Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1256.00 km (w terenie 245.00 km; 19.51%)
Czas w ruchu:66:28
Średnia prędkość:18.90 km/h
Maksymalna prędkość:61.70 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:57.09 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Juwenalia Zagłębiowskie

Czwartek, 16 maja 2013 · Komentarze(0)
Po wczorajszej nieplanowanej setce dziś dzień z racji dnia wolnego od uczelni postanawiam poświęcić nadgonieniu wpisów na stronę cyklozy oraz środowego wpisu na BS. Odganiany do różnych innych zajęć - zakupy i. in. uporałem się z tym dopiero ok. 17:00. A w między czasie jak skoczyłem po folie na okno dostrzegam zasuwającego w stronę Klimontowa Jacka. Tym razem chyba mnie nie zauważył pomimo sygnałów dźwiękowych w jego stronę ale wybaczone ja też jadąc nie zawsze rozglądam się po chodnikach zwłaszcza jak tnę drogą.

Ok 20:00 dosiadam rower i kierunek Pogoria odebrać zakupy. Powrót na Zagórze tel. do Patyka i zgadujemy się na Akademikach brać studencka świętuję to nie wypada się nie pokazać. Impreza na kocykach ciągnie się do późnych godzin nocnych. W tle konwersacje polsko - angielsko - hiszpańskie. Językowy miszmasz ale jakoś ogarniamy o czym się mówi. Jutro też jest dzień impreza przenosi się do klubu, a my nie przygotowani na taki wariant z Patykiem żegnamy się i kręcimy w nasze rejony. Jutro zebranie a w Sobotę akcja na komunię na rowerze. Kierunek Gorzkowice.

"Zośka" wyjątkowa ciepła była

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Zaś wpis dnia następnego ale ostatnio jakoś nie mam siły i chęci siadać wieczorem i wrzucić parę zdań szczególnie jeśli dzień sprzyja na długą jazdę.

Kolejny dzień z rzędu w tym roku jak na uczelnię wybieram się na biku. Pobudka zupełnie przypadkowo dość wczas ok 4:00 i mordęga na wyrku do 7:00. Śniadanie pakuję sakwę i kierunek Chorzów. Odjechałem kawałek od domu ale coś mi nie pasuję z napędem - przerzutka dziwne się zachowuje. Szybkie oględziny i powrót pod klatkę. Okazało się że mam skrzywiony lekko hak i stąd ten problem. Domniemywam, że mogło się to stać jak w ciemnościach z Dominikiem przebijaliśmy się wczoraj przez las zagórski, kiedy zahaczyłem tylnym kołem o jakieś grubsze gałęzie. Przy pomocy kombinerek udało się trochę naprostować zdeformowany element i mogłem kontynuować plan dotarcia bikem na uczelnię. Trasa przez Centrum, Stawiki, Borki, Dąbrówkę, Bogucice, Oblatów i wylatuję przy Silesii. Skąd kawałek ścieżką za Wesołe Miasteczko i przebijam się na Tauzena skąd już na Klimzowiec. Wykład skończony, a do zebrania rady zostało mi parę godzin jeszcze. Co tu robić, a no co zbieram rower i jadę pokręcić się tu i tam. Na początek w okolice Rynku w Chorzowie. Dzwonię do Ryśka jak tam z czasem stoi ale bob budowniczy remontuje to zostało mi samemu krążyć. Korzystając, że zabrałem książeczki PTTKu kręcę pod Szyb Prezydent i podbijam pieczątkę do książeczki znam Szlak (kolejna do przodu, jeszcze muszę znaleść chwilę i podbić w Muzeum Pożarnictwa). Dalej w kierunku Parku Śląskiego, po drodze wypatruję obiekt ze szlaku arch. drewnianej Kościół pw św. Wawrzyńca. Chcący zgubić kolejne minuty robię dwie duże pętle wokół parku i tak ucieka mi kolejna godzina. W brzuchu zapala się rezerwa z resztą już pora i odbijam do Maca na Tauzena. Po przerwie obiadowej powrót do parku wyciągnąć gnaty na jednej z ławek i złapać trochę promieni słonecznych. Kwadrans po 15:00 już pora. Zbieram manele i kierunek Katowice Staromiejska na zebranie Rady Prezesów.
Głównie tematy odnośnie bieżących imprez oraz najistotniejsze czyli grupowy dojazd na Zlot w Wilkasach. Po zebraniu w planach miała być Dąbrowa i uczelniane zawody w Darta ale imprezę przełożyli także można było inaczej plan ułożyć.
W spontanie wyszło, że wrócę sobie przez Siemce przy okazji na Załęże podciągnę kawałek z Alfredem prezesem klubu HUZy z Gliwic. Ale tak my się zagadali, że przelecieliśmy zjazd na Tysiąclecie no to wyszło, że podciągnę sobie z nim do Gliwic. Tak też się stało. Przebijamy się bocznymi drogami omijając rozkopaną Gliwicką i lądujemy w Świętochłowicach. Za kawałek już Ruda skąd przez Czarny Las, Wirek i Pawłów kierujemy się na Zabrze. Dalej już bocznymi drogami poradzi Fredi. Trochę mnie skołował tymi objazdami i dziś dopiero na mapie ogarniam jak sprawnie przez Makoszowską, Osiedle Janek kawałek lasem za niebieskim szlakiem i innymi drogami docieramy do ul. Wolności kawałek w większym natężeniu ruchu i znów w tereny zielone do Parku Kultury i Wypoczynku zwanego parkiem chorzowskim w Gliwicach, skąd wylatujemy pod wieżą Radiostacji. Gliwicka wieża Eiffla zaliczona, 9 czerwca na święcie roweru złapię pieczątkę. Dalej już trochę prezentacji miasta w wykonaniu Frediego i docieramy pod Dworzec PKP. Półgodz. do odjazdu to mamy jeszcze czas i Alfred pokazuje na mapie jak mniej więcej chce nas poprowadzić w przyszłą sobotę jak będziemy łapać kolejny obiekt na szlaku Zabytów - muzeum kolei wąskotorowej w Rudach. Parę minut do odjazdu pora się żegnać mykam na cug i kierunek Sosnowiec. Podróż też męcząca poprzez remont torowiska 10 minut ekstra postoju na Chebziu i jeszcze dłuższa chwila na Batorym dalej już sprawnie do Sosnowca. Z Dworca w Sosnowcu już na biku na Zagórze. Podganiając tempo bo Zośka jednak wieczór chłodny zostawiła.

Dzięki Alfred za zupełnie przypadkową ale za razem ciekawą wycieczkę po okolicach.

Urzędowo i wtorkowy dzień całkiem zupełnie przypadkowych spotkań

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(2)
Po dwudniowej przerwie znów wskakuje na koło.

W planach była jazda na uczelnię, ale niepodziewanie dostaję wczoraj tel. z Magistratu, że organizują spotkanie tematyczne nt. imprez towarzyszących w ramach 70 Tour de Pologne. No to jak już urząd dzwoni to nie ma rady.
Pobudka przed 7:00 szybkie śniadanie i zaginam na biku do centrum. Rower zostawiam w biurze PTTKu i z buta na Małachowskiego.

Spotkanie mija dość sprawnie nic na razie większych konkretów. Korzystając jeszcze z wolnego do PTTK uzupełnić papiery wycieczkowe. O 15:00 powrót na Zagórze. Trochę przerwy w domu z powodu odwiedzin rodzinki z Bełchatowa. Goście pojechali stwierdzam, że szkoda dnia i ruszam dalej kilometrów porobić. Kierunek Pogoria. Na rondzie Merkury zmiana planów po drugiej stronie dostrzegam Scotta z Przyczepką do tego biały kask ten opis to tylko do jednej osoby w tym mieście pasuje. Po hamulcach i zmierzam ku Jackowi. Chwila rozmowy i stwierdzam, że skoro i tak jadę bez celu to go odprowadzę. Przegadujemy całą drogę i nie wiadomo kiedy jesteśmy już na Klimontowie. Za Komisariatem się żegnamy i jadę w kierunku Balatonu. Dalej na Ostrowy i Park w Kazimierzu. Runda honorowa po alejkach ale nikogo znajomego to zmierzam dalej na P3. Nie zdążyłem dobrze pod molo wjechać a tu znów spotkanie. Tym razem spotkanie z Panem Henrykiem. Chwila rozmowy odnośnie rajdu w Trzebini, chwilę później dostrzegam Dominika. Przerwa na ploty i w dwójkę okrążamy jeszcze P3 dalej w kierunku Zagórza. Bocznymi drogami przebijamy się pod okolice Staszica i przez las zagórski gdzie przebijamy się w okolice zajezdni PKM. Tam się żegnamy i już prosto przez Szymanowskiego do domu.

Szlakiem Zabytków Techniki part 2 Tyskie Briwarium i pechowy finisz

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(1)
Opis później.

EDIT:
Pora nadrobić sobotni wpis w niedzielą noc.

Hmm jak to było. Aha.
Prognozy na meteo nie były za owocne na drugi majowy weekend. Do końca nie byłem przekonany jak ten wypad nam wypali i jeszcze ta huśtawka pogodowa w tygodniu słonecznie nawet w piątek, a tu przyszła zaś sobota i załamanie pogody. Przed wyjazdem jeszcze analiza ICM i wychodzi na to, że słońca nie mamy się co spodziewać po drodze, ale całe szczęście i też na większe opady się nie zanosi.
Start dopiero na 9:00 więc na spokojnie pobudka i na 20 minut przed czasem zbieram bika i w drogę. Niepewny Łukasz również się decyduje i wspólnie ciągniemy na Dęblińską. Na Środuli zrasza nas mały deszczyk ale nie robi to za dużego wrażenia i robimy swoje. Stając na światłach przy Dęblińskiej dogania nas Limit ale coś mi nie pasuje gdzie reszta. A tu są łobuzy w bramie się schowali. Formalności, grupowe foto i ruszamy. Przez Stawiki, Szopienice docieramy na Nikisz. Mała przerwa przy Galerii Wilson na pieczątki i ruszamy na Giszowiec z myślą przywitania się i częściowej wspólnej jazdy z uczestnikami rajdu Na kole kole Nikisza. Okazuje się, że docieramy lekko spóźnieni i grupa zdążyła wystartować. Doganiamy ich w przejściu pod DK 86. Chwilę razem i się odłączamy zwiększając tempo kierujemy się lasami na Tychy. Przez Mucki i Hamerlę. Prowadzeni przez Maćka sprawnie ten odcinek pokonujemy przepuszczając biegnące stado saren przecinających nam drogę.
Pod browary docieramy nawet planowo. Ogarniam bilety. Zabezpieczamy rowery i siebie przed deszczem i ruszamy w przewodnikiem na ponad 2 godz. lekcję historii o produkcji izobronków jak i całego Tyskiego Browarium. Były też zagadnienia ekonomiczne mieliśmy okazję obejrzeć linię produkcyjną jak wygląda proces rozlewania piwa, w jaki sposób butelki, puszki i beczułki trafiają z Tych do konsumentów oraz jakie piwa są produkowane w Tychach oraz w Polskich i Zagranicznych browarach należących do Kampanii Piwowarskiej. Po teorii pora na praktykę zasiadamy w loży i smakujemy Złocistego napoju. Fajnie się siedzi,a tu pasowało by jeszcze coś na ruszta wrzucić i kilometrów zrobić. Opuszczamy browar i kierunek Paprocany. Tam przerwa na ciepły posiłek w różnych postaciach. Posileni ruszamy spontaniczną trasą z Tychów na Wyry i dalej na Mikołów. Przerwa na rynku i pora na dalszą jazdę. Z Miasta w Dolinie przebijamy się na Katowice, gdzie na Piotrowicach odprowadzamy Teresę i dalej już sama płeć męska rusza przez Dolinę 3 Stawów, Nikiszowiec, na Szopki. Skąd żeby nie wracać tą samą jedziemy na Dąbrówkę Małą i Bagry. Przerwa na elektrolity i ruszamy z powrotem na Dęblińską, gdzie się żegnamy.
Już w pomniejszonym składzie Ja, Łukasz, Domin i Waldi jedziemy w Kierunku Klimontowa. Nagle po jakiś 400 metrach od fontanny głośne syczenie. Byle nie to myślę. Okazuje się, że nie tylko dętka poszła ale i oponę uj trafił.
Na BP oględziny opony, analiza dalszej jazdy. Na szczęście udaje się jakoś tej awarii zaradzić pompując koło raptem na 2 atmosfery i jedziemy już delikatniej najpierw pod Cedlera, odprowadzając Waldiego i już prosto na Klimontów do Domina po pakunki ze sztafety Mittalu. Zapakowany w gadżety dla siebie i Limita wracam w lekkich opadach deszczu na Zagórze. Dla odstresowania kumple jeszcze wyciągają mnie na pokopanie sobie.

Cóż niedziela przestój, a w poniedziałek może uda się ogarnąć nowego laćka do tylnego koła.

Drzwi do lasu

Piątek, 10 maja 2013 · Komentarze(0)
Temat wpisu taki tam w nawiązaniu do dzisiejszej fuchy.

Słońce, pogoda wręcz się prosi o jakiś konkretny dystans, ale trzeba wziąć poprawkę na inne zajęcia także z dłuższej jazdy dziś nici. Rano sakwy w ruch i kierunek Pogoria zrobić większe sobotnie zakupy w piątek. W ekspresowym tempie wrzucam do wózka zakupy z listy i na kasę. Odprawa kasowa jak zawsze najdłużej schodzi. Wrzuć na taśmę-zapłać-spakuj z powrotem do wózka i najprzyjemniejsze równomierne rozmieszczenie balastu w sakwach, powrót przez Mydlice wstępując do jednego ze sklepów rowerowych po kluch do supportu. Dojazd do domu opróżniam sakwy i kierunek Plejada odebrać pakunek z pralni i prosto do Waldka na BMC.

To właściwie tyle z jazdy od południa do wieczora zabawa ze wstawianiem nowych drzwi i innych przyziemnych robót.

Po robocie prosto ostatni km pod Mec i do domu. A jutro kierunek Tychy.

Uczelnia - objazd i wieczora eskorta :P

Czwartek, 9 maja 2013 · Komentarze(0)
Kolejny zakręcony rowerowo dzień.
Na początku pasowało by po długim weekendzie zajrzeć do Bankowej. Po 9:00 zbieram bika i kierunek Chorzów.

Znów lekko zmodyfikowałem trasę ale czasowo wyszło podobnie. Na początek koło cmentarza na Zuzannie na Środulę. Nie wiem jak ale się udało przejechać bez postoju na przejeździe przy Fakopie. Dalej na Akademiki, przecinam drogi i ląduję w Parku na Kresowej. Następnie przez Borki na Dąbrówkę i dalej na Bogucice. Łapię zieloną falę i szybko przedostaję się pod Silesię. Łyczek wody dla ochłody i tnę na Tauzena skąd już prosto na Sportową.

Wychodząc z uczelni łapię jeszcze zlecienie przewiezienia dokumentów do centrum Kato. Tel. do Ryśka-maturzysty i zgadujemy się na krzyżówce w Załeżu. Dalej sprawnie najpierw z przesyłką i potem na Staromiejską po pieczątki do Książeczki z Gisza i Nikisza. Gdy już wsio załatwione ruszamy trochę pokręcić po Kato i lądujemy w parku w Janowie. Czas goni do domu więc ruszamy do Sosnowca. Gdzie Ryszard łapie panę. Na BP przy PLAZie udało się naprawić problem. Korciła dłuższa jazda ale inne obowiązki wzywały więc po naprawieniu pora się żegnać i tnę na Zagórze. Po Drodze w Parku wpadam na Maćka. Pogawędka nt. Bieszczadzkiej wyprawy ale nie za długo i żegnam się i już prosto na Zagórze.

Dalsza część wypadu typowa rekreacja. Zdzwaniam się z Patykiem i półgodziny przed 22:00 ruszamy pod M1 aby odprowadzić Sandrę pod same drzwi. Na początek turlamy się przed Baną na center DG skąd z buta spacerkiem na Zagórze. Kończąc ten dzień Perłą

W roli kuriera

Środa, 8 maja 2013 · Komentarze(0)
Dziś na rowerek wypad w samo południe z przesyłką do pralni. Jak zawsze jeździłem do Pogorii tak dziś z racji, żeby się nie potrzebnie kołować jadę do Plejady. Stamtąd w swojej sprawie do Orange na 3 Maja i do PTTK. W między czasie łapię jeszcze jedno małe zlecenie i jadę z przesyłką w okolice Wawelu. Wierząc ICM i tym co na niebie zbierało się na solidną ulewę więc na dziś koniec i przez Kombajnistów i Park Środula wbijam się w bloki i do siebie.W efekcie nie taki diabeł straszny dopiero zaczęło padać ok 18:00.

Pomożecie - pomożemy

Poniedziałek, 6 maja 2013 · Komentarze(1)
Dziś tak w ramach odpoczynku po majówce w ramach pomocy klubowej to co rozwaliliśmy oczywiście zamierzenie i na wyraźną prośbę Waldka stawialiśmy nową altanę na działce, organizując przy okazji grilla.

O 10:00 pojechał Waldek i autem podjechaliśmy pod elementy składowe do konstrukcji.
W między czasie gdy Waldek pojechał zorganizować artykuły do grilla wspólne i Patykiem sortowaliśmy części i ogarnialiśmy skomplikowany schemat złożenia. Wreszcie front pracy ruszył i z godziny na godzinę poszczególne elementy zaczęły tworzyć jedną całość. Wreszcie udało się składzik stoi. Dzień uciekł na zbiorowej współpracy i wspólnym grillowaniu. Po wszystkim podwózka na Zagórze. Przerwa na herbatę, przesiadka na rowery i jadę na Kazimierz odprowadzić Marcina przy okazji pokręcić sobie trochę. Powrót przez Park w Kazimierzu i Staszic. Za Realem odbiłem w stronę Pogorii ale łańcuch zaczął śpiewać, że mu sucho to zmiana trasy przecinam Aleje i zmierzam w kierunku centrum DG po drodze wpadam na Seby trochę pogaduch i prosto na Zagórze.

Majówka ustawka na kopce dzień 2: Kraków - Sosnowiec

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(2)
Dziś zdecydowanie lepsza pogoda, dużo podjazdów zjazdów i super widoków. Więcej szczegółów z dwudniowej wyprawy niebawem.

EDIT:

Noc w forcie minęła spokojnie nawet szum lądujących i startujących samolotów z pobliskich Balic nam nie przeszkadzał.

Pobudka ok. 7:00, obozowe śniadanie i od razu inne nastroje na horyzoncie opadająca mgła świadczyła, że dziś da nam pogoda popalić tym razem od lepszej strony. Mapy w dłoń i z Darkiem konsultujmy plan na dziś. Serwis rowerków, smarowanie pucowanie i po 9:00 opuszczamy miejsce zakwaterowania. Na dzień dobry dla rozgrzewki krótki zjazd i wspinamy się pod Fort SKAŁA, gdzie mieście się obserwatorium astronomiczne Uniwerku Jagielońskiego. Czyszczenie rowerów na nie wiele się zdało, przyszła pora zdobywanie kopców. Na początek terenowym szlakiem pod górę wspinamy się pod kopiec Piłsudskiego. Nogi wypoczęte także na poziom 380 mnpm wjazd jedzie dość gładko. Po sesji foto ze szczytu kopca, dalej zielonym szlakiem po pofałdowanym terenie lasu Wolskiego zmierzamy na kolejny kopiec. Trochę od innej strony niż zamierzałem ale również kolejnym podjazdem wjeżdżamy pod Kopiec Kościuszki. Tutaj schodzi sporo czasu. Mgły już prawie zeszły także mieliśmy wspaniały widok na panoramę Krakowa i okolic. Oprócz samego podziwiania widoków ze szczytu Kopca czekały na nas wystawy figur woskowych oraz kopców krakowskie oraz tematyczne nt. Kościuszki jak i twierdzy Kraków.

Na forsowaniu kopców zlatuje sporo czasu pora się zbierać by po nocy nie wracać. Opuszczamy kopce i na chwilę wbijamy się w ścisłe centrum sfocić się ze Smokiem. Dalej już przez Błonia w kierunku Bronowic. Niestety Rydlówka w weekend majowy nieczynna to jedziemy dalej w kierunku zamku Tenczyn w Rudnie. Nadganiając trochę czasu decydujemy się odpuścić czerwony szlak i w Zabierzowie wjeżdżamy na DK 79 i gonimy do Krzeszowic skąd już na Tenczynek. W nadziei, że na parkingu pod Zamkiem będzie otwarty lokal gastro omijamy restaurację w Tenczynku i docieramy asfaltowym wjazdem do Rudna. Dokumentacja foto i jedziemy pod parking niestety buda zamknięta więc posilamy się się gorącymi kubkami. Już 16:00 nie ma co trzeba ruszać dalej może w Trzebini się coś nadarzy. Spod Zamku w Rudnie jedziemy pod kopuły w Alwerni skąd niebieskim szlakiem przez Puszczę Dulowską docieramy do Pałacyku w Młoszowej. Puszcza też nas trochę spowolniła, najpierw Paweł uszkadza przedni błotnik a potem zrasza nasze rozgrzane ciała porannym słońcem deszcz. Długo to nie trwa i pod Pałacem już nie pada. Dalej znów kawałek 79 do Trzebini ale tu nic nie znajdujemy. Przerwa pod Balatonem i już prosto szlakiem do jaworznickich Ciężkowic, gdzie Darek łapie kolejną panę tym razem w przednim kole i dalej na Sosinę. Wieczór już bliski oświetlamy się i przez płyty na Maczki. Pod sosnowieckim Balatonem żegnamy się z Panem_P i czeka nas podjazd pod Zagórze. Na Dańdówce przegrupowanie. Jarek z Markiem uderzają w kierunku Centrum, a reszta w kierunku Niwki.

Na Kalinowej odłącza się Waldi. Ja z racji chęci dokręcenia do 2000 jako gospodarz odprowadzam wszystkich po kolei. W Mysłowicach za wiaduktem odłączają się Darek z Pawłem, a Ja odprowadzam Kasię do Katowic. Przy Uniwerku Ekonomicznym i ja się odłączam skręcając na 86 i powrót na Sosnowiec. Przy Egzotarium ostatnia chwila oddechu i już prosto na Zagórze.

Dwudniowy wypad pozytywnie zakończony fort zdobyty, kopce zaliczone jedynie nie udało się wyjść na przeciw Limitowi i Maćkowi, którzy zmęczeniu już zmianą pogody zdecydowali się uderzyć już w sobotę docelowo na Sosnowiec.

Dzięki chłopki na wspólny wypad i gratulacje dla Kasi, która jako rodzynek na równi z nami pokonywała trudności wycieczki.

Majówkowa ustawka na kopce dzień 1: Sosnowiec - Kraków

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(0)
Opis na tygodniu. Dziś już nie mam siły

EDIT:

Wyjątkowo długi weekend majowy w tym roku tylko dlaczego pogoda psoci. Nie wszystkim klubowiczom udało się wyrwać w Bieszczady ze specjalną misją, dlatego Darek wpadł na pomysł dwudniowego wypadu za miasto na zakończenie majówkowego relaksu, z misją "zdobycia" fortu oraz krakowskich kopców. Pomysł zyskał aprobatę i w pochmurny sobotni poranek nie zważając na mżawkę i inne skrajności pogodowe ośmioosobowa ekipa w składzie pomysłodawca Darek, koordynator mapy Ja, zwiadowca Paweł, oraz załoga: Kasia, Pan_P, Waldi, Marek oraz Jarek ruszyliśmy w trasę aby zrealizować pierwszy punkt niecnego planu czyli zdobyć FORT 39. Droga do fortu nie była łatwa.

Już od samego początku same problemy: najpierw obsuwa w czasie przed startem jadąc już lekko spóźniony na miejsce odprawy przy parku na Sielcu dostrzegam Marcina, który majstruje coś przy biku okuje się, że złapał panę, reanimacja i ruszamy. Chwila oddechu foto przy fontannie i już w komplecie startujemy.

Prowadzeni przed Darka jedziemy przez Mysłowice, Imielin, Chełm Śląski i przekraczając Przemszę wkraczamy w Chełmku do MAŁOPOLSKI. Krótka przerwa na nabicie kalorii i ciepłą herbatę w Libiążu na stacji. Po przerwie ruszamy dalej przez Żarki do Wygiełzowa, gdzie przewidzieliśmy dłuższą przerwę u podnóża zamku Lipowiec. Pogoda zaczyna się poprawiać, nadal pochmurno ale co najważniejsze już nie pada. W ramach dłuższej przerwy zwiedzamy Skansen i wjeżdżamy jeszcze na Zamek po pieczątki. 50 km już w nogach ruszamy dalej do Alwerni w poszukiwaniu dogodnego miejsca na obiadową strawę. Koniec końców w Alwerni nic nam nie weszło w oczy i na obiad zatrzymujemy się w restauracji Flamingo w Porębie Żegoty.

Posileni solidną porcją kalorii ruszamy dalej. Punkt kolejny to moja propozycja Dolina Mnikowska, omijając ruchliwą 780 zjeżdżamy za Brodłami na Rybną i drugi solidny podjazd pod Sankę, aby zjechać zielonym szlakiem do Doliny Sanki i dalej do kolejnego postoju w Rezerwacje Dolina Mnikowska. Zmierzając dalej zaraz u wylotu z rezerwatu poważna awaria. Niespodziewanie Pawłowi pęka łańcuch.
Całe szczęście zbawca Waldi miał ze sobą spinkę i udało się pojazd uratować i mogliśmy dalej kontynuować trip.
Dalej przez Czułów i za szlakim Greenways docieramy do Kryspinowa. Przerwa na zakupy i ostatni etap Las Wolski i szturm na fort. Znów kolejna "ofiara" na finiszu przy autobanie kolejna pana tym razem padło na Darka. Zespołowo uporaliśmy się z problemem i już cała naprzód do Fortu.

Cel osiągnięty meldujemy się u Marty głównodowodzącej fortem. Zmęczeni drogą ale zadowoleni rozprowadzamy się pokojach. Ostatnie zadanie na dziś czyli nocne grillowanie. Już myśleliśmy z najciekawszego będą nici ale na szczęście ku zbliżającemu się wieczorowi wyszło słońce i noc mieliśmy pełną gwiazd. Posiedzenie mogło by trwać zważywszy, że prócz naszej załogi nikogo na obiekcie nie było ale musiała nadejść pora na regenerację organizmów przed tym co czeka nas jutro.

Dzień pomimo ponurego dnia minął bardzo ciekawie. Fort zdobyty. Strat w ludziach brak, w sprzętach dwie pany i zerwany łańcuch.