Jak to poniedziałek ruszam na 9:00 na firmę rozliczyć targi. Coś mnie przeziębienie dopadło, mimo to jazda innym środkiem transportu nie weszła w rachubę.
Jednak osłabienie zrobiło swoje i kręciłem na połowie mocy. Po pracy miałem wracać najkrótszą drogą pod kołdrę się wygrzewać, ale słonecznej aurze nie mogłem się oprzeć i postanowiłem nieco pokręcić.
By nie przesadzać za bardzo. Spokojnym tempem z Morawy poleciałem do Centrum Kato przez Dolinę 3 Stawów. Wyjechałem na Paderewie. Spoglądam jak funkcjonuje w Śródmieściu strefa 30 i jak idą postępy w modernizacji "Rynku". Krótki pitstop przy rozbieranym budynku PKP przy Spodku. Kurzawa na kilkaset metrów.
Potem przelot przez Katowicką Strefę Kultury i docieram na Rawę, gdzie dokuję na dłuższą chwilę. W sumie chwila przeciągnęła się do 3 godzin - do zamknięcia Galerii.
Odprowadzam Martynkę na busa i po dojechaniu osiemsety, również wracam do domu. Wzdłuż "86" kręcę pod Orlena, gdzie odbijam przez Borki na Stawiki. Następnie Dęblińska, skąd kręcę pod Rondo Gierka. Uwaga zmieniło się zapowiadane oznaczenie i formalnie rondo rondem się stało. Z mediów dowiaduję się, że również skrzyżowanie Piłsudskiego/ Mireckiego również ma się rondem stanąć. Następnie śmigam już ścieżką od Sądu przy 1 Maja, przez Ludwik, Wawel, Kombajnistów, Park na Środuli i Mieroszewskich prosto na kwadrat.
Już nie wiele z niego zostało. Rondo Gierka po nocy
W sumie to miał być dzień bez roweru, a tu nadarzyła się okazja. Torba uszykowana na wyjazd do Boguchwały.
Zostawiam manele i na pusto śmigam na 10:00 do pracy przygotować auto na targi. Do wyjazdu jeszcze godzina. Opuszczam bazę, szybka kawa na Rawie i bez błądzenia bo czasu mało wracam do domu. Prysznic, przebiera w cywilciuch i w drogę.
Dziś do pracy zestaw pełny jesienny. Z początku wydawało mi się, że za ciepło się ubrałem, ale jak wyleciałem na prostą to terminka ciała była idealna.
Po pracy śmigam do Oddziału na wrześniowe spotkanie Cyklozy. Prezes coś rozdaje to frekwencja nawet dopisała. Łącznie 14 członków w tym dwóch nowo przyjętych. Witamy w gronie Pawła i Artura.
Wręczenie odznaczeń, innych gadżetów oraz sprawy różnorakie. Nim się oglądamy wieczór zapada. Po spotkaniu zostaję jeszcze chwilę na papierologię.
Uporawszy się z danymi wskakuję na Meridiana i sunę do domu.
Większość niedzieli spędzona w pracy na targach w Sosnowcu. Po południu jednak rower sobie odpuściłem i oddałem się rozkoszy snu.
Na dobre mi to wyszło, bo w poniedziałek wstało mi się nad wyraz dobrze. Śniadanko i 7:40 ruszam na Morawę. Dojazd do pracy sprawny z małą modyfikacją trasy. Od Żeroma, wpadam na teren i jadę wzdłuż torów na Kilińskiego unikając ciasnoty i przepychania się między autami na centrum. Potem już przeskok przez rondo, wlatuję na Sobieskiego i już dalej jak standardem.
Powrót z pracy prowadzę sobie przez Pogoń. Jadąc ścieżką wzdłuż Będzińskiej spotykam Lenego po cywilu i za cmentarzem Pawełka. W obu przypadkach odmachnięcie ręki i kręcę swoje. Ze ścieżki odbijam na Starostwo Powiatowe w Będzinie i przelatując pod wiaduktem przy Dworcu Będzin Miasto zjeżdżam na ulicę Zagórską prowadzącą na kwadrat. Kontaktuję się z Monią czy jest w domu, bo bym podskoczył po opaski odblaskowe. Odpowiedź była pozytywna. Zabieram sakwę i śmigam na Łosień. By nie dublować trasy tam jadę przez Strzemieszyce i za torami odbijam na drogę wojewódzką 790 prowadzącą do Łośnia.
Półgodzinna przerwa na czai i rozmówki około rowerowe. Chodził mi po głowie powrót przez Okradzionów i Sławków. Ale ciemno już się zrobiło i odpuszczając sobie ten wariant śmigam przez Tworzeń. Mijając się z Tomkiem, który dziś nieco później do domu wracał.
W Gołonogu odbijam na Łęknice, rzut oka co się dzieje na P3 i już prosto ściągam na Zagórze. Przejmuję lubą na przystanku w centrum Zagórza wracają z pracy i spacerkiem na kwadrat.
Jakoś spać człowiek nie mógł i od 5:00 się już szwendałem podziwiając zza okna poranny barwny koloryt nieba.
Wyjazd do pracy dopiero 7:40. Dojazd bez przeszkód. Na bazę docieram o czasie.
Po pracy śmigam na chwilę do PTTK porobić trochę papierologii. Potem zakolem do domu wrzucić coś na ruszta.
Wieczorem szybki szpil na DG zobaczyć jak tam idą przygotowania do Skandii. Przelot przez park Hallera, skąd ruszam na Zieloną. Przebijam się na bieżnię. Runda po chomiczówce robiąc za króliczka i śmigam do domu.
Dziś do pracy dopiero na 9:00. Jakoś idzie mi dość opornie i wylatuję z domu 8:50.
Ruch na drogach spory, ale już mniejszy niż w porannym szczycie. Za stokiem narciarskim podpinam się w tunel za koparko-ładowarką CAT i tak z przelotową 30 km/h i tak do samego centrum. Potem już sprawnie dojazd na bazę. Spóźniony 10 minut, ale łba nie urwali.
Po pracy jadę zawijasem do domu. Rzut okiem na budowę ronda na Piłsudskiego i modernizacji skrzyżowania Mireckiego/Grota. Potem przez Będzińską przedostaję się na Chemiczną. Dłuższy postój na szlabanach w oczekiwaniu na przejazd dwóch IC i Przewozu Regionalnego. Potem przez Środulę kręcę na Zagórze i zjazd na kwadrat.
Start do pracy myślałem, że będzie szedł opornie ale od razu wszedłem na obroty i o czasie docieram na bazę. Spory ruch blaszaków jadących do pracy spowodował, że nieco musiałem się przepychać na odcinku Dworzec PKP - Dęblińska.
Parę minut przed 16:00 zbieram się i jadąc przez Mysłowice przedostaję się do Sosnowca na Niwkę. Znów trochę zamieszania i przepychania się na DK 79, ale bezkolizyjnie docieram na Stadion AKS-u. Chłopaki już na mnie czekają.
Kilka spraw organizacyjnych i w gronie Maciek, Limit, Darek i Ja ruszamy docelową trasą Senioriady, którą będziemy prowadzić w najbliższą sobotę. Przejazd idzie sprawnie i niespełna 2 godziny później docieramy pod Stok na Środuli.
Z naszej czwórki Ja za Maćkiem doskakujemy do piłkarzyków. Szybki szpil zakończył się dla mnie przegraną 0:2. Wieczór już bliski. Przejeżdżając przez miasto pokazuję chłopakom jakie to drobne postępy idą przy budowie infrastruktury rowerowej.
Docieramy na Ludwik, żegnamy się z Darkiem i w trzech kręcimy na kwadrat do Maćka, gdzie symbolicznie świętujemy przybycie jemu kolejnej wiosenki.
Miło się rozmawia, a tu do domu się trzeba zbierać. Odprowadzam Limita do Będzina. Przy Elektrociepłowni wpadamy na Krzyśka i Darka. Chwilę rozmowy i każdy w swoją stronę.
Z Limitem się rozdzielamy i przy Nerce odbijam na DG i przez Mydlice kieruję się do siebie na kwadrat.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym