DP NB D
Sobota, 18 czerwca 2016
· Komentarze(0)
Oj wydłużyła się sobota - wydłużyła.
Przyszedł weekend, a tu do roboty. Po wczorajszych degustacjach wyrobów Wojtkowych nawet się dobrze wstało i bez zrzędzenia przystąpiłem do porannych rytuałów. Z żonką dziś na dniówce, ale nadal nie chce się skusić na dojazd jednośladem do pracy. No cóż, jej wybór.
Startuje z domku 9:15. Nie chce mi się jechać przez centrum to od razu kręcę poboczem DK 94 i przy górniczym przeskok na DK 86. Tu już ruch większy, więc przy Macu odbijam na Kresową i Borkami przedostaję się na tyły Nowego Roździenia, skąd już prosto na Rawę.
W pracy nudy, jak na sobotę to totalne pustki. I tak prawie na nic nie robieniu zlatuje do 20:00. Wpadam szybko na bika i sunę pod NOSPR złapać uczestników katowickiego Night Bikingu. Na miejscu jestem jakoś 20:07. Po rowerowych ludkach ani śladu, za to dzieją się tu inne eventy. Scena, grają, masa ludków różnych pokrojów. Próbuję namierzyć Kocura - cisza, no to może Patyk, Adi. Też albo echo w słuchawce, albo ich w peletonie nie ma. Ostatni tel. wykonuję do Rysia, jego też nie ma, ale jest na Gwiazdach i po chwili namierzamy się pod spodkiem.
No cóż wstępny spontaniczny plan nie wypalił. Po krótkiej pogawędce oferuję się, że odprowadzę kolegę do Chorzowa, ale wyszła też propozycja, co bym obejrzał, amora jakiego ma do sprzedania. Mi potrzebny, więc może dobijemy jakiegoś targu. W takim razie najpierw kręcimy na Załęże. Oglądam towar, ale nie decyduję się na natychmiastowy zakup. Spoglądam na zegar. Do punktu zwrotnego NB pod wieżą spadochronową zostało pół godziny. Myślę sobie może ich tam złapię. Żegnam się i kręcę przez Załęską Hałdę, Ligotę, Brynów do Parku Kościuszki. No wreszcie ich znalazłem.
Formalnie miałem z nimi do tego punktu dotrzeć i urwać się do domu, ale jak to ja, szybka analiza w głowie co tu robić. Młoda godzina, to decyduję się na podpinkę do peletonu i postanawiam jednak z nimi trochę podkręcić. W końcu jadą teraz w kierunku Zbiornika Dziećkowice, to będzie gdzie się oderwać. Peleton nawet trzyma sensowne tempo. Trochę się nudno jedzie, bo nikogo znajomego nie dostrzegam. Z Parku Kościuszki udajemy się na 3 górki, skąd przez las kręcimy na Janinę. Przejeżdżamy DK 86 i docieramy na Giszowiec. Różnymi dziwnymi zakosami Giszowca opuszczamy Kato i wtaczamy się do Mysłowic na Wesołą. Przebijając się do czoła peletonu wpadam w końcu na znajomą twarzyczkę kolegi Marka. No to w duecie już raźniej. Nieco dłuższy postój pod żabką na Wesołej i kręcimy na Lędziny, skąd już prosto do Imielina. Przy kościele w Imielinie nadszedł moment, że się żegnam i odbijam w kierunku domu. Eh ta praca. Przedzieram się do Mysłowickich Kosztów i dalej za drogą przez Brzęczki do centrum Mysłowic. Zwrot na DK 79. Przecinam Brynicę na Modrzejowie, i jadąc Powstańców Śląskich i Mikołajczyka docieram na Ludwik. Północ wybiła. Baterię mi powoli odcina. Spokojnie już ścieżką kręcę na Kombajnistów. Pitstop pod całodobowym. Aplikuję sobie dwa Marsy, na których udaje mi się dokręcić do Zagórza. Ostatni podjazd pod Mec i potem z górki na kwadrat.
Nim się ogarnąłem 1:00 wybiła. No wreszcie jakiś sensowny dystans wyszedł.
Przyszedł weekend, a tu do roboty. Po wczorajszych degustacjach wyrobów Wojtkowych nawet się dobrze wstało i bez zrzędzenia przystąpiłem do porannych rytuałów. Z żonką dziś na dniówce, ale nadal nie chce się skusić na dojazd jednośladem do pracy. No cóż, jej wybór.
Startuje z domku 9:15. Nie chce mi się jechać przez centrum to od razu kręcę poboczem DK 94 i przy górniczym przeskok na DK 86. Tu już ruch większy, więc przy Macu odbijam na Kresową i Borkami przedostaję się na tyły Nowego Roździenia, skąd już prosto na Rawę.
W pracy nudy, jak na sobotę to totalne pustki. I tak prawie na nic nie robieniu zlatuje do 20:00. Wpadam szybko na bika i sunę pod NOSPR złapać uczestników katowickiego Night Bikingu. Na miejscu jestem jakoś 20:07. Po rowerowych ludkach ani śladu, za to dzieją się tu inne eventy. Scena, grają, masa ludków różnych pokrojów. Próbuję namierzyć Kocura - cisza, no to może Patyk, Adi. Też albo echo w słuchawce, albo ich w peletonie nie ma. Ostatni tel. wykonuję do Rysia, jego też nie ma, ale jest na Gwiazdach i po chwili namierzamy się pod spodkiem.
No cóż wstępny spontaniczny plan nie wypalił. Po krótkiej pogawędce oferuję się, że odprowadzę kolegę do Chorzowa, ale wyszła też propozycja, co bym obejrzał, amora jakiego ma do sprzedania. Mi potrzebny, więc może dobijemy jakiegoś targu. W takim razie najpierw kręcimy na Załęże. Oglądam towar, ale nie decyduję się na natychmiastowy zakup. Spoglądam na zegar. Do punktu zwrotnego NB pod wieżą spadochronową zostało pół godziny. Myślę sobie może ich tam złapię. Żegnam się i kręcę przez Załęską Hałdę, Ligotę, Brynów do Parku Kościuszki. No wreszcie ich znalazłem.
Formalnie miałem z nimi do tego punktu dotrzeć i urwać się do domu, ale jak to ja, szybka analiza w głowie co tu robić. Młoda godzina, to decyduję się na podpinkę do peletonu i postanawiam jednak z nimi trochę podkręcić. W końcu jadą teraz w kierunku Zbiornika Dziećkowice, to będzie gdzie się oderwać. Peleton nawet trzyma sensowne tempo. Trochę się nudno jedzie, bo nikogo znajomego nie dostrzegam. Z Parku Kościuszki udajemy się na 3 górki, skąd przez las kręcimy na Janinę. Przejeżdżamy DK 86 i docieramy na Giszowiec. Różnymi dziwnymi zakosami Giszowca opuszczamy Kato i wtaczamy się do Mysłowic na Wesołą. Przebijając się do czoła peletonu wpadam w końcu na znajomą twarzyczkę kolegi Marka. No to w duecie już raźniej. Nieco dłuższy postój pod żabką na Wesołej i kręcimy na Lędziny, skąd już prosto do Imielina. Przy kościele w Imielinie nadszedł moment, że się żegnam i odbijam w kierunku domu. Eh ta praca. Przedzieram się do Mysłowickich Kosztów i dalej za drogą przez Brzęczki do centrum Mysłowic. Zwrot na DK 79. Przecinam Brynicę na Modrzejowie, i jadąc Powstańców Śląskich i Mikołajczyka docieram na Ludwik. Północ wybiła. Baterię mi powoli odcina. Spokojnie już ścieżką kręcę na Kombajnistów. Pitstop pod całodobowym. Aplikuję sobie dwa Marsy, na których udaje mi się dokręcić do Zagórza. Ostatni podjazd pod Mec i potem z górki na kwadrat.
Nim się ogarnąłem 1:00 wybiła. No wreszcie jakiś sensowny dystans wyszedł.