DPD - zaś mi się udało

Niedziela, 31 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Po wczorajszym grillu pobudka o 6:00 i śmigam na poranną mszę. Powrót na kwadrat, dosiadam Meridiana i kręcę na Rawę. Jak szedłem do kościoła było jeszcze w miarę, ale jak przyszło jechać zaczęła się zdecydowanie podnosić temperatura. Lekko zawiewało, puste drogi to nawet nie przyjechałem pod Biedrę poważnie zgrzany, zakupy i śmigam na dniówkę. 

Obawiam się trochę, czy powrót nie przyjdzie mi jechać w deszczu, ICM dość straszy. Do tego dyńka mnie nawala, ewidentnie na deszcz się zbiera. Nim wybiła 15:00  niebo przysłoniło się ołowianą warstwą chmur z których praktycznie do 18:00 non stop padało.

Hmm, już się zastanawiam, czy awaryjnie po brata nie dzwonić. Może przypadek, może i moje układy z górą sprawiają, że po tym jak wspomniałem, że potrzebowałbym godzinę bez deszczu na powrót do domu, kwadrans przed końcem dniówki deszcz zaprzestał padać.

Ochroniarz spojrzał się na mnie jakbym jakimś szamanem był. Wskakuję na koło i nie co ryzykując powrót do domu urządzam sobie przez Czeladź, Będzin i Dąbrowę Górniczą.

Pogoda się utrzymała na tyle, że udało mi się na sucho wrócić. Jakoś tak dziwnie nie ukręcić tysiąca w w wakacyjnym miesiącu. Normalnie stówki mi brakło.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]