Wpisy archiwalne w kategorii

rekreacja

Dystans całkowity:28646.00 km (w terenie 3389.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:1564:41
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Only rowerowy shopping

Sobota, 2 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Dziś w sumie dzień miałem przeznaczony na kajaki. Ale zawrotny los sprawił, że jednak to nie wypaliło. 
Faktem rzeczy też sporo i nawet na dobre mi to wyszło.

Rundka tylko do dąbrowskiego Bike Atelier po części zamienne do Krossa. Łańcuch, Support, wkład do suportu, oraz wolnobieg. Nawrót do domku i 4 godz dłubania przy jednośladzie. Jeszcze będzie trzeba dokupić przednią przerzutkę. 

Przelotówka na koniec miesiąca

Czwartek, 30 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Noga po wtorkowym tripie jeszcze do końca nie wróciła do normy. Od pracy wolne, ale nazbierało się kilka spraw i potrzeba było się jakoś zgrabnie przemieścić.
Koło 11:00 ruszam najprzód do Administracji podrzucić stan licznika wody, potem pod ścianę płaczu z zamiarem wpłaty na konto.

To w sumie pod domem i udałem się na centrum, skleroza nie boli i nawrót do domu po klucze od Oddziału. Dobrze, że nie w miarę szybko mi to naskoczyło. Zwrot i azymut Plaza odebrać korekcję pierścienia mocy. Następnie do Oddziału i ze zleceniem zakupu książeczek KOT kręcę do Kato na Staromiejską. Po drodze przy okazji zaglądam na Morawę, gdzie podrzucam księgowej godzinówkę.

Kręcę lajtowym tempem. Raz, że ciepławo, a dwa, coby nogi nie zmęczyć. Z zakupionymi książeczkami trip na Rawę na dobrą kawę u Martynki. W drodze powrotnej na Sosnowiec odzywa się kolano. Oj, a było tak dobrze. Jeszcze bardziej oszczędnie pod UM Sosnowiec dorzucić Grześkowi legitymację PTTK i powracam na Oddział. Tam z jakieś dwie godziny przerwy przy załatwianiu papierkowej roboty.
Pauza dobrze mi zrobiła. Noga odpoczęła i spokojnie udałem się na na Zagórze.

Z ciekawostek:
Fragment budowanej ścieżynki na 1 Maja - trochę za wąska mi się wydaje porównując do całego chodnika.


a na BMC kolejny market się szykuje w rejonie ZSO nr 5

DP Zagięcie D

Niedziela, 26 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Wszystkie niedziele czerwcowe w robocie i ciężko było się gdzieś dalej zapuścić.
Dzisiejsza niedziela nie za ciekawie się zaczęła. Co prawda budzik miałem już na 6:00 nastawiony, a tu półgodziny przed czasem ciśnienie mi podniosły wredne wrony, co se skoro świt ubzdurały jakieś dyskutowanie. No to pospane. Zbieram się na poranną mszę z intencją co by kolejny roczek był równie ciekawy.
Powrót do domu, śniadanie i 9:10 ruszam na Rawę. Jeszcze temperatura nie jest na tyle wysoka i nawet się kręci. Mijając sielec czuję jakbym w ogóle nie miał pary w nogach. Nie ma co walczyć, zwalniam nieznacznie i kręcę swoje, ale z dziwną niechęcią.
Przed pracą jeszcze zakup w Biedrze. Tu też pod górkę. Szybki zakup, a przyblokowałem się na linii kas na dobre 10 minut, co się odbiło z lekką obsuwą otwarcia salonu.

Długo nie minęło jak nad Katowicami niebo zrobiło się ołowiane. W sumie z dużej chmury mały deszcz. Całe szczęście wybiła 19:00 i już nie padało. Temperatura spadała poniżej 20 stopni. Początkowo ruszam na krótko, ale nie ujechałem kilometra i stwierdziłem, że wrzucam na siebie kurtałkę. Od razu lepiej. 

Kawy się napoiłem sporo i żeby nadmiar energii spalić postanowiłem nieco zagiąć powrót. W sumie to sporo zagiąłem.
Początkowo na Dąbrówkę, gdzie wpadam  na drogę do Siemianowic Śl. Tam kieruję się na pole golfowe, skąd na Bażantarnie i przecinając DK 94 wpadam na Przełajkę. Chmury niepewne, ale kręcę dalej. Przelatuję na drugą stronę Brynicy. Przelot koło cmentarza w Wojkowicach i za Orlenem zjeżdżam na terenowy skrót prowadzący do Psar. Kręcę koło Limitowej kwatery w kierunku Góry Siewierskiej i dalej zjazd do Dąbia. Nie pada, jadę dalej. Jak droga prowadzi przez Toporowice docieram do Mierzęcic. Tam zmiana kierunku jazdy. Wpadam na krajową 78, którą to prosto do Siewierza pod zamek. Na błoniach zamkowych chyba były jakieś harce, bo scenę demontują. Za zegarze 21:00 pora się kierować w kierunku domu. Bez większych postoi śmigam na Trzebiesławice.  Wpadam na lekką mgiełkę deszczu, która nieco mnie zrasza. Ciepły deszczyk to nawet mi nie przeszkadza. Czas mam dobry to odbijam na Ząbkowice. Wojewódzką 796 docieram w okolice P1. Terenem mi się jechać nie chce to za drogą kręcę na Gołonóg, gdzie odbijam na P3. Od Piekła wpadam na bieżnię i jadę pod molo. Potem już przez Malinowe Górki do Konopnickiej i prosto do Centrum DG. Od Hendrixa dopadam jednego z nielicznych cyklistów i siadam mu na kole. Tempo ma słabe to go wyprzedzam i własnym rytmem kręcenia zmierzam już ku kwaterze. 

No jeszcze stówka i cztery klocki ukręcone.

Wczorajsze ledy nad P3


Podjazd pod Mierzęcice. Jedyna górka co mi się dłużyła.



Indywidualny skromny NB

Sobota, 25 czerwca 2016 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
Piątek mało rowerowy, za dnia uczestniczę w obrzędach zaślubin Adriana z Katarzyną, kolejny co podjął wyzwanie legalizacji związku.
Po powrocie na kwadrat dokończenie oglądania meczu Polska - Szwajcaria. 

Na wieczór plany były udziału w jaworznickim NB, a tu wyszła burza i plany mi nieco pokrzyżowała. Niby jeszcze mogłem dolecieć na start, ale nikt ze znajomków nie dawał znać, że się wybiera to sobie odpuściłem.
 
Dopiero decyduję się na jednoślad o 21:00. Wpadam po brata i w dwójkę jedziemy się pokręcić po DG. Nieśpiesznie główną drogą na Gołonóg, skąd zwrot i kręcimy na P3, gdzie o 22:00 miał się rozpocząć pierwszy ichni NB. No cóż debiutują, zobaczymy co to wymodzą. Jesteśmy pod molo na jakieś 10 minut przed startem. Ludzisków może z 30 ogólnie się zjechało. Nasłuchuję się planów jazdy, co tam szykują - jak będzie ciekawe to się przejedziemy. Zbliża się godzina startu ogólnie jakoś to drętwo wygląda, brak konkretów może tu, może asfaltem, albo jedźmy terenem - poziom irytacji wzrasta mi maksymalnie i myślę to wy se tu dumajcie dalej, a my jedziemy swoje. 
Że jutro jednak znów do pracy, a pora już zacna to samodzielnie kręcimy jeszcze rundkę po bieżni P3. Po przejechaniu rekreacyjnym tempem 3/4 pętli wokół zbiornika wreszcie mijamy się z grupą NB. Docieramy pod molo, skąd dalej kręcimy na Zieloną. Tam pitstop przy strefie CSiR-owskiej, gdzie trwają zawody plażówki w ramach akcji Noc Siatkojańska. Grać nie gramy, to po chwili nawrotka i przelatując przed dworzec PKP docieramy na centrum DG. Tam z kolei kolejny event. Na ścianie dawnego kina ARS wyświetlany jest niemy film, a po przeciwnej stronie na dachu ulokowany zespół, który wstawia ścieżkę dźwiękową. Ciekawy klimat - lokalizacja taka sobie, choć melomanów trochę było. Tu też nie gościmy za długo i kręcąc przez Park Hallera docieramy na Zagórze.

Ot i zapomniałem, na Piekle zamontowano uliczne lampy ledowe. Brukowy odcinek bieżni wreszcie oświetlony.

Na grilla do Imielina

Piątek, 24 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Przez cały dzień grzeje, aż miło. Jednak jakoś nie chce mi się kręcić w pełnym słońcu.
Dopiero po 17:00 uruchamiamy z małżonką Meridy i kręcimy do znajomych na grilla do Imielina.
W Mysłowicach słyszę Prezes, odwracam się i w oddali ktosik mi macha. No to odmachuję, ale że ślepawy jestem ręki nie dam któż to mógł być. Domniemywam, że Michał.

Imprezka kręci się jak trzeba, ale co poniektórzy, tym razem nie ja idą do pracy więc trzeba było przed północą zebrać się w drogę powrotną. Ze dwa razy chyba przelatywaliśmy koło watahy dziczyzny, ale nie wychodziły nam na drogę.

Jutro jak aura pozwoli to znów nocne wojaże. Tym razem NB Jaworzno.

Objazdowo + centrowanie koła

Środa, 22 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja, serwis
Zaś niby dzień wolny, a nie da się dalej wyskoczyć bo mam kilka zobowiązać i spraw do załatwienia, a pogoda sprzyja.
Ok. 10:00 odpalam Meridiana i z ojcem kręcimy przez Będzin do Czeladzi, do Przychodni, którą to wczoraj szukałem.
Tam nawet sprawnie schodzi, wiec mamy chwilę czasu na objazdy. Kierujemy się na cmentarz na Piaskach, gdzie ku pamięci rodzince po zniczu stawiamy, dalej przez hałdę na Betony i zawijasem przez centrum Sosnowca kręcimy na Zagórze.

Na Mecu się odłączam i samemu kręcę do Grześka odebrać klucze, a następnie przez Południową zjazd na "moją" część Zagórza dokręcam do pana Robka na garaż. Akurat nie ma za dużo roboty, to podrzucam mu tylne kółko do wycentrowania. Jazda testowa i jest git. Myślałem, że  w piaście problem, a to po prostu szprychy się trzaskały. Jeszcze tylko muszę porządek z amorem zrobić.

Zjazd do domu na małe co nieco. Zmiana partnera do jazdy. Zbieram młodego i kręcimy na mały shopping. Po drodze jeszcze rundka do zegarmistrza. Małżonka dzwoni, że klucze do domu zostawiła w pracy, więc kończymy zakupy i kręcimy na kwadrat.

Popołudniu ciągnąłem połowice na dalsze rekreacyjne rowerowanie, ale mam chyba słaby dar przekonywania i skończyło się na 7 km tuptusiowaniu po okolicy.     

DP NB D

Sobota, 18 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca, rekreacja
Oj wydłużyła się sobota - wydłużyła. 
Przyszedł weekend, a tu do roboty. Po wczorajszych degustacjach wyrobów Wojtkowych nawet się dobrze wstało i bez zrzędzenia przystąpiłem do porannych rytuałów. Z żonką dziś na dniówce, ale nadal nie chce się skusić na dojazd jednośladem do pracy. No cóż, jej wybór. 

Startuje z domku 9:15. Nie chce mi się jechać przez centrum to od razu kręcę poboczem DK 94 i przy górniczym przeskok na DK 86. Tu już ruch większy, więc przy Macu odbijam na Kresową i Borkami przedostaję się na tyły Nowego Roździenia, skąd już prosto na Rawę.

W pracy nudy, jak na sobotę to totalne pustki. I tak prawie na nic nie robieniu zlatuje do 20:00. Wpadam szybko na bika i sunę pod NOSPR złapać uczestników katowickiego Night Bikingu. Na miejscu jestem jakoś 20:07. Po rowerowych ludkach ani śladu, za to dzieją się tu inne eventy. Scena, grają, masa ludków różnych pokrojów. Próbuję namierzyć Kocura - cisza, no to może Patyk, Adi. Też albo echo w słuchawce, albo ich w peletonie nie ma. Ostatni tel. wykonuję do Rysia, jego też nie ma, ale jest na Gwiazdach i po chwili namierzamy się pod spodkiem.
No cóż wstępny spontaniczny plan nie wypalił. Po krótkiej pogawędce oferuję się, że odprowadzę kolegę do Chorzowa, ale wyszła też propozycja, co bym obejrzał, amora jakiego ma do sprzedania. Mi potrzebny, więc może dobijemy jakiegoś targu. W takim razie najpierw kręcimy na Załęże. Oglądam towar, ale nie decyduję się na natychmiastowy zakup. Spoglądam na zegar. Do punktu zwrotnego NB pod wieżą spadochronową zostało pół godziny. Myślę sobie może ich tam złapię. Żegnam się i kręcę przez Załęską Hałdę, Ligotę, Brynów do Parku Kościuszki. No wreszcie ich znalazłem.

Formalnie miałem z nimi do tego punktu dotrzeć i urwać się do domu, ale jak to ja, szybka analiza w głowie co tu robić. Młoda godzina, to decyduję się na podpinkę do peletonu i postanawiam jednak z nimi trochę podkręcić. W końcu jadą teraz w kierunku Zbiornika Dziećkowice, to będzie gdzie się oderwać. Peleton nawet trzyma sensowne tempo. Trochę się nudno jedzie, bo nikogo znajomego nie dostrzegam.  Z Parku Kościuszki udajemy się na 3 górki, skąd przez las kręcimy na Janinę. Przejeżdżamy DK 86 i docieramy na Giszowiec. Różnymi dziwnymi zakosami Giszowca opuszczamy Kato i wtaczamy się do Mysłowic na Wesołą. Przebijając się do czoła peletonu wpadam w końcu na znajomą twarzyczkę kolegi Marka. No to w duecie już raźniej. Nieco dłuższy postój pod żabką na Wesołej i kręcimy na Lędziny, skąd już prosto do Imielina. Przy kościele w Imielinie nadszedł moment, że się żegnam i odbijam w kierunku domu. Eh ta praca. Przedzieram się do Mysłowickich Kosztów i dalej za drogą przez Brzęczki do centrum Mysłowic. Zwrot na DK 79. Przecinam Brynicę na Modrzejowie, i jadąc Powstańców Śląskich i Mikołajczyka docieram na Ludwik. Północ wybiła. Baterię mi powoli odcina. Spokojnie już ścieżką kręcę na Kombajnistów. Pitstop pod całodobowym. Aplikuję sobie dwa Marsy, na których udaje mi się dokręcić do Zagórza. Ostatni podjazd pod Mec i potem z górki na kwadrat. 

Nim się ogarnąłem 1:00 wybiła. No wreszcie jakiś sensowny dystans wyszedł.

Lokalnie part 2

Piątek, 17 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ja pierdziu ale wieje. Dziś szybki szpil do centrum pozałatwiać trochę sprawunków, głównie związanych ze zmianą danych personalnych Martynki. 

Na powrocie łapie nas chwilowy ale dość intensywny opad deszczu. Przeczekujemy pod wiatą przystankową i jak ucichło to długa do domu.

Reszta dnia na innych przyjemnościach i mało rowerowa.

Lokalnie

Czwartek, 16 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Miało być więcej, ale zachciało mi się porobić trochę w domu. Także dziś dopiero po 16:00 dopiero na bika. Wskakuję i jadę na Ostrowy aby wziąć udział w spacerze po dzielni.
Powrót z Olgą na Zagórze i samotnie jeszcze rundka po Dąbrowie.

Szczęście w nieszczęściu - czyli wymiana felgi i kapci w Meridzie

Środa, 8 czerwca 2016 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja, serwis
Przykładałem się od dłuższego czasu do wymiany już mocno wyeksploatowanej przedniej felgi w Meridianie. Świadomy byłem, że może mi rajfa pęknąć, tylko było to kwestią czasu. O tym jak do tego doszło to za chwilę.

Na początek rowerowego dnia, po tym jak pozbyłem się chirurgicznych sznurówek ze środkowego palca udałem się Meridianem do Sosnowca. Tam w Oddziale zostawiam na przeszło dwie godziny mój mobilny pojazd i dokuję się w tym czasie w salonie Orange. Trochę tam kwestii było do załatwiania i się nieco dłużej zasiedziałem.

Następnie powrót po rower i ile fabryka dała przebijam się przez Szopienice i Zawodzie do Śródmieścia Kato na comiesięczne spotkanie Rady Prezesów. Od Szopienic przeganiam się z jednym króliczkiem, ale ja jednej zmianie świateł mi nawiał i już był problem go dogonić.
Nieco zagotowany wpadam na Staromiejską z 5 minutowym spóźnieniem. Jak to na spotkaniu kilka spraw organizacyjnych, wspominki tego co się niedawno odbyło, oraz zapraszanie na najbliższe wycieczki i rajdy. 

Po obfitym w newsy spotkaniu po około godzinie czasu zakręcam na Rynek zobaczyć te sławne gliwickie palmy. Jedni szydzą, drudzy bardzo z tej małej architektury bardzo zadowoleni. Widać to po frekwencji jaka jest na leżakach przy sztucznej rzece.

Myślę, co tu robić. W sumie to ssanie mi się załączyło postanawiam zawitać na IKEĘ wrzucić w siebie garstkę frytek. Przebijam się na dalszą część zrewitalizowanego śródmieścia, czyli teren Centrum konferencyjnego, NOSPR i Muzeum Śląskiego. Zamyślony przelatuję centralnie przez fontannę, dostając szprycę i jestem cały mokry. Momentalnie, robię show dookoła. Dalej już przez Bogucice na Rawę. Wrzucam w siebie frytasy z hudym dogiem, a na deser wpadam do salonu małżonki na małą czarną. Przy okazji oznajmia mi, że ma dziś wychodne. Proszę Cię bardzo, przynajmniej bez skrupułów mogę do północy pośmigać.

Żegnam się i uderzam w kierunku Siemianowic Śląskich z myślą przelotu przez Bażantarnię, Przełajkę i dalej przed siebie, gdzie koła poniosą. 

Śmiga się całkiem całkiem. W pewnym momencie uciekając przed jednym króliczkiem, który próbował mnie dogonić czuję jakieś dziwne bicie w kierownicę. Czyżby koło mi się gdzieś poluzowało. Nie daje mi to spokoju i zjeżdżam na pobocze. Luzów nie ma. Przekręcam kołem i ociera mi się o klocek. Centra - nie przecież w żadną dziurę nie wpadłem. Przyglądam się lepiej na obręcz, a tu psikus - se pękła. Wrrr. Niech to mam możliwość jazdy, a tu taki defekt. Gdzie tu po 18:00 nowe koło zaradzę, a na jutro rower potrzebny. Druga kwestia czy uda mi się na tej obręczy dotrzeć do domu, czy po młodego będę musiał dzwonić. Odblokowuję przedni hamulec i nawijam się na Czeladź objeżdżając terenem wysypisko. Przy Pałacu Saturna, dzwonię awaryjnie do młodego, żeby był w pogotowiu, bo próbuje dotrzeć do Decathlonu, tylko on mi został o tej porze. Tam też się umawiamy. Jadę zapobiegawczo, unikając przeciążeń, dziur i wreszcie docieram do sklepu. Zakupuję nowe koło, Merida do auta i śmigamy na kwadrat. Szczęście w nieszczęściu. Popsuło się - spodziewałem się tego. Szczęście, że prawie, że pod domem, a nie gdzieś na trasie.

Szkoda dnia marnować. Przystępuję do przeszczepu. Wymianie przy okazji podlegają opony, które na początku miecha kupiłem i czekałem, aż mi się ręka na tyle zagoi, że będę mógł się przy pojeździe pobawić.

Fura jak nowa. Meridian zyskał nieco większe o 0,5 cala opony. z 1.95 przerzuciłem, się z powrotem na 2,0. 
Czas na testy. Kij, że po 22:00.
Wskakuję na koło i w drogę. Szybki ponad godzinny szpil po Dąbrowie. Trochę podjazdów, trochę terenu. Oj komfort jazdy zupełnie inny. Chwilę przed północą stawiam się w domku. Prysznic i po nieco dłuższym przerzucaniu z boku na bok wreszcie zasypiam.

Katowicka Riwiera


Pęknęło 


materiały do przeszczepu