DP
Poniedziałek, 26 maja 2014
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Weekend roboczy i kręcenia nie było. Tym razem delegacja do Kościerzyna k. Sieradza, a nie jak z początku mi się zdawało do Kościerzyny na plenerówkę - wystawa ogrodnicza i inkszych różności, wśród których znalazłem się i ja z Dmuchanymi Basenami SPA.
Oczywiście nie obyło się bez przygód. W sobotę po południu dorwała nas ulewa i po imprezie, a moje stoisko zaczęło pływać. Deszczówki naleciało się po kostki.
Dziś w planach był dojazd do roboty rozładować TIR-a. Pobudka o 7:00 za oknem jakaś taka bezpłciowa pogoda. Najważniejsze, że nie pada ciepławo też jest jakiś 13 na plusie. Lekkie śniadanie po bika i ruszam trasą standard na bazę. Zestaw odzieżowy na "letniaka".
Myślałem, że będzie się dziwnie jechało, a tu bez wiatru wilgotność też w miarę to bez problemu leciało się przelotową +35.
Gdyby nie pechowy układ świateł no i rozkopana Sobieskiego, być może byłby rekord dotarcia na bazę, a tak średnia wyszła +27,5.
Kontener już na bazie. Jednak nie było mi pisane go rozładowywać i wyszedł dzień na Dostawach czyli do południa wyjazd w okolice Oświęcimia. powrót na bazę, przerwa śniadaniowa i znów w kierunku południowym tym razem za Bielsko i w drodze powrotnej do Będzina naprawić zamek (od basenu). By nie kręcić w te i z powrotem bika pakuję na auto za drugim razem. Po skończonej robocie wracamy od Dąbrowy, gdzie opuszczam cztery kółka i wskakuję na bika kręcąc spod Nemo do siebie, a kierowca poleciał na bazę.
Wieczorem miała być dokrętka ale pogoda nie pewna i sobie odpuściłem jutro wolne to się może coś więcej ukręci.
Oczywiście nie obyło się bez przygód. W sobotę po południu dorwała nas ulewa i po imprezie, a moje stoisko zaczęło pływać. Deszczówki naleciało się po kostki.
Dziś w planach był dojazd do roboty rozładować TIR-a. Pobudka o 7:00 za oknem jakaś taka bezpłciowa pogoda. Najważniejsze, że nie pada ciepławo też jest jakiś 13 na plusie. Lekkie śniadanie po bika i ruszam trasą standard na bazę. Zestaw odzieżowy na "letniaka".
Myślałem, że będzie się dziwnie jechało, a tu bez wiatru wilgotność też w miarę to bez problemu leciało się przelotową +35.
Gdyby nie pechowy układ świateł no i rozkopana Sobieskiego, być może byłby rekord dotarcia na bazę, a tak średnia wyszła +27,5.
Kontener już na bazie. Jednak nie było mi pisane go rozładowywać i wyszedł dzień na Dostawach czyli do południa wyjazd w okolice Oświęcimia. powrót na bazę, przerwa śniadaniowa i znów w kierunku południowym tym razem za Bielsko i w drodze powrotnej do Będzina naprawić zamek (od basenu). By nie kręcić w te i z powrotem bika pakuję na auto za drugim razem. Po skończonej robocie wracamy od Dąbrowy, gdzie opuszczam cztery kółka i wskakuję na bika kręcąc spod Nemo do siebie, a kierowca poleciał na bazę.
Wieczorem miała być dokrętka ale pogoda nie pewna i sobie odpuściłem jutro wolne to się może coś więcej ukręci.