DPOD
Niedziela, 16 sierpnia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Sobotę postanowiłem jednak spasować od jazdy mimo tego, że wolne miałem. Trzeba było trochę rzeczy nadgonić przed wyjazdem na pętlę dookoła Śląska.
Dziś ostatnia dniówka w tym miesiącu przed drugą częścią urlopu. Start o 9:00. Z uwagi na nadciągające czarne chmury przejazd dość żwawym tempem. Jednak na Stawikach dochodzę do wniosku, że ta chmura strasznie tylko wygląda i zwolniłem tą gonitwę.
Podjazd pod Biedrę po zakupy i prosto do Rawy. W trakcie dniówki się rozpadało, ale nim wybiła 19:00 wszystko powysychało.
Miałem lecieć najkrótszą do domu, ale jakoś załączył się szwendacz i padło na spontaniczne zapętlanie.
Z Rawy na Dąbrówkę, skąd kręcę na Czeladź. Potem podjazd na Dorotkę i zjazd do Gródkowa. Zamiast skręcać w kierunku Lwa, to przecinam wojewódzką 913 i jadę prosto przez skrzyżowanie. Albo dawno tędy nie jechałem, albo pomyliłem drogi bo wylatuję w miejscu, którego w ogóle nie kojarzyłem. Droga mi się skończyła, prosto prowadzi w teren żółty szlak, a asfalt w prawo tudzież lewo. Hmm. Już się ściemnia nie wiedziałem ile przyjdzie mi się przebijać terenem, więc wybrałem asfalt w prawo z myślą, że doprowadzi mnie do "86", a tu w pewnym momencie droga się skończyła i wpadam w dukt leśny, miejscami dość zarośnięty.
Wracać się bezsens. Jadąc dalej docieram już do znajomej drogi prowadzącej pod 86 w kierunku Sarnowa. Wpadam na nią, ale znów coś mi się nawigacja popsuła i zamiast wjechać na czarny szlak to wylatuję przy stadionie w Sarnowie. Skoro już tutaj dotarłem to udałem się dalej w kierunku Preczowa. Na Mariankach nowy dywanik wylany na drodze prowadzącej w kierunku P4.
Wylatując "Pod Dębami" dostrzegam króliczka, próbuję dogonić ale chyba znów ktoś na cienkich, bo nie dałem rady.
Rozkręcony docieram na Piekło. Zwrot i zjazd na bieżnię P3. Rundka wokół zbiornika i sunę do domku się szykować do drogi.
Cosik zaczęło mi stukać w biku, podejrzewam, że support ale za późno na wymianę i może odgłosy nie będą zbyt upierdliwe na tygodniowej trasie.
Dziś ostatnia dniówka w tym miesiącu przed drugą częścią urlopu. Start o 9:00. Z uwagi na nadciągające czarne chmury przejazd dość żwawym tempem. Jednak na Stawikach dochodzę do wniosku, że ta chmura strasznie tylko wygląda i zwolniłem tą gonitwę.
Podjazd pod Biedrę po zakupy i prosto do Rawy. W trakcie dniówki się rozpadało, ale nim wybiła 19:00 wszystko powysychało.
Miałem lecieć najkrótszą do domu, ale jakoś załączył się szwendacz i padło na spontaniczne zapętlanie.
Z Rawy na Dąbrówkę, skąd kręcę na Czeladź. Potem podjazd na Dorotkę i zjazd do Gródkowa. Zamiast skręcać w kierunku Lwa, to przecinam wojewódzką 913 i jadę prosto przez skrzyżowanie. Albo dawno tędy nie jechałem, albo pomyliłem drogi bo wylatuję w miejscu, którego w ogóle nie kojarzyłem. Droga mi się skończyła, prosto prowadzi w teren żółty szlak, a asfalt w prawo tudzież lewo. Hmm. Już się ściemnia nie wiedziałem ile przyjdzie mi się przebijać terenem, więc wybrałem asfalt w prawo z myślą, że doprowadzi mnie do "86", a tu w pewnym momencie droga się skończyła i wpadam w dukt leśny, miejscami dość zarośnięty.
Wracać się bezsens. Jadąc dalej docieram już do znajomej drogi prowadzącej pod 86 w kierunku Sarnowa. Wpadam na nią, ale znów coś mi się nawigacja popsuła i zamiast wjechać na czarny szlak to wylatuję przy stadionie w Sarnowie. Skoro już tutaj dotarłem to udałem się dalej w kierunku Preczowa. Na Mariankach nowy dywanik wylany na drodze prowadzącej w kierunku P4.
Wylatując "Pod Dębami" dostrzegam króliczka, próbuję dogonić ale chyba znów ktoś na cienkich, bo nie dałem rady.
Rozkręcony docieram na Piekło. Zwrot i zjazd na bieżnię P3. Rundka wokół zbiornika i sunę do domku się szykować do drogi.
Cosik zaczęło mi stukać w biku, podejrzewam, że support ale za późno na wymianę i może odgłosy nie będą zbyt upierdliwe na tygodniowej trasie.