Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Rundka na P3

Poniedziałek, 2 maja 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dziś tylko rundka na P3. Tam kółeczko po bieżni i powrót na kwadrat.

Wertepowo - przełajowo z Limitem

Piątek, 29 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Dzień zaczął się dość opornie. Jakoś od rana jak ledwo wstałem łeb napiernicza jak by mi ktoś obuchem przywalił. Z biegiem dnia jednak trochę mi się poprawiło. Do tego zaaplikowałem sobie dawkę popołudniowego rowerowania. 

Nie miałem za bardzo pomysłu gdzie się udać. Z pomocą przyszedł Limit. Jak wybiła 15:00 dzwonię czy już się z fabryki wydostał i ma czas na szwendanie. Długo się nie namyślał i odpowiedź była pozytywna. Kwadrans po tym spotykamy się u mnie pod kwadratem.

Wspólnie kręcimy do DG, gdzie w jednym ze sklepów Adam zakupuje uchwyt do monitora. Potem zaczęło się eksplorowanie okolicy. Przebijamy się zawijasami na Ksawerę, skąd zjazd pod zamek w Będzinie. Następnie kawałek wjazd drogą do Grodźca i odbijamy na teren, którym docieramy do Wojkowic. Kawałek znów asfaltem i wbijamy się na teren wzdłuż Brynicy, aby dotrzeć do drugiego końca Wojkowic. Wpadamy chwilę na klinkier prowadzący do Rogoźnika, ale wyjątkowo na tej drodze ruch i po raz kolejny odbijamy w teren. Tu akurat nowość w moim wykonaniu. Jak się okazało Limit przeciągnął tędy chłopaków w ramach jednej z Ustawek Cyklozowych. Po dłuższej chwili docieramy do Parku w Rogoźniku. Aby nudno nie było, kontynuujemy terenowe szwendanie i Adam pokazuje mi kolejną dla mnie nowość, którą przeciągnął chłopaków z Cyklozy. Nad głowami pełne słoneczko, a tu już 18:00. Wracamy już na dobre na asfalt w rejonie Góry Siewierskiej. Zjeżdżamy już do Psar. Odstawiam Limita na kwadrat. By nie ostygnąć, za długo nie rozprawiamy. Żegnam się i sunę dalej Graniczą do Wojkowic. Przelatuję drogą obok cmentarza i wyskakuję po drugiej stronie Brynicy na Przełajce. Przelot na drugi jej koniec, przeskakuję DK 94 i wpadam do Parku Bażantarnia. Oglądam za widoku dinusie, które chciały mi rower zabrać 1 kwietnia po zmroku. Z Centrum Siemianowic odbijam na Dąbrówkę i zakręcam na małą czarną do Rawy. Przesiaduję ostatnią godzinę z moim słoneczkiem. Wybija 20:00, Martyna łapie się na podwózkę samochodem, a ja z wiatrem kręcę na krechę do Zagórza. 
Z pomocą wiatru udaje mi się sprawdzony dystans pobić czasowo i po 32 minutach melduję się na kwadracie. 

Wymiana korby i testowy trip po okolicy

Wtorek, 12 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Po czterystu kilometrach od wymiany pozostałych części napędu wreszcie, gdy stan konta się podniósł, przyszła pora na wymianę ostatniego elementu. Wczoraj w Meridzie nie mieli dla mnie czasu, to dziś jak się z domu wygrzebałem skorzystałem z usług Zagórskiej filii Olimpijczyka. Zakupiłem nową KORBĘ i przy okazji na miejscu dokonaliśmy jej zamiany, do tego wymianie uległy PEDAŁY oraz SUPPORT.

Koło 18:00 udaje mi się młodego wyciągnąć na rower i ukręciliśmy nieco kilometrów co by sprawdzić czy wszystko gra jak należy.
Z Zagórza żwawym tempem gonimy na Wygodę. Po drodze prześcigamy się z jednym króliczkiem. Gdzieś się jednak nam stracił jak Waldkową posesję minęliśmy. W Wygody przedostajemy się na Mysłowice, tam bokami dokręcamy na Hubertusy, rundka po Stawikach i przez Centrum wracamy na Zagórze. Na powrocie delikatnie pokrapuje. Testy przeszły pozytywnie. Teraz można śmigać na pełnym gazie. 

Rekreacja z Krzyśkiem

Środa, 6 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dziś spokojnie przez przytupu jadę się nieco po rozruszać gnaty po wczorajszej setce.
Koło 16:00 zdzwaniam się Krzyśkiem, z którym to wczoraj nie udało się zgrać, na wspólne kręcenie po pojezierzu dąbrowskim.

Półgodziny później zjeżdżamy się przy cafe mobilu. Rundka wokół trójki i asfaltem po P4 po czym odbijamy na wał wzdłuż Przemszy i kręcimy do Będzina, a tam na ścieżkę i prosto do Centrum Sosnowca. 

Pod PTTK-iem się żegnamy Krzysiek na kwadrat, a ja na chwilę do Oddziału i również wzdłuż 3 Maja śmigam do domku. 

Koniec śródtygodniowego weekendu i jutro kurs na Morawę.

Stówka sezonowa po raz pierwszy - czyli samotne śląsko-zagłębiowskie terenów objeżdżanie

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja, wycieczki
W końcu taki dzionek, że mogłem sobie na nieco większy kilometraż pozwolić. Korciła mnie 2-setka, ale jakoś jeszcze cierpię na lenia i walczę z poduchą do 10:00. 
Wreszcie, gdy Martyna wraca z rehabilitacji poduszka sobie odpuszcza i łapię pionizację. W głowie burza i kombinuję, gdzie to się wybrać. Mapa w rękę i dumanie, gdzie to bym się mógł poszwendać. 

Na obiadek solidna porcja energii, akumulatory załadowane i po 14:00 dopiero dosiadam Merdiana i w drogę.
Pogoda słoneczna i to sezon na krótkie gatki rozpoczynam, góra jeszcze z cienkim, ale długim rękawem. Na tą stronę do wieczora będzie już chłodniej. Długie gatki rezerwowo do plecaka i lecim, gdzie koła poniosą.

Punkt pierwszy pętli Śląsko-Zagłębiowskiej zaczynam od dojazdu do Galerii Elektrownia w Czeladzi, gdzie podbijam sobie książeczkę Szlaku Zab. Techniki. Kręci się przyjemnie. Po zwiedzeniu ekspozycji dzwoni Krzysiek, czy jestem czasowy i śmigam gdzieś na rower. Po konsultacji i krótkiej wymiany pomysłów marszruty decydujemy się, że każdy jedzie w swoim kierunku.
Z Czeladzi trzymając się zagłębiowskiego brzegu rzeki Brynicy kręcę przez Wojkowice, Bobrowniki i Dobieszowice do Wymysłowa na zaporę Jeziora Świerklaniec. W Bobrownikach wyprzedza mnie dwóch kolarzy na szosach, siadam im chwilę na ogonie, ale na podjeździe sukcesywnie mnie odstawiają. Z kolei w Dobieszowicach krótki pitstop przy zabytkowym dworku w którym mieści się Urząd Stanu Cywilnego i Dom Kultury, z myślą złapania jakieś pieczątki z obiektu.
Na tamie przecinam Brynicę( granicę) i wjeżdżam na obszary śląskie. Docierając do Piekar kieruję się do głównego punktu mojego spontanicznego wypadu popołudniowego czyli Kopca Wyzwolenia. Jakoś myślałem, że to dalej, a tu na liczniku dopiero 40 km tyle co przekroczyłem. 
Funduję sobie nieco dłuższą przerwę podziwiając panoramę okolic. Ku zdziwieniu całkiem dobrze widoczna była będzińska Łagisza. Rzut okiem na mapkę i ruszam dalej. Dnia jeszcze trochę zostało, to zapuszczam się dalej na zachód. Przedzieram się przez Księżą Górę do Radzionkowa i dalej do Bytomia pod Stok Narciarski w Dolomitach. 
Kręcę się chwilę po okolicy stoku i powoli zbieram się drogę powrotną do domu. Korciło mnie jeszcze dotrzeć do Parowozowni Górnośląskich Kolei Wąskotorowych, ale to zostawię na sezon jak zaczną kolejki jeździć na trasie Bytom - Miasteczko Śląskie.
Powrót na Stroszek i wzdłuż krajowej 11 kręcę do Centrum Bytomia. Rzut okiem co tam na Rynku słychać, po czym cała naprzód i śmigam do Chorzowa. Spoglądam jak tam idą prace przy remoncie terenu przy Estakadzie i udaje się do Parku Śląskiego. 
Przyodziewam się w długi spodzien. Na liczniku już przyzwoity dystans. By być pewnym, że setkę przekroczę kręcę sobie jeszcze pętlę wokół Parku i już bez zagięć ścieżką wzdłuż Chorzowskiej docieram pod Nowe Muzeum Śląskie. Stamtąd zjazd na Bogucice i przez Dąbrówkę docieram do Milowic, gdzie znów przecinając Brynicę wracam do macierzy. Przez Piastów i Śródmieście zjazd do Zagórza. Na wysokości Plejady dostrzegam palącą się trawę na skarpie. Rowerzysta którego spotkałem na miejscu już zdążył Stażaków powiadomić, czekamy chwilę na przyjazd jednostki gaśniczej i jak już dojechali spokojnie opuszczamy teren i każdy w swoim kierunku. Docieram na kwadrat. Rzut okiem na licznik, a tam idealnie 101 km ukręcone. Sporo kolarzy i ludzików na trasie spotkane. Wakacje czuć było w powietrzu. 

NO W KOŃCU TU DOTARŁEM



GENERATOR WANDA Z 1903 R.


ZABYTKOWY DWOREK OBRONNY W DOBIESZOWICACH Z XVII W.


"GRANICA" BRYNICA W WYMYSŁOWIE


LEŚNA RAJZA - INNYM RAZEM


JEST I ON - KOPIEC WYZWOLENIA


PIEKARY ŚLĄSKIE


SAMOJEBKA Z DOLOMITÓW


WIECZORNY POWRÓT DO MACIERZY


DPD i pozimowy rozruch Julki

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Poniedziałek - dzień targowy i pora z rana udać się do pracy. Śniadanie i 7:30 startuję. Trasa standard - bez większych ekscesów.

Wyjątkowo na Morawie czas szybko upłynął i nim się obejrzałem już po 16:00. Zrzucam z siebie nadmiar porannego odzienia i lekkim zakolem przez Stawy Hubertus, Naftową, Park Sielecki i Kombajnistów wracam na kwaterunek.

Przerwa obiadowa i po 19:00 umówiłem się z drugim Marcinem G. na P3 przy molo na wieczorne kręcenie po okolicy. Akurat wieczór ciepły to i się Martynka zdecydowała uruchomić swoją Julkę po zimowej przerwie.

Docieramy na P3 jeszcze przed czasem i żeby nie marnować czasu robimy z Martyną rundkę po bieżni. Na Piekle z przeciwka przemknął Krzychu jadący w tunelu za kol. Darkiem. Kawał chłopa to leci się jak za tirem. Bez postojów tylko machnięcie rączką i każdy w swoim kierunku. Wracamy pod molo i zaraz za nimi dociera drugi Gozdek. :D. Toż to prezesowa narzeczona miała twix'a.
Już się zdążyło ściemnić, a tu Marcin rzuca propozycje objazdu czwórki. Dwa razy nie trzeba powtarzać. 
Z trójki odbijamy przy kręgu grillowym na P4 i kręcimy najpierw asfaltem, potem zjazd w teren. Odpuszczamy pełny wariant jazdy lasem i kręcimy do Antoniowa na skrzyżowanie. Stamtąd już asfaltem na Piekło i zjazd na P3. Chwila oddechu i kręcimy na Zagórze. Pod kwadratem, żegnamy się z Marcinem, który już samotnie dociąga do Centrum, a my zjazd do domku.

Święcenie jajek i nawiedzenie św. Doroty - czyli jak nie dać się paskudnej aurze.

Sobota, 26 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
ICM, jak i pogodynki w TV, jakoś na dziś nie wróżyły super aury. A tu psikus i wcale tak, źle nie było.

Po 10:00 brykam z Martynką z koszyczkiem. Jeszcze wtedy nie miałem w głowie jakiś większych wojaży na rowerze.
Powrót, już nie co więcej konkretów. Nie pada więc mam wolny dzień więc czemu nie skorzystać. Połowica, zbiera się do rodziców, a ja przebierka, po Meridiana i w drogę. 

Na początek w ramach rozruchu, jak i zamknięciu sprawy z dnia poprzedniego jadę na Rawę odebrać tubę. Długa na 160 cm, przez co będzie idealna do klubowego banera. Na granicy Brynicy w rejonie Borków łapie mnie jednak deszcz, który nie odpuszcza aż do samej galerii. Przesiaduję tam z godzinę do wyschnięcia i odkręcam się na pięcie zawożąc tubę do Oddziału.

Im dalej dnia ubyło, tym warunki się poprawiły. Do wieczora mam czas, kilometrów mało to początkowo uderzam na Pogoń i kieruję się do Będzina, by dalej wałami uderzyć na dąbrowskie zbiorniki. Docierając w okolice Stadionu w Będzinie, coś mnie naszło i zmieniam plan marszruty. Za Nerką odbijam na Osiedle Zamkowe i kieruję się na Grodziec, by wtoczyć się po raz pierwszy w tym roku na "Zagłębiowski Olimp" . Wzniesienie pokonuje dość gładko i przystaję na parkingu podziwiając panoramę okolicy. Chwila oddechu i wjazd na szczyt pod kościółek pw. Św. Doroty.

ŁAGISZA


NIECO DALSZA PERPEKTYWA


I NA GÓRZE


I co dalej myślę sobie. Na horyzoncie czarnych chmur deszczowych nie dostrzegam. Po namyśle i braniu sił na zamiary staczam się z powrotem do Grodźca i kieruję się do Wojkowic. Tam za Stacją Orlen odbijam na przełaj w prawo i przedostaję się w obszar Gminy Psary. Przelatuję koło posesyji Limitowej i przybieram azymut Przeczyce. A docieram tam przelatując przez Goląsze, Brzękowice, Dąbie, tam też wpadam na żółty szlak, którym wylatuje na ul. Dąbrowskiej prowadzącej do Warężyna. Tam zwrot i prosto do Przeczyc.
Nie chce mi się sprawdzać, czy mostek koło stawów hodowlanych naprawili i od razu drogą poniżej tamy kręcę do Wojkowic Kościelnych. Przecinam DK 86 i kieruję się na P4. Obawiałem się wiatru, ale gładka tafla wody potwierdziła, że podmuchy nie będą doskwierać. Na jazie szumi woda i wpuszczają z Przemszy nadmiar wody do zbiornika.


Fotka i śmigam na bieżnię P3. Przelot przez Bieżnię do Łęknic, by wylecieć na Gołonogu. Był Olimp, to i decyduję się na wjechanie na drugie wzgórze z kościołem na szczycie - Wzgórze Gołonowskie z kościołem pw. św. Antoniego.



Już mnie korciło dociągnąć do setki, ale nim się obejrzałem ciemnawo się zrobiło i sobie podarowałem tą przyjemność. Ze Wzgórza Gołonowskiego już prosto udaję się na Zagórze.
Rekord roku 2016 znów pobity. Muszę wygospodarować dzionek i w końcu pobić swoją tymczasową życiówkę - 250 km
Do wtorku przerwa z kręceniem, a po wolnym znów koła w ruch.

Szybki szpil do PTTK-u

Środa, 23 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dziś jedyny wolny dzień przed świętami więc od rana ogarniam mieszkanie. Uporawszy się po 15:00 kręcę do PTTK-u zgłosić grupę na Zlot Oddziałów w Chorzowie. Do tego kilka spraw różnych przy okazji i zwrot do domu.

W roli kuriera

Czwartek, 17 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień wolny od pracy. Na prośbę mamy koło 12:00 wsiadam na Meridiana i ruszam do NFZ-tu na Osiedle Witosa do  Katowic dostarczyć jedno pisemko.
Mając trochę zapasu czasu udaję się tam przez Będzin, Czeladź, Siemianowice i Park Śląski. Jeszcze przed placem Alfreda mijam się z Ryśkiem, który śmigał do pracy.
Dostarczam przesyłkę i kręcę do Decathlonu na Gliwickiej w poszukiwaniu rękawiczek. Tego co chcę nie widzę, a za to zakupuję na testy ręcznik z mikrofibry.
Dalej już mi się szukać nie chciało po innych sklepach to udałem się do Rawy na kawkę i lekki popas frytkowo-hotdogowy z IKEI.
Posilony udaję się na Mysłowice, skąd zjazd do Sosnowca i przez Niwkę i Dańdówkę kieruję się na kwadrat.
Mimo słońca dość chłodno było, miejscami wiatr dawał się we znaki.

Punkt po punkcie czyli spraw załatwianie.

Czwartek, 3 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Korzystając z dnia wolnego od rana dosiadam Meridiana i zasuwam załatwiać sprawunki.

Na początek jeszcze z buta do starzyków niech się podpiszą na PIT-ach. Potem już rowerowo do Urzędu Skarbowego. Przy Parku Sieleckim zatrzymuje mnie koleś z prośbą o pomoc w przepchaniu uszkodzonego blaszaka na pobocze. Wstrzymuję chwilowo ruch na drodze i wspólnymi siłami z lewego pasa przeciągamy w zatoczkę przystankową.

Droga drożna, jadę dalej. Punkt pierwszy Urząd, idzie płynnie mimo kilku ludków w kolejce do okienka. Załatwione.
Punkt drugi, z urzędu przedostaję się na patelnie i wpadam na chwilę do CIM-u zaciągnąć informację u chłopaków.
Punkt trzeci, dzień wolny, a mimo to kręcę na firmę podać z księgową odnoście dofinansowania do naszych wdzianek klubowych.
Punkt czwarty, przypadkowo, jadąc i tak do Kato, szefo zleca mi zadanie dostarczenia dokumentów do ichniej Skarbówki. (czyt. Drugi US)
Punkt piąty, wracam na własny tor i przebijam się przez śródmieście Kato do Pierwszego US, gdzie podrzucam PIT-a Tynki.
Punkt szósty, wpadam do klucznika na Słowackiego, wylatując z ronda na placu Wolności wpadam na Pawełka, zamieniam z nim kilka słów odprowadzając go na busa.
Punkt siódmy, wracam za Brynicę. Czas zaczyna gonić muszę zdążyć przed 16:00 do Oddziału. Jadąc w kierunku Bogucic znów spotkanie, tym razem Czarny Kotek. Krótka pogawędka i każdy w swoją stronę.
Punkt ósmy, na dzisiaj finisz, na zakończenie tej gonitwy z Centrum Sosnowca udaję się na Pogoń, skąd przez Będzin przedostaję się do DG. Tam zjazd do Pogorii do punktu Sygma Banku, gdzie składam rezygnację z karty kredytowej.

Tyle się pogoda trzymała cały dzień. I dobrze, bo udało się nadgonić spraw. W drodze na Zagórze łapie mnie drobna mżawka. Jutro pauza od bika i dzień na dostawach.