Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:842.00 km (w terenie 150.00 km; 17.81%)
Czas w ruchu:44:35
Średnia prędkość:18.89 km/h
Maksymalna prędkość:60.70 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:46.78 km i 2h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
76.00 km 4.00 km teren
03:34 h 21.31 km/h:
Maks. pr.:53.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPDOD - jazda na zielonej fali

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 3

Ot kolejny dzionek aktywnie spędzony na dwóch kółkach. Co prawda na ICM-ie wykresy nie wróżyły nic dobrego i zielony kolor się pokazywał. Całe szczęście jedyny deszcz zastał mnie w pracy, a potem tylko postraszyły jakieś dziady z których nie padało.

Dziś w robocie dniówka nadgodzinowa. Pobudka skoro świt - słońce było szybsze niż budzik i skutecznie skłoniło mnie do wcześniejszego opuszczenia wyrka. Od razu jakiś wewnętrzny biorytm lepszy. Na śniadanie na szybko jajecznica i ruszam do rodziców po Meridiana.

Lekki poślizg czasowy, ale jeszcze dopuszczalny. Wyjazd z domu 7:40. Do świateł przy Makro spory ogonek więc się posiłkuję dojazdem do krzyżówki od strony Długosza. Udaje się od razu wstrzelić na zielone światło i pakuję się na trasę. Powietrze jakieś takie ciężkie i wilgotne. By nie łapać chłodnego powietrza profilaktycznie tempo w granicach 27-30 km/h. W jednym ciągu udaje się też załapać na zielone przy Ślimaku, to samo przy Dęblińskiej. Dopiero chwilowa redukcja i postój na światłach przy wlocie na Sobieskiego. Dalej już bez postojów przez stawy przebijam się na firmę. 

TIR już stoi, przebierka w cywilki czekamy na jeszcze jednego pomagiera i do roboty rozładować kontener. Potem to wszystko pochować po magazynach, końcówkę to na przyśpieszeniu bo zebrało się na deszczowanie. Uporawszy się ze wszystkim o 15:00 opuszczam bazę i kierunek PTTK. Zlatuje kolejna godzina. Jak się dowiedziałem, że jutro kolejny dodatkowy kurs to się zbieram do kwatery na jakieś obiadowanie. Po drodze spoglądam na czasomierz i naskakuje mi opcja, że jak podkręcę tempa to uda mi się jeszcze dziś szweda sfocić. Nawrót na Kombajnistów, by nie wracać 3 Maja (którą, rano kręciłem)  i za Kukułek dostrzegam królicza za którym gonię i docieramy wspólnie na Gwiezdną, skąd ja odbijam na Stare Zagórze, a króliczek, gdzieś w stronę Klimontowa.
Dalej już samotnie ścieżką do domu po focisza. Sakwy w kąt i na pusto powrót na Gwiezdną upolować bestię. W drodze powrotnej łapię jeszcze jednego, którego pewnie już większość ma w swoich zbiorach. Dokumentacja zrobiona już spokojnie na obiadowanie.

Przerwa do 19:00 i ruszam na dokrętkę. Miała być solówka, a wyszło Trio, czyli zadzwonił Krzysiek, że są z kol. Darkiem na kołach i kręcą od lotniska. Umawiamy się, że się widzimy na P4. Nim ja się doturlałem chłopaki już byli na tamie. Pogaduchy i ruszamy na rowerową przebieżkę, czyli rundka +30 asfaltem do Wojkowic kościelnych i z powrotem. Potem już zbieramy się w drogę powrotną. Z P4 na P3, Zielona, wały, domki, ksawera, dworzec PKP Będzin Miasto, Chemiczna w Sosnowcu, Huta Buczka i lądujemy na Os. Zamkowym. Odprowadzamy Darka, potem Krzyśka i samotnie przez Rzeźniczą, Kukułek wyjazd na Zagórzu Pekinie skąd już najkrócej na spanie.

Na zakończenie kolejna porcja Szweda, znów Zagórze.



Kategoria praca, rekreacja


Dane wyjazdu:
23.00 km 3.00 km teren
01:18 h 17.69 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPD i obiecany Szwedzki

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 2

Standardowa trasa do i z pracy.
Jak jeszcze do ukręciło się dobry czas pomimo chłodnego wmorewindu, tak powrót zdecydowanie wolniej jakby zapłon odłączyło. Plus, że droga całkowicie uszła na sucho.

EDiT : cosik dla Noibasty,

Zagórskie Szwedy



Centralne:




oraz mała architektura przy której, lub wzdłuż której niebawem będzie szedł szlak nad którym obecnie pracuję:


Kategoria praca


Dane wyjazdu:
100.00 km 25.00 km teren
05:03 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

DPOD - stówka po raz drugi

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 09.05.2014 | Komentarze 0

Wpis czwartkowy.

Od rana jakiś dziwaczny dzionek. Koniec urlopowego długiego weekendu majowego. Z oporami pobudka po 7:00, śniadanie i przygotowania do zameldowania się na bazie. Dziś decyzja na krótki zestaw ubraniowy. W drodze po bika jednak ocena pogody wpływa, że na górę dłuższy rękaw. 8:30 wybija i w drogę.

Początek standardowy kieruję się na światła przy Makro skąd nawrót na 94 w kierunku centrum miasta. Ruch sporawy na wiadukcie brak możliwości zjazdu na pas do lewo skrętu więc nie ryzykując odbijam na Auchan. Szczytem przez parking i przebijam się na Północną ponieważ TIR-ów jak mrówków i zjazd wiaduktem przy elektrociepłowni mógłby być ryzykowny zwłaszcza, że nie ma pobocza.

Z północnej, na przejazd przy Pałacu Ślubów na Chemicznej jak na złość trafiam na dziwą porę i przy zamkniętych szlabanach czekam dobre 10 min jak przejadą 4 pociągi. Jak już te szynobusy przetoczyły się po torach szlaban w górę i gonię dalej.  Rybna, Sucha, Roweckiego i od Mireckiego przebijam się już na stały tor jazdy na Morawę. Lekko spóźniony ale w granicach normy przybywam na miejsce. Szczegóły pracy wyjazdowej na weekend, pakowanie auta na targi i o 12:00 jestem już wolny.

Pogoda jak ta lala więc trzeba spożytkować ostatni dzionek wolnego. Z Morawy przebijam się na stawy Hubertus, skąd do Ostrogórskiej i dalej na szlak pogranicza. Poprzedni wywiad środowiskowy się potwierdził i ruszyły roboty przy udziale ciężkiego sprzętu na tym odcinku szlaku (Ostogórska - Mikołajczyka) ale jakoś udało mi się między pomarańczowymi przebić się na drugą stronę. Dalej na Tuwima i pakuję się po raz enty na planowany nowy szlak. Generalnie jeszcze jedno pojechałem sprawdzić by przekonać się czy obraz z mapy pokrywa się z rzeczywistością i czy będzie możliwe przejechać tamtędy na biku. Próba udana wałem przy Bobrku na tym odcinku można przejechać. Telefon do Pawła jak jest czasowy i czy jest w Magistracie. Otrzymuję pozytywną odpowiedź i od Upadowej nawrotka i gonię bocznymi drogami do Urzędu na Mościckiego. Konsultacja różnych wariantów rozwiązań infrastruktury oraz spoglądamy na mapy do kogo należą działki na newralgicznych punktach, gdzie mógłby biegnąć szlak oraz wstępnie zatwierdzamy najaktualniejszą wersję. Jeszcze tylko przejechać całość, rzucić ślad GPS do wyceny i ruszamy z oznaczaniem. Na rozmowach w Urzędzie zlatuje ponad godzina.

Obgadawszy szczegóły z Centrum ruszam do rodziców na obiad. Parkując bika patrzę 40 km. Pogoda jest i chęć do jazdy. Hmm posilony po godzinnej przerwie ponownie na Meridiana już bez sakw na popołudniową rundkę. Na chwilę kręcę się po Zagórzu po czym długa i na DG. Rozbujany docieram pod Molo i wpadam na Freja. Chwilę pogawędki ale mamy rozbieżne plany i każdy w swoją stronę.

Rzut oka na taho. Plan objazd czterech kałuż. Na początek bieżnią od strony Cypla do Piekła, gdzie przebijam się na dwójkę, przejazd terenowy i przecinka do P1. Objazd jeziora i  przez bagna w Antoniowie dojazd do odcinka leśnego wokół P4  Dalej też do Wojkowic Kościelnych i dalszy objazd P4  i powrót na P3. Na bieżni dostrzegam Łukasza, któremu to towarzyszę w trakcie pokonywania biegnąc 3 okrążenia. 85 km wybiło więc samotnie jeszcze jedno okrążenie bieżni i powoli nawija do Zagórza bo jutro w sumie wyjazd do Krakowa.
Nocki w domu więc może przez weekend jeszcze km wieczorową porą trochę wpadnie.
Kategoria praca


Dane wyjazdu:
32.00 km 12.00 km teren
02:17 h 14.01 km/h:
Maks. pr.:48.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Planowania szlaku cd.

Środa, 7 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 3

Mało ambitny dzień do jazdy. Dziś zestaw na krótko. Te zwariowane skoki temperatury i mnie dają się we znaki bo jakiś się taki zmęczony czuję.

Na godz. 10:30 ruszam przez Szymanowskiego do punktu spotkania z chłopakami z Urzędu. Od PKM-u dopadam 220 i ciągnę się za nim aż do końca Wiejskiej gdzie już na mnie czekali. Chwilę rozmawiamy i dociąga ostatni z drużyny szlakowej.
Ruszamy do TTC propozycją dróg którą ostatnio samotnie przeanalizowałem. Aprobata uzyskana docieramy do stadionu AKS skąd niemalże identycznie jak przyjechaliśmy wracamy już zdecydowanie wolniej z przerwami na zaznaczanie, gdzie powstaną oznaczenia.

Dziś poszło dość sprawnie ale każdy miał inne plany na popołudnie i na dzisiaj kończymy rozważania.
Ssanie mi się włącza i nie kombinuję objazdu tylko do domku na popas. W drodze na Zagórze powrót z Arturem z którym się żegnam pod PKM, gdzie czekam na Limita. Przekazuję mu info odnośnie ustawki którą na niedzielę planuje klubowy Krzysiek i kręcimy wspólnie pod moją kwaterę.

Żegnamy się ja na popas obiadowy, a Limit przed siebie na DG.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
27.00 km 1.00 km teren
01:21 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Miało być fajnie, a wyszło lokalnie

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 0

Pogoda super do jazdy jak już się w wyrka wygrzebałem Celcjusz w granicach + 15. Chodziła mi po głowie samotna pętla na Zawiercie, Porębę Siewierz i powrót, ale jakoś plany trzeba było zmienić. Generalnie dzień spędzony na telefonie i porządkach.

Wieczorem się wreszcie obrabiam telefon do Patyka czy idzie coś pokręcić po okolicy. A z jazdy na rowerze wyszedł trip na Kazimierz do Parku skąd razem udaliśmy się na grilla do wspólnych znajomych. Ciemność nastała temperatura znacznie w dół towarzystwo zmotoryzowane, a my powrót na bikach. Kilometraż mały to ruszam w ciemnościach przy świetle rowerowych lamp na kazimierską zimnicę odprowadzić Marcina, chwilę gadamy jeszcze na działce i rozjazd każdy w swoją stronę.

Jutro kolejny objazd trasy szlaku czarnego morza. 
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
46.00 km 10.00 km teren
02:36 h 17.69 km/h:
Maks. pr.:50.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Rekonesans po mieście - Kazimierz Górniczy sosnowiecki biegun zimna.

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 3

Nie ma to jak po długim weekendzie mieć jeszcze parę dni wolnego. Pomimo tego pobudka dość wczas bo o 6:30 poranny prysznic i ruszam w sklepy kupić cosik do lodówki i pieczywo bo pustki nastały. W domku u rodziców młody szykuje się na maturę, a ja zasiadam na PC-ta i nadrabiam zaległości bs-owe. Zlatuje tak do 12:00. Potem obiadek, mapa miasta w kieszeń bo się może przydać, na Meridiana i w drogę.

Na początek rundka do CIM-u, odebrać nagrodę w postaci plecaka przy okazji foto 3 Szwedów na Centrum (aluzja do maturalnego Potopu) :D. Potem już bocznymi drogami na ulicę Traugutta, a dokładnie jej koniec przy krzyżówce z Okulickiego realizować plan dzisiejszego dnia czyli przejazd wszystkimi możliwymi niekoniecznie od razu przejezdnymi wariantami z których wybiorę odpowiednią wersję, którą poprowadzimy szlak.

Generalnie próba była przebić się od ul. Inwestycyjnej koło nowo powstałego Centrum Logistycznego Raben do Boru i dalej do Białej Przemszy. Oprócz tego, że przebijałem się przez teren CTL Maczki-Bór po tak podejrzewam dawnej bocznicy po strasznie kamienistym podłożu to jakoś dało się przejechać. Teren prywatny więc odpada i zostaje stara wersja. Z Boru przebijam się do wałów Białej Przemszy skąd już pod Stadion AKS Niwka. Rozpoczynam przeliczanie ile wyjdzie mi km. Trzymając się zachodniego brzegu Bobrka ciągiem ulic Tuwima, Szybowej, Kopalnianej, Bronowej, Okulickiego wracam do punktu wyjścia. Dalej wzdłuż torów do Juliusza przelot przez Wileńską i dalej na Wiejską, Reja, Fredy do Czarnego Morza, gdzie szlak będzie się  łączył z niebieskim już istniejącym. Wyszło mi 10 km z czego 3 to teren.

Cel dnia wykonany pora na chillout, tel do Patyka i zgadujemy się w Parku Leśna. Przyjechał cienkim więc skończyło się tylko na pogaduchach.
 
Słońce zaszło za Laskiem Zagórskim, a na Kazimierzu w tym dołku tak się zimno zrobiło, że chciał nie chciał pogaduchy trzeba było zakończyć i się ruszyć. Już mam wracać na kwaterę ale otrzymuję zlecenie zakupu pieczywa. Nie ryzykując, że na Zagórzu pozamykane może być ruszam pod Ostrowy do tutejszej piekarni i już dyla z powrotem na Zagórze przez lasek Zagórski. No u mnie jakby 6 stopni więcej. Rower do schowka dostarczam przesyłkę wpis na BS-a i spać.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
67.00 km 20.00 km teren
03:46 h 17.79 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Eksploracyjnie po okolicy

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

Ostatni dzionek majówkowego weekendu. Odsypiam wczorajszy trip do 10:30. Jakoś udało mi się uskrobać wczoraj wpis przez co lulu dopiero po północy. Rano szybki prysznic i na południe do Kościoła.

W drodze powrotnej telefon do Limita czy coś kręci po południu bo żal słonecznego dnia tracić, ale jakoś chętny do dzisiejszej jazdy nie był. Obiad wciągnięty i o 17:00 jakoś dopiero się zbieram na Meridiana i w drogę. Zimny wiatr od północy więc na rozgrzewkę kierunek Niwka. Od razy za króliczkiem podjazd pod Mec i wzajemne wyprzedzanie do Oriona. Na zjeździe pierwszy V-max +50 zaliczony. Dalej już samotnie jak droga prosta, a zarazem pofałdowana podążam na TTC. Na zjeździe do Dańdówki drugi v-ek ukręcony.52 km/h.

Na trójkącie rozważałem pokombinowanie jak jeszcze można by pociągnąć nitkę szlaku nad którym obecnie pracuję. Ale weny nie było i podkusiłem się na skan szlaku dawnego pogranicza, by ocenić co się pozmieniało, gdzie poprawić tabliczki, gdzie ubyło, a gdzie by jeszcze można doprawić kolejne.

Po dotarciu na Milowic wnioskuję, że nie jest źle.  Trochę poprawek nanieść do oznaczenia i będzie git. Nie wspomnę o porypanym narodzie polskim, którzy wypierniczają wszystko i wszędzie gdzie popadnie, a miastu też się dziwie, że nie umieją wpłynąć na firmy, które zostawiają burdel po sobie i od x lat nie umieją gruzu posprzątać. Jakby były solidne kary za takie tereny to może by się zmieniło (np. teren pofabryczny na Naftowej).

Z przyjemniejszych rzeczy spotkałem sporo osób szczególnie rodzin z małymi dziećmi, dla których odcinki szlaku są bezpieczne bez ruchu samochodów. Szczególnie odcinki Modrzejów- Mikołajczyka, Mikołajczyka - Ostrogórska oraz Park Tysiąclecia.

Przy hali w Milowicach odbijam na Czeladź, kontynuując trasę wzdłuż Brynicy. Przy strusiach telefon ponownie do Limita, ale ta sama odpowiedź regeneruje siły i pasuje dzisiejszą jazdę. Od strusi rozważałem trasę na Rozkówkę i Dorotkę, ale jakoś mi się odwidziało i znów wzdłuż podążam w pobliżu granicznej rzeki. By nie wtaczać się na Wojkowice, przebijam się przez mostek i dalej trasa przy Brynicy od strony Przełajki.Znów za mostem granicznym przy wjeździe do Wojkowic, skręt w lewo i terenem wzdłuż wałów przebijam się pod Aldi-ka.  Cały czas zimny wmordewind ale się nie daję i do przodu. Następnie Klinkierek i docieram do zbiornika w Rogoźniku. Chwila przerwy na plaży i regeneracja sił.  Odpoczniwszy odpuszczam wjazd na Górę Siewierską i asfaltem przez Strzyżowice zjazd do Psar, poprawiając po raz trzeci V-maxa.  Głodny się robię, chłód daje się we znaki docieram do wsiowego Lewiatana koło Limita, ale się spóźniam 10 minut i już zamknięte. Nic kręcę dalej. Jedyny plus, że już nie wieje na twarz i odczucie jazdy deko lepsze. Prawo lewo, wszystko już zawarte i tak docieram do Marianek nad P4. Już bez kombinowania na P3 skrótem przez tory. Nawrót na Zieloną i za króliczkiem ostatnim zapasem sił do Zagórza.

Jutro ostatni dzionek urlopu majówkowego więc trzeba jeszcze trochę pokręcić kilometrażu.
Kategoria rekreacja


Dane wyjazdu:
111.00 km 40.00 km teren
06:42 h 16.57 km/h:
Maks. pr.:60.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Ustawka na spontana - zamiast masówki jedź rowerem na majówkę.

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Chyba pierwsza setka w tym roku oraz jak na razie max dystans tegoroczny. Generalnie z aurą na dzisiaj na dwoje babka wróżyła. Wracając wczoraj ze wsi dowiaduję się od Limita o całodniowej ustawce i tak po nitce do kłębka dowiaduję się szczegółów oraz wpadała propagandowa nazwa ustawki. Podzwoniwszy po znajomkach, kto czasowy i jaki mamy niecny plan powiadamiam telefonicznie.

By nie dać plamy, że znów spóźniony tym bardziej że miejsce zbiórki koło mnie profilaktycznie budzik na 7:00 rano. Spoglądam za okno, hmm asfalt mokry i pada mżawka. Dzwonię do Limita, co i jak czy się ruszamy - w odpowiedzi, że nie pada u niego i że za niedługo się zbiera na miejsce zbiorcze.

Nie mogę być gorszy, na śniadanko solidna porcja jajecznicy. Posilony spacerkiem do rodziców po Meridiana. Na dworze już sucho ale słupek Celcjusza opornie w granicach 10 stopni. Zestaw na deszcz i ruszam pod halę Expo Silesia. Wiatr z północy paskudnie się jechało. Od DG nadciąga Limit, a ja zaraz za nim pod bramę wjazdową, a tu normalnie szał ciał z zacnej ekipy na miejscu czeka na nas jedynie Jadzia. Śmichy chichy czekając na potencjalnych ewentualnych spóźnialskich. Kwadrans mija i nikt się nie zjawia oprócz przejeżdżającej grupki cyklistów, którzy nas mijają i podążali do Bielska. Nam nie po drodze. 

Pora ruszać - tylko gdzie, główniej prowodyrki brak, mapa w ruch i postanowione. Skład bojowy:  Limit, Jadzia i Ja. Na początek Sławków rynek. Kierując się przez Strzemieszyce Wielkie i inksze bezdroża (np. dolinę starej kolei :p) oraz niebieski szlak pieszy docieramy do pierwszego punktu programu.

Tu na rynku uroczystości 3 Majowe. Chwila obserwacji kilka fociszów i ruszamy dalej. Znów na kreskę czyli czasem asfalt czasem nie, czasem szlakiem czasem innym objazdem. Po drodze focie przy pozostałości zamku w Sławkowie oraz jednym z bardziej zadbanych Kirkutów i przebijamy się do Krzykawki. Punkt kolejny zabytkowy dworek w Krzykawce. Niestety zamknięte. Chętnie bym ten obiekt ponownie zwiedził. Fotodokumentacja porobiona zza ogrodzenia. Kącik, a właściwie trójkącik wzajemnego adorowania kręci dalej. Podążając zakosami Białej Przemszy - przez Dolinkę Miłości przebijamy się pod Młyn Freja.

Czyli pierwsze obiekty zrealizowane. Znów mapka w dłonie i konsultacje jak to ciekawie zapętlić. Przychodzę z poradą i obejmuję prowadzenie. Od Młyna do sklepu uzupełnić zapasy elektrolitów, a potem cała naprzód zakosami do eurocampingu w Błędowie. Dalej czerwonym szlakiem  dość piaszczystym do Chechła na punkt widokowy Dąbrówka. Przerwa na drugie śniadanie i przybieramy kurs na Klucze, by uniknąć zimnego wiatru przebijamy się lasem podążając za niebieskim szlakiem rowerowym. Tuż pod Kluczami w lasku odkrywamy miejsce - cmentarz wojenny z I Wojny Światowej. Widać świeża sprawa bo na mapach tego obiektu nie ma jak i same otoczenie gdyby nie tablica informacyjna nie informuje o tym. (Trzy drewniane Krzyże w tym jeden prawosławny i drewniane ogrodzenie w około).

W Kluczach wdrapujemy się na Czubatkę, oj się zmieniło trochę od tego ja byłem. Pora ssania zjeżdżamy do Restauracji Opoka na obiadek, ale zanim to na szczycie Czubatki serwis i wymiana kapcia u Limita. Posileni ruszamy do Jaroszowca skąd za zielonym szlakiem prowadzę przez rezerwat Pazurek do Rabsztyna na Zamek. Dzień powoli chyli się ku końcowi. Pora kręcić kilometry dalej. Kilka pagórków i zjazd do Olkusza, chwilę kręcimy się po wyremontowanym rynku. Pokazuję Jadzi jeszcze parę wartych zobaczenia miejsc. Obróciwszy po wszystkich na Koń i w drogę. Kierunek Bukowno i dalej na Sosinę. Bez większych przerw docieramy pod Jaworznicki akwen nawrót na płyty i skrótem koło Lokomotywowni do Maczek i już po zmroku przebijamy się pod Balaton i najkrótszą drogą na przestrzał do Zagórza. By tak się po prostu nie odłączać holuję ustawkową grupkę za kościół Joachima, skąd nawrót i do domu, a Jadzia z Limitem bokiem do Będzin.

Dzięki ekipo za miło spędzony dzionek.
Foto z dzisiejszego dnia by LIMIT :D

USTAWKOWE TRIO


NO TO JEDZIEM NA PCIM


LIMIT CZY NA PEWNO TĘDY IDZIE SZLAK


i w SŁAWKOWIE - UROCZYSTOŚCI 3 MAJOWE


AKCJA POŁAWIANIA BUTELKI Z WIADOMOŚCIĄ


PATRIOTYCZNIE W LESIE BŁĘDOWSKIM NA CZERWONYM SZLAKU


OT CMENTARZOWA TABLICA


i CMENTARZ


OBIEDOWANIE W PAPIERNIKU


ZA MNĄ PROSZĘ WYCIECZKI


U BRAM ZAMKU W RABSZTYNIE ALE TU TEŻ ZAWARTE, CHYBA REMONT MAJĄ :d


OSTATNI PUNKT PROGRAMU RYNEK OLKUSKI

Kategoria rekreacja, wycieczki