Święcenie jajek i nawiedzenie św. Doroty - czyli jak nie dać się paskudnej aurze.

Sobota, 26 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
ICM, jak i pogodynki w TV, jakoś na dziś nie wróżyły super aury. A tu psikus i wcale tak, źle nie było.

Po 10:00 brykam z Martynką z koszyczkiem. Jeszcze wtedy nie miałem w głowie jakiś większych wojaży na rowerze.
Powrót, już nie co więcej konkretów. Nie pada więc mam wolny dzień więc czemu nie skorzystać. Połowica, zbiera się do rodziców, a ja przebierka, po Meridiana i w drogę. 

Na początek w ramach rozruchu, jak i zamknięciu sprawy z dnia poprzedniego jadę na Rawę odebrać tubę. Długa na 160 cm, przez co będzie idealna do klubowego banera. Na granicy Brynicy w rejonie Borków łapie mnie jednak deszcz, który nie odpuszcza aż do samej galerii. Przesiaduję tam z godzinę do wyschnięcia i odkręcam się na pięcie zawożąc tubę do Oddziału.

Im dalej dnia ubyło, tym warunki się poprawiły. Do wieczora mam czas, kilometrów mało to początkowo uderzam na Pogoń i kieruję się do Będzina, by dalej wałami uderzyć na dąbrowskie zbiorniki. Docierając w okolice Stadionu w Będzinie, coś mnie naszło i zmieniam plan marszruty. Za Nerką odbijam na Osiedle Zamkowe i kieruję się na Grodziec, by wtoczyć się po raz pierwszy w tym roku na "Zagłębiowski Olimp" . Wzniesienie pokonuje dość gładko i przystaję na parkingu podziwiając panoramę okolicy. Chwila oddechu i wjazd na szczyt pod kościółek pw. Św. Doroty.

ŁAGISZA


NIECO DALSZA PERPEKTYWA


I NA GÓRZE


I co dalej myślę sobie. Na horyzoncie czarnych chmur deszczowych nie dostrzegam. Po namyśle i braniu sił na zamiary staczam się z powrotem do Grodźca i kieruję się do Wojkowic. Tam za Stacją Orlen odbijam na przełaj w prawo i przedostaję się w obszar Gminy Psary. Przelatuję koło posesyji Limitowej i przybieram azymut Przeczyce. A docieram tam przelatując przez Goląsze, Brzękowice, Dąbie, tam też wpadam na żółty szlak, którym wylatuje na ul. Dąbrowskiej prowadzącej do Warężyna. Tam zwrot i prosto do Przeczyc.
Nie chce mi się sprawdzać, czy mostek koło stawów hodowlanych naprawili i od razu drogą poniżej tamy kręcę do Wojkowic Kościelnych. Przecinam DK 86 i kieruję się na P4. Obawiałem się wiatru, ale gładka tafla wody potwierdziła, że podmuchy nie będą doskwierać. Na jazie szumi woda i wpuszczają z Przemszy nadmiar wody do zbiornika.


Fotka i śmigam na bieżnię P3. Przelot przez Bieżnię do Łęknic, by wylecieć na Gołonogu. Był Olimp, to i decyduję się na wjechanie na drugie wzgórze z kościołem na szczycie - Wzgórze Gołonowskie z kościołem pw. św. Antoniego.



Już mnie korciło dociągnąć do setki, ale nim się obejrzałem ciemnawo się zrobiło i sobie podarowałem tą przyjemność. Ze Wzgórza Gołonowskiego już prosto udaję się na Zagórze.
Rekord roku 2016 znów pobity. Muszę wygospodarować dzionek i w końcu pobić swoją tymczasową życiówkę - 250 km
Do wtorku przerwa z kręceniem, a po wolnym znów koła w ruch.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rzetr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]