Stówka sezonowa po raz pierwszy - czyli samotne śląsko-zagłębiowskie terenów objeżdżanie
Wreszcie, gdy Martyna wraca z rehabilitacji poduszka sobie odpuszcza i łapię pionizację. W głowie burza i kombinuję, gdzie to się wybrać. Mapa w rękę i dumanie, gdzie to bym się mógł poszwendać.
Na obiadek solidna porcja energii, akumulatory załadowane i po 14:00 dopiero dosiadam Merdiana i w drogę.
Pogoda słoneczna i to sezon na krótkie gatki rozpoczynam, góra jeszcze z cienkim, ale długim rękawem. Na tą stronę do wieczora będzie już chłodniej. Długie gatki rezerwowo do plecaka i lecim, gdzie koła poniosą.
Punkt pierwszy pętli Śląsko-Zagłębiowskiej zaczynam od dojazdu do Galerii Elektrownia w Czeladzi, gdzie podbijam sobie książeczkę Szlaku Zab. Techniki. Kręci się przyjemnie. Po zwiedzeniu ekspozycji dzwoni Krzysiek, czy jestem czasowy i śmigam gdzieś na rower. Po konsultacji i krótkiej wymiany pomysłów marszruty decydujemy się, że każdy jedzie w swoim kierunku.
Z Czeladzi trzymając się zagłębiowskiego brzegu rzeki Brynicy kręcę przez Wojkowice, Bobrowniki i Dobieszowice do Wymysłowa na zaporę Jeziora Świerklaniec. W Bobrownikach wyprzedza mnie dwóch kolarzy na szosach, siadam im chwilę na ogonie, ale na podjeździe sukcesywnie mnie odstawiają. Z kolei w Dobieszowicach krótki pitstop przy zabytkowym dworku w którym mieści się Urząd Stanu Cywilnego i Dom Kultury, z myślą złapania jakieś pieczątki z obiektu.
Na tamie przecinam Brynicę( granicę) i wjeżdżam na obszary śląskie. Docierając do Piekar kieruję się do głównego punktu mojego spontanicznego wypadu popołudniowego czyli Kopca Wyzwolenia. Jakoś myślałem, że to dalej, a tu na liczniku dopiero 40 km tyle co przekroczyłem.
Funduję sobie nieco dłuższą przerwę podziwiając panoramę okolic. Ku zdziwieniu całkiem dobrze widoczna była będzińska Łagisza. Rzut okiem na mapkę i ruszam dalej. Dnia jeszcze trochę zostało, to zapuszczam się dalej na zachód. Przedzieram się przez Księżą Górę do Radzionkowa i dalej do Bytomia pod Stok Narciarski w Dolomitach.
Kręcę się chwilę po okolicy stoku i powoli zbieram się drogę powrotną do domu. Korciło mnie jeszcze dotrzeć do Parowozowni Górnośląskich Kolei Wąskotorowych, ale to zostawię na sezon jak zaczną kolejki jeździć na trasie Bytom - Miasteczko Śląskie.
Powrót na Stroszek i wzdłuż krajowej 11 kręcę do Centrum Bytomia. Rzut okiem co tam na Rynku słychać, po czym cała naprzód i śmigam do Chorzowa. Spoglądam jak tam idą prace przy remoncie terenu przy Estakadzie i udaje się do Parku Śląskiego.
Przyodziewam się w długi spodzien. Na liczniku już przyzwoity dystans. By być pewnym, że setkę przekroczę kręcę sobie jeszcze pętlę wokół Parku i już bez zagięć ścieżką wzdłuż Chorzowskiej docieram pod Nowe Muzeum Śląskie. Stamtąd zjazd na Bogucice i przez Dąbrówkę docieram do Milowic, gdzie znów przecinając Brynicę wracam do macierzy. Przez Piastów i Śródmieście zjazd do Zagórza. Na wysokości Plejady dostrzegam palącą się trawę na skarpie. Rowerzysta którego spotkałem na miejscu już zdążył Stażaków powiadomić, czekamy chwilę na przyjazd jednostki gaśniczej i jak już dojechali spokojnie opuszczamy teren i każdy w swoim kierunku. Docieram na kwadrat. Rzut okiem na licznik, a tam idealnie 101 km ukręcone. Sporo kolarzy i ludzików na trasie spotkane. Wakacje czuć było w powietrzu.
NO W KOŃCU TU DOTARŁEM
GENERATOR WANDA Z 1903 R.
ZABYTKOWY DWOREK OBRONNY W DOBIESZOWICACH Z XVII W.
"GRANICA" BRYNICA W WYMYSŁOWIE
LEŚNA RAJZA - INNYM RAZEM
JEST I ON - KOPIEC WYZWOLENIA
PIEKARY ŚLĄSKIE
SAMOJEBKA Z DOLOMITÓW
WIECZORNY POWRÓT DO MACIERZY