam na Wewel. Na skrzyżowaniu Narutowicza-Wawel-Klimontowska zmiany.
Po modernizacji sygnalizacji i skrzyżowania doszedł jeszcze jeden przejazd dla rowerów przecinając ul. Narutowicza od strony Ścianki Wspinaczkowej (Poziom 450). Dawny chodnik na przeciw Aldi został poszerzony i wytyczona została ścieżka do rondka. Pasowało by jeszcze na Kombajnistów od rondka do starej ścieżki wytyczyć fragment kierunkowego pasa dla rowerów w jedną i drugą stronę. Chyba, że Urząd będzie miał inny pomysł. Z Kombajnistów jadę już prosto na Zagórze zahaczając o ścianę płaczu.

A oto owo skrzyżowanie:
widok od strony kościoła św. Barbary - minus by przejechać 3-krotnie trzeba było zatrzymać się przy sygnalizatorze.


Po przejechaniu skrzyżowania istnieje obecnie możliwość jazdy na wprost w kierunku Rzeźniczej lub prawo na światła i ścieżką do Ronda Ludwik.


Poszerzony chodnik do rondka (tym razem widok w kierunku Wawelu)  Wcześniej był tu jedynie wąski chodnik z szarej kostki.

DPD

Środa, 9 września 2015 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Mimo porannego obrzędów, znów jakoś opornie się zbieram i start 7:50.
Zestaw na długo. Późniejszy wyjazd sprawił, że na standard trasie do firmy mniejszy ruch więc spokojnie się przez śródmieście jechało i udało mi się dobry czas ukręcić meldując się na bazie 8:10.

Dniówka zleciała, głównie na dostawach. Wisła, Istebna, Koniaków - można było oko nacieszyć widokami.

Z firmy dziś się półgodziny wcześniej ewakuuje, by dotrzeć na powakacyjne spotkanie Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej.

Na ICM widniały dziś zielone kolory. Trochę się obawiałem kolejnej jazdy po deszczu, ale na szczęście padało wszędzie tam gdzie mnie nie było.

Na spotkaniu otrzymuję odznaki i zweryfikowane książeczki KOT. Poza tym podsumowanie wakacyjnych zlotów - Centralnego w Pszczynie i UECT w Żółkwi na Ukrainie oraz zaproszenia na najbliższe imprezy rowerowe organizowane przez ościenne klubu i komisje kolarskie. 

Po spotkaniu czuję, że ssanie mnie dopada. Kręcę do Ikei na fastfoodowy popas, robiąc niespodziankę Martynce i jej też co nieco podrzucam do wrzucenia na ruszt.

Już mam się zbierać w dalszą drogę, a tu zaczęło padać. No moż. Całe szczęście przez zamknięciem galerii deszcz ustaje. Wsiadam na bika i w drogę. W Stalinogrodzie asfalty mokre. Po przekroczeniu Brynicy wpadam w inną strefę klimatyczną. Tu nawet nie ma śladu, żeby padało. Kieruję się na Czeladź. Zwrot na Piaski. Przelatuję przez hałdę i kieruję się bocznymi drogami na Pogoń. Przy Akademikach wpadam na ścieżkę wzdłuż Będzińskiej. Docieram pod Żyletę i kolejne miłe zaskoczenie. Ekipa Guzika przyczyniła się do mojej prośby i wreszcie uzupełniła oznaczenie ścieżki o domalowanie przejazdów dla rowerów na bocznych drogach wlotowych do Będzińskiej przecinających ścieżkę i postawienie znaków pionowych D-6b (przejazd dla rowerów i przejście dla pieszych). 

Dalej Chemiczna, szczytem przez Środulę i wlot na Zagórze. Jutro wolne oby pogoda pozwoliła kilometrów zrobić trochę.

KOLEJNE "ORDERY" DO KOLEKCJI


PRZEJAZD PRZY ŻYLECIE

DPOD

Wtorek, 8 września 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Nieco dłuższa pauza od roweru skłoniła mnie do pokręcenia się nieco dłużej nie zważając na pogodę.

Szybki start, bo się oko przymknęło na godzinę i przyszło ekspresowo się do pracy szykować. Wyjazd z domu 7:40. 
Rześko decyduję się na komplet jesienny, czapeczka pod kask, pełne rękawiczki i długie spodnie.
Na bazę docieram prawie o czasie lecz spóźniony w dopuszczalnym przedziale kwadransa studenckiego.

Po pracy ruszam na Rawę podrzucić mojej połowicy strawę obiadową. W międzyczasie zdzwaniam się z Tomkiem, informując go, że jak będzie wracał ze Piotrowic do domu niech da znać to się z nim zabiorę.

Tak też chwilę po 16:30 Tomek melduje się pod Ikeą. Na Roździeniu paraliż wlot do Kato, na Sosnowiec i drogi boczne stoją. 
Z drobnymi problemami (slalomem i korzystając z chodników wreszcie udaje nam się dostać do drogi prowadząc na Czeladź. dalej to już jadąc za Tomkiem docieramy na Łosień. Na finiszu drobny deszczyk. Mam chwilę to zasiadam na regeneracyjną herbatkę i czas mija na wspomnieniach wypadowych. Kosmy akurat nie było, z pewnych źródeł dowiaduję się, że właśnie jest na pierwszym spotkaniu dotyczącym szkoły rowerowej. 

Drobny deszczyk się rozkręcił i jakoś nie prędko mu było przestać, a do domu trzeba wracać. Tomek przy pomocy Endo zauważa, że Monia właśnie ruszyła w kierunku domu. Podejrzewając którędy będzie wracać postawiałem wyjechać jej na przeciw.

Pora ruszać. Dość intensywnie mży. Śmigam na Tworzeń. Tam też wpadam na Kosmę. Chwilę rozmawiamy, ale aura mało sprzyjająca na na pogaduchy i więc nie moknąć więcej ruszamy w swoich kierunkach. Będąc na centrum DG deszcz już ustąpił, mimo to buty przemoczone. Zakręcam jeszcze na chwilę do rodziców skąd już prosto na kwadrat.

Nadprogramowo DPD

Środa, 2 września 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Miałem mieć wolne, a tu telefon od szefostwa i musiałem się zebrać i dotrzeć na firmę.
Wyjazd z domu 11:15. Pochmurno i ale nawet nie za zimno pomimo ochłodzenia. Na centrum dopada mnie mżawka i towarzyszy do Szopienic.

Na bazie pakowanie autka, skończyło się urlopowanie i znów trzeba na delegacje się przestawić. Wypad na targi sportów wodnych do Giżycka. Po dwóch godzinach w tył zwrot i lekkim zakolem śmigam do domu. W necie pisali, że Rondo Gierka ma się stać rondem z prawdziwego zdarzenia. Tam też się udałem. Znaki poustawiane, ale remont torowisk jeszcze nie skończony i jeszcze nowej organizacji ruchu nie ma. Przelatuję dalej za drogą i od Ronda na Ludwiku dopadam króliczka i trzymam się go na dystans, aż do samego Zagórza. Ten odbija gdzieś na Orion, a na Mecu wpadam na następnego, który leciał w kierunku DG i trzymając jego tempo docieram do siebie na kwadrat.

Miałem jeszcze się pokręcić wieczorem, ale robota w domu plany pozmieniała. 

DPD - kurierowy poduszkowiec

Wtorek, 1 września 2015 · Komentarze(2)
Kategoria praca
Błogi czas urlopu się skończył i przyszło ruszyć do pracy.
Od dłuższego czasu pobudka 6:00 rano, w sumie w czasie wyjazdu dookoła Województwa też tak człowiek wstawał, ale to z przyjemności nie obowiązku.
Powolne szykowanie i wyjazd w oknie startowym 7:35. Przejazd do pracy standardową niezmienną trasą. Na miejsce docieram z 3 minutowym zapasem, średnia ok. 28 km/h.

Kończąc pracę próbuję namierzyć Tomka, gdzie to w tej chwili się znajduje. Bym się z nim razem zabrał na Łosień i Moni podrzucił legitymację, Jednak cisza w eterze. Kończy się na tym, że ruszam do Prezesowej na Rawę, Jakoś tak wyszło, że pozostałem tam do zamknięcia galerii. 

Na drogę powrotną do domu dostaję propozycję specjalnego kursu z ekstra przesyłką. Gabaryt spory jednak nie duża waga. Hmmm do sakwy nie weszło, ale udaje się przymocować pufkę na bagażnik ściągając ją linką elastyczną.

Drobny problem był z oświetleniem na tył. Na szczęście pomysłowy Dobromił tylnego tik taka wypiął z mocowania i wsunął pod strecz zabezpieczający przesyłkę. Teraz bezpiecznie mogłem jechać. Jadąc po drodze, nie wiem co się stało, ale z wyjątkowo wielkim zapasem samochody mnie wyprzedzały. By nie gonić po głównych drogach z dużym gabarytem, trasę powrotną poprowadziłem przez Piaski, Pogoń, Środulę i dopiero za Plejadą wyskoczyłem na dwupasmówkę, żeby zjechać na Małe Zagórze, skąd kręcę do rodziców.
Życzenia urodzinowe Tacie złożone w tył zwrot i już prosto do domku.

Zastanawiam się skąd przychodzą mi tak zwariowane pomysły, aby meble rowerem przewozić. Chyba wszystko to po babeczkach, które czekały na mnie po ostatnim tygodniowym wojażu wokół województwa.  Wszystkie moje :D
  

DPOD

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Sobotę postanowiłem jednak spasować od jazdy mimo tego, że wolne miałem. Trzeba było trochę rzeczy nadgonić przed wyjazdem na pętlę dookoła Śląska.

Dziś ostatnia dniówka w tym miesiącu przed drugą częścią urlopu. Start o 9:00. Z uwagi na nadciągające czarne chmury przejazd dość żwawym tempem. Jednak na Stawikach dochodzę do wniosku, że ta chmura strasznie tylko wygląda i zwolniłem tą gonitwę.

Podjazd pod Biedrę po zakupy i prosto do Rawy. W trakcie dniówki się rozpadało, ale nim wybiła 19:00 wszystko powysychało. 

Miałem lecieć najkrótszą do domu, ale jakoś załączył się szwendacz i padło na spontaniczne zapętlanie. 
Z Rawy na Dąbrówkę, skąd kręcę na Czeladź. Potem podjazd na Dorotkę i zjazd do Gródkowa. Zamiast skręcać w kierunku Lwa, to przecinam wojewódzką 913 i jadę prosto przez skrzyżowanie. Albo dawno tędy nie jechałem, albo pomyliłem drogi bo wylatuję w miejscu, którego w ogóle nie kojarzyłem. Droga mi się skończyła, prosto prowadzi w teren żółty szlak, a asfalt w prawo tudzież lewo. Hmm. Już się ściemnia nie wiedziałem ile przyjdzie mi się przebijać terenem, więc wybrałem asfalt w prawo z myślą, że doprowadzi mnie do "86", a tu w pewnym momencie droga się skończyła i wpadam w dukt leśny, miejscami dość zarośnięty.

Wracać się bezsens. Jadąc dalej docieram już do znajomej drogi prowadzącej pod 86 w kierunku Sarnowa. Wpadam na nią, ale znów coś mi się nawigacja popsuła i zamiast wjechać na czarny szlak to wylatuję przy stadionie w Sarnowie. Skoro już tutaj dotarłem to udałem się dalej w kierunku Preczowa. Na Mariankach nowy dywanik wylany na drodze prowadzącej w kierunku P4.  
Wylatując "Pod Dębami" dostrzegam króliczka, próbuję dogonić ale chyba znów ktoś na cienkich, bo nie dałem rady.
Rozkręcony docieram na Piekło. Zwrot i zjazd na bieżnię P3. Rundka wokół zbiornika i sunę do domku się szykować do drogi.

Cosik zaczęło mi stukać w biku, podejrzewam, że support ale za późno na wymianę i może odgłosy nie będą zbyt upierdliwe na tygodniowej trasie.

DPD plus serwis

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Kategoria praca, serwis
Przedostatnia dniówka przed urlopowaniem. Dziś śmigam na Rawę. Start o 9:05. 
Na Marko udaje mi się przeskoczyć na zielonym i nie trzeba było redukować, tylko żwawo pojechałem dalej. Na zjeździe z 94 w kierunku Centrum Sosnowca dostrzegam jak nigdy o tej porze króliczka. Podkręcam tempo i próbuję łobuza dogonić. Idzie mi to dość opornie 40 na liczniku, a on ciągle przede mną. Mijamy przystanek na Środuli, trochę mnie to dziwi co za szarlatan, nic prawie nie kręci, a mi odchodzi. Udaje mi się wreszcie doskoczyć na 10 metrów i dostrzegam, że to szosa. No to nic dziwnego. Trzymając się na dystans zjeżdżamy się na światłach przy ślimaku. Odkiwnięcie na powitanie i się rozjeżdżamy, pan w lewo, a ja dalej w kierunku dworca.

Króliczka nie złapałem, ale przez tą gonitwę nadrobiłem czasu na punkcie kontrolnym, że mogłem nieco zwolnić i spokojnym tempem jechać dalej. Za dworcem odbijam na Stawiki, następnie Borki i kręcę na Bogucice. Jak już pora przyszła odbijam pod Biedrę przy Agacie. Upgrade zrobione i podjazd pod Rawę na punkt 10:00.

Po pracy jakoś tak nie wiedziałem którędy do domku śmigać. I tak wyszło w praniu, że odbiłem na Zawodzie, gdzie wskoczyłem na DK 79. Jadąc drogą przelatuję przez Mysłowice i wpadam na Sc od strony Modrzejowa. Kręcę kawałek dalej i przy kościele zjeżdżam w kierunku Zagórza.

Przy okazji postanowiłem, zobaczyć jak tam się mają prace przy rondzie na Niwce. Zagórze już prawie, że zrobione, ścieżka wokół ronda jest, ale jak dla mnie totalna żenada w jaki sposób ją wyprowadzili. Mało, że zakręty są pod kontem 90 stopni, to jeszcze trzeba przeciąć cztery jezdnie wlotowo-wylotowe z ronda, aby kontynuować jazdę w kierunku Dąbrowy, po czym zaraz za Szkołą Podstawową ścieżka będzie wracała na chodnik, na której dotychczas jest ciąg pieszo-rowerowy. Podejrzewam, że i tak większość cyklistów będzie korzystała z wariantu przejazdu po pasach przy wylocie z ul. Długosza.  Na Piłsudskiego prace połowiczne. Pół ronda oddane, a drugą część jeszcze robią.
Wracając do Niwki. Docieram pod Aldi, przygotowany jestem do jakimsik objazdów, a tu patrzę ruch po rondzie już otwarty, a prezentuje się ono tak:


Jeszcze. trwają prace wykończeniowe. Na Pawiaku też jeszcze widać jakieś prace drogowe.
Nim docieram na kwadrat zakręcam pod Paczkomat odebrać przesyłkę, spoglądam na monitor a paczkuś sobie śpiocha.


Udało mi się gościa zbudzić, trochę był zły,ale wydał mi pakunek.
Przesyłka dość spora z jednym i drugim się nie zabiorę. Meridiana zostawiam u rodziców, z paczką do domku i powrót po rower. Łańcuch już zaczął śpiewać. Jutro święto to nie będę się babrał z konserwacją więc jeszcze wieczorem czyszczenie napędu i smarowanko plus przegląd łożysk na sterach, bo dobijało mnie skrzypienie na zakrętach.  Po przesmarowaniu jednego i drugiego krótka jazda testowa. Wynik pozytywny znaczy się cichosza.
 

DPD

Środa, 12 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Ostatnia dniówka na Roździeniu przez drugą turą urlopowania.
W piątek i niedzielę jeszcze na Rawie i ruszam w Polskę.

DPD

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Start z domu 9:20. Wpadam na Marko i żwawym tempem zmierzam na Nowy Roździeń. Nie wiem co dziś nie tak, ale wyjątkowo często w czasie przejazdu, szczególnie w śródmieściu wnerw na kierowników. A zaczęło się od rubej baby za kierownicą blachosmroda nawijającą przez telefon i jadącą przy tym jak opętana. Przy trzecim razie jak doszło do tego, że ją wyprzedzałem (ciągle nawijała licząc od ślimaka), w końcu doszło do prowokacji i upomnienia dewoty. 

W przerwie zjazd do Biedry po upgrade i już prosto na Salon.

W połowie dniówki nad Roździeńskiego  zaczęło dość solidnie padać. Po godzinie deszcz ustał i momentalnie wszystko wyschło.
Im bliżej końca spoglądam na niebo, ale nie wróży deszczu.

Wreszcie 19:00. Pakuję manele i pora wracać do domu. Trasa okrężna przez Borki, Stawiki, Dworzec Południowy, Jagielońska, Park Harcerski, Ludwik, Rzeźnicza, gdzie odbijam na Kukułek i jadąc pod górę wylatuję przy drodze do Klimontowa. Następnie wzdłuż Mieroszewskich prosto do domu.

DP-Centrum

Piątek, 7 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Wyjazd z domu 9:15. Niby w oknie startowym, ale jakoś dość szybko znalazłem się na punkcie kontrolnym przy Biedrze na Piastów.
Upgrade zrobione, nadal zapas czasu. Czekać przed salonem mi się nie chce to aplikuje sobie jeszcze rożka i delektuję się w cieniu pod Egzotarium. Czas idealnie rozłożony spokojnym tempem na 10:00 docieram pod Nowy Roździeń.

Po pracy kręcę na Borki, potem Stawiki i docelowo na Patelnię, gdzie czekała już Martyna. Plan zakładał letnie kino na Patelni - Grand Budapeszt Hotel. Jednak otoczenie i wczesna pora sprawiły, że długo tam nie zasiadamy i przenosimy się na Sielec na Eskalator.

Po oględzinach co się tam dzieje, znajdujemy sobie luźniejszą miejscówkę w parku i w towarzystwie Adiego przesiadujemy do końca imprezy. Z racji, że moje kochanie dziś nie zmotoryzowane, a późna jest pora, po koncercie udajemy się z buta na Zagórze.